1. Zespół menadżerów. - Tomaszowscy antyklerykałowie domagają się powołania zespołu trzech menadżerów podległych bezpośrednio prezydentowi miasta. Mieliby oni, niczym Atos, Portos i Arami, zajmować się pozyskiwaniem środków europejskich i przyciąganiem nowych inwestorów a ich pensja zależałaby od wyników ich pracy. Mieliby oni składać częste raporty a prezydent miałby koordynować ich pracę. W dodatku byłby odpowiedzialny „zwłaszcza przed swoimi wyborcami”.
Przyznam, że tego typu „wypociny” dla przeciętnego przedstawiciela klasy średniej są co najmniej żałosne. Być może adresatem są tu tylko tzw. „umysły proste”, których głównym życiowym celem jest zaspokajanie najniżej usytuowanych w hierarchii Maslowa potrzeb, co jednak nie oznacza, że należy wykorzystywać ludzką naiwność i robić z ludzi „głupców” tylko dlatego, że niektóre tematy są im całkowicie obce.
Zatrudnienie, czy powołanie zespołu trzech (a czemu nie czterech albo pięciu) menadżerów z pensją (co sugeruje, że będą to pracownicy etatowi) uzależnioną od wyników swojej pracy. Otóż warto tu zwrócić uwagę, że formy oraz wysokość wynagrodzenia pracowników samorządowych są ściśle uregulowane przez odpowiednie Rozporządzenie Rady Ministrów (nie podaję dziennika ustaw aby nie zanudzać czytelnika). W tym samym akcie prawnym znajdują się wymogi formalne, jakie powinni pracownicy ci spełniać. W żadnym miejscu nie jest wymienione stanowisko „menadżer”, są natomiast wymienione kategorie i grupy wynagrodzenia, dodatki specjalne i funkcyjne itd. Nie ma natomiast ani słowa o wynagradzaniu uzależnionym od efektów pracy. Śmiem twierdzić, że taka forma byłaby wręcz niezgodna z prawem. Wiem co w tym miejscu powiedzą osoby, które z tym poglądem zgadzać się nie będą ale odpowiadam od razu: premie, nagrody i inne tego typu dodatki trudno uznać za postulowane „wynagrodzenie za efekt”. Bo cóż to w sumie znaczy? Że jeżeli nie będzie efektów, to nie będzie wynagrodzenia? Ewidentna bzdura. W dodatku dosyć szkodliwa, bo wprowadzająca w błąd, stwarzając wrażenie, że coś można, podczas, gdy tego tak naprawdę nie wolno.
Jak rozumiem tych trzech menadżerów zastąpić ma również obecnie pracujące i wykonujące te same zadania wydziały promocji, strategii i funduszy europejskich. Jeżeli nie, to pojawia się kolejne pytanie: po co dublować funkcje?
Oczywiście możemy przyjąć, że rolę zespołu menadżerów pełnić będzie zewnętrzna firma consultingowa. Teoretycznie możliwym byłoby podpisanie umowy, która uzależniałaby wynagrodzenie od efektów pracy. Problem jednak w tym, że nikt przy zdrowych zmysłach takie umowy nie podpisze, ponieważ na to czy inwestor do jakiegoś miasta trafi, czy jakiś wniosek unijny zostanie zaakceptowany ma wpływ zbyt wiele czynników zewnętrznych od niej niezależnych. Używając języka ekonomii mamy niezliczoną ilość potrzeb przy ograniczonej ilości zasobów.
Pozyskiwanie inwestorów, tworzenie dla nich optymalnych warunków, to zadanie dla władz miasta a nie dla osób niezdefiniowanych z zasady. To z jednej strony infrastruktura techniczna i drogowa, położenie geograficzne ale także system kształcenia zawodowego. Nie załatwi tego żaden, nawet najlepszy menadżer.
Za kuriozalne należy uznać też stwierdzenie, że prezydent będzie odpowiedzialny „zwłaszcza przed swoimi wyborcami”. Czyżby nie był? To po co chodzimy na wybory i głosujemy na tę, czy inna osobę?
2. Dzielnica Wistom. – Sama nie wiem, czy śmiać się, czy może płakać. Bliższa jestem tego drugiego. Zastanawiam się, skąd w ludziach bierze się ten kult tego bez wątpienia jednego największych w tej części Polski trucicieli ale faktem jest, że u nas w mieście można mówić o swego rodzaju mentalności wistomowskiej. Przez lata mówiło się, że siarczek negatywnie wpływa na układ nerwowy i potencjał intelektualny mieszkańców Tomaszowa. Teraz widać to wyraźnie w postulatach RPP. Co można bowiem powiedzieć o ludziach, którzy na skażonym różnego rodzaju chemikaliami terenie proponują budowę osiedli mieszkaniowych? Autorzy propozycji mówią o „dawnej świetności miejsca, gdzie 20 lat temu tętniło życie” - pytanie: czy ktokolwiek pamięta przerażający smród, jaki unosił się nad zakładem? Być może lekarstwem na opowiadanie bredni mógłby być rzut okiem na statystyki. Tomaszów ma największy w województwie odsetek osób przewlekle chorych oraz takich z orzeczonym stopniem niepełnosprawności. Chyba najwyższa pora powiedzieć sobie wprost: Wistom, to nasz mały Czarnobyl – taka jest niestety brutalna prawda.
Dalej w Manifeście RPP czytamy: „całkowity remont dworca PKP i PKS”. Hurra, chciałoby się krzyknąć, gdyby nie fakt, że jest to po pierwsze nieco abstrakcyjne a po drugie to powrót do koncepcji Mirosława Kuklińskiego, w którego kadencji dworzec PKP odnowiono.
Nie w tym rzecz jednak. Kosztowało nas to, jako podatników utratę wpływów z podatku od nieruchomości, który winno nam PKP zapłacić. Nie zapłaciło, bo były prezydent należność umorzył w zamian za remont.
Ktoś, kto wypisuje pierdoły, powinien zacząć od elementarza. Nie potrafi napisać „Ala, to oczywistym jest, że słowo „komunalizacja” sprawiać mu będzie kłopot. A ten właśnie wyraz ma tu kluczowe znaczenie, ponieważ ani jeden ani drugi dworzec nie są własnością miasta ale PKP oraz prywatnej spółki PKS Tomaszów. Samorząd nie może inwestować w mienie nie należące do niego, a tym bardziej w majątek prywatnych przedsiębiorców.
Miło jednak przeczytać, że antyklerykalni „palikotowcy” sięgają po pomysły popieranego przez środowiska kościelne Mirosława Kuklińskiego. Nie ostatni raz zresztą bo…
3. Błonia. – Pod koniec swego urzędowania Mirosław Kukliński przygotował koncepcję budowy Aqaparku wraz z „otwartą muszlą koncertową”. Swego czasu informacja na ten temat pojawiła się także na portalu. Dzisiaj tymi samymi pomysłami posługują się jego zaprzysiężeni wrogowie
Nie zagłębiając się w szczegóły pomysłów takich jak: tramwaj wodny, czy pogłębianie Pilicy, których realność pozostaje w ścisłej korelacji z kosztami, warto o tych ostatnich napisać chociaż kilka słów. Patrząc z boku i lekko licząc (mając na uwadze, że przyszkolny basen kosztował nas ostatnio 16 milionów złotych) wartość prac, to co najmniej kilkaset milionów złotych. Kilkaset milionów to żaden jednak problem dla „wizjonerów”, bo jak piszą „od czego są dofinansowania z UE”. A ja oczyma wyobraźni widzę „zespół trzech menadżerów”, którzy je pozyskują. Może ze mnie głupia baba, może…
4. Zalew Sulewski. – Modny ostatnio i nośny temacik. Nad przyszłością Zalewu dyskutują od lat naukowcy, samorządowcy, politycy i wyznawcy idei przewodniczącego Mao. Dochodzą nieustannie do tych samych wniosków, czyli że wszystko można i wszystko da się, tylko skąd wziąć na to, brzydko, aczkolwiek ekspresyjnie mówiąc: kasę? Tu zapewne też rozwiązaniem problemu będzie „zespół trzech menadżerów” i unijna dotacja, których nadzorować będzie prezydent rozliczany przez wyborców”. Tych trzech wybitnych fachowców, zarządzi, pozyska i będzie czysto. Osobiście, za pomocą durszlaka usuną sinice i przekonają rolników, że nie powinni stosować nawozów sztucznych i opróżniać szamba do Zalewu, jak zrobił niedawno jeden z okolicznych sołtysów.
5. Nowe miejsca pracy. – Bez tego postulatu nie mogło się obejść. Hasła o walce z bezrobociem pojawiają się w każdym nacechowanym populizmem manifeście, czy spocie wyborczym. Nowe (czyt. lepsze) miejsca pracy maja sugerować, ze pojawi się nowy ład, porządek, wszyscy będziemy bogaci i nastąpi to bez żadnego wysiłku. „Kiedy mieszkaniec ma pieniądze, stać go na większe zakupy w kompleksach handlowo – usługowych” – ta wyjątkowo odkrywcza myśl pojawia się w rozdawanej na czwartkowym spotkaniu ulotce. Prawda jest natomiast taka, że dzisiaj trudno jest znaleźć u nas pracownika, nie pracodawcę. Problem polega w kwalifikacjach i rzeczywistej chęci do pracy. I to wcale odkrywcze nie jest.
Alex
Napisz komentarz
Komentarze