Trener łodzian tym razem desygnował zupełnie inny skład. Od pierwszej minuty na murawie zameldowali się Jarosław Bieniuk oraz Souhail Ben Radhia. Mecz lepiej zaczęli łodzianie, którzy od początku spotkania wykazywali inicjatywę i dominowali na boisku. Swoją przewagę udokumentowali już w 9 minucie pojedynku. Po dość prostym błędzie w swoich szeregach, futbolówkę na rzut rożny wybił Grzegorz Sandomierski. Piłkę z kornera precyzyjnie dośrodkował na głowę Marcina Robaka – Dudu, któremu nie pozostało nic innego jak umieścić futbolówkę w bramce gości. 1 do 0 dla Widzewa. Trybuny szleją.
Widzew grał jak z nut, a Jagiellonia tylko przyglądała się. Najwyraźniej zespół Michała Probierza nie miał koncepcji na grę. Widzewiacy po zdobyciu bramki podcięli im skrzydła, co było widoczne gołym okiem. Efektem przewagi łodzian była kolejna bramka, zdobyta również przez Marcina Robaka. Podobnie jak przy pierwszej bramce dośrodkował Dudu.
Było już 2 do 0. W poczynaniach gości widoczny był niepokój, natomiast widzewiacy niesieni dopingiem kilkutysięcznej publiczności prowadzili otwartą grę i dążyli do zdobycia kolejnych bramek. Dobrych sytuacji w tej części spotkania nie wykorzystali Darvydas Šernas oraz Velibor Durić. Jednak co się odwlecze…
W 43 minucie pojedynku podopieczni Andrzej Kretka „przybili” rywali po raz trzeci. Po precyzyjnym dośrodkowaniu Litwina Darvydasa Šernasa, szczupakiem piłkę w siatce umieścił Mindaugaus Panka. Było 3 do 0 i trybuny szalały. Po stracie trzeciej bramki, ładny strzał oddał Kamil Grosicki, jednak golkiper łodzian był na posterunku.
Widzewiacy nadal atakowali, a goście jedynie konstruowali akcje z których im nic nie wychodziło. Wyraźna przewaga udokumentowana została zdobyciem czwartej bramki. Strzelcem gola był Piotr Grzelczak, w 55 minucie pojedynku. Marcin Robak piłkę precyzyjnie podał do wbiegającego w pole karne Piotrka Grzelaka, który nie miał najmniejszych problemów z pokonaniem golkipera gości.
Honorową bramkę dla Jagiellonii zdobył nie kto inny jak Tomasz Frankowski, po dośrodkowaniu przez Kamila Grosickiego. Była to 140 zdobyta bramka popularnego „Franka” w lidze.
Łodzianie wygrali to spotkanie jak najbardziej zasłużenie. Grali bardzo dobrze. W porównaniu z meczem z warszawską Legią, były to dwie inne drużyny. Trener łodzian na pomeczowej konferencji prasowej był bardzo zadowolony z postawy swojego zespołu, twierdził ponadto, że jego podopieczni zniwelowali atuty Jagielloni oraz wykorzystali swoje. Stwierdził także, że w lidze nie ma ludzi nie zastąpionych, oraz, iż rezerwowi też mogą wyprzeć zawodników z podstawowej jedenastki.
Sobotni mecz, to było piękne widowisko. Kibice domagali się kolejnych bramek i gromko śpiewając raz, dwa, trzy…. mało. Cała drużyna zasłużyła na wielkie brawa, i słowa uznania. Szkoda, że choć w części nasz zespół nie zagrał jak z warszawską Legią, bo zwycięstwo nad warszawiakami miałoby większy smak, niż z liderem rozgrywek.
Kolejny mecz łodzianie rozegrają już we wtorek, w Pucharze Polski. Widzewiacy jadą pod Wawel i miejmy nadzieję, że z tej konfrontacji wyjdą obronną ręką, czego podopiecznym Andrzej Kretka z całego serca zespół NaszTomaszow.pl życzy
Widzew Łódź – Jagiellonia Białystok 4:1 (3:0)
Bramki:
1:0 Robak (9.)
2:0 Robak (17.)
3:0 Panka (43.)
4:0 Grzelczak (55.)
4:1 Frankowski (77.)
Widzew: Mielcarz – Ben Radhia, Pinheiro, Bieniuk, Dudu, Broź, Panka, Durić (80. Radowicz), Sernas, Grzelczak (82. Lisowski), Robak (90. Grzelak)
Jagiellonia: Sandomierski – Kascelan, Skerla, Kupisz (64. Essomba), Trytko (35. Grosicki), Hermes, Lato (46. Burkhardt), Norambuena, Frankowski, Grzyb, Kijanskas
Sędzia: Sebastian Jarzębak (Bytom)
Kartki: Dudu (Widzew)
Widzów: 9300
Napisz komentarz
Komentarze