- Pierwszą połowa się odbyła, w drugiej byliśmy za wolni - tak komentował przegraną na pomeczowej konferencji prasowej trener łodzian Andrzej Kretek.
Kibice szczelnie wypełnili stadion przy Alei Piłsudskiego na długo przed pierwszym gwizdkiem sędziego Roberta Małka. Piłkarzy Widzewa dopingowała cała zgromadzona publika. Tradycyjnie do piłkarskiego święta nie dostosowali się kibice ze stolicy. Obraźliwe przyśpiewki, rzucanie rac to już standard w ich wykonaniu. Również w trakcie meczu doprowadzili do przerwania spotkania.
Trener łodzian na mecz z Legią desygnował ten sam skład co w ostatnim pojedynku z Polonią Bytom. Mecz rozpoczął się dosyć spokojnie. Zawodnicy rozgrywali futbolówkę w środkowej strefie boiska. Nic nie wskazywało na to, że już w 16 minucie spotkania legioniście będą mogli cieszyć się z prowadzenia.
Były widzewian Tomasz Kiełbowicz precyzyjnie dośrodkował z kornera piłkę do Ivicy Vrdoljaka, a temu nie pozostało nic innego jak umieścić futbolówkę w świątyni Maćka Mielcarza.
Trzy minuty później indywidualną akcje przeprowadził Dudu, podał do Marcina Robaka, jednak sędzia dopatrzył się pozycji spalonej i kolejna dobrą akcję łodzianie zmarnowali.
W 21. minucie pojedynku wyrównującą bramkę zdobył Litwin Darvydas Šernas, jednak pomagał sobie ręką i sędzia słusznie pokazał mu żółty kartonik. Mecz z minuty na minutę stawał się coraz ostrzejszy. Po jednym ze starć boisko opuszcza na noszach Maciej Rybus, którego zastąpił Sebastian Szałachowski.
Widzewiacy ciągle dążą do wyrównania, jednak nic im z tego nie wychodzi. Legioniści ograniczają się jedynie do kontrataków. W pierwszej odsłonie nie dzieje się już nic ciekawego, sędzia doliczył trzy minuty, ale wynik nie uległ zmianie.
Drugie czterdzieści pięć minut rozpoczęło się identycznie jak pierwsza odsłona. Sytuacji bramkowych mało, gra w dużej mierze toczyła się w środkowej strefie boiska.
W 61. minucie sędzia odgwizduje faul na naszym bramkarzu i oczywiście nie uznaje bramki zdobytej przez gości. Mecz wciąż toczy się w środkowej części boiska.
Minutę później kibice Legii postanowili przerwać spotkanie i zaczęli zabawę w rzucanie rac na murawę oraz w sektory kibiców Widzewa. Mecz sędzia przerwał na ponad pięć minut, kibice Widzewa nie zwracali uwagi na niegrzeczne zachowania kibiców gości i nieprzerwalnie dopingowali swój zespół.
W 72. minucie powinien być remis, ale sędzia po raz kolejny nie uznał prawidłowo zdobytej bramki przez Ukaha, po zamieszaniu na polu bramkowym najwięcej zimnej krwi wykazał Nigeryjczyk, jednak sędzia dopatrzył się przewinienia widzewiaka, i na dodatek ukarał go żółtą kartką.
Kilka minut później ładny strzał oddał Marcin Robak jednak golkiper gości nie miał większych kłopotów z wyłapaniem futbolówki.
Mimo doliczonych siedmiu minut do regulaminowego czasu gry wynik nie uległ zmianie i łodzianie po raz kolejny musieli uznać wyższość legionistów, z czego na konferencji prasowej bardzo się cieszyli trenerzy Jacek Magiera oraz Rafał Janas.
Nie był to udany występ łodzian a oczekiwania były ogromne. Widzewiacy chyba przestraszyli się rywala i nic wielkiego na boisku nie pokazali. Byli wolniejsi na boisku, nie mieli praktycznie koncepcji na grę.
Legioniści natomiast, po dwóch wcześniejszych porażkach udowodnili, że nie należy ich jeszcze skreślać w tym sezonie.
Miejmy nadzieję, że czerwono biało czerwoni już najbliższą sobotę pokażą się z lepszej strony i pokonają białostocką Jagiellonię.
Widzew Łódź – Legia Warszawa 0:1 (0:1)
0:1 Vrdoljak (16.)
Widzew: Mielcarz - Broź, Ukah, Szymanek (57. Durić), Dudu, Grischok (78. Grzelak), Panka, Pinheiro, Grzelczak, Sernas, Robak
Legia: Makhnovskyy – Kiełbowicz, Komorowski, Astiz, Rzeźniczak, Borysiuk, Vrdoljak, Rybus (31. Szałachowski), Manu, Radovic (90. Żyro) , Kucharczyk (84. Cabral)
Sędzia: Robert Małek (Zabrze)
Żółte kartki: Grzelczak, Sernas, Grischok, Ukah (Widzew) Astiz, Manu, Komorowski, Vrdoljak, Makhnovskyy (Legia)
Widzów:9600
Napisz komentarz
Komentarze