Konkurencji „rzut granatem” nie udało się organizatorom dokończyć. W trakcie jej trwania granat po prostu znikł. Nie chodzi o to, że ktoś rzucił tak daleko, że nie można było go odnaleźć. Komuś widocznie był potrzebny, więc zabrał go ze sobą do domu.
Zaginiona atrapa, to jednak dużo mniejszy problem niż brak opieki medycznej. Przez zaniedbanie organizatorów na stadionie nie pojawili się nawet wszechobecni wolontariusze z grupy SIM PCK. Nie miał więc kto udzielić pomocy dziewczynie użądlonej przez osę i chłopakowi z prawdopodobnie zwichnięta ręką.
Wątpliwości m.in. nauczycieli, budzi również termin organizowania zawodów. Odbywają się one ku uciesze uczniów a ku utrapieniu kadry pedagogicznej w czasie, gdy powinny trwać normalne zajęcia lekcyjne. Nie chodzi tu tylko o przeładowany program, który przecież kiedyś trzeba z uczniami zrealizować ale również o bezpieczeństwo uczniów i odpowiedzialność za nie nauczycieli.
- Dzieci powinny być teraz w szkole – mówi nam jeden z pedagogów. – Takie zawody można przecież organizować w sobotę albo w niedzielę. Odpowiadamy za te dzieciaki a one muszą tutaj przyjść ze swoich szkół często z drugiego końca miasta. To stwarza realne zagrożenie. Nigdy nie wiadomo, co może się stać po drodze. W dodatku brak fachowej opieki medycznej na imprezie dla tylu osób, to chyba jakieś nieporozumienie - dodaje.
Zawody były jak zwykle okazją do autoreklamy dla kilku dzialaczy i polityków, szkoda tylko ża ktoś zapomniał o elementarnych zasadach bezpieczeństwa
Napisz komentarz
Komentarze