Zamierzaliśmy o tej sprawie porozmawiać w piątek z wicestarostą Karolem Staroniem. Niestety był nieuchwytny. Dlatego z argumentami zarządu Powiatu zapoznała nas Katarzyna Banaszczak naczelnik Wydziału Edukacji Kultury i Sportu.
Dlaczego właśnie ta szkoła ma zostać zlikwidowana?
Na to pytanie nie da się odpowiedzieć jednym zdaniem. Na to złożyło się dosyć dużo czynników. Pierwsze, związane z tym o czym mówiliśmy na sesji, dotyczące demografii. Począwszy od 2000 roku, we wszystkich szkołach Powiatu tomaszowskiego liczba dzieci systematycznie maleje. Natomiast w tej szkole ten ubytek jest największy. W dwóch szkołach, z których powstał ZPSZiO było w 2000 roku w sumie ponad 1,5 tysiąca osób. W momencie ich połączenia zostało 650 a na dzień dzisiejszy 273. Te liczby mówią same za siebie. Taki spadek odnotowaliśmy tylko w tej szkole.
Zabraliście z tej szkoły 8 zawodów, to nic dziwnego, że liczba uczniów w tej szkole spadła.
Myślę, że jest to myślenie „na skróty”. To nie jest zabranie 8 zawodów i nie tylko w tej szkole. To jest uporządkowanie zawodów i kierunków kształcenia we wszystkich szkołach ponadgimnazjalnych. To nie jest jedyna szkoła, którą reorganizacja dotknęła.
To jakie zawody „zabraliście” innym szkołom.
Na przykład z tzw. samochodówki został zabrany technik ekonomista. Kierunek funkcjonował w dwóch szkołach i został w tej chwili „przypisany” do tej szkoły, w której zwyczajowo był nauczany. Podobnie w zawodzie technik elektronik. Tutaj akurat ten zawód funkcjonował i w ZSP 1 i w tzw. Budowlance.
Uporządkowanie przez likwidację.
Od lat wszyscy zdajemy sobie sprawę, że liczba dzieci systematycznie maleje, w związku z tym dyrektorzy walczą o ucznia, każdy uczeń jest ważny. Jeżeli ten sam kierunek np. kucharz małej gastronomii jest nauczany w tzw. „Gastronomiku” i „Budowlance”, to powoduje to wiele porozumień. Obserwowaliśmy sytuację taką, że ogłaszając nabór na ten sam kierunek w dwóch szkołach ani w jednej ani w drugiej szkole nie mogliśmy skompletować pełnej klasy. Wtedy był dylemat, komu pozwolić, komu nie pozwolić, komu zabrać a komu zostawić. Poza tym, w trakcie trwania naboru, dyrektorzy i nauczyciele w różny sposób zachęcają do przyjścia właśnie do swojej szkoły. Niekoniecznie odbywa się to tak, jakbyśmy sobie to wyobrażali.
Co to znaczy?
No każdy zachęcał uczniów aby chciał się uczyć w danej szkole.
To źle?
Doprowadzano do sytuacji, o jakich już wspomniałam wcześniej. Przykładowo w jednej szkole mamy 20 chętnych i w drugiej mamy 20 chętnych. Gdyby te dzieci znalazły się w jednej klasie, byłaby szansa na otworzenie oddziału.
40 osobowego?
Oczywiście, że nie. O takiej liczbie, jaka jest brana pod uwagę we wszystkich szkołach. Jeżeli natomiast tu mamy 20 i tu mamy 20, to wiadomo, że jest to problematyczna sytuacja. To jest jeden z argumentów. Drugi jest taki i to jest chyba ten ważniejszy, że wszyscy opowiadamy o klasach wielozawodowych chyba nie do końca mając wiedzę jak odbywają się tam zajęcia. Jeżeli w danej klasie mamy 12 fryzjerów, 5 kucharzy, 3 mechaników itd., to w którymś momencie te dzieci idą na praktyki miesięczne. Wygląda to tak, że tych 12 fryzjerów idzie na zajęcia praktyczne a przez ten czas pozostała klasa uczy się. Nikt nie myśli, co się stanie z tymi 12 osobami po miesiącu nauki. Wszyscy podkreślamy dobro ucznia a tam dotychczas klasy wielobranżowe funkcjonowały właśnie w ten sposób.
Pozostali nie mają praktyk?
Mają ale w innym terminie. Część klasy wraca po miesiącu do szkoły i sama musi nadrobić materiał. Śmiem twierdzić, że nie wiele ma to wspólnego z dobrem ucznia, na które powołuje się tzw. Budowlanka. Od lat tak to funkcjonowało. My to chcemy uporządkować. Bardzo ważnym argumentem, o którym ani nauczyciele ani dyrekcja nie wspominają jest ten, że gdyby cała klasa miała praktyki w jednym terminie, to zwyczajnie nie było by etatów, bo przez ten miesiąc nie byłoby zajęć. Ktoś doszedł do wniosku, że uczniowie jakoś sobie poradzą a nauczyciele będą mieli pracę.
Czy Wy, jako Powiat, macią jakąś spójną koncepcję kształcenia zawodowego w naszym Powiecie?
To jest bardzo rozlegle pytanie, poproszę o konkretne.
To jest konkretne pytanie. Można odpowiedzieć krótko: tak, nie lub przygotowujemy.
Tak, mamy.
Opartą na jakich przesłankach?
Dlatego proszę o szczegółowe pytanie, ponieważ temat jest bardzo rozległy.
Na jakich przesłankach oparliście koncepcję funkcjonowania szkolnictwa zawodowego, skoro twierdzi pani, że ją macie. Czy są to tylko czynniki ekonomiczne?
Ekonomia tu nie ma nic do rzeczy
Może przeprowadziliście badania rynkowe, które powiedziały Wam, że jest u nas zapotrzebowanie na takie a nie inne zawody.
Jeżeli ktoś analizuje materiały, czyta na bieżąco prasę i słucha naszych wypowiedzi to wie zapewne, że zapotrzebowanie rynku to jedno a rzeczywistość to druga sprawa. Cóż z tego, że zapotrzebowanie na tego nazwijmy go „budowlańca” jest olbrzymie, wszyscy wiedzą że jest ten zawód potrzebny, jeżeli młodzież wybiera tak, jak wybiera. Od ładnych paru lat nie wybiera tego zawodu, bo nie chce się w nim kształcić.
Może jest zbyt wiele szkół o profilu ogólnokształcącym.
Absolutnie, jak myślę, nie jest to powodem, dla którego nie wybierają młodzi ludzie zawodu technika budowlanego, bo przeczyłoby to sytuacji dlaczego wybierają zawód technika informatyka, hotelarza, kucharza itd. Różne zawody na poziomie technikum są wybierane. Dlaczego więc akurat technika budowlańca nie? Pozostawiam to pod rozwagę. Jak widać licea nie są tu absolutnie przeszkodą. Trzeba sobie również powiedzieć, że u nas od około dwóch lat tendencja jest jak najbardziej prawidłowa. Na dzień dzisiejszy coraz więcej rodziców dostrzega, że liceum niekoniecznie musi być najlepszy rozwiązaniem dla ich pociech i wybiera szkoły techniczne.
Dlatego jedną z nich likwidujecie?
To jest myślenie „na skróty”. Bardzo uproszczone.
Takie są fakty.
Mam inne zdanie na ten temat.
Czy w takim razie likwidacja Budowlanki jest wynikiem złego zarządzania szkoła?
Myślę, że gdybym odpowiedziała, ze tak jest rzeczywiście, to z kolei byłoby pójściem z mojej strony „na skróty”. To jest zbyt poważna sprawa, zbyt szeroki temat, by można mówić o jednym aspekcie, dla którego właśnie w tej szkole od lat obserwujemy tendencję zniżkową, brak zainteresowania młodzieży tą szkołą.
We ”włókienniku” mamy tendencję wzrostową?
Utrzymującą się na stałym poziomie.
Z czego to wynika, że tam się utrzymuje na stałym poziomie. Może z tego, że tam trafia młodzież, która nie utrzymała się w I, II i III liceum ogólnokształcącym. Ilu macie takich uczniów we Włókienniku, którzy przenieśli się z innych szkół?
Na ten moment nie mam takich danych. Natomiast myślę, że jest to bardzo krzywdzące dla tej i innych szkół , pod których padło by to sformułowanie, że jest to miejsce, gdzie zbiera się dzieci, które nie radzą sobie gdzieś indziej. Jest opinia, z którą się absolutnie nie zgadzam. Myślę, że robi krzywdę również tym dzieciom i nauczycielom przede wszystkim. Nie ma takie możliwości, by tam się zbierały dzieci, które nie radzą sobie w innych szkołach. Owszem, w każdej szkole ponadgimnazjalnej, obserwuje się w ciągu roku tzw. ruch młodzieży. Najczęściej jest to kwestia miesiąca września lub października, gdzie dzieci aklimatyzują się w danej szkole albo nie. Pojedyncze są przypadki uczniów, którzy nie radzą sobie z nauką. Ale włókiennik nie jest absolutnie jedynym miejscem, do którego młodzież się przenosi.
Nie powiedziałem, że jedynym. Dlaczego nie rozważyliście połączenia dwóch szkół i umiejscowienia ich w lepiej położonej i wyposażonej Budowlance?
O jakich dwóch szkołach mówimy?
O „włókienniku” i „budowlance”. Od lat jednej z tych dwóch szkół rozważano likwidację.
Byłoby to jasne dla każdego, kto odwiedziłby te szkoły. Obejrzenie szkół dokładnie, zarówno klas, jak i zaplecza, odpowiedziałoby wielu osobom na to pytanie. Szkoła tzw. „Włókiennik”, aczkolwiek ja tej nazwy bardzo nie lubię, podobnie jak „budowlanka”, bo to są stereotypowe nazwy, jest w takim stanie technicznym, że w zasadzie poza drobnymi pracami remontowymi, nie musimy czynić żadnych zabiegów, aby odpowiadała ona standardom, warunkom, w jakim młodzież powinna się uczyć. Natomiast cały obiekt tzw. „budowlanki”, zarówno budynek główny, jak i cały teren, te 7 czy 8 budynków, które są pozostałością dawnych warsztatów, wymaga kompleksowego remontu. Koszt wymiany okien w budynku głównym, to według naszych szacunków około 800 tysięcy złotych.
Każda szkoła w naszym mieście wymaga remontu i każda jest sukcesywnie remontowana. Ja nie znam szkoły, w której w okresie minionych kilku lat nie wymieniano okien, której nie docieplano.
Wymiana okien to nie wszystko. Tam jest węzeł cieplny, tam jest wszystko do remontu. Oczywiście można byłoby to wyremontować, tylko po co? Mamy 2000 uczniów mniej i już mamy puste szkoły.
Dzisiaj rzeczywiście mamy do czynienia z niżem demograficznym, wkrótce jednak ta tendencja się odwróci.
Pozwoliłam sobie sprawdzić te dane i opieram się na faktach a nie domysłach. Do 2035 roku, co można sprawdzić w GUS, obserwujemy w naszym powiecie spadek. Dlatego myślę, że jak ktoś wypowiada kwestię, iż za chwilę będzie wyż, dobrze byłoby, aby miał konkretne dane.
Włókiennik jest wyremontowaną szkołą?
Tam jedyny problem, jaki się pojawił ostatnimi laty, to był remont dachu. Ale to była sytuacja związana z warunkami atmosferycznymi. Okazało się, że dach zaczął przeciekać i należało go naprawić. Sam obiekt szkoły od lat jest w takim stanie, że poza jakimiś niewielkimi wymianami okien nie potrzebne tam są inwestycje.
A „samochodówka” nie wymaga remontu?
Z pewnością wymaga w wielu miejscach. W każdej szkole są pomieszczenia, które wymagają naprawy.
Co macie zamiar zrobić z obiektami po likwidowanej szkole.
Mamy nadzieję, że te obiekty będą mogły dalej służyć celom edukacyjnym. Chcielibyśmy, aby na terenie powiatu tomaszowskiego, poza Uniwersytetem Łódzkim i Filią Politechniki Radomskiej, miały siedzibę również inne szkoły wyższe. Staramy się takie rozmowy podejmować. Jaki będzie ich efekt, to dopiero się okaże. Są one w trakcie.
Wtedy wyremontujecie obiekt?
Nie. Jest to sprawa, która będzie analizowana przez zainteresowaną stronę. Natomiast, na pewno nie będzie tego robił Powiat.
Zapytam wprost o to, o czym wiele osób w kuluarach mówi. Czy próba ratowania Włókiennika kosztem Budowlanki jest związana z pani poprzednią pracą. Była pani nauczycielem w tej szkole.
Byłabym zdziwiona, gdyby to pytanie nie padło. Odkąd sprawuję swoją funkcję każdorazowo jestem o to pytana. Oczywiście, gdybym odpowiedziała, że nie jestem w jakiś sposób związana ZSP 6, pewno nikt by w to nie uwierzył. Ja sama zresztą też. Natomiast, poza emocjami, potrafię kierować się też rozsądkiem i analizować dane. One przemawiają jednoznacznie za tym, która szkoła odpowiada standardom, a która nie, która szkoła cieszy się popularnością wśród młodzieży, a która się nią nie cieszy. Nie muszę być związana z tą szkołą, aby tą kwestię zauważyć.
Wracając do koncepcji funkcjonowania szkolnictwa zawodowego. Na jakie zawody jest w naszym powiecie zapotrzebowanie.
To jest kwestia problematyczna. My robiliśmy analizę na podstawie danych PUP, który robi coroczny monitoring zawodów nadwyżkowych i deficytowych. Trzeba sobie jednak powiedzieć jasno, że te dane pojawiają się na podstawie zapotrzebowania zgłaszanego przez przedsiębiorców, czyli nie do końca są miarodajne. Na pewno od lat duże zainteresowanie jest technikiem kucharzem, technikiem hotelarzem, czyli takimi zawodami, co do których jest pewność, że młodzież znajdzie zatrudnienie.
Gdzie w Tomaszowie można zatrudnić 30 kucharzy rocznie?
We wszystkich miejscach, gdzie mamy do czynienia z żywieniem ludności i oferowaniem usług gastronomicznych. Myślę, że jest ich na tyle dużo, że przynajmniej ta grupa nie musi się obawiać o zatrudnienie. Poza tym Tomaszów nie jest jedynym miejscem, gdzie młodzież kończąca szkołę może znaleźć zatrudnienie.
Parafrazując słowa radnego Wodzińskiego, nie fryzjerzy ale kucharze będą nam gospodarkę ratować. Miło to słyszeć. Dlaczego w naszym mieście oferta kształcenia na poziomie ponadgimnazjalnym nie jest tak skonstruowana, by można było tu ściągnąć młodzież z innych miast i powiatów.
Na pewno można takie działania podejmować.
To dlaczego tego nie robicie?
Podejmujemy, jak najbardziej.
W jaki sposób?
Są różne formy docierania z informacją.
Jakie kierunki kształcenia reklamujecie?
Wszystkie, jakie są proponowane przez naszych dyrektorów. Reklamujemy całą ofertę kształcenia a nie tylko wybranej szkoły.
Ilu uczniów spoza powiatu uczy się w naszych szkołach w takim razie? Na ile skuteczne są wasze działania.
Na dzień dzisiejszy jest to 110-130 osób, czyli około 10% wszystkich uczniów. Tyle samo uczniów „idzie” poza nasz powiat. Te dane analizujemy od dwóch lat.
To nie duży odsetek. Może to oznaczać, że oferta nie jest na tyle atrakcyjna, by trafili tutaj uczniowie z zewnątrz.
Myślę, że jest to subiektywne odczucie.
Dlaczego? Nie jest to oferta tak atrakcyjna, by rodzice ze Kutna, Skierniewic i innych miast przysłali tu swoje dzieci do szkoły.
A czy jako rodzic wysłałby Pan swoje dziecko do Kutna szkoły?
Na pewno nie wtedy, gdy Starostwo zlikwidowałoby internat razem z jedną ze szkół.
Nie widzę związku.
Kto decyduje o tym, jakie profile klas zawodowych powstaną w poszczególnych szkołach?
To nie jest tak, ze ja odpowiem tu jednym zdaniem. Pierwsza sprawa. Szkoła szeroko rozumiana, czyli rada pedagogiczna, w konsultacji z dyrektorem, który jest jej przewodniczącym przygotowuje ofertę edukacyjną, czyli proponuje corocznie kierunki, które bądź są już w ofercie, bądź są to kierunki, o które chcą tą ofertę rozszerzyć. W tym temacie następują konsultacje z Powiatową Radą Zatrudnienia i Kuratorium Oświaty i Zarządem Powiatu. Zarząd analizując te propozycje, uwzględnia różne aspekty. Przede wszystkim uwzględnia fakt, iż już kierunki w Powiecie są uporządkowane, czyli stara się nie dopuścić do sytuacji, o której mówiliśmy wcześniej. Ostateczną decyzję w tej sprawie podejmuje Zarząd Powiatu.
Czyli z pomysłem występuje szkoła?
Tak, z tym, że zdarzają się sytuacje, tak jak to było w ubiegłym roku, w przypadku szkoły, o której rozmawiamy, że to my występujemy z inicjatywą. Jeżeli dyrektor tej czy innej szkoły przedstawia po raz kolejną tą samą ofertę, która nie wnosi niczego nowego, a która uniemożliwia nam otwarcie, to wtedy występujemy z propozycją, aby tą ofertę rozszerzyć. To właśnie sugerowaliśmy w przypadku „Budowlanki”, panu dyrektorowi Zakrzewskiemu. Pojawiły się cztery propozycje kształcenia na poziomie technikum. Czy uda się trafić w zapotrzebowanie, to jest zupełnie inna kwestia.
Ile na przestrzeni minionych dwóch alt nowych kierunków kształcenia zawodowego u nas powstało? I jakie to były kierunki
Pojawił się technik drogownictwa, technik BHP, ochrony środowiska, cyfrowych procesów graficznych, ceramiki, poligrafii. W tym roku opinię Powiatowej Rady Zatrudnienia uzyskał Technik szklarz. To są kierunki nowe. Nie wiem czy wymieniłam wszystkie. Cztery z pośród tych kierunków pojawiły się w ofercie Budowlani.
Czy to znaczy, że w tym konkretnym przypadku więcej inicjatywy wykazywał Zarząd Powiatu niż sama dyrekcja szkoły?
Nie mnie to oceniać.
Napisz komentarz
Komentarze