Cztery porażki z rzędu naszej drużyny przyczyniły się do zwolnienia Mateusza Soboty z funkcji pierwszego trenera Lechii. Dzisiaj seniorów poprowadził, były defensor klubu z Nowowiejskiej - Mateusz Milczarek
Dla asystenta byłego już szkoleniowca RKS, dzisiejszy pojedynek nie był łatwą próbą, gdyż rywal od początku sezonu gra skutecznie i wydaje się, iż od momentu zlikwidowania rozgrywek Młodej Ekstraklasy, zamierza wreszcie na poważnie powalczyć o awans do wyższej klasy rozgrywkowej. W środowej grze, w składzie przyjezdnych znaleźli się tacy zawodnicy jak: Cierzniak, Nagy, czy Remy.
Początek gry rozpoczynamy od mocnego uderzenia. W 2 minucie wysoki pressing gospodarzy poskutkował odebraniem piłki w okolicach pola karnego gości, a następnie znakomitym, ale i niecelnym strzałem Igora Kani.
Sygnał, który wysłała Lechia w kierunku rywala, pobudził zawodników grających w białych koszulkach i futbolówka co raz częściej zaczęła gościć na naszej połowie.
W 21 minucie Legioniści stworzyli sobie okazję, po której powinni prowadzić jeden zero. Awdziewicz w pierwszej połowie zbyt dużo pracy nie miał, koncentrację zachował jednak w odpowiednim momencie i na najwyższym poziomie.
Ambitna gra Lechii i Legii to nie tylko walka na boisku, ale także rękoczyny. W około 25 minucie doszło do przepychanek między zawodnikami, w której żółtą kartką ukarany został Kubiak i zawodnik Legii.
Dziesięć minut później Kubiak pokazał się już ze sportowej strony. Piękna akcja Lechii, kończy się "tańcem" napastnika z defensywą „wojskowych” oraz bramkarzem Cierzniakiem. Po tej fantastycznej, indywidualnej akcji Kamilowi nie pozostało nic innego jak skierować futbolówkę do siatki - gracz jednak fatalnie spudłował.
W 39 minucie odpowiedział klub z Łazienkowskiej. Bohaterem pierwszej połowy, po raz drugi został goalkeeper Awdziewicz, który kapitalnie wybronił mocny strzał z około jedenastego metra.
Pierwsza połowa na remis. Podsumować ją można krótko – piłkarska bitwa szachowa. Oba zespoły starały się budować akcję od tyłu na spokojnie i w odpowiednim momencie przyspieszać grę. W sytuacjach bramkowych remis 2:2.
W drugiej połowie także nie brakowało emocji. Impas strzelecki w końcu przełamali goście, którzy w 52 minucie wywalczyli rzut karny. Faul w „szesnastce” na Williamie Remy popełnił Mateusz Bąkowicz, a po chwili w uścisku kolegów utonął Maciej Rosołek. 18-letni gracz, bohater meczu Legia – Lech po raz kolejny udowodnił że mimo młodego wieku, potrafi zachować zimną krew i wziąć ciężar odpowiedzialności za wynik zespołu.
Od 66 minuty Legia grała w „10”, gdyż drugą żółtą kartkę ujrzał Agra. Lechia nie potrafiła wykorzystać przewagi w polu i przełamać defensywy gości. Ostatecznie po ambitnej grze naszych chłopców, przegrywamy 0:1 i nasza sytuacja w tabeli nie ulega zmianie.
Nastał trudny czas dla Lechii. Wydaje się że przyszła pora na budowę zespołu od nowa. Swoje wsparcie dla piłkarzy okazali najwierniejsi kibice, którzy zaprezentowali na stadionie transparent: „Kiedy czasy gorsze, nie przestawaj wierzyć”.
Martwi też frekwencja, ale o tym napiszę w jutrzejszym felietonie. Młodzi chłopcy walczyli z silną kadrowo Legią, nogi nie odstawili i z pewnością jest to największy powód do optymizmu.
RKS Lechia - Legia II Warszawa 0:1 (0:0)
0:1 Maciej Rosołek 52' (k)
Napisz komentarz
Komentarze