Pierwsze spotkanie rozgrywane na boisku ze sztuczną nawierzchnią w Tomaszowie zakończyło się wygraną naszych piłkarzy 3:1. W sobotę chłopców czekała około 150 kilometrowa podróż do gminy, którą zamieszkuje nieco ponad 6200 mieszkańców. W drodze na mecz mijaliśmy konwój wojskowy z czołgami na lawetach, więc wzięliśmy to za dobry znak i liczyliśmy się że Lechiści będą strzelać mocno i celnie, a defensywa miała podobny "pancerz".
Pierwsza połowa pojedynku w Tomaszowie miała dwa oblicza. Dzisiejsza mocno przypominała poprzednią, jednak tym razem rywal postawił znacznie trudniejsze warunki. I choć sam pojedynek rozkręcał się powoli, a nawet po 3 minutach został przerwany, gdyż organizatorzy nie przygotowali słupków z chorągwiami przy narożnikach boiska - to z minuty na minutę byliśmy świadkami ciekawej gry.
Początkowa przewaga gospodarzy nie podlegała dyskusji, w końcu to zawodnicy Wieruszowa mieli za zadanie odrobić stratę dwóch bramek. Najwięcej problemów tomaszowianie mieli jednak w defensywie przy stałych fragmentach gry, jakimi są rzuty rożne. Z czasem zielono – czerwonym udało się opanować wydarzenia i przenieść ciężar gry na połowę rywali, co zaowocowało m.in. wywalczeniem rzutu karnego.
Bramka na wyjeździe praktycznie załatwiła by Lechii awans i uspokoiła boiskowe wydarzenia. Niestety nasz zawodnik zaprezentował słaby, płaski strzał w prawą część bramki i goalkeeper Wieruszowa nie miał problemów ze złapaniem piłki. Miejscowi kibice odetchnęli z ulgą, bo wciąż liczyli się w grze, a my mogliśmy żałować straconej szansy.
Przed przerwą żadnej z drużyn nie udało się trafić do bramki i do szatni piłkarze schodzili przy wyniku 0:0.
W drugiej odsłonie zespół z Wieruszowa – można rzec - rzucił się na Lechię niczym rasowy drapieżnik na swoją ofiarę. Goście byli w mocnych opałach. Już w 2 minucie po przerwie, jeden z zawodników gospodarzy trafił w poprzeczkę.
Minęło kilka minut i miejscowi kibice mieli wreszcie powody do zadowolenia, gdyż opanowanie środkowej strefy przełożyło się w końcu na udany atak zakończony trafieniem numer jeden. Do pełni szczęścia gospodarzy, brakowało jeszcze jednego gola.
Stracony gol przebudził nieco Lechistów, ale to rywale wciąż prowadzili grę. Zespołowa defensywa chłopców z Nowowiejskiej wytrzymała napór i choć czasem mecz w naszym wykonaniu wyglądał jak przysłowiowa piłkarska „obrona „Częstochowy”, to jednak chłopcy zdali swój egzamin na „piątkę z plusem” i rażącego błędu w swoim polu karnym już nie popełnili, a z czasem zaczęli przejmować inicjatywę.
Mieliśmy swoje okazje strzeleckie, po rzutach wolnych, ale bramkarz rywali zwany przez kibiców „Harry ” (nawiązanie do bohatera powieści J.K. Rowling) przez cały mecz wykonał dobrą pracę. Faktem jest jednak, iż nie ma na świecie takich goalkeeperów, których nie da się pokonać. Na około dziesięć minut przed końcem gry, zrobił to w końcu Wojtaszewski i ostatecznie bitwę o ligę wojewódzką kończymy wynikiem nierozstrzygniętym, ale całą tą piłkarską wojnę wygrywa Lechia i to nasz zespół, w przyszłym roku zmierzy się z rywalami z całego województwa, a dla rozwoju piłkarza w tym wieku – nie ma chyba nic lepszego jak kolejny krok do przodu.
Trenerowi Wiktorowi Kucie oraz pikarzom Lechii z rocznika 2004 gratulujemy ciężko wypracowanego sukcesu. Zapraszamy do obejrzenia zdjęć i krótkiego filmu z meczu.
WKS PROSNA Wieruszów – Lechia Tomaszów Mazowiecki 1:1 (0:0)
Bramka dla Lechii: Wojtaszewski
Pierwszy mecz: wygrana Lechii 3:1
W drużynie grali: Kacper Zając ; Olaf Okólski, Filip Olsiński, Hubert Wajszczyk; Adam Kobalczyk; Filip Biniek; Mateusz Wójciak, Mateusz Kuta; Wiktor Widera; Igor Wojtaszewski; Wiktor Wójciak; Bartłomiej Grałek; Szymon Dobrowolski; Jakub Kmita; Wojciech Wawrzyniak. W pierwszym spotkaniu zagrał: Dawid Łaski
Napisz komentarz
Komentarze