W Bangkoku faktycznie nie widzę, żeby było tak źle jak w Japonii czy Korei. Być może datego, że jest ciepło. Na pewo mogę powiedzieć, że tajlandczycy są bardzo ostrożni. Gdzie się tylko da jest żel do dezynfekcji, nawet w autobusach. Jakiś student przyznał się, że był w Japonii i wczoraj pół naszej uczelni zdezynfekowali.
Po świętach tajskiego nowego roku (songkran będą w kwietniu) wszystko będzie dobrze, ponieważ wirusa zabije wysoka temperatura. Tak zapewniają władze. No i przedłużyli songkran chyba do 9 dni, żeby napędzicć gospodarkę. Ludzie teraz, z uwagi na zagrożenie zarażenia za bardzo nie chcą nigdzie podróżować. Wielu moich znajomych pozostaje na miejscu, mimo, że mieli zwyczaj w czasie songkran wyjeżdżać
Jest tutaj wiele szpitali, w tym prywatne i mimo to, ludzie organizują się i robią warsztaty o tym jak zapobiegać zachorowaniom, czy jak zrobić żel antybakteryjny.
Na mojej uczelni funkcjonuje instrukcja, że jeśli ktoś się źle poczuje powinien nie wychodzić z domu i poinformować profesorów na uczelnii (z racji tego, ze kazdy student ma doradcę w postaci profesora) albo wladze uczelni. Oni dalej już beda organizować pomoc np. poinformują służby medyczne i sanitarne. Sami profesorowie mówią żeby nie chodzić tam, gdzie jest dużo turystów czy w inne bardzo zatłoczone miejsca. Teraz będą u nas egzaminy. Wpuszczą nas ne nie dopiero po sprawdzeniu stanu zdrowia.
Sporym problemem jest też gospodarka. Wiele firm upada, ponieważ podzspoły do produkowanego sprzętu sprowadzało z Chin.
****
Mieszkacie poza Polską? Napiszcie do nas, jak w miejscu, gdzie jesteście radza sobie z koronawirusem.
Napisz komentarz
Komentarze