- O stanie naszych jezdni decydują wielorakie czynniki. Na polskie drogi kładzione są różnej jakości mieszanki mineralno - asfaltowe. Duża wolna przestrzeń w mieszance, czyli niewłaściwe jej zagęszczenie działa rozsadzająco - tłumaczy profesor z Katedry Inżynierii Materiałów Budowlanych Politechniki Warszawskiej. - Podczas opadów woda, która wnika w szczeliny nawierzchni zamarzając zwiększa swoją objętość i powoduje pękanie asfaltu. Kiedy są przymrozki taka sytuacja powtarza się dość często. Służby drogowe próbują załatać ubytki metodą "na mokro", czyli wypełniają je specjalnymi środkami odpornymi na niskie temperatury. Nie jest to jednak działanie, które przywróci jezdniom dawną gładkość. Akcję poprawiania jakości dróg należy powtarzać wielokrotnie po ociepleniu się klimatu.
Każda nawierzchnia ma swój okres trwałości. W przypadku polskich dróg górna warstwa powinna być wymieniana co 10 - 15 lat, a najczęściej jest tak, że wymieniona zostanie dopiero po 20 latach. Do przyspieszonej degradacji dróg przyczynia się również niewłaściwe ich remontowanie i użytkowanie.
Najlepszym na to przykładem są naprawy w miejscach, gdzie wykonywano przyłącza do infrastruktury technicznej ulokowanej w pasie drogowym. Najczęściej jest to sieć kanalizacyjna. Zarządcy dróg wydają stosowne pozwolenia obwarowując je koniecznością przywrócenia drogi do stanu poprzedniego.
Niestety najczęściej kończy się na niezbyt profesjonalnym „łataniu” na efekty którego nie trzeba długo czekać. Brak odpowiedniego zagęszczenia podkładu i niska jakość asfaltu powodują, że już po 2-3 tygodniach w miejscu naprawy pojawia się zapadlisko. Obserwując podobne prace na terenie Tomaszowa można odnieść wrażenie, że brakuje nadzoru właścicielskiego i skutecznego egzekwowania napraw.
Tymczasem zdecydowane działania powinny stanowić nauczkę dla partaczy. Zmuszenie ich do wykonania prac na właściwym poziomie zmusi ich (ze względu na koszty) na staranniejszą pracę w przyszłości. Przykro to stwierdzić ale nauczeni jesteśmy „bylejakości”.
Działa ona szkodę nas wszystkich. Utknięcie w głębokiej wyrwie może przynieść niemałą szkodę. Wielu kierowców skarży się na uszkodzone podwozie, felgi, dziury w miskach olejowych, lub urwany tłumik.
Oczekiwanie na wypłatę odszkodowania od ubezpieczyciela może potrwać nawet kilka miesięcy i nigdy nie jest całkowicie bezproblemowe.
Warto przy tym pamięta że aby móc domagać się odszkodowania od ubezpieczyciela drogi, trzeba na miejsce zdarzenia ściągnąć policjantów z Wydziału Ruchu Drogowego. Bez poświadczenia Policji ubezpieczyciel bardzo niechętnie przyznaje pieniądze. Warto także udokumentować wypadek, sfotografować miejsce zdarzenia, zebrać relacje świadków. Z kompletnym wnioskiem należy zwrócić się do administratora drogi. Wysokość odszkodowania uzależniona jest od typu uszkodzeń, jakie w samochodzie poczyniła dziurawa jezdnia.
Napisz komentarz
Komentarze