Od 1 czerwca w życie weszły zmiany w przepisach ruchu drogowego. Z jednej strony dały one uprawnienia pieszym i określiły ich bezwzględne pierwszeństwo na przejściu, z drugiej wprowadziły zakaz korzystani z telefonów komórkowych. Mimo to wciąż dochodzi do zdarzeń, w których pieszy zapatrzony w swojego smartfona lub zaabsorbowany rozmową telefoniczną przechodzień wkracza na jezdnię bezpośrednio przed nadjeżdżający pojazd. Jak może się to skończyć, chyba nie trzeba nikomu szerzej wyjaśniać. Co ciekawe, problem niebezpiecznej niefrasobliwości nie dotyczy tylko osób młodych. Równie często można zaobserwować osoby w wieku emerytalnym. Sympatyczna rozmowa telefoniczna z wnuczkiem może dla nich zakończyć się śmiercią.
- Niedawno jechałem ulicą Szeroką. Jest tu kilka przejść dla pieszych. Jedno z nich tak naprawdę jest tylko bezpieczne. Przekonałem się, że wcale nie trzeba być specjalnie rozkojarzonym, by doprowadzić do wypadku. Dziewczyna ze słuchawkami na uszach wpatrzona w ekran telefonu weszła na przejście nie oglądając się. Była niewidoczna, bo praktycznie wyszła zza drzewa. Nawet nie zauważyła, że potrąciłby j samochód. Nie jest to wcale przypadek odosobniony. Dużo jeżdżę po Tomaszowie i takie obrazki spotykam właściwie co chwilę. Przepisy, przepisami, ale jakieś minimum zdrowego rozsądku jest jednak potrzebne - mówi Łukasz Koziorowski.
Czy lekarstwem będzie wymalowanie przed przejściami ostrzegawczych napisów? "Odłóż telefon i żyj" - takie komunikaty już pojawiły się w wielu różnych miastach, w tym między innymi w Sopocie, Poznaniu, Grudziądzu czy Kłodzku. Czy jest szansa by pojawiły się też w Tomaszowie? Zarządcy dróg malują je głównie w takich miejscach, gdzie w okolicy znajdują się szkoły. Nazywane są także przejściami "offline"
- Napisy mają przypominać o obowiązujących przepisać i stanowić ostrzeżenie. Mają zwiększyć świadomość pieszych, zwłaszcza młodzieży. Nawet mając pierwszeństwo, należy zachować ostrożność. Sam obserwuję, że wiele młodych osób, przechodząc przez ulicę, wpatruje się w ekrany telefonów. Koszt takich napisów nie będzie duży - mówi wnioskodawca, Konrad Borowski.
Napisz komentarz
Komentarze