Dzisiejsi 50-latkowie to bardzo szczęśliwi ludzie. Szczególnie kiedy dopisuje im zdrowie i pamiętają swoich nauczycieli sprzed 40 lat. Ludzi zaangażowanych w pracę i wykonujący ją także w soboty (wszak obowiązywał 6-dniowy dzień pracy). Dzisiaj taki nauczycieli już nie ma, a do pracy z dziećmi trzeba ich... przymuszać.
A jeszcze nie tak dawno temu organizatorzy Dni Tomaszowa prosili o pomoc między innymi nauczycieli. Wuefistki Żegoty potrafiły prowadzić turniej ulicznej koszykówki a inni nauczyciele nie narzekali, że muszą spędzić kilka godzin z dziećmi. Czasy zmieniły się tak bardzo, że trudno jest nawet zorganizować letnie półkolonie, mimo, że opiekunowie mają za to oferowane dodatkowe wynagrodzenie.
Może do artykułu o jutrzejszym pikniku wypadałoby dodać informacje:
- że p. prezydent zaprasza, ale nawet złotówki do tego nie dołożył;
- że nauczyciele z 10-tki zmuszani są do pracy w sobotę (a jest to dobrych kilka godzin);- że nauczyciele mają ze swoich prywatnych kieszeni zapewnić nagrody na loterię fantową;
- że ciasta, które będą na kiermaszu robią RODZICE uczniów z 10-tki.Można by tak jeszcze dodawać.
Brawo za taką organizację.
- czytamy w przesłanym mailu.
Przyznać trzeba, że tego rodzaju podejście jest dosyć smutne, bo mail, jaki dotarł na redakcyjną skrzynkę w dużym stopniu definiuje stosunek do otaczającego świata dużej grupy pracowników oświaty. Osób zaangażowanych i nastawionych prospołecznie jest coraz mniej. "Szkoła uczy bawi wychowuje" - brzmiało popularne w PRL hasło. Czego ma więc uczyć współczesna szkoła? Egoizmu? A tak.... rozwiązywania testów.
Kiedy rodzice pieką ciasta na szkolne imprezy to dobrze. Kiedy prosi się o to samo na kiermasz w czasie integracyjnej rodzinne imprezy, to już źle. Może warto pamiętać też, że Ci sami rodzice kupują dziesiątki rzeczy, które są wymysłem nauczycieli, nie zawsze całkiem niezbędnych.
Od lat trudno oprzeć się wrażeniu, że system oświaty pełen jest patologii. Jego głównymi beneficjentami są nauczyciele a nie.... uczniowie. Relacje postawione są na głowie. Ale podobnie jest w ochronie zdrowia, gdzie pacjent jest najmniej ważnym elementem systemu. Jest tak wszędzie tam, gdzie działają silne lobby zawodowe, będące w stanie wywalczyć sobie setki przywilejów.
Napisz komentarz
Komentarze