Przyznam się bez bicia, że sam często nie potrafię ustrzec się emocji. Podobnie było i w tym przypadku. Kiedy dostałem na maila zdjęcia i linki do filmów z gospodarstwa w Łazisku, krew się we mnie wzburzyła. Szczególnie, że zawarta w nich narracja była całkiem jednoznaczna. Mamy zwierzęta i okropnego sadystę, gotowego mordować sztachetą ludzi, tylko za to, że chcą pomóc nieszczęsnym czworonogom. Wychudzona świnia, martwy źrebak, szarpane przez właściciela psy, które zapewne z głodu zżerają padlinę. Czy ktoś ma wątpliwości, że potrzebna jest jakaś zdecydowana reakcja? Zarówno ta społeczna, jak i administracyjno - prawna. Ja nie mam. Niejeden raz w podobnych sytuacjach (i w tej też) zdarzyło mi się użyć słownictwa mało parlamentarnego. A pamiętam też, że facet, który kiedyś wepchnął psa pod samochód, którym jechałem nie tylko nie dał rady przede mną uciec, ale szybko pożałował tego co zrobił. Reszty się domyślcie. Młody to i mocno narwany byłem swego czasu. Gdyby nie sesja Rady Powiatu, zapewne już we wtorek i środę byłbym na miejscu w Łazisku. Dojechałem tam dopiero w czwartek rano. W międzyczasie emocje zdążyły we mnie ostygnąć. Zanim wybrałem się do wsi, obejrzeć miejsce domniemnej zbrodni, napisałem sobie mały scenariusz. I teraz ze wstydem przyznam, że chciałem pokazać obraz podobny do tego, jaki ukazał się we wszystkich innych mediach. Dlaczego tego nie zrobiłem? Dlatego, że bardzo szybko dotarło do mnie, że nic nie jest czarne albo białe. W tym miejscu muszę to podkreślić i proszę byście zapamiętali. Media pokazują Wam jedynie wycinek rzeczywistości. Obraz, poza który nie wychodzą. Tworzą własne perspektywy. Spójrzcie przez obiektyw aparatu, zobaczycie tylko fragment otaczającego Was świata.
Nie chcę pisać o samej sytuacji zwierząt w Łazisku. Już gdzieś pisałem, że Hilton to na pewno nie były. Co gorsza nie było to nawet zaniedbane schronisko PTSM. Bardziej pustostan, gdzie koczują bezdomni. Do tematu tej interwencji i jej bohaterów, zapewne niejeden raz będziemy na łamach portalu wracać. W weekend napisałem kilkadziesiąt maili. Póki co Policja usiłuje wyjaśnić co się stało z inwentarzem żywym rolnika. Wystarczyła jedna noc i w gospodarstwie zostały tylko cztery świnie i kaczki. Wersji ich zniknięcia jest wiele. Wszystkie równie możliwe, co nieprawdopodobne. Ocena zawsze będzie obarczona błędem emocjonalnym. Dlatego podyskutować możemy jedynie o faktach. A te są przerażające. I niestety nie pokazują gatunku ludzkiego z tej najlepszej strony, dzięki której sam lubi mówić o sobie "Sapiens", mimo, że wychodzi z niego "Erectus". Niby wyprostowany a jednak prymitywny. O co chodzi? O falę nienawiści, jaką wywołali tak zwani miłośnicy zwierząt. Nienawiści niczym nie pohamowanej. Wulgarnej i brutalnej zarazem. Przyznam, że rzadko się z czymś takim spotykam, nawet w Internecie, bo komentarzy zazwyczaj nie czytam, a strony propagujące nienawiść, zwyczajnie blokuję, podobnie jak ludzi, którzy udostępniają ich treści. Spróbujcie zrobić to samo. Przekonacie się, jak wasza dusza szybko się oczyści.
Najgorsze jest to, że w mojej ocenie, ta nienawiść była nie tylko świadomie wywoływana ale też z premedytacją podsycana. Nawoływano do przemocy już nie tylko wobec rolnika, ale i urzędników, weterynarzy. Dostawało się każdemu, kto próbował w jakikolwiek sposób przeciwstawić się temu bezmyślnemu zachowaniu, które z człowieczeństwem niewiele ma wspólnego... nawet jeśli warunki w jakich żyły zwierzęta, budzą słuszny i uzasadniony gniew. Ludzie zaczęli masowo zachowywać się niczym mój pies, który gdy widzi kogoś biegnącego za płotem, musi sobie poszczekać. Na nic tłumaczenie, że to nie ma sensu, że ktoś biegnący się go boi. Nie da się go uciszyć... i już. To, że się robi komuś krzywdę nie ma znaczenia. Dzieci? Jakie dzieci? Niech cierpią za rodziców. Naprawdę takie rzeczy czytałem. Trudno w to uwierzyć. Klasyczny przykład mizantropii w najgorszym wydaniu. To, że krzywdzi się czyjąś rodzinę jest, jak się okazuje, akceptowalne i wysoce pożądane. Podanie do publicznej wiadomości służbowego numeru wójta nie jest w sumie niczym nagannym, ale już nawoływanie do nękania go to nic innego jak stalking. Szaleństwo ma to do siebie, że potrafi eskalować. Dlaczego nikt nie protestuje? Czy nie ma ludzi normalnych? Albo zwyczajnie... dobrych. Ludzie milczą ze strachu. Ludzie myślący inaczej są zaszczuwani i prześladowani, ale to nie znaczy, że ich nie ma.
Kolejne filmy publikowane przez tzw. inspektorów w Internecie miały na celu tylko tej nienawiści podsycanie. Przecież problemu żadnego nie rozwiązały. Zwierzęta jedynie dodatkowo cierpiały. Pokazywałem te filmy natomiast znajomym psychiatrom, z którymi współpracuję w swojej działalności od kilku lat. Wszyscy są zgodni co do tego, że osoby na nich występujące są silnie zaburzone i wykazują cechy socjopatyczne, czerpiąc satysfakcję z poniewierania innych ludzi.
Co ciekawe, nazywany sadystą rolnik w tym kontekście okazuje się de facto osobą lepszą od tych, którzy postanowili go tak brutalnie i bezpardonowo zaatakować. Zapewne ostatnie zdanie znów wywoła oburzenie. Trudno. Pamiętajcie tylko, że aby mieć do czynienia z sadyzmem, osoba dopuszczająca się brutalnych czynów musi czerpać z nich przyjemność. Dopiero wtedy wypełnia jego definicję. Raczej wątpliwym jest, by tej konkretnej osobie, a więc rolnikowi z Łaziska, sprawiało przyjemność znęcanie się nad zwierzętami, i aby celem jego działania było osiąganie tego rodzaju perwersyjnej przyjemności. Tymczasem ludzka masa, oceniła, wydała wyrok i równocześnie postanowiła go wykonać. Przy okazji wyrok wykonano na rodzinach niewinnych ludzi, w tym sąsiadach, sołtysce, dzieciach urzędniczek.
Zaskakujący jest też wpis radnego Adriana Witczaka, lokalnego lidera Platformy Obywatelskiej. Okazuje się, że poziom nienawiści wylanej na jego profilu przekroczyły nawet możliwości percepcyjne radnego. Dostało się nawet jemu samemu. Dzięki Panu Bogu i Barbarze Klatce, którą osobiście poprosiłem o interwencję, wpis z internetu zniknął. Jako ciekawostkę tylko powiem, że ktoś najwyraźniej promocję postu musiał opłacić, bo większość tzw. lajków pochodziła z fałszywych internetowych kont. To też świadczy o tym, że podsycanie nienawiści komuś po prostu się opłaca.
Podsumowując, napiszę tylko, że użyty na początku cytat ze św. Mateusza jest nieprzypadkowy. Trudno mi bowiem uwierzyć w dobro ludzi siejących równocześnie zło, powołując się na dobro. Jak to jest na przykład, że nikt nie zauważył, że człowiek żył niemal w takich samych warunkach jak jego zwierzęta? Łatwiej było pobić i tak już leżącego. To takie typowe, ktoś leży, to może by go jeszcze kopnąć? A może opluć? Ale pamiętajcie, że każdy z Was może stać się ofiarą internetowego hejtu. Może przytrafić się Waszym dzieciom. Powód może być najbardziej błahym. Wystarczy złe parkowanie lub białe buty, czy różowe skarpetki, a wyleje się na was strumień pomyj. Wszak nikt z nas nie jest bez winy i nad tym trzeba zastanowić się, gdy sięgnie się po kolejny kamień
Podobnie było w przypadku łowców rzekomych pedofili, którzy przyjechali do Tomaszowa. Pospolici bandyci, urządzający regularne polowania na ludzi, którzy jak się na koniec okazywało żadnych czynności pedofilskich się nie dopuścili, często natomiast cierpieli na deficyty intelektualne. Robiono z nimi dokładanie to samo co z rolnikiem z Łaziska.
PS
Do tematu jeszcze powrócę. W weekend rozesłałem kilkadziesiąt maili i zapytań do różnych instytucji i organizacji społecznych. Dzisiaj zamierzam skierować pismo do rzecznika praw obywatelskich.
Napisz komentarz
Komentarze