Może zacznę od tego, że dzień wcześniej podczas sesji Rady Powiatu mieliśmy okazję zapoznać się ze sprawozdaniem za miniony rok, z działalności Tomaszowskiego Centrum Zdrowia, które zaprezentował, prezes spółki, dr n. med. Wiesław Chudzik. Nie chcę pisać tu o wynikach finansowych, które choć ważne (TCZ to jeden z nielicznych szpitali mających dodatni wynik finansowy), dla przeciętnego mieszkańca powiatu mają drugorzędne znaczenie, ale o zmianie podejścia organu właścicielskiego, jakim jest Starostwo Powiatowe. Liczba i wartość inwestycji w okresie minionych kilku lat jest na niespotykanym dotąd poziomie, ale nie to jest najważniejsze. Najistotniejsze jest to, że wreszcie szpital tomaszowski zaczął być postrzegany jako podmiot o znaczeniu strategicznym, kluczowym dla dalszego istnienia samorządu powiatowego. Jest to zasługa 2-3 zdeterminowanych radnych powiatowych i Starosty Mariusza Węgrzynowskiego.
Może to wielu zdziwić, biorąc pod uwagę moją krytykę wielu innych działań Starosty, ale uczciwie jest to przyznać, nawet jeśli obiektywnie rzecz ujmując, coś można było zrobić szybciej, czy bardziej efektywnie. Od początku kadencji przeprowadziliśmy wiele rozmów na temat szpitala. Ich efektem były bezpośrednie działania. Tak wydawałoby się proste i oczywiste rzeczy, jak wymiana 30-40 letnich łóżek, były dotąd niemożliwe do zrealizowania. Okazało się jednak, że jak się chce, to można. Wystarczy dobra wola.
Kiedy szedłem do Starosty poprosić o zakup nowych łóżek na oddziały rehabilitacji, zakaźny, neurologiczny i inne, nie miałem problemu, by zakupów dokonać. To, że remontujemy budynek na Niskiej, oddziały psychiatryczne, zakaźny, Zakład Pielęgnacyjno Opiekuńczy, że powstaje już projekt nowego bloku operacyjnego, jest właśnie efektem rozmów i określenia właściwych priorytetów. To, że będziemy wkrótce mieć całkiem nowe możliwości leczenia psychiatrycznego, to również pokłosie moich spotkań ze Starostą i doktorem Maciejem Kowmanem. Przez pięć lat w wielu sprawach pomógł też covid, ale też w wielu przeszkodził. Wciąż jest co krytykować, bo wciąż jest wiele do zrobienia. Nadal czekają na odpowiednie warunki pacjenci oddziałów wewnętrznego, chirurgii, położniczo ginekologicznego. Trzeb tez przenieść w inne miejsce przynajmniej część poradni specjalistycznych.
I na koniec tego przydługiego akapitu wspomnę jeszcze jedną osobę zaangażowaną w sprawy związane z polityką zdrowotną, mimo, że nie znajdują się one bezpośrednio w zakresie jej zadań obowiązkowych. Jest nią Marcin Witko, któremu zawdzięczamy realizację kilku ważnych inwestycji i być może dalsze funkcjonowanie tomaszowskiej onkologii.
O ochronie zdrowia i polityce zdrowotnej trzeba rozmawiać, ale aby to robić konieczne jest jednak minimum wiedzy. Nie tej zaczerpniętej z emocjonalnych wpisów internetowych, ale takiej, która ma swoje podstawy w przepisach prawa, doświadczeniu
Radny Witczak mówi porozmawiajmy o faktach. No ok, porozmawiajmy. Zaczynając od pytania: jakie działania w zakresie polityki zdrowotnej podjął sam radny i jego grupa radnych? Jakie wnioski do kolejnych budżetów miasta składał? Odpowiedź budzi zażenowanie. Okazuje się, że żadnych. Od 2020 roku a więc w zakresie 4 lat budżetowych, w czasie posiedzeń komisji, na których omawiane były projekty planów finansowych na kolejne lata rady Witczak potrafił przez kilka godzin krytykować przedstawiane projekty, ale nie zgłaszał żadnych wniosków.
Być może powodem było to, że nie dało się ich przekopiować od radnego Litewki z Sosnowca. W ostatnim roku pojawiły sie dwa wnioski. Jeden dotyczył przeznaczenia 150 tys. (o ile dobrze pamiętam kwotę) na aktualizację projektu schroniska dla bezdomnych zwierząt. Pomysł absurdalny, biorąc pod uwagę, że nie wiadomo, kiedy dojdzie do realizacji inwestycji. Drugi obejmował podwyżki dla pracowników magistratu. Bez wskazania źródeł finansowania i konkretnych kwot. Oba mocno populistyczne.
Komentując raport o stanie miasta, Adrian Witczak postanowił między innymi obrazić tomaszowskich ginekologów (może jakiś zdegenerowany prawnik postanowi ich zbiorowo reprezentować). Stwierdził, że kobiety boją się i nie chcą rodzić dzieci, co gorsza, nawet nie chcą zachodzić w ciążę, bo w przypadku powikłań mogą nie uzyskać lekarskiej pomocy. Przyznam, że podobne bzdury rzadko wybrzmiewają z samorządowych mównic.
Tak się składa, że znam trochę ginekologów pracujących w Tomaszowskim Centrum Zdrowia i jestem przekonany, że w przypadku powikłań ciążowych, żadna z kobiet nie zostałaby u nas zostawiona bez pomocy (a przecież dyskusja dotyczy Tomaszowa a nie podhalańskiej wsi). Mogłoby się oczywiście zdarzyć przekierowanie do innej placówki, ale zawsze mając na względzie dobro pacjentki a nie wydumane ideologiczne zdeprawowanie lekarza. Jeśli cokolwiek może budzić lęk u kobiet, to bzdury opowiadane przez polityków, takich właśnie jak Witczak, którzy o macierzyństwie i rodzeniu dzieci nie mają zielonego pojęcia, a ich celem jest jedynie gr na ludzkich emocjach. Jednego jestem pewien, lider Platformy nie ma pojęcia o czym mówi. Miesza problemy z zachodzeniem w ciąże z komplikacjami ciążowymi. Co gorsza, wcale się tego nie wstydzi.
Witczak pyta też prezydenta: co Pan i Pański komitet w Radzie Powiatu zrobił, by zapewnić w naszym mieście poczucie bezpieczeństwa w zakresie opieki zdrowotnej. Aby zadać takie pytanie, trzeba wykazać się maksimum złej woli, lub nie mieć zielonego pojęcia o tym, co się w mieście i powiecie dzieje, a wszystko to, posiadając aspirację do pełnienia najważniejszego w mieście urzędu. Co ciekawsze samemu przewodząc partii, której radni w Radzie Powiatu nie mają do powiedzenia nic w zakresie polityki zdrowotnej. Mało tego, jedyny obecny radny PO, jaki był członkiem komisji zdrowia, na posiedzenia regularnie się spóźniał a na koniec przeniósł się do innego gremium?
O jakichkolwiek wnioskach nawet nie wspomnę. Problemem radnego Łuczaka na przykład było ostatnio "dawanie w palnik" i kto się na ten temat w internecie "wysypał" i brak pilota do podziemnego garażu oraz to, że prezes TCZ, będący doskonały neurologiem, przyjmuje w zastępstwie innego lekarza pacjentów w poradni neurologicznej. Radny to wszystkie wie, bo uważa się za... "menedżera". Czyż to nie hipokryzja?
Natomiast radni z KWW Marcina Witko składają wnioski, realizują inwestycję, podejmują interwencje w indywidualnych sprawach mieszkańców. Od niedawna mamy na przykład pododdział udarowy, o który wspólnie z doktorem Dębcem zabiegaliśmy. Osobiście (chociaż z żalem stwierdzę, że nieskutecznie) rozmawiałem też ze specjalistami od pulmonologii, by podjęli pracę w szpitalu. Było blisko, ale niestety...
Sam prezydent również wspiera opiekę zdrowotną. Jako pierwszy zainteresował się problemami Centrum Onkologii Nu Med. Załatwił nam Centrum Leczenia Psychiatrycznego, pomógł uzyskać dofinansowanie na remont oddziałów, dofinansowywał zakup sprzętu. Dodatkowo podmiotem medycznym stał się ORDN, a dzieci szczepione są przeciwko HPV. Funkcjonują też programy profilaktyczne dla seniorów. Zrobiono więc w okresie minionych 5 lat niemało.
W tym samym czasie radny Witczak, brał dietę, pisał hejterskie felietony i kopiował słowo w słowo, popularnego w internecie radnego Litewkę, który sam w odpowiedni (acz kulturalny sposób) raczył skomentować tę plagiatotwórczą działalność. Jakichkolwiek własnych pomysłów brak, kreatywności starcza jedynie do krytyki, a liczba składanych do budżetów wniosków zawstydza, nawet najbardziej leniwych samorządowców.
Napisz komentarz
Komentarze