Zacznijmy od stwierdzenia oczywistej oczywistości, że woda raczej nigdy nie płynie do góry. Zazwyczaj spływa w dół, chyba, że ma dostateczną powierzchnię, by mogła w nią wsiąknąć. Tej ostatniej w mieście niestety coraz mniej. Trudno się dziwić, że absorpcja wód opadowych, nawet po długotrwałej suszy jest na bardzo niskim poziomie. Nadmiar wody opadowej musi być gdzieś odprowadzony. Są dwie możliwości. Albo przy pomocy kanalizacji deszczowej/burzowej, albo grawitacyjnie, kiedy jest możliwość oprowadzenia wód bezpośrednio do rzek.
Prze kilka lat kadencji samorządowych wyremontowano kilka kluczowych dróg należących do powiatu tomaszowskiego, wykonano też przebudowę placu Kościuszki. Ten ostatni został w całości rozkopany i można było na nim prowadzić dowolne inwestycje. Wydawać by się mogło, że planowanie i przewidywanie to podstawa, jednak okazuje się, że nie może niekoniecznie. Często ważniejsze bywa szybkie przecięcie wstęgi i zaoszczędzenie kilkuset tysięcy złotych.
Idealnym przykładem jest ulica Świętego Antoniego. Kilka lat temu została kompleksowo wyremontowana. Wykonano ją niemal całkowicie od nowa. Zapomniano jedynie o kanalizacji deszczowej. Słowo "zapomniano" nie jest oczywiście tutaj na miejscu, bo tak naprawdę w projekcie pierwotnym nowa kanalizacja była. Zdecydowano jednak, by jej nie robić, bo z jednej strony zbliżały się wybory samorządowe, z drugiej postanowiono zaoszczędzić kilkaset tysięcy złotych. Nie bez znaczenia były też protesty najemców lokali przy ulicy, którzy narzekali na długotrwały remont.
Na efekty nie trzeba było długo czekać. Przy pierwszej dużej ulewie pozalewało okoliczne posesje a woda wdarła się do piwnic. Sprowadzono sprzęt specjalistyczny, w tym zestaw z kamerą do inspekcji sieci kanalizacyjnej. To, co stwierdzono, możecie zobaczyć na filmie pod poniżej zamieszczonym linkiem do artykułu z 2015 roku pt. Bo na wybory trzeba było zdążyć.
Dzisiaj jedna znajoma napisała do mnie, że miasto odpowiada za niedrożne studzienki kanalizacyjne. Próbowałem jej wyjaśnić to, co opisałem powyżej. Stwierdziła, że był przecież czas, by to naprawić. Poważnie? Czy ktoś odpowiedzialny podjąłby decyzję o tym, by niedawno wykonaną drogę zniszczyć, aby wykonać na niej na nowo kanalizację deszczową. Co ciekawe, dzisiaj na ten stan rzeczy narzekają ludzie, którzy za niego bezpośrednio odpowiadali.
Pozostaje też pytanie: czy nawet gdyby kanalizacja była całkowicie drożna nie dochodziłoby w niektórych miejscach do podtopień. Jeśli jechaliście dzisiaj ulicą Warszawską, która została przecież w całości na nowo zbudowana razem z kanalizacją burzową być może zauważyliście, że siła żywiołu była tak duża, że przenosiła ciężkie żeliwne pokrywy studzienek. Tak dużej ilości wody nie była bowiem w stanie przyjąć. W starostwie powiatowym podziemny garaż do kostek wypełniony był wodą, a parter zalała woda wybijająca z toalet. W tym miejscu zaznaczę, że zdarzyło się to nie po raz pierwszy.
W okolicach miejscowości, w której mieszkam, regularnie woda zalewa posesję. Moim zdaniem w perspektywie kilku lat będzie jeszcze gorzej. Tereny rolnicze, pola uprawne, które dotąd w sposób naturalny chłonęły wodę opadową (przy okazji tworząc zasoby wód podziemnych) zamieniono na działki budowlane, które często mają po prostu do maksimum wybetonowane podwórka. Do moich sąsiadów przy każdej nawałnicy przyjeżdża straż pożarna, pompować wodę.
Czy Tomaszów stanowi wyjątek? Otóż nie. Podobnie dzisiaj było w Łodzi. Zdjęcia pokazywał też burmistrz Ujazdu Artur Pawlak. Dotknięte zostały też inne miasta. Nawałnice podobne przeszły przez Niemcy. Zabawne jest to, że w Tomaszowie winny jest PiS z Węgrzynowskim na czele, a w Łodzi PO i Hanna Zdanowska, bo każda okazja jest dobra, by komuś dołożyć, a ciemny naród przecież wszystko kupi.
Łódzkie/ Ponad 110 interwencji strażaków w czasie burz i ulew
Trwa usuwanie skutków ulew, które po południu przeszły przez region łódzki. Są podtopienia i zalane piwnice, w części Łodzi stanęły tramwaje. W stolicy województwa nadal pada. 110 razy interweniowali strażacy, ponad 40 raz w Łodzi, 32 razy w powiecie zgierskim, 22 razy w powiecie tomaszowskim. Były pożary od piorunów - przekazał rzecznik KW PSP mł. bryg. Jędrzej Pawlak.
W wielu miejscach województwa łódzkiego występują obfite opady deszczu. Trwa ulewa w Łodzi.
"W regionie zgłoszono sześć pożarów od piorunów, w czterech przypadkach ogień objął budynki, w dwóch był to pożar słomy" - podał rzecznik KW Państwowej Straży Pożarnej w Łodzi mł. bryg. Jędrzej Pawlak.
"Do godziny 14.30 w Łódzkiem odnotowano 110 interwencji strażackich" - zaznaczył."40 interwencji dotyczyło Łodzi, 32 powiatu zgierskiego a 22 tomaszowskiego" - przekazał.
Jak podał mł. bryg. Pawlak, większość interwencji to wypompowanie wody z zalanych piwnic, budynków oraz kilka zalanych dróg. (PAP)
Łódź/ Po obfitych deszczach zalane są torowiska tramwajowe na kilku głównych ulicach
Zatrzymanie ruchu tramwajowego na ulicach Aleksandrowskiej, Pomorskiej i Telefonicznej - skutek ogromnej ulewy, jaka w piątek wczesnym popołudniem dotknęła Łódź. Trwa burza nad miastem.
Są utrudnienia w ruchu tramwajowym w Łodzi, m.in. na ulicach Aleksandrowskiej, Pomorskiej i Telefonicznej oraz na osiedlu Dąbrowa - podały służby miejskie. To skutek ulewy, jaka w piątek przeszła nad Łodzią.
W wielu miejscach wybiły studzienki kanalizacyjne. Woda zbiera się też na nierównych łódzkich ulicach. Samochody utykają w ulicznych rozlewiskach. Są trudności z przejazdem pod niektórymi wiaduktami, gdzie również zbiera się woda.
W Instytucie Centrum Zdrowia Matki w Łodzi zalany został znajdujący się na parterze Oddział Neonatologii, Patologii i Intensywnej Terapii Noworodka. Nikt nie ucierpiał. Trwa usuwanie szkód i wypompowywanie wody. (PAP)
Napisz komentarz
Komentarze