Pierwszy wpis pacjenta pojawił się 28 listopada. Zarzuca w nim personelowi, że przez kilka godzin nikt nie zainteresował się nim i nie zauważono, że chory nie ma podłączonej kroplówki. Do postu dołączony film obrazujący baseny, do których pacjenci załatwiają swoje potrzeby fizjologiczne. Pacjent twierdzi w poście, że po tym jak zwrócił uwagę personelowi został werbalnie "napadnięty" przez dyżurującą lekarkę.
Pacjent szukający ratunku w internecie przybywał wówczas w szpitalu już półtora miesiąca, po drodze odwiedzając kilka oddziałów. Skarży się na opryskliwie zachowanie pielęgniarek ale zaznacza przy okazji, że nie wszyscy członkowie personelu są niegrzeczni w stosunku do pacjentów. - Spotkałem tu wspaniałe pielęgniarki, które od razu widać, że są z powołania przy których mógłbym chorować i umierać w spokoju wiedząc, że jestem w dobrych rękach - czytamy. Na koniec widzimy pooperacyjną ranę na brzuchu chorego.
Jak łatwo się domyśleć wpis wywołał lawinę komentarzy. Wszystkie podobnej, krytycznej treści. Temat służby zdrowia jak zwykle wywołuje dużo emocji. Zresztą słusznie, bo pochłania ona w skali roku miliardy złotych pochodzących z kieszeni podatników.
Kolejny wpis pochodzi z 3 grudnia. Tym razem krytykuje lekarkę, która zalajkowała internetowy sarkastyczny komentarz. Być może, a nawet na pewno nie powinna tego robić. Tym bardziej, że sprowokowała kolejną falę negatywnych wpisów. na oddziale internistycznym nie zostawiono przysłowiowej "suchej nitki"
Na filmie z 12 grudnia wpuszczonym do sieci widzimy przepełniony kosz na śmieci. - Poprosiłem Panią doktor oddziału wewnętrznego z zapytaniem czy taki widok jest dla niej normalny. Spojrzała i sarkastycznym głosem powiedział, że to nic takiego. I jeszcze do mnie pretensje. Wielki szpitalu ja sobie dam radę. Będę wypierdziela na korytarz albo przez okno... Warunki ujmujące Pacjentowi. Zostawiam to bez komentarza - czytamy we wpisie (pisownia oryginalna). Znowu dziesiątki komentarzy.
Chory uskarża się też na to, jak został potraktowany, kiedy poprosił o szklankę ciepłej wody. Po raz kolejny wzbudzając emocjonalne reakcję swoich czytelników.
Czy kierownictwo szpitala widziało wpisy pacjenta? Wszystko wskazuje na to, że... tak. Wszyscy jednak bezradnie rozkładają ręce i mówią, że tacy trudni pacjenci czasem się jednak zdarzają. Rzecz w tym, że skoro już podobne informacje są publikowane to może jakoś warto je wyjaśnić.
Dlaczego to w ogóle pokazujemy? Uważamy, że Facebook to nie jest właściwe miejsce do rozwiązywania jakichkolwiek problemów. W przypadku jakichkolwiek nieprawidłowości należy kierować skargi do właściwych osób i instytucji. Jest Rzecznik Praw Pacjenta, Narodowy Fundusz Zdrowia. Chyba, że celem nie jest zwrócenie uwagi na nieprawidłowości, ale na... samego siebie.
Napisz komentarz
Komentarze