Niedzielne łódzko-warszawskie starcie będzie jednym z najważniejszych wydarzeń 24. kolejki piłkarskiej ekstraklasy. Przed laty pojedynki Widzewa i Legii należały bowiem do ligowych klasyków, którymi żyła cała Polska, a ich wyniki decydowały o losach mistrzostwa kraju.
Jak jednak przyznał trenera Widzewa, w szatni i na treningach łódzkiego zespołu w tym tygodniu nie było za bardzo czuć zbliżającej się konfrontacji z jednym z największych ligowych rywali.
"Jestem zaskoczony tym, że na razie mało to czuć. Przed derbami było inaczej, czy to w szatni, czy na treningu ciągle żyliśmy tym meczem, rozmowy były nim wypełnione. Teraz to nastawienie nie występuje, ale to dla mnie dobry sygnał, bo może świadczyć o naszej dojrzałości. Wiemy, że to mecz szczególny dla kibiców, ale naszych myśli nie wypełnia jedynie przeciwnik tylko to, co sami chcemy zmienić, poprawić, wyciągnąć wnioski. Najważniejszy jest dla nas Widzew. Chcemy budować swoją markę nie poprzez porównanie się z innymi, lecz poprzez naszą siłę i wyjątkowość" – tłumaczył Myśliwiec na piątkowej konferencji prasowej.
W tym sezonie oba kluby walczą o inne cele. Łódzki zespół jest dziesiąty z dorobkiem 28 pkt i musi raczej oglądać się za siebie, natomiast warszawska drużyna zgromadziła 38 pkt i jest szósta, wciąż z szansami na czołowe lokaty.
Wicemistrzowie Polski są w kryzysie. Nie wygrali trzech ostatnich ligowych spotkań i nie mogą sobie pozwolić w Łodzi na kolejne potknięcie zmniejszające ich szanse na grę w europejskich pucharach. Gospodarze nie zamierzają jednak ułatwiać zadania faworytowi.
"Naszą przewagę chcemy pokazać na boisku, a nie w deklaracjach przedmeczowych. Wiemy, że Legia jest mocna z piłką, w ofensywie prezentuje się porównywalnie do Górnika Zabrze. Dlatego receptą będzie nie pozwolić jej na posiadanie piłki. To będzie kluczowe i zdeterminuje nasze zachowania w obronie. Oczywiście, sami chcemy posiadać piłkę, chcemy, żeby Legia jej nie miała, ale to nie znaczy, że będziemy wyłącznie czyhać na jej błędy. Przeanalizowaliśmy konkretne elementy, w których możemy odebrać piłkę szybciej" – zaznaczył szkoleniowiec.
W niedzielnym klasyku piłkarze Widzewa wystąpią w specjalnych koszulkach z trzema czerwonymi charakterystycznymi pionowymi pasami, w których drużyna z Łodzi występowała w mistrzowskim sezonie 1996/1997. Pod jego koniec Widzew wygrał 3:2 w pamiętnym meczu na Łazienkowskiej, choć do 88. minuty przegrywał 1:2.
"Nie miałem dostępu do Canal+, ale śledziłem to spotkanie w telegazecie, a później widziałem powtórki. Doskonale ten mecz pamiętam, łącznie z kontuzją sędziego" – zapewnił Myśliwiec.
W Widzewie prawdopodobnie nie zagra w niedzielę napastnik Jordi Sanchez. Hiszpan zdobył jedynego gola dla łodzian w jesiennym spotkaniu, w którym Legia zwyciężyła 3:1.
Kibice klubu z Łodzi czekają na zwycięstwo nad Legią w oficjalnym meczu 24 lata - od kwietnia 2000 roku. Widzew nie wygrał z warszawską drużyną 24 kolejnych spotkań (21 w lidze i trzech w Pucharze Polski).
Mecz z trybun łódzkiego stadionu obejrzy komplet publiczności. Zawody poprowadzi Szymon Marciniak. Początek o godz. 17.30. (PAP)
Napisz komentarz
Komentarze