Terminy minęły odpowiednio 3 i 15 maja. - Wykonawca został poinformowany, że zgodnie z umową przystąpiliśmy do naliczania kar umownych – wyjaśniała w czasie posiedzenia komisji zdrowia, rodziny i spraw społecznych, naczelnik wydziału inwestycji, Anna Lubicka.
Zgodnie z informacjami urzędników Starostwa, wykonawca na początku marca złożył jednak wniosek o wydanie pozwolenia na budowę. Postanowieniem z 25 kwietnia wydział architektury zadecydował o pozostawieniu sprawy bez rozpatrzenia. Wykonawca złożył za pośrednictwem Starosty skargę na bezczynność organu, w związku z czym wydział architektury ponownie rozpatrzył sprawę i podjął procedowanie na nowo. 20 maja wykonawca został wezwany do uzupełnienia nieprawidłowości złożonej dokumentacji.
Od jakiegoś czasu wykonawca wnioskuje o zmianę zgłoszonych przez siebie projektantów, przy czym nie składa kompletnych dokumentów. Ostatnie, jakie dotarły do Starostwa 22 maja.
Postronnemu obserwatorowi trudno jest pojąć, że jeden wydział w tej samej instytucji działa w oderwaniu od wszystkich innych wydziałów. Ktoś prowadzi sprawę inwestycji, ktoś inny podejmuje, mającą określone skutki decyzję i nie powiadamia wydziału zainteresowanego realizacją. Dlaczego urzędnicy pozostawili sprawę bez rozpatrzenia? Czy informacja na ten temat nie powinna natychmiast trafić do “inwestycji”?
Wysłanie pisma do wykonawcy i oczekiwanie na jego reakcje, to kolejne upływające tygodnie. A przecież nie chodzi o wykonanie 100 metrów chodnika prowadzącego do lasu, ale o coś, co ma wymiar strategiczny, także w kontekście wojny za naszą wschodnią granicą.
Nie ma winnych. Oczywiście poza wykonawcą. Daty mówią same za siebie. 25 kwietnia wychodzi pismo ze Starostwa a dopiero w połowie maja odpowiada na nie Firma. Procedury ruszają od nowa, ale jak się dowiadujemy, nawet jeśli uda się uzyskać pozwolenie na budowę, to nie ma gwarancji, że Wydział Inwestycji odbierze wykonaną pracę, bo wykonawca zlecił projektowanie innym osobom niż te, które widniały w umowie. Projektanci, byli jedną z kryteriów oceny ofert. - Właśnie na podstawie konkretnych projektantów ten wykonawca wygrał to postępowanie. Jeżeli chcę dokonać zmiany, musi przedstawić konkretne dokumenty pozwalające nam ponownie dokonać oceny - twierdzą urzędnicy.
Wydaje się, że na inwestycji w budowę nowego bloku operacyjnego nikomu nie zależy. Jest kosztowna, skomplikowana, a pozyskać na nią fundusze nie będzie łatwo. Sprawa bloku pokazuje też chaos i brak organizacji w Starostwie Powiatowym. Zadania rozrzucone są pomiędzy różnych członków Zarządu. Ktoś inny zajmuje się inwestycjami, ktoś inny zamówieniami publicznymi, inna jeszcze osoba ma w swoim pionie decyzje o pozwoleniach na budowę a jeszcze ktoś inny ma “u siebie” pozyskiwanie funduszy. W ten sposób nikt za nic nie odpowiada i można łatwo przerzucać się odpowiedzialnością. Czy nie czas na zmiany regulaminu organizacyjnego? Pytanie oczywiście retoryczne.
Tu dochodzi jeszcze problem z wykonawcą i jego wyborem. Urzędnicy twierdzą, że zapisy umowy i przepisy prawa interpretuje sobie w sposób dowolny. Oczywiście inny niż powiatowi prawnicy.
Pierwotny termin wykonania projektu obejmował 9 miesięcy od dnia podpisania umowy. Powinna być ona gotowa na początku marca, ale terminy dwukrotnie przedłużano. Za pierwszym razem zmienił się zakres zadania. Chodziło o łącznik między budynkami. Drugie wydłużenie terminu nastąpiło na wniosek wykonawcy. Zarząd wyraził zgodę na przedłużenie do 15 maja.
Obecnie naliczane są kary umowne w wysokości 7 tysięcy złotych za każdy dzień. Nadal kontakt z wykonawcą jest trudniony. Mamy do czynienia ze spółką z o.o. z niskim kapitałem, a więc kary umowne, mają charakter... umowny.
Czy wykonawca miał udokumentowane doświadczenie w zakresie projektowania podobnych obiektów, jakimi są szpitalne bloki operacyjne? Okazuje się, że nie miał. Posłużył się doświadczeniem podmiotu trzeciego, co było dopuszczalne zgodnie z warunkami przetargu.
O udział i dopuszczanie w przetargu ubiegały się trzy firmy. Jedna z nich nie przeszła kryteriów formalnych. Do oceny pozostały 2 podmioty. Kolejną wykluczył błąd formalny. Firma nie podpisała właściwie dokumentu. Warto przy okazji wspomnieć, że było to już drugie postepowanie przetargowe.
Czy jest w ogóle jakaś szansa na zrealizowanie tego projektu? - Jeżeli projektanci, których przedstawia nam teraz wykonawca będą spełniali takie same kryteria, które braliśmy pod uwagę przy ocenie ofert i będą mogli być dopuszczeni do realizacji, to tak - wyjaśniają urzędnicy Starostwa.
Napisz komentarz
Komentarze