Kwestia medialnej działalności samorządów budzi kontrowersje od wielu lat. Problem podnoszą głównie prywatni wydawcy, którzy twierdzą, że odbierane są im przychody od reklamodawców. Jednak krytyczne stanowiska wobec ich istnienia formułowały wiele razy stowarzyszenia mediów lokalnych, ale także Regionalna Izba Obrachunkowa we Wrocławiu, rzecznik praw obywatelskich czy Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Rząd proponuje ustawę medialną. W założeniach do projektu zaznaczono, że obecność jednostek samorządów na rynku medialnym w roli dostawcy usługi medialnej lub wydawcy prasy prowadzi do nierównej konkurencji - Należy rozważyć wprowadzenie całkowitego zakazu prowadzenia działalności medialnej przez jednostki samorządu terytorialnego oraz podmioty podległe tym jednostkom - czytamy założeniach ustawy medialnej, które zostały przedłożone do konsultacji społecznych, a Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego informuje, że celem regulacji jest zapewnienie dostępu do rzetelnych informacji i niezależności redakcyjnej mediów.
Oprócz wprowadzenia zakazu - zdaniem ustawodawcy - należy także uszczelnić i doprecyzować regulacje w zakresie prowadzenia działalności wydawniczej przez samorządy, którą przewidują ustawy ich dotyczące. - W przypadku wprowadzenia takiego zakazu, należałoby dopuścić możliwość wydawania przez samorządy biuletynów informacyjnych, które należałoby zdefiniować w Prawie prasowym, np. w ślad za Słownikiem języka polskiego, jako serwis informacji lub informator o działalności danej instytucji czy organizacji. Należy dokładnie wskazać w ustawie określoną liczbę wydań biuletynów w ciągu roku (proponuje się, aby było to maksymalnie 6 wydań rocznie) i zastrzec, iż nie mogą zawierać reklam - czytamy w założeniach. W biuletynach można byłoby zamieszczać m.in. ogłoszenia o przetargach czy naborach i wolnych stanowiskach pracy w urzędach.
Współczesny rynek medialny ma spore kłopoty. Szczególnie małe, lokalne wydawnictwa znajdują się w odwrocie. Rosnące koszty osobowe (redakcje coraz częściej mają charakter wirtualny), brak wykwalifikowanej kadry. Szybkość internetowego przekazu. W dodatku znajdujemy coraz mniej gotowych reklamować się podmiotów prywatnych. Wiele osób woli korzystać z mediów społecznościowych, gdzie odpowiednie podejście do polityki promocyjnej przynosi całkiem niezłe efekty. Wyjątkiem chyba są Google, gdzie premiowani są potentaci, którzy zapłacą więcej. Nic dziwnego, że według danych Biblioteki Narodowej: w Polsce wydaje się już więcej mediów samorządowych niż prywatnych, a koszty tej działalności pokrywane są ze środków publicznych, bez kontroli.
Projekt nowelizacji Prawa prasowego zakazujący jednostkom samorządu terytorialnego wydawania własnych mediów złożył w Sejmie w 2018 roku Klub Kukiz'15. Nie doszło do jego rozpatrzenia. W styczniu 2022 roku w wywiadzie radiowym posłanka PiS Joanna Lichocka mówiła, że należy ograniczyć procentowo możliwość wydawania pieniędzy przez samorządy na reklamy, prasę, komunikację medialną. Jej słowa wywołały reakcję lokalnych włodarzy. Nic dziwnego, bez własnych lub sponsorowanych mediów mają ograniczone możliwości autopromocji.
Rada Wydawców Stowarzyszenia Gazet Lokalnych podkreśla w wydanym przed rokiem stanowisku, że wydawanie własnych mediów przez samorządy to praktyka dewastująca rynek mediów lokalnych, która rozprzestrzeniła się w całej Polsce, na wszystkich poziomach samorządowych. Niestety, jeszcze większą patologią jest to, co obserwujemy w Tomaszowie. Lokalna telewizja czerpie dochody nie tylko bezpośrednio z budżetów samorządowych ale też z jednostek im podległych, takich, jak na przykład szpital.
Sponsorowane konferencje prasowe nie mają nic wspólnego z pracą dziennikarską. nic dziwnego, że do rzadkości należy zadawanie w czasie ich trwania jakichkolwiek pytań.
Rzecznik Praw Obywatelskich kilkakrotnie zwracał się do resortu kultury w sprawie możliwości ograniczenia wydawania prasy przez jednostki samorządu terytorialnego. Jak tłumaczył, żaden z przepisów Konstytucji RP nie zakazuje jednostkom samorządu terytorialnego wydawania własnych tytułów informacyjno-prasowych. Jednakże dla poszanowania wartości konstytucji oraz systematyki jej przepisów konieczna jest jej wykładnia w sposób zapewniający przede wszystkim odpowiednie gwarancje wolności prasy po stronie obywateli i społeczeństwa obywatelskiego. Czy jednak można mówić o niezależności jeśli 90-100 procent przychodów wydawnictwa pochodzi ze źródeł publicznych, a ich odcięcie może skutkować jego likwidacją?
.
Napisz komentarz
Komentarze