Na jego miejsce powołano działacza PiS, który stracił ostatnio pracę w łódzkim KOWR, związanego z posłem Robertem Telusem, Marka Sarwę. Teraz Starosta Mariusz Węgrzynowski robi kolejne ruchy kadrowe. To już oficjalna informacja, że Grzegorz Glimasiński został prokurentem spółki. To jednak jeszcze nie koniec. Z naszych informacji wynika, że wkrótce w szpitalu zostanie zatrudnionych dwóch dyrektorów. Jak można się spodziewać, te osoby również związane są z pisowskimi środowiskami.
Pracownicy szpitala są zbulwersowani ostatnimi decyzjami Starosty. Przede wszystkim Grzegorz Glimasiński nigdy nie miał do czynienia z zarządzaniem służbą zdrowia. Przez jakiś czas pracował, jako Prezes Miejskiego Zakładu Komunikacji, skąd został odwołany przez Marcina Witko, po licznych skargach ze strony między innymi pracowników. Personel, odetchnął z ulgą.
Prowadzeniem poprzedniej spółki, jak twierdzą zatrudnione w "emzetkach" osoby faktycznie zajmowały się dwie młode kobiety, które nie były do tego w żaden sposób uprawnione. Od strony merytorycznej zajmował się komunikacją jeden z wieloletnich pracowników spółki. Pojawiały się oskarżenia o różnego rodzaju formy mobbingu, wykorzystywanie stanowiska do celów prywatnych.
Teraz Grzegorz Glimasiński będzie pomagał kierować wysoce wyspecjalizowaną spółką powiatową. Wynagrodzenie, jakie mu ustalono, z informacji, posiadanych przez nas to 19 tysięcy złotych brutto miesięcznie. Ale to nie koniec, spółka będzie pokrywać też koszty podróży na konferencje, szkolenia i spotkania biznesowe, co zagwarantowano prokurentowi w umowie. Łatwo więc policzyć, że tylko ta jedna osoba kosztować będzie tomaszowskich pacjentów i ich rodziny kilkaset tysięcy złotych rocznie.
Trudno to nazwać inaczej niż skandalem. W szpitalu nie ma praktycznie oddziału, który nie wymagałby olbrzymich nakładów finansowych. Członkowie Komisji Zdrowia Rodziny i Spraw Społecznych spotykali się niedawno z nowym ordynatorem OITM. Brakuje wszystkiego, w tym nawet pomp infuzyjnych. Placówce pomagają prywatni przedsiębiorcy, stowarzyszenia i fundacje. Setki tysięcy złotych wydatkowane jest z budżetu powiatu. Pytanie, jakie samo się nasuwa brzmi: po co?
Grzegorz Glimasiński po wyrzuceniu go z MZK przez Prezydenta Witko, zaczął szukać swojego miejsca na politycznej mapie nie tylko powiatu. Już wcześniej aktywnie uczestniczył w kampanii wyborczej PiS, a pracownicy MZK starannie archiwizowali zdjęcia z partyjnych spotkań i akcji roznoszenia ulotek, w godzinach pracy.
Po przegranych przez Prawo i Sprawiedliwość wyborach w całym niemalże powiecie pojawiły się banery reklamujące właśnie Glimasińskiego. Kto za nie zapłacił? Były ich dziesiątki, jeśli nie setki. Może warto poprosić o rachunki za ich wykonanie.
W międzyczasie okazało się, że PiS, to jednak nie jest jego bajka i że bliżej mu jednak do Adriana Witczaka i Koalicji Obywatelskiej. Szybjko z prrofilu internetoweho zniknęły zdjęcia z politykami PiS, w tym ministrami. Miał być nawet liderem listy w wyborach do rady powiatu. I tu przyszła niespodzianka, bo... zbuntowali się inni członkowie Platformy Obywatelskiej. Glimasińskiego nie chcieli, więc miejsca nie dostał, ale niespodziewanie otrzymała je osoba związana z nim blisko rodzinnie i mandat uzyskała.
Banery przedwyborcze szybko zaczęły zamieniać się w te przedstawiające kandydatów na radnych koalicji obywatelskiej.
Powołanie Glimasińskiego rodzi wiele pytań. Wśród nich to, czy stanowi ono część "układu" zawartego z Koalicją Obywatelską, lub niektórymi ich członkami? Układu, który ma zapewnić większość w głosowaniach M. Węgrzynowskiemu? Jaką rolę w tej sprawie odgrywa Leszek Ogórek, którego przynajmniej jeden członek rodziny również został ulokowany w szpitalu. Co ma do powiedzenia poseł Adrian Witczak, który niedawno chwalił się swoim spotkaniem z pielęgniarkami, a którego protegowanym jest Glimasiński?
Może to jednak nie być koniec problemów. Prokurent otrzymał bowiem uprawnienia do zatrudniania i zwalniania pracowników. Możemy więc w najbliższym czasie spodziewać się kolejnych ruchów kadrowych, bo podobnie jak w MZK, niezbędna będzie sekretarka, klimatyzowany gabinet i inne mniej lub bardziej kosztowne gadżety
Smaczku sprawie dodaje fakt, że prezes Wiesław Chudzik, na którego barkach spoczywa odpowiedzialność a spółkę otrzymuje kwotę 22 tysięcy złotych, a więc tylko o 3 tysiące niższą.
W ostatnich dniach pojawiły się też pomysły rozszerzenia zarządu o dwie kolejne osoby. Niestety, okazały się one niemożliwe do przeprowadzenia, ponieważ nie pozwala na to umowa spółki. W zamian za to, będziemy mieć prawdopodobnie dwóch dyrektorów.
PS.
Służba Zdrowia w Polsce (chociaż medycy nie lubią tego określenia) finansowana jest z naszych wspólnych składek. Niestety wpada ona często w ręce osób nieuczciwych i nieodpowiedzialnych. Mariuszowi Węgrzynowskiemu łatwo wydaje się publiczne pieniądze, skandalicznie szastając nimi na lewo i prawo. To jest nie tylko marnotrawienie środków, ale zwykłe okradanie pacjentów. To również okradanie pracowników szpitala, pielęgniarek, salowych (pracujących za najniższe wynagrodzenie). To także wstyd, który ja osobiście odczuwam.
Być może Starosta Mariusz Węgrzynowski nie zdaje sobie sprawy z tego, że takie decyzje demoralizują innych pracowników. Jeśli tego nie wie, to może powinien mu ktoś to wyjaśnić.
Napisz komentarz
Komentarze