Tomczyk w TOK FM był pytany o rozpoczętą w poniedziałek wojskową operację "Feniks", która ma przyspieszyć odbudowę na terenach popowodziowych.
"Operacja +Feniks+ to, jak sama nazwa wskazuje, podniesienie się po kryzysie powodziowym. Chcemy, żeby wojsko przez najbliższych kilka miesięcy było na miejscu w województwie dolnośląskim i opolskim i krok po kroku pomagało władzom samorządowym oraz oczywiście administracji centralnej odbudować przeprawy, drogi, mosty, żeby pomóc w doprowadzeniu prądu, żeby zabezpieczyć ludność cywilną" - odpowiedział wiceminister.
Podał, że tego rodzaju wsparcie wymaga systemowego rozwiązania, dlatego na miejscu zostaną zawiązane zgrupowania wojskowe. "Logistyczne i inżynieryjne, które będą mogły wydzielić siły i środki dla poszczególnych samorządowców i będą pomagały właśnie w odbudowie przepraw" - dodał.
Wiceszef MON podał przykład odbudowy mostu w Głuchołazach, ale też wsparcia służby zdrowia. "Cały czas nie działa szpital powiatowy w Nysie, szpital powiatowy. Tam został utworzony szpital polowy w Nysie, który będzie musiał działać przez wiele tygodni, aż do momentu, kiedy będzie można uruchomić szpital powiatowy" - dodał.
Tomczyk był też pytany o wartość Wojsk Obrony Terytorialnej i jego wcześniejszą krytykę tej formacji.
"Wszystko, co mówiłem, dotyczyło podporządkowania Wojsk Obrony Terytorialnej ministrowi obrony narodowej. To były kluczowe rzeczy. Natomiast też mówiliśmy i wtedy, i mówię to teraz, że obrona terytorialna istniała też wcześniej (...). Wojska Obrony Terytorialnej są potrzebne, sprawdziły się dzisiaj w boju" - mówił.
Tomczyk był też pytany o słowa burmistrza Kłodzka, który powiedział, że po pęknięciu tamy w Stroniu Śląskim przez cztery godziny nie otrzymał żadnej informacji z Centrum Zarządzania Kryzysowego. "Nie wiem, czy tak jest. Jeżeli tak jest, to trzeba sprawę (...) wyjaśnić" - odpowiedział Tomczyk. "Byłem tam na miejscu, widziałem jak wygląda zarządzanie - sam w nim uczestniczę i uczestniczyłem. I myślę, że tam na miejscu została wykonana gigantyczna praca, w której były zaangażowane wszystkie możliwe służby" - dodał.
"Jedno jest pewne. Dzisiaj, jeżeli chodzi o działanie i koordynację służb, mam ogromne poczucie, że służby państwowe tam na miejscu zdały wyjątkowy egzamin, że będą ten egzamin zdawać przez kolejne tygodnie i miesiące, bo ta praca się nie kończy" - zaznaczył.
Przypomniał też, że w niektórych miejscach premier Donald Tusk zastąpił burmistrzów strażakami, którzy stanęli na czele sztabów kryzysowych. "Tam, gdzie np. samorządowcy sobie nie poradzili (...). Ale to są rzeczy, które wymagają wyjaśnienia krok po kroku. Naprawdę dzisiaj mógłbym podać 10 przykładów, że gdzieś w jakiejś gminie któryś z burmistrzów na przykład popełnił błąd, ale nie chcę dzisiaj tego robić" - mówił.
"Burmistrzowie, którzy zostali odwołani ze swoich stanowisk, jeżeli chodzi o zarządzanie kryzysowe, dzisiaj bronią tego, co robili. I robią to w taki albo inny sposób. Ale oni też będą - być może - odpowiadali za różnego rodzaju zaniedbania, które się tam wydarzyły i mają prawo do swojej linii obrony" - zaznaczył. Dodał też, że wszystkie tego rodzaju kwestie będą ustalane w najbliższym czasie.(PAP)
Napisz komentarz
Komentarze