2024-09-26, 13:35 Łódź (PAP)
Pabianice/ NFZ potrącił z kontraktu karę dla szpitala; placówka zapowiada pozew
Pabianickie Centrum Medyczne poinformowało w czwartek, że Narodowy Fundusz Zdrowia potrącił z kontraktu szpitala 250 tys. zł jako karę za rzekomą odmowę przeprowadzenia u pacjentki zabiegu usunięcia ciąży. Szpital nie zgadza się z nałożoną karą i zapowiada, że pozwie NFZ do sądu o zwrot funduszy.
"9 września 2024 r. z bieżących płatności za faktury wystawione przez Pabianickie Centrum Medyczne za udzielone świadczenia zdrowotne, Narodowy Fundusz Zdrowia potrącił kwotę 250 tys. zł tytułem kary nałożonej na Spółkę za rzekomą odmowę przeprowadzenia u jednej z pacjentek zabiegu legalnej terminacji ciąży. Kolejnym krokiem będzie skierowanie przez nas do sądu pozwu przeciwko Narodowemu Funduszowi Zdrowia o zapłatę 250 tys. zł, czyli o zwrot kwoty potrąconej przez NFZ" - poinformowała w czwartek Patrycja Socha, rzecznik prasowa szpitala w Pabianicach (Łódzkie).
Szpital informuje, że nie zgadza się z decyzją NFZ, nie tylko co do wysokości kary, ale przede wszystkim co do zasadności jej nałożenia.
"Kara co prawda została przez NFZ obniżona z 550 do 250 tys. zł, ale to i tak bardzo dotkliwe uszczuplenie dla finansów szpitala. Niemniej, krzywdząca jest nie tylko wysokoć kary, ale sam fakt ukarania szpitala. Uważamy, że kara została nałożona niezasadnie" - powiedziała PAP Patrycja Socha.
O tym, że NFZ ukarał Pabianickie Centrum Medyczne karą 550 tys. zł za odmowę wykonania aborcji poinformowała w połowie czerwca minister zdrowia Izabela Leszczyna. Szpital od początku nie zgadzał się nie tylko z decyzją NFZ, ale też z ustaleniami przeprowadzonej w placówce kontroli.
"Nie zgadzamy się z ustaleniami kontroli przeprowadzonej przez NFZ i nałożoną karą, bo szpital nie odmówił pacjentce prawa do wykonania aborcji, wskazał jedynie, że konieczne jest przedłożenie przez nią ostatecznych wyników diagnostycznych" – poinformowało wtedy PCM.
W oświadczeniu nadesłanym w czerwcu do redakcji PAP Pabianickie Centrum Medyczne poinformowało, że żaden z lekarzy Oddziału Ginekologiczno-Położniczego szpitala nie stosował tzw. klauzuli sumienia, a żadnej pacjentce nie odmówiono hospitalizacji i udzielenia świadczenia gwarantowanego, polegającego na terminacji ciąży w uzasadnionych prawnie i medycznie przypadkach.
Według szpitala w spornym przypadku, który był przedmiotem kontroli NFZ, nie doszło do odmowy udzielenia świadczenia, a szpital podejmował wszelkie działania mające na celu kompleksowe zaopiekowanie się pacjentką, działał z poszanowaniem praw pacjenta i z należytą starannością. (PAP)
Autor: Marek Juśkiewicz
2024-09-26, 12:14 Warszawa (PAP)
Policja dementuje fałszywe informacje o zgonach w wyniku powodzi
Z całą stanowczością dementujemy pojawiające się w przestrzeni medialnej nieprawdziwe informacje o związanych z powodzią zgonach – przekazała policja w mediach społecznościowych.
Przypomniała, że w tragicznej sytuacji związanej ze śmiercią osób przekazywane publicznie informacje powinny być rzetelne i cechować się odpowiednią wrażliwością.
"Warto o tym pamiętać, aby nie tworzyć przestrzeni do kłamliwych spekulacji, zwłaszcza w tak delikatnej materii jak ludzkie życie" – dodała.
Poinformowała, że dotychczas zanotowano siedem zgonów osób, których okoliczności śmierci mogą wskazywać na to, że ich przyczyną było utonięcie.
Doprecyzowała, że chodzi o zgony w Bielsku Białej (ciało mężczyzny w korycie potoku), Nysie (ciało mężczyzny w wodzie przy jednej z miejskich ulic), Nowym Świętowie, pow. głuchołaski (ciało kobiety w rzece), Kłodzku (ciało mężczyzny w lustrze wody zalanego domu jednorodzinnego), Lądku-Zdroju (ciało kobiety w mieszkaniu zniszczonym przez działanie wody i ciało mężczyzny – obywatela Niemiec – w samochodzie) i w Stroniu Śląskim (ciało mężczyzny w korycie rzeki).
We wszystkich tych przypadkach śledztwo w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci prowadzą prokuratury rejonowe. (PAP)
2024-09-26, 12:03 Kościerzyna (PAP)
Pomorskie/ 10 lat więzienia za spowodowanie śmiertelnego wypadku drogowego
Sąd Rejonowy w Kościerzynie skazał Leszka K. na 10 lat więzienia za spowodowanie wypadku drogowego na Kaszubach, w wyniku którego śmierć poniósł 48-letni mężczyzna. Kierujący był pod wpływem amfetaminy. Wyrok jest nieprawomocny.
"Sąd Rejonowy w Kościerzynie uznał oskarżonego Leszka K. za winnego popełnienia przestępstwa i wymierzył mu za to karę 10 lat pozbawienia wolności" - poinformował rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Gdańsku ds. karnych sędzia Mariusz Kaźmierczak.
Ponadto sąd orzekł wobec sprawcy dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych, nawiązki w kwotach od 100 tys. zł do 200 tys. zł na rzecz dzieci i żony zmarłego oraz 10 tys. zł nawiązki na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym Oraz Pomocy Postpenitencjarnej.
Do wypadku doszło 22 października 2023 r. w pobliżu miejscowości Kościerska Huta. Jak ustalili śledczy, kierujący audi mężczyzna potrącił będącego na oznakowanym przejściu dla pieszych 48-latka, który był ubrany w odblaskową odzież. Mężczyzna zmarł w szpitalu w wyniku doznanych wielonarządowych, ciężkich obrażeń.
Biegły z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych stwierdził, że przyczyną wypadku była nieprawidłowa taktyka i technika jazdy kierującego, który przed zdarzeniem jechał z prędkością około 103 km/h, znacznie przekraczając prędkość dozwoloną w tym miejscu. Biegły wskazał na brak jakichkolwiek podstaw do uznania, aby do wypadku przyczynił się pieszy.
Kierujący w chwili zdarzenia był pod wpływem amfetaminy.
Prokuratura w skierowanym do sądu akcie oskarżenia zarzucił kierującemu umyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym i nieumyślne spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym.
Wyrok wydany w środę jest nieprawomocny.
Ofiarą wypadku był znany lekarz i społecznik Radosław Flisikowski.(PAP)
2024-09-26, 11:53 Łódź (PAP)
Łódź/ Sąd Apelacyjny utrzymał w mocy wyrok w sprawie podwójnego zabójstwa w loftach
Sąd Apelacyjny w Łodzi utrzymał w mocy wcześniejszy wyrok sądu okręgowego wobec Daniela Ch., skazanego na 25 lat więzienia za zabójstwo dwojga znajomych. Pod wpływem narkotyków doznał omamów i walcząc z urojonymi demonami, zadał znajomym kilkadziesiąt ciosów nożem.
Sędziowie uznali, że przyjęcie przez Sąd Okręgowy w Łodzi, że oskarżony dopuścił się podwójnego zabójstwa z zamiarem bezpośrednim odpowiada okolicznościom zdarzenia, a zarówno wymierzone oskarżonemu kary jednostkowe, jak i kara łączna 25 lat więzienia, nie są rażąco surowe, biorąc pod uwagę, że chodzi o zabójstwo dwóch osób bez żadnego powodu i dokonane w sposób okrutny, bo wielość zadanych ran wskazywała, że musieli cierpieć przed śmiercią.
Sąd w uzasadnieniu stwierdził, że obserwacja psychiatryczna i psychologiczna oskarżonego wykazały, że nie jest chory psychicznie, upośledzony ani otępiały, a w czasie dokonania czynu wystąpił u niego ostry zespół omamowo-urojeniowy z obecnością omamów i wtórna ich urojeniowa interpretacja. Nie było to jednak związane z jakąkolwiek chorobą, ale z wprawieniem się w stan odurzenia środkami psychoaktywnymi i alkoholem.
"Sąd podzielił pogląd, że stan odurzenia, który spowodował wyłączenie poczytalności, oskarżony przewidywał, lub co najmniej mógł przewidzieć. Cały materiał dowodowy potwierdza tę tezę. Zastosowano tu art 31 par. 3 KK, który przyjmuje pewną fikcję prawną, że osoba, która w chwili czynu jest w stanie wyłączającym poczytalność i tak ponosi odpowiedzialność, bo sama dobrowolne wprowadziła się w taki stan. Ta regulacja przesuwa winę na tzw. przedpole czynu zabronionego. Uzależnia się odpowiedzialność od zawinionego upojenia alkoholem albo odurzenia się środkami odurzającymi" - powiedziała sędzia Beata Szafaryn.
Uzasadniając wyrok sędzia dodała, że jeśli dorosły, dojrzały człowiek nie posiadający deficytów intelektualnych, który ma wyższe wykształcenie, nie jest uzależniony od alkoholu ani od narkotyków, interesuje się tym tematem, ma wiedzę na temat działania i skutków zażycia środków psychoaktywnych, wymienia się ta wiedzą w mediach społecznościowych, a sam przyjmuje środki psychoaktywne i łączy je z alkoholem, robi to z własnej woli, a jego decyzja była dobrowolna.
"Sąd wziął pod uwagę postawę oskarżonego, który przyznał się, przepraszał przed sądem, zawarł ugodę z rodzinami pokrzywdzonych, dobrze zachowuje się w zakładzie karnym. Nie może być jednak tak, że osoba świadoma zażycia narkotyków w połączeniu z alkoholem, dla swoich doznań psychicznych decyduje się na takie postępowanie i w jego wyniku wyrządza krzywdę osobom, które nie spodziewają się z jego strony ataku. To wymaga nie tylko oddziaływania indywidualnego, ale także prewencji generalnej" - uzasadniła sędzia.
Dlatego sąd uznał, że 25 lat więzienia to kara adekwatna do wagi popełnionej zbrodni i utrzymał wyrok w mocy, obciążając oskarżonego dodatkowo kwotą po 1200 zł dla każdej z trzech osób występujących jako oskarżyciele posiłkowi, jako zwrot kosztów wynajęcia adwokata.
Do podwójnego zabójstwa doszło 15 stycznia 2023 ok. godz. 3 nad ranem w wynajętym apartamencie w loftach przy ulicy Tymienieckiego w Łodzi. Wspólnie bawili się tam mieszkańcy Zduńskiej Woli - Daniel Ch., 30-letnia Marta W., oraz 34-letni Piotr D. Podczas spotkania znajomi pili alkohol i przyjmowali środki odurzające, w tym tzw. kryształ.
Daniel Ch. po zażyciu mieszanki narkotyków i alkoholu doznał wizji i przekonany, że atakują go demony, chwycił za nóż. W śledztwie mówił o demonach i tajemniczych głosach, dochodzących z telefonów komórkowych, które kazały mu się bronić. Zadał swoim znajomym kilkadziesiąt ciosów nożem, a później uciekł. Biegł przez miasto do najbliższego kościoła w środku nocy zaczął dobijać się do drzwi świątyni, by schronić się tam przed ścigającymi go demonami. Tam został zatrzymany przez policję.
Po procesie przed Sądem Okręgowym w Łodzi 22 marca 2024 r. 36-letniego Daniel Ch. usłyszał wyrok 25 lat więzienia za zabójstwo kobiety i mężczyzny. Ma też zapłacić odszkodowanie rodzinie obydwu swoich ofiar. Łącznie to ponad 140 tysięcy złotych. Decyzja sądu apelacyjnego z 26 września 2024 r. sprawia, że wyrok stał się prawomocny. Daniel Ch. od chwili zatrzymania przebywa w areszcie. (PAP)
Autor: Marek Juśkiewicz
Szef MON: zwiększyła się presja na granicę polsko-białoruską; sytuacja jest poważna
W ostatnich tygodniach zwiększyła się presja na granicę polsko-białoruską; sytuacja jest poważna – ocenił w czwartek wicepremier Kosiniak-Kamysz. Szef MON zapewnił, że operacja "Feniks" i inne działania wojska na terenach dotkniętych powodzią nie zakłócają operacji „Bezpieczne Podlasie”.
Kosiniak-Kamysz wziął udział w odprawie kadry i żołnierzy biorących udział w operacji "Bezpieczne Podlasie" w miejscowości Karakule (Podlaskie). „Od wielu miesięcy trwa operacja związana z bezpieczeństwem naszej wschodniej granicy. Do operacji wydzielono 17 tys. żołnierzy” – powiedział szef MON.
Wicepremier zapowiedział jeszcze większą integrację służb biorących udział w operacji, w tym wojska, straży granicznej, policji. „MON i MSWiA działają wspólnie. Tylko wtedy możemy ochronić naszą granicę” – zaznaczył.
Kosiniak-Kamysz poinformował również o zwiększającej się presji na wschodnią granicę naszego kraju. „Sytuacja jest poważna. Napór na granicę zwiększył się w ostatnich tygodniach. Po lipcu i sierpniu, które były miesiącami stosunkowo spokojnymi, wrzesień przyniósł wzrost liczby nielegalnych przekroczeń granicy” – podkreślił.
Jak przekazał, we wrześniu odnotowano dotychczas ponad 2,5 tys. prób nielegalnego przekroczenia granicy, a w ostatnich dziewięciu miesiącach ponad 26 tys. „To tyle samo, ile w całym 2023 r.” – dodał szef MON.
Jak mówił, zatrzymywani są przemytnicy ludzi, którzy pokazują migrantom miejsca możliwego przekroczenia granicy i przewoźników. „Będziemy z tym bezwzględnie walczyć. To łamanie prawa i zagrażanie bezpieczeństwu państwa polskiego” – oświadczył. (PAP)
Napisz komentarz
Komentarze