Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 22 lutego 2025 18:52
Reklama
Reklama

Ekspert: media społecznościowe to szerokie audytorium, ale o sile przekazu decyduje algorytm

Media społecznościowe należą do prywatnych firm, które mogą wpływać na siłę przekazu, nad czym użytkownicy nie mają kontroli. Używanie ich przez polityków jako głównego kanału komunikacji z obywatelami może podważać zaufanie do mediów tradycyjnych – uważa politolog i medioznawca dr Wojciech Maguś z UMCS.

Ekspert podkreślił w rozmowie z PAP, że media społecznościowe dają politykom możliwość dotarcia do szerokiego kręgu wyborców, a nawet do precyzyjnie określonej grupy osób, ale nie dają możliwości kontroli oddziaływania tego przekazu, bo o tym w istocie decydują algorytmy, stosowane przez prywatnego właściciela tych mediów.

Maguś zaznaczył, że dla polityków korzystanie z mediów społecznościowych to pragmatyzm komunikacyjny. „Daje im to możliwość dotarcia do dużej grupy elektoratu, także tej, która nie korzysta z mediów tradycyjnych – nie ogląda telewizji, nie słucha radia, nie czyta gazet. Z perspektywy komunikowania politycznego to jest pewna wartość” – dodał.

Politycy wykorzystują obecnie media społecznościowe także w komunikacji z mediami tradycyjnymi. „Dziś zamiast pisać komunikaty, organizować konferencje prasowe dla dziennikarzy, politycy mogą siedząc w fotelu napisać w mediach społecznościowych treści, które docierać będą i do wyborców, i do mediów tradycyjnych, bo dziennikarze, chcąc być na bieżąco muszą śledzić konta tych polityków” – powiedział.

Jednak komunikacja z obywatelami dotycząca działań instytucji państwowych, decyzji polityków pełniących ważne funkcje w państwie w ocenie Magusia nie powinna polegać na mediach społecznościowych jako podstawowym przekaźniku informacji. „Media społecznościowe są kontrolowane przez prywatnych właścicieli, którzy mogą kształtować algorytm w sposób, który wzmocni lub osłabi siłę przekazu. Mogą też różne treści cenzurować” – podkreślił.

Przypomniał, że media tradycyjne, a zwłaszcza publiczne, podlegają licznym regulacjom prawnym, są kontrolowane przez instytucje państwowe, są zobowiązane do rzetelności przekazu i przestrzegania standardów etycznych, a jeśli tego nie robią, istnieją mechanizmy kontroli i egzekwowania tego prawa.

„Media społecznościowe nie kierują się tylko interesem społecznym, ale realizują interesy swoich właścicieli. Brakuje odpowiednich regulacji w tym zakresie. W przypadku mediów społecznościowych mamy tak naprawdę tylko rodzaj umowy społecznej, to znaczy my jako użytkownicy zawierzamy, że te treści nie podlegają jakimś modyfikacjom. Wiemy jednak z doświadczenia, że tym modyfikacjom bywają poddawane” – tłumaczył.

Przywołał przypadki, kiedy np. Facebook przez długi czas moderował treści jednej z partii politycznych w taki sposób, aby nie były widoczne dla szerokiej grupy użytkowników, albo Twitter, który w 2021 r. zablokował konto prezydenta USA Donalda Trumpa. „Prywatna firma ograniczyła możliwość wykorzystywania tego narzędzia przez najważniejszego polityka na świecie, bo uznała, że treści przez niego publikowane zagrażają porządkowi społecznemu” – zaznaczył Maguś. Obecny właściciel platformy X (dawnej Twittera) miliarder Elon Musk jest bliskim współpracownikiem Trumpa.

„Ta siła korporacji jest przeogromna. I jeśli politycy wykorzystują media społecznościowe jako główny czy jedyny kanał komunikacji, to sami pozbawiają się możliwości pewnej kontroli, czy podważają swoją pozycję jako podmiotu, który ma kontrolę nad tymi przekazami” – tłumaczy Maguś.

Jego zdaniem konsekwencją takiej dominacji mediów społecznościowych w komunikacji jest osłabianie mediów tradycyjnych, w tym także publicznych, oraz podważanie zaufania odbiorców do tych mediów. „W przypadku braku tego zaufania do mediów tradycyjnych, będziemy mieli do czynienia ze społeczeństwem, które jest dużo bardziej plastyczne i dużo łatwej takim społeczeństwem manipulować” – dodał.

Ekspert podkreślił, że w mediach społecznościowych dominuje emocjonalność przekazu - a im większe emocje są wzbudzane u odbiorców, tym bardziej treści, które je wywołują, będą zyskiwać na popularności w algorytmach, które z kolei kształtują cały przekaz.

Maguś przypomniał, że media społecznościowe są wykorzystywane do tego, aby podważać zaufanie do różnego rodzaju autorytetów i instytucji państwowych. W wielu przypadkach chodzi o wzbudzanie lęków, podtrzymywanie stereotypowych uprzedzeń, rozpowszechnianie tzw. teorii spiskowych np. podważających skuteczność szczepień, czy zagrożenia związane z globalnym ociepleniem. „Są analizy mówiące, że np. Rosja od lat wzmacnia teorie spiskowe, nie po to, żeby kreować pozytywny wizerunek Rosji, ale aby osłabiać zaufanie poszczególnych społeczeństw do państwa, mediów, autorytetów. W ten sposób to społeczeństwo staje się coraz bardziej podatne na manipulacje” – dodał.

Według Magusia sytuacja byłaby optymalna, gdyby media społecznościowe - jak było w ich założeniach - były faktyczną agorą wymiany poglądów i debaty o sprawach publicznych. „Rozwój tych mediów pokazał, że interesy korporacji, które zarządzają tymi mediami, są na pierwszym miejscu, a ten dostęp do informacji, jaki był oferowany w pierwotnym założeniu, ma znaczenie wtórne. Media te są skonstruowane tak, żeby generować klikalność, jak największą liczbę wyświetleń, dlatego te przekazy na ogół nie poszerzają naszej wiedzy o jakimś zjawisku, ale mają wzbudzać emocje” – tłumaczył.

Przypominał aferę Cambridge Analytica, gdzie pozyskane dane milionów użytkowników posłużyły do targetowania odbiorców reklam politycznych m.in. w związku z Brexitem. Jak tłumaczył Maguś, dane te zostały wykorzystane do precyzyjnego wyłonienia grupy ludzi, którzy nie mieli skonkretyzowanego zdania na temat Brexitu i zaadresowania do nich określonego przekazu. „Nie chodziło o umocnienie poglądów za czy przeciw, ale o modyfikacje postaw ludzi, którzy nie są zaangażowani w spór polityczny. To pokazuje potęgę tego narzędzia” – dodał.

Maguś zaznaczył, że w przypadku mediów tradycyjnych ich obserwatorzy – eksperci, dziennikarze, politycy – są w stanie odczytać kontekst, emocje, intencje komunikatów politycznych. Natomiast w przypadku mediów społecznościowych brakuje narzędzi badawczych, które pozwoliłby całościowo uchwycić, jak taki precyzyjnie zaadresowany przekaz się rozchodzi i oddziałuje na odbiorców.

„Jako obserwatorzy nie jesteśmy w stanie zobaczyć tego przekazu rozproszonego, docierającego do osób, które są często bezbronne, bo nie potrafią tego komunikatu politycznego +odkodować+, a on na nich oddziałuje, kształtuje ich postawy i nieraz w sposób tak zmanipulowany, że podważa cały ład społeczny” – powiedział Maguś.

„Coraz więcej hejtu i dezinformacji w mediach społecznościowych powoduje, że ta przestrzeń nie buduje debaty publicznej, wartościowej dla wszystkich, tylko staje się areną konfliktu, nad którym państwo i jego instytucje nie mają żadnej kontroli” – dodał.

Maguś powiedział, że media społecznościowe po raz pierwszy w kampanii politycznej w znaczący sposób wykorzystano w 2008 r. w kampanii prezydenta USA Baracka Obamy. Przyjmuje się, że wtedy stały się one ważnym narzędziem zyskiwania przewagi nad konkurentem. W Polsce podczas kampanii w 2010 roku wykorzystywano je jako uzupełnienie przekazu politycznego, ale już w 2015 otoczenie ówczesnego kandydata na prezydenta Andrzeja Dudy wykorzystywało je do rozpowszechniania treści korzystnych dla Dudy a dyskredytujących konkurenta i – według analiz - efektywność tych działań była wysoka.

Obecnie aktywność polityków w mediach społecznościowych jest powszechna, ale – jak podkreśla Maguś - rośnie też świadomość zagrożeń związanych z szerzoną tam dezinformacją i manipulacją. Przykładem tego są wydarzenia w Rumunii, gdzie doszło do bezprecedensowego w UE anulowania przez sąd wyników I tury wyborów prezydenckich, ponieważ uznano, że doszło do ingerencji obcego państwa w te wybory za pośrednictwem wielkich platform cyfrowych.

Jednak zgłaszane przez niektórych komentatorów pomysły zablokowania w UE mediów społecznościowych według Magusia mogą okazać się nieskuteczne i przynieść skutki odwrotne do zamierzonych. „To może budzić obawy o ograniczanie wolności słowa i wywołać protesty. Przywołać można protesty przeciwko ACTA w całej Europie 13 lat temu. To był sprzeciw wobec prób regulacji w obszarze nowych mediów. Internauci są podatni na hasła ograniczania ich wolności” – powiedział.

Jego zdaniem potrzeba edukacji medialnej, uświadamiania użytkownikom mediów społecznościowych, jak one działają i jakie zagrożenia się nimi wiążą. Jak podkreśla ekspert, media społecznościowe są tylko narzędziem - mogą być wykorzystywane do dobrych i do złych celów. „Z jednej strony fascynujące są te możliwości precyzyjnego adresowania komunikatu do określonych odbiorców, ale z drugiej - gdy nie bazuje to na rzetelnych informacjach, argumentach i jest narzędziem manipulacji, to stwarza poważne zagrożenie dla naszego życia społecznego” – powiedział Maguś.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Opinie

Ekspert: media społecznościowe to szerokie audytorium, ale o sile przekazu decyduje algorytm

Media społecznościowe należą do prywatnych firm, które mogą wpływać na siłę przekazu, nad czym użytkownicy nie mają kontroli. Używanie ich przez polityków jako głównego kanału komunikacji z obywatelami może podważać zaufanie do mediów tradycyjnych – uważa politolog i medioznawca dr Wojciech Maguś z UMCS.Data dodania artykułu: 22.02.2025 10:22
Ekspert: media społecznościowe to szerokie audytorium, ale o sile przekazu decyduje algorytm

Grypa szaleje, a Polacy nie słuchają zaleceń. Eksperci alarmują. W lutym odnotowano już 295 tys. zakażeń

Podczas przeziębienia lub grypy 40,1% Polaków mierzy temperaturę ciała dopiero po wystąpieniu objawów gorączkowych. 27,9% chorych robi to raz na dobę, a 21,3% – kilkakrotnie w ciągu 24 godzin. Do tego 77,5% rodaków nie notuje uzyskanych pomiarów. Zaledwie 7,4% badanych zapisuje je i 2,6% robi to dość sporadycznie. Eksperci komentujący wyniki raportu alarmują, że Polacy najwyraźniej nie słuchają zaleceń lekarzy. Z kolei GIS informuje, że tylko w styczniu br. zachorowało na grypę ponad 300 tys. osób, a w lutym odnotowano już 295 tys. zakażeń. Od początku stycznia hospitalizowano z rozpoznaniem grypy i jej powikłań ok. 23 tys. pacjentów. Natomiast od września ub.r. zmarło z tego powodu ok. tysiąca osób. Jednak Polacy jakby nie do końca zdają sobie sprawę z powagi sytuacji.Data dodania artykułu: 21.02.2025 17:33
Grypa szaleje, a Polacy nie słuchają zaleceń. Eksperci alarmują. W lutym odnotowano już 295 tys. zakażeń

MRPiPS: jest projekt przebudowy modelu orzekania o niepełnosprawności

Komitet Monitorujący FERS zatwierdził projekt przebudowy modelu orzekania o niepełnosprawności oraz uporządkowania systemu świadczeń - poinformowało w piątek ministerstwo rodziny. Resort dodał, że nowy system uwzględnia postulaty osób z niepełnosprawnościami, w tym orzekanie przez specjalistów z danych dziedzin.Data dodania artykułu: 21.02.2025 17:21
MRPiPS: jest projekt przebudowy modelu orzekania o niepełnosprawności
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem

Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem

Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
pochmurnie

Temperatura: 0°C Miasto: Tomaszów Mazowiecki

Ciśnienie: 1028 hPa
Wiatr: 12 km/h

Reklama
Czy tak powinno wyglądać Liceum

Czy tak powinno wyglądać Liceum

Od kilkunastu lat na oświatowej mapie powiatu tomaszowskiego funkcjonuje zespół szkół "katolickich". Jego integralną częścią jest też liceum. Szkoły prowadzi Katolickie Stowarzyszenie Oświatowe im. Św. Ojca Pio. Liceum nadano imię Niepokalanego Serca Najświętszej Marii Panny Królowej Polski. Zasłynęło jakiś czas temu, że żaden uczeń w nim nie zdał egzaminu maturalnego. Biorąc pod uwagę liczbę uczniów, może nie jest to nawet jakoś specjalnie problematyczne. Problemów należy szukać gdzieś indziej. Przyjrzeliśmy się dokumentom, które dotyczą funkcjonowania liceum w okresie minionych kilku lat. Wniosek nasuwa się jeden. To Liceum po prostu należy zlikwidować.
Kucharski szacuje: 2, 4 a może 10 milionów. To już prawdziwy kabaret.

Kucharski szacuje: 2, 4 a może 10 milionów. To już prawdziwy kabaret.

Internetowe szaleństwo trwa. Nagonka na prezydenta miasta i jego rodzinę, którą zainspirował (jak sam się przyznał na swoim profilu internetowym) radny Kazimierz Mordaka, rozkwita w najlepsze. Tomaszowski przedsiębiorca na swoim facebooku nie czuje zażenowania, za to przyciąga niemal wszystkich tomaszowskich hejterów. Każdego, kto ma inną opinię Pan Kazimierz Mordaka blokuje. Intencje są dosyć oczywiste. Piotr Kucharski jest w swoim żywiole. W każdym kolejnym wpisie "dokręca śrubę". W ciągu dwóch dni z domu letniskowego zrobił willę z podziemnym garażem. Jej wartość w szybkim czasie urosła już do 4 milionów złotych. Aż strach pomyśleć, co będzie dalej. Radny przysłał do nas też wniosek o sprostowanie naszego artykułu na temat wyjazdu do Wisły ludzi, których prześmiewczo określiliśmy mianem "Mordaka Patrol". Popatrzcie zresztą sami, czego domaga się Kucharski. Chciałbym też, jako redaktor naczelny portalu podkreślić, że nie mamy problemu z publikacją sprostowań. Ne mogą one jednak być oparte na czyimś widzimisię ale na udokumentowanych faktach.
Reklama
Reklama
ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.

Napisz do nas

Zachęcamy do kontaktu z nami za pomocą formularza. Możecie dołączyć zdjęcia i inne załączniki. Podajcie swojego maila ułatwi to nam kontakt z Wami
Reklamawłączenie społeczne
Reklama
Reklamawłączenie społeczne
Reklama
Reklama