To chyba zresztą trend ogólnokrajowy. Nawet na przykładzie naszego miasta widać wyraźnie, że główny konkurent PiS, a więc Platforma Obywatelska nie ma pomysłu na rządzenie nie tylko w kraju ale i w samorządach. Wyjątkiem jest chyba (póki co) Hanna Zdanowska w Łodzi.
Ktoś powie, że sondażom nie należy wierzyć. To prawda, ale są one sygnałem i wskaźnikiem pewnych trendów, na które można wpływać określonymi działaniami. Do tego jednak trzeba mieć wyczucie nastrojów, ludzkich potrzeb i przeprowadzić drobiazgową analizę uwarunkowań społeczno ekonomicznych. Najwyraźniej Jaki to ma a Trzaskowski niekoniecznie.
Przejdźmy może do tomaszowskich klimatów... Wybory jesienią. To jeszcze dużo czasu? Tak się tylko wydaje. Dwa miesiące wakacji zlecą szybciej niż się może wydawać, a we wrześniu kampania ruszy na dobre. Wtedy zostaną już niespełna dwa miesiące do tego, by przekonać mieszkańców Tomaszowa Mazowieckiego do tego, że ma się jakąś ciekawą propozycję, że jest się jakąś alternatywą.
Samo zderzenie partyjnych szyldów może dać jakiś efekt, ale na poziomie właśnie ogólnokrajowych sondaży. To za mało, by myśleć o zwycięstwie, szczególnie w wyborach prezydenckich. Tym bardziej, że sondaż, który jakiś czas temu przeprowadziliśmy pokazał, że nawet zwolennicy Platformy Obywatelskiej, PSL i Nowoczesnej (i to znane nazwiska z pierwszej linii frontu) w wielu przypadkach deklarują, że zagłosowaliby dzisiaj na Marcina Witko. Zrobili to ze strachu? Nie sądzę...
Obecnie jedynym pomysłem na kampanię (wydawać się może) jest wytykanie obecnemu Prezydentowi poziomu zadłużenia w mieście. No cóż... długi to nic dobrego, jeśli nie stanowią dźwigni finansowej a służą jedynie zaspokajaniu konsumpcji. Tylko jest jeden mały problem, który od dłuższego czasu próbuję wyjaśnić i mam wrażenie, że rozmawiam nie ze światłymi ludźmi a ścianą. Przeciętnego mieszkańca Tomaszowa Mazowieckiego, kredyty i zadłużenie nic a nic nie obchodzą. W sondzie na naszym profilu na FB zadaliśmy pytanie: Czy przejmujesz się tym, że miasto zaciąga kredyty i posiada długi? 54 procent głosujących odpowiedziało, że nie. Ale prawda jest taka, że kolejne 40 procent zapewne wstydziło się przyznać, że dług publiczny ma w głębokim... poważaniu.
Oczywiście na marketingu się nie znam, nie pracowałem nigdy w korporacji (ale znam osoby twierdzące, że marketing korporacyjny, to marketing dla idiotów), nie jestem finansistą (chociaż specjalizowałem się w zarządzaniu finansami przedsiębiorstw) więc rad żadnych udzielać nikomu nie powinienem i nie zamierzam. Tyle, że gołym okiem widać, że do wyborów szykują się nie żywi ludzie ale kosmici, którzy przylecieli na ziemie i nie znają ludzi ani ich prawdziwych problemów. Są dziwnie zdziwieni, że ktoś ich nie chce akceptować w zielonych kubraczkach z antenkami na czapkach.
Marcin Witko dzień po dniu zasypuje nas pomysłami i koncepcjami. Niektóre są sensowne inne może nie tak całkiem i nie do końca. Czy widział ktoś jakieś koncepcje i pomysły tzw. opozycji. Może chociaż jakąś sensowną krytykę tego, co proponuje Prezydent. Ludzie szykują się do wyborów, a milczą niczym ameby (poza Jackiem Kowalewskim). Co gorsza, jak się rozmawia osobiście z potencjalnymi kandydatami to też nie pojawiają się żadne koncepcje i idee. Jedyną jest chyba odsunąć PiS od władzy i... administrować. To po co to komu i na co? Dziwicie się, że nawet Ci, którzy nie głosują na PiS zagłosują na Witko?
Na łamach portalu dajemy możliwość wypowiedzi wszystkimi. Nie odmawiamy publikacji żadnych tekstów, zawierających poglądy i opinie. Zakładamy blogi. Są też opcje dodawania komentarzy. Co się dzieje? Cisza. Poza Arkiem Gajewskim nikt nie ma czasu by zabrać głos w jakiejś sprawie. To pytam wprost: skoro brakuje pół godziny dla własnej jakby nie było promocji i możliwości skorzystania z darmowego kanału komunikacji, to starczy czasu, by zajmować się sprawami mieszkańców? Śmiem w to wątpić. Zabawne, bo podobne milczenie zalega na forach i grupach dyskusyjnych opozycji.
Spotkania Barbary Klatki z mieszkańcami to doskonały pomysł. Pod warunkiem, że się do nich odpowiednio przygotuje. Kandydatka nie musi być alfą i omegą. Musi jednak posiadać odpowiednich doradców i ludzi, którzy na różnych sprawach się znają. Do ludzi trzeba wychodzić z konkretnymi propozycjami a nie pytać ich co by chcieli, żeby dla nich zrobić. Chociaż może trochę inaczej... pytać należy, tylko na początek trzeba mieć własne propozycje, bo inaczej możemy sobie tylko na takich spotkaniach pokiwać głowami.
Co ja tam jednak wiem... kampania ma być po amerykańsku, w stylu Donalda Trumpa. Problem jednak w tym, że Trump opierał swoją elekcję na fake newsach i wybory bezpośrednie przegrał 4 milionami głosów. Ot paradoks. Wyborcy wybierali jak chcieli a elektorzy wybrali kogo trzeba. Niestety (raczej na szczęście) u nas ten mechanizm nie obowiązuje.
Warto chwilę zastanowić się nad zasobem ludzkim. Prezentacje kolejnych nazwisk popierających koalicję antypisowską, często związanych przez dziesiątki lat z SLD nie pomaga ale szkodzi. Szczególnie na początkowym etapie (jeszcze nieoficjalnej) kampanii. Ludzie obserwujący to stukają się w głowy, a komentarze, jakie się sypią trudno nawet jest cytować. Czy nie ma naprawdę jakiś nowych i świeżych twarzy? No jest młody Witczak, ale to chyba ciut za mało
Czy za sterami samolotu, którym leci opozycja zasiada jeszcze jakiś pilot, czy wymknął się niepostrzeżenie z kokpitu i wyskoczył dla własnego bezpieczeństwa na spadochronie i teraz z dołu przygląda się jak maszyna leci prosto w kierunku rosnącej na ugorze brzozy? Na koniec tylko, niczym grek Zorba stwierdzi: jaka piękna katastrofa.
To na szczęście na chwile obecną nie mój problem. Póki co, nie mam zamiaru nigdzie kandydować (chociaż nie wykluczam, że mi się to zmieni).
Napisz komentarz
Komentarze