„Spotkanie autorskie naszej trójki odbyło się w Ognisku Polskim w Londynie. Prowadziła je Sylwia K. Malinowska, animatorka i poetka z Dublina. Nie ukrywam, że zrobiliśmy dobre wrażenie, a tym samym nasza poezja spotkała się z bardzo dobrym odbiorem publiczności” – mówi Piotr Gajda.
Dwa dni później, pierwszego listopada, tym razem w polskim Ośrodku Społeczno-Kulturalnym odbyła się sesja poświęcona pamięci Zdzisława Jaskuły, legendarnego łódzkiego poety i artysty, dyrektora Teatru Nowego w Łodzi, której poeci z Polski byli animatorami. Oprócz powyższych wydarzeń grupa związana z „Arteriami” gościła w Instytucie Kultury Bułgarskiej, zlokalizowanym przy Ambasadzie Bułgarii w Londynie, gdzie wspólnie z poetami bułgarskimi wzięła udział w spotkaniu poświęconym współczesnej poezji bułgarskiej. Pięciodniowy program Festiwalu był bardzo bogaty, stąd znalazło się w nim miejsce także na panel dyskusyjny poświęcony współczesnym polskim poetom emigracyjnym w przekładzie, który odbył się w Instytucie Polskim i Muzeum im. gen. Sikorskiego.
- Londyński festiwal to nie tylko poezja, ale także koncerty (tegoroczną edycję opanował jazz i muzyka klasyczna). To także okazja do zawiązywania współpracy literackiej, co ma szansę zaowocować już w przyszłym roku konkretnymi działaniami. Najprawdopodobniej zostaniemy zaproszeni do Płowdiw w Bułgarii w celu zaprezentowania naszej twórczości poetyckiej. Rozpoczęliśmy także rozmowy dotyczące przetłumaczenia naszych wierzy na język rumuński przez Constantina Geambasu, który wziął udział w panelu w Instytucie Polskim, tłumacza literatury polskiej z Uniwersytetu Bukareszteńskiego. Odnoszę wrażenie, że zasialiśmy trochę pozytywnego fermentu w tegorocznej, czwartej już edycji tego międzynarodowego festiwalu. Nie od dzisiaj wiadomo, że środowisko łódzkie, z jakim jestem od ponad dziewięciu lat związany to znaczący punkt na mapie współczesnej polskiej poezji. Oczywiście, zarówno w kuluarach jak i w czasie festiwalowego programu podkreślałem fakt, że urodziłem się, mieszkam i żyję w Tomaszowie Mazowieckim, że moja poezja „oddycha” tomaszowskim powietrzem z jego zarówno uzdrawiającymi, jak i toksycznymi pierwiastkami. Wielu uczestników festiwalu mogło się więc dowiedzieć, że istnieje takie miasto w Polsce, i że ma ono swoich poetów” – dopowiada Gajda.
[reklama2]
Napisz komentarz
Komentarze