- Kilka dni temu do drzwi mojego mieszkania zapukał niezwykle uprzejmy Pan. Zasugerował mi, że jest pracownikiem zakładu energetycznego i ma dla mnie propozycję zmiany umowy. Oczywiście miała być ona dla mnie korzystna finansowo. Zaczął mi wyjaśniać zalety nowych umów oraz to, że dzięki nim będę miała nie tylko niższe rachunki za prąd, ale będę też chroniona w przypadku awarii instalacji elektrycznych. Pan wyjął druki, położył je na stole i kazał podpisywać. Podpisałam oczywiście. Nic nie wskazywało na to, bym miała do czynienia z jakimś naciągaczem. Podejrzenia, że coś jest nie tak, pojawiły się u mnie dopiero wtedy, kiedy Pan wyjął telefon i zaczął fotografować moje mieszkanie. Zaniepokoiłam się i zapytałam: po co to robi. Odpowiedział, że dokumentuje w ten sposób wizytę u mnie dla swoje szefa - opowiada mieszkanka jednego z bloków przy ulicy Strzeleckiej.
Przypadek opisywany przez naszą rozmówczynię nie jest przypadkiem odosobnionym. Podobne historie opowiadają też inni mieszkańcy osiedli: Strzelecka i Mazowiecka, których odwiedził ten sam akwizytor.
- Sprawa jest mi znana. Akwizytor zostawia swój numer telefonu, bierze też numer od klienta. Po kilku dniach dzwoni jakaś pani i weryfikuje dane. W rzeczywistości poza umową na sprzedaż energii elektrycznej konsumenci zawierają równolegle umowę ubezpieczeniową, o której nie są informowani. Jest tu wywierana presja. Sugeruje się, że PGE nie może już prowadzić sprzedaży energii, że zajmuje się jedynie przesyłem, a podpisanie nowej umowy jest konieczne, ponieważ klient w przyszłości może mieć bliżej nie zdefiniowane problemy - mówi Agnieszka Drzewoska Łuczak, Powiatowy Rzecznik Konsumentów.
Drzewoska Łuczak podkreśla, że podobnych spraw są setki. W sprawie czterech sprzedawców energii prowadzone są postępowania w prokuraturach. Sprawców oczywiście nie ma, lub są ścigani listami gończymi. Firmy natomiast wypierają się związków z oszustami.
Problemem są także fałszerstwa umów. Na przykład akwizytorzy z premedytacją wpisują inne daty ich zawarcia. Wystarczy zamiast 13 października wpisać 14 września a klient nie może już odstąpić od umowy zawartej poza lokalem przedsiębiorcy w trybie ustawowym.
- To nagminna praktyka. Gdy konsument spostrzeże złą datę łatwo wykpić się zwykłą pomyłką - mówi rzeczniczka.
[reklama2]
Co ciekawe, osoba akwizytora jest doskonale znana tomaszowskiej policji z podobnych działań, jakie prowadziła już wcześniej. Rzeczniczka natomiast uważa też, że wybór ofiar jest nieprzypadkowy.
- Do działania wybiera się osiedla zamieszkałe w dużej mierze przez osoby starsze, często samotne. Są one bardziej ufne i szukają kontaktu z innymi ludźmi. Łatwiej je w ten sposób oszukać. Do nas te sprawy trafiają najczęściej w wyniku interwencji osób trzecich np. członków rodziny osoby poszkodowanych - dodaje.
Napisz komentarz
Komentarze