Mateuszu Kijowski opowiadał m.in. o historii powstania Komitetu Obrony Demokracji. Pojawił się on pięć miesięcy temu, kiedy to jego lider założył na Facebooku grupę o tej właśnie nazwie. Okazało się, że już trzy dni później liczyła ona 30 tysięcy uczestników.
Ruch rozwijał się w błyskawicznym tempie. 3 grudnia, po tym jak pod osłoną nocy prezydent Andrzej Duda zaprzysięgał członków Trybunału Konstytucyjnego, KOD zorganizował pikietę, a tydzień później zorganizowano w Warszawie pierwszą manifestację. Uczestniczyło w niej blisko 50 tysięcy osób. Były też kolejne uliczne protesty: w obronie Trybunału i Konstytucji, wolnych mediów, przeciwko inwigilacji w Internecie, wspierające Lecha Wałęsę.
Spotkanie w łódzkiej Wytwórni była kolejnym z cyklu "Wyborcza na żywo". Przyszło na nie ponad 500 osób. Widownia mogła zapisywać pytania na kartkach. Na wszystkie odpowiadali liderzy KOD.
Pierwsze pytanie zadał Piotr Wesołowski, redaktor łódzkiego oddziału "Wyborczej": Do której partii politycznej jest wam najbliżej? - pytał. Kijowski odpowiadał, że KOD nie jest związany z żadną partią. - Jest nam najdalej do wszystkich, którzy niszczą demokrację i zagrażają naszej wolności. Nie mamy żadnych preferencji politycznych - mówił
Pytano także o wizytę lidera Komitetu w Stanach Zjednoczonych. Zdaniem Kijowskiego najważniejsze spotkanie odbył z profesorem Zbigniewem Brzezińskim, doradcą prezydenta Jimmy'ego Cartera. Za bezcenne uznaje rady dotyczące wykorzystania pozytywnej energii, którą wyzwolił KOD. - Profesor Brzeziński podkreślał, że bardzo ważny jest dialog i rozmowa. Mówił, że nie można zakleszczyć się w istniejących podziałach - opowiadał zebranym, porównując równocześnie KOD do ruchu Solidarności z lat 80-tych ubiegłego wieku.
Komentowano wysokie notowania KOD w przeprowadzonych sondażach. Kijowski jednak w nie do końca w nie wierzy. - Cieszy, że mamy duże poparcie w polskim społeczeństwie, bo to pokazuje, że KOD łączy ludzi, którzy popierają różne partie, ale także tych, którzy się zastanawiają. Mam nadzieję, że za kilka lat stworzymy Front Jedności ze stuprocentowym poparciem - żartował.
Głos zabierał również Jarosław Płuciennik, profesor Uniwersytetu Łódzkiego i rzecznik prasowy KOD w Łodzi. - Społeczeństwo nie powinno dać się zastraszyć, bo na to liczy obecna władza. Jeżeli przestaniemy mówić, to co myślimy, będziemy mieli to samo, co opisywał Czesław Miłosz w "Zniewolonym Umyśle". Wolność głoszenia poglądów pozwala zachować naszą godność. Jeżeli nie będziemy tego robić przestaniemy mieć do siebie szacunek - mówił
Kijowskiego pytano m.in. o to, czy boi się o własne bezpieczeństwo, co ma być główną ideą łączącą sympatyków KOD, Czy prawdą jest, że KOD jest finansowany przez Zachód, oraz jak przyciągnąć do KOD młodych ludzi?
Lider KOD odpowiadał, że ideą łączącą sympatyków KOD jest wolność obywatelska, rozumiana, jako prawo zagwarantowane w konstytucji, pozwalające żyć według swoich przekonań.
Wyjaśniał, że organizacja finansowana jest przez samych sympatyków i członków, którzy "zrzucają się" na pokrycie kosztów funkcjonowania. - Na "marsz miliona" zorganizowany przez partię rządzącą przyszło 22 tys. osób. Według naszych informacji kosztował 7 mln zł. Ostatnio na nasz marsz przyszło kilkadziesiąt tysięcy osób i zapłaciliśmy za to około 50 tys. zł. Angażujemy tysiące ludzi. Jeżeli organizuje się coś, w co nikt nie wierzy, trzeba wydać dużo więcej pieniędzy - podkreślał.
Kijowski był pytany również o relację KOD z Kościołem Katolickim. Mówił, że Kościół zawsze był dla niego ważny, ale że stara się oddzielać wiarę od instytucji kościoła. - ONR jest błogosławiony w kościołach. Mnie to przeraża. Bo jeżeli ktoś woła "śmierć wrogom ojczyzny" i jednoznacznie wskazuje na tych wrogów w mediach, to te fakty bardzo szybko mogą się połączyć. Każda władza totalitarna na początku posługiwała się metodami pośrednimi. Wojsko nie musi pacyfikować, tylko robią to zwykli ludzie.
Napisz komentarz
Komentarze