Katarzyna Lubnauer uzyskała mandat poselski w okręgu łódzkim. W Tomaszowie ma jedno ze swoich biur. Jest doktorem matematyki, nauczycielką akademicką Uniwersytetu Łódzkiego. Od kilku lat jest w składzie Komitetu Organizacyjnego Festiwalu Nauki, Techniki i Sztuki w Łodzi. Współorganizuje imprezy festiwalowe z dziedziny matematyki i informatyki dla ponad 700 uczniów ze szkół z województwa łódzkiego. Współpracuje też przy organizacji konkursu dla gimnazjalistów i licealistów „Matematyka Moja Pasja”.
Katarzyna Lubnauer to także blogerka i publicystka magazynu Liberte. Współtworzy inicjatywę „Świecka szkoła”, która zbiera podpisy pod obywatelskim projektem ustawy znoszącej finansowanie religii z budżetu państwa. Zanim została posłanką była radną miasta Łodzi, w latach 1998-2002, w kórej pełniła funkcję wiceprzewodniczącej Komisji Edukacji.
***
- Przyjechałam do Państwa porozmawiać o pomysłach na edukację .Nowoczesnej, jak i tych, wprowadzanych obecnie przez PiS. Chciałabym też wysłuchać, jakie są Wasze opinie na ten temat. Nie przyjechałam z pogadanką, czy prelekcją, dlatego opowiem, co teraz dzieje się w Sejmie, a jest związane z edukacją, a Państwo opowiedzą mi, jak sami to widzą, jakie są Wasze obawy i co chcielibyście, abym w Waszym imieniu w Parlamencie prezentowała - mówiła posłanka.
Katarzyna Lubnauer na początku odniosła się do zmian w Karcie Nauczyciela, wprowadzonych w ostatnim czasie przez Rząd Beaty Szydło. Dotyczyły one głównie likwidacji tzw. godzin "karcianych". Podkreślała, że ustawa, regulująca tematykę oświaty w Polsce, wymaga wielu zasadniczych zmian, ponieważ jest dokumentem mocno archaicznym, pochodzacym jeszcze z 1982 roku. Nie ominęła również tematu przywrócenia tzw. obowiązku szkolnego dla dzieci w wieku 7 lat. Obniżono go kilka lat temu do lat 6, co wiązało się z licznymi protestami ze strony rodziców, nie chcących skracać dzieciństwa swoim pociechom. Zdaniem posłanki aktualne zmiany, przywracające stan poprzedni, uchwalono ad hoc, bez głębszego przemyślenia ich skutków.
- Skutkiem jest to, że tylko 30% sześciolatków pójdzie w tym roku do szkół. Oznacza to, że do klas pierwszych trafi jedynie 50 procent rocznika, po uwzględnieniu dzieci 7 letnich, które w ubiegłym roku nie poszły do szkoły. Może to oznaczać, że w niektórych placówkach nie będzie wystarczającej liczby uczniów, by utworzyć chociażby jedną klasę. Z kolei w dużych miastach oznacza to, że dzieci, ktore pozostaną w przedszkolach, wypchną z nich trzylatki - mówiła, dodając, że przed zmianami należało zapoznać się z danymi demograficznymi i wykorzystać nadchodzący niż.
Katarzyna Lubnauer zwracała również uwagę na niedostosowanie programów nauczania i bezpłatnych podręczników do dzieci 7 letnich. Jej zdaniem, największą zaletą rozwiązań wprowadzonych przez Platformę Obywatelską, było obowiązkowe uczęszczanie 5 latków do przedszkoli.
- Wielu nauczycieli ze zdziwieniem stwierdza, że kiedy otrzymuje do nauczania dzieci sześcioletnie, to często zdarza się, że one pierwszy raz w życiu trzymają w ręku ołówek, bądź długopis. Objęcie obowiązkiem przedszkolnym 5-latków dawało możliwość wyrównywania szans - wyjaśniała, nazywając zmiany wprowadzane przez PiS "populistycznym błędem".
- Nikt natomiast nie jest w stanie udzielić mi żadnej informacji dotyczącej przyszłości oświaty w Polsce. Rząd ma problem związany z posiadaniem przez siebie jednej idee fix. Związana jest ona z pomysłem wprowadzenia ponownie 4 letnich liceów - twierdzi posłanka .Nowoczesnej, zadając retoryczne pytania, dotyczące przyczyn obniżenia jakości kształcenia w polskich liceach. - Jeżeli równocześnie ruszy się szkoły zawodowe i technika, to być może trochę lepiej będzie.
W ocenie posłanki wiele osób zarządzających oświatą w Polsce nie rozumie do końca istoty kształcenia zawodowego - Pomysły aby uruchamiać technika o specjalności: ekonomista, czy przedstawiciel handlowy, to droga do nikąd. Nie po to potrzebne nam są szkoły techniczne, by dublować zawody zdobywane na studiach, tylko po to, żeby kształcić ludzi w zawodach, w których brakuje nam specjalistów, gdzie np. potrzebne są określone zdolności manualne - podkreślała.
Katarzyna Lubnauer twierdziła też, że katolickie gimnazja reprezentują stosunkowo wysoki poziom nauczania, co może być jedną z przyczyn, dla których PiS odstąpi od zamiaru likwidacji gimnazjów. Pomysłem jest więc 12 letni model kształcenia od szkoły podstawowej do ponadgimnazjalnej.
- Jest jednak kilka wad takiego rozwiązania i chyba zdają sobie z nich sprawę nawet osoby je proponujące. Pierwszym jest problem z nauczycielami nauczania początkowego. Przeprowadzony niedawno test kompetencji wypadł po prostu tragicznie. Okazuje się, że system kształcenia słabo przygotowuje nauczycieli do naucznia matematyki w zakresie klas 1-3. Drugim jest doradztwo zawodowe, mające na celu wybór odpowiedniej szkoły na poziomie ponadgimnazjalnym, Jednak największą wadą reformy, jaką wymyśliło Prawo i Sprawiedliwość jest to, że ona tak naprawdę niczego nie rozwiązuje - mówi posłanka, wyliczając kolejne problemy, z jakimi borykają się polskie szkoły.
Czytaj także: Czy to jest problem? Nie, to są dzieci
Katarzyna Lubnauer uważa, że polscy nauczyciele nie są szkoleni w zakresie kształtowania umiejętności pracy w grupie, a polska szkoła nie uczy komunikatywności.
- Takie kompetencje powinno się nabywać na studiach pedagogicznych lub takich, które dają możliwość przyszłego nauczania w szkołach. Tego nie ma. Trudno się dziwić, że nie potrafimy rozmawiać i dochodzić do kompromisu. Ta umiejętność jest kształcona w systemie oświaty anglosaskim i nosi nazwę "debaty oksfordzkiej". To umiejętność prowadzenia kulturalnej dyskusji, bez obrażania przeciwników.
Wśród pytań pojawiały się tematy związane z kształceniem specjalnym dzieci i młodzieży niepełnosprawnej. Zdaniem Katarzyny Lubnauer idealnym rozwiązaniem są klasy o charakterze integracyjnym.
- Klasy takie są przede wszystkim mniejsze i na ich funkcjonowaniu zyskują wszyscy. Zyskują osoby sprawne, ponieważ uczą się pewnej empatii oraz umiejętności współddziałania z osobami, które są inne. Dzieci chore natomiast dostają szansę wychowywania się w środowisku osób zdrowych i równania do ich poziomu. Jeśli jednak mówimy o dzieciach, które nie mogą uczestniczyć w integracyjnym sposobie kształcenia, to dobrym pomysłem jest tworzenie oddziałów w ramach tej samej szkoły. Ten system ma dodatkowo tę zaletę, że nie ma konieczności tworzenia Szkół Specjalnych, a szkoła jest bliżej dziecka
W czasie spotkania zwracano uwagę na problemy związane z finansowaniem polskiej oświaty. Istnieją duże dysproporcje między subwencjami, przekazywanymi samorządom, a rzeczywistymi wydatkami.
- Prawo i Sprawiedliwość chce wrócić do systemu, w którym wszystko będzie państwowe. O pomysłach ograniczanie subwencji szkołom niepublicznym nic nie słyszałam, tym bardziej, że PiS musiałby równocześnie ograniczyć subwencje szkołom katolickim - wyjaśniała, wskazując na nadużycia, jakie mają miejsce w przypadku szkół kształcących osoby dorosłe. - Mamy tu martwe dusze i okazuje się, że tylko 3 procent kształcących się przystępuje do matury.
Posłowie mają świadomość, że wszystkie samorządy do oświaty dopłacają, a w opinii Katarzyny Lubnauer będą dopłącać jeszcze więcej. - Stanie się tak dlatego, że wraz z przeniesieniem 6 latków do przedszkoli zmniejszy się dofinansowanie. Róznica w subwencji przypadajcej na ucznia a przedszkolaka, to około 4 tysięcy złotych. Źle będzie dlatego, że PiS ma specyficzne podejście do samorządności. Zasadniczo wszędzie tam, gdzie może samorządom zabrać, to zabiera. Nie ma żadnej tendencji, by samorządom pomagać.
Mówiono też o edukacji światopoglądowej i proponowanym przez PiS modelu: historia, rodzina, patriotyzm.
Dyskutowano o systemach oświatowych funkcjonujących w innych krajach Unii Europejskiej oraz jakości kształcenia na prywatnych uczelniach wyższych, które stanowią obecnie oświatowe maszyny, produkujące bezrobotnych z tytułem magistra.
Czytaj także: Oświata - worek bez dna
- W tej chwili brakuje jakiejkolwiek konkurencji na studiach. Bardziej zależy pracownikowi uczelni na tym, żeby student skończył studia, niż samemu studentowi. To jest system chory, ponieważ, może poza studiami medycznymi i artystycznymi, nie wymusza żadnego zaangażowania. Staliśmy się ofiarami własnej polityki edukacyjnej. Celem było objęcie 50 procent społeczeństwa wykształceniem wyższym - komentowała system kształcenia na poziomie akademickim, Katarzyna Lubnauer.
Uczestnicy spotkania zwracali uwagę na fakt, że system oświatowy w Polsce jest bardzo niestabilny. Częste zmiany przepisów nie sprzyjają rozwojowi, a wywołują jedynie poczucie niepewności.
- Zamiast tracić energię na całkowite zmiany organizacyjne, poświęćmy ją na prace pozytywistyczną, czyli na powolne poprawianie jakości polskiej edukacji. Ten pomysł dla PiS może okazać się jednak zbyt rewolucyjny - twierdzi Lubnauer.
Kolejnym poruszanym tematem było doradztwo zawodowe. Zdaniem posłanki powinno się ono zaczynać już w szkole podstawowej. - Oczywiście musi być ono dostosowane do wieku dzieci. Odbywać powinno się na zasadzie wizyt i rozmów z rodzicami, wykonującymi różne zawody. W gimnazjum powinno to być już profesjonalne doradztwo zawodowe. Przy czym, jakim doradcą zawodowym jest nauczyciel, który nie wykonywał w życiu żadnej innej pracy?
Katarzyna Lubnauer zwróciła też uwagę, że tylko w 2 procentach szkół funkcjonują sprawne Rady Szkoły, mające realny wpływ na działalność placówek oświatowych.
Napisz komentarz
Komentarze