Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 23 grudnia 2024 15:55
Reklama

kambodza

Niechęć przed i motyle w brzuchu po - podsumowanie Kambodży

Przed przyjazdem do Kambodży, planowałem w tym niewielkim kraju być dwa tygodnie i czmychnąć do Tajlandii. Moi wietnamscy znajomi, mówili mi, że jest niebezpiecznie, że drogo, że biednie i, w ogóle, żebym lepiej tam nie jechał bo, poza Angkor Wat, nie ma nic ciekawego. Prawda jest taka, że zakochałem się już pierwszego dnia.

26.02.2018 17:54
Kambodża-Laos - komiczna granica i niskooktanowy marsz

W Ban Lung, nieco się zasiedziałem. Co prawda, nie aż tyle co w Yangchun w Chinach, ale jednak nie chciało mi się szybko opuszczać tego miasta. Głównie dlatego, że spodobała mi się jazda na wypożyczonym skuterku. A jakby tak kupić na następne 2-3 miesiące swój własny motocykl? Nie tylko możnaby zobaczyć więcej, ale i nie trzeba by wracać ciągle w to samo miejsce by go oddać. Cały dzień szukałem swoich własnych dwóch kółek za rozsądną cenę. Po obwiezieniu przez właściciela jednej z wypożyczalni po kilku komisach, stwierdziłem, że Kambodża nie jest dobrym miejscem na kupno używanego pojazdu. Z tego co przeczytałem w internecie na temat, nie tylko cen, ale i przepisów rejestracyjnych i celnych, wyszło, że najlepiej pod tym względem wypada Wietnam lub Tajlandia. Jest to całkiem logiczne - chcąc mieć wybór i jeszcze do tego możliwość negocjacji, trzeba uderzyć w miejsce w którym rynek jest wręcz przesycony. Najtańszy motocykl, który udało mi się znaleźć to 5-biegowa, 3-letnia Honda Sirius. Wydatek 800 dolarów na 3 miesiące, wiedząc, że coś podobnego mógłbym dostać dwa razy taniej kilkaset kilometrów dalej, na wschód, jak dla mnie, mijał się z celem. Trudno - najwyżej będę skazany na wypożyczanie - chyba, że trafi się jakaś szansa po drodze.

10.02.2018 09:50    1
Kambodża - czerwono-zielone Ratanakkiri

Kiedy mój czas w Trapeang Sala dobiegł końca, pożegnałem się z braćmi, mieszkańcami, pracownikami misji i innymi wolontariuszami i poszedłem w stronę głównej trasy. Przez chwilę, zastanawiałem się po której stronie stanąć. Nie to, żebym zgubił kierunek. Jedna z wolontariuszek poleciła mi odwiedzenie khmerskiego wybrzeża. Złote i białe plaże postanowiłem sobie jednak zostawić na Tajlandię i bardziej równikową część Azji. Zamiast na południe, pokierowałem się więc na północ. Nie musiałem specjalnie kluczyć. Pamiętałem, w którą stronę miałem iść. Nie musiałem też zbyt długo czekać na transport. Żeby dojechać z powrotem do Phnom Penh musiałem minąć miejsce, do którego prowadzą wszystkie drogi - nie Rzym, nie Krym, a lotnisko.

28.01.2018 22:50
Kambodża - Światełko w tunelu może być....

Kiedy dojechałem do Trapeang Sala, trochę czasu zajęło mi znalezienie ośrodka prowadzonego przez Misjonarzy Miłości. Z pomocą przyszło kilku jedzących na macie przed domem mieszkańców wioski, którzy słysząc hasło "hinduscy bracia", zaprowadzili mnie w miejsce, którego szukałem. Wchodząc przez otwartą bramę zobaczyłem elegancko urządzony zespół nowych, murowanych budynków z placem zabaw i nienagannie zaprowadzoną, ekologiczną, hodowlą mango. Ekologiczną bo nie pryskaną żadnymi chemicznymi polepszaczami. Bracia trzymają, między innymi, krowy - nie na mleko, nie na mięso, ale na.... nawóz dla swojego ogródka.

20.01.2018 16:34    3
Tak, tak, nie, nie i ADHD.

Podczas mojego tygodniowego wolontariatu w katolickiej misji w Trapeang Sala, w okolicach Phnom Penh, kilka razy zdarzyło mi się zagrać w badmintona. Chłopcy i bracia bez problemu, mogliby zasilić szeregi reprezentacji dowolnego kraju..... znaczy się, dowolnej firmy wynajmującej powierzchnię reklamową na koszulkach sportowców.

03.01.2018 11:31    1
Kto właściwie mieszka w Kambodży?

Wszystkim, którzy zaliczyli chociaż jeden rok nauczania przedszkolnego, obiła się kiedyś o uszy nazwa Kambodża. Zdecydowanej większości osób, nie kojarzy się ona z egzotyczną potrawą, serialem telewizyjnym czy dyskoteką, tylko, prawidłowo, z jakimś państwem. Drobne problemy występują czasem podczas próby umiejscowienia go w kontekście mapy. Niektórzy, zajmujący się na co dzień czytaniem Bravo, Hanna Montana Daily, czy innych tam, Pań Domu, lokują go w Afrycę. Inni, w bliżej nieokreślonej części Azji. Ale nawet większości tych, którzy wiedzą, gdzie Królestwo Kambodży się znajduje, problemów nastrasza... nazwanie jego obywateli.

09.12.2017 14:50
Nuda z małymi urozmaiceniami

Kilku znajomych, ostatnio pytało się mnie, kiedy wracam do Europy. Po pierwsze, jestem zbyt leniwy - Europa jest za daleko by wyznaczać sobie aż tak odległy cel. Po drugie, nie lubię powrotów. Zawsze wydaje mi się, że jazda drugi i raz tą samą drogą nieodzownie wiąże się z nudą.

02.12.2017 18:12    1
Kambodża - Zwycięski Siem Reap i mistyczny Angkor

Po kilku kolejnych godzinach snu, słyszałem kroki i rozmowy obudzonych już domowników. Było zbyt głośno by dalej spać a ja nie potrafię już zasnąć kiedy raz się w dzień otworzę oczy. Do tego, grafik na dzień był taki, że grzechem byłoby zostać w łóżku do południa.

25.11.2017 19:01
Ciemno wszędzie, głucho wszędzie....

Mogłoby się wydawać, że w ciemnej uliczce, późną nocą, do tego w niewielkim miasteczku, nic ciekawego nie może się wydarzyć. Jakoś tak jednak w Siem Reap w Kambodży, jednego wieczoru, wypchnęło mnie z Wieśkiem z Polski do jakiegoś sklepu. Powód był bardzo prozaiczny - skończyły mi się papierosy. Uderzyliśmy więc w stację benzynową z supermarketem..... która okazała się być zamknięta. Na szczęście, po drugiej stronie ulicy był kramik na którym lali "Jasia Wędrowniczka" do baku skuterka (w niektórych miejscach paliwo można kupić z butelki). Mieli też fajki.

18.11.2017 16:29
Kambodża (Siem Reap/Preah Vihear) - Wahadłowy poślizg, bazy wojskowe i świątynia na wzgórzu

Na zrobienie 300 kilometrów dałem sobie dwa dni. Dzięki znalezieniu się we właściwym miejscu we właściwym czasie, udało mi się zrobić ponad 500 kilometrów i zobaczyć trudno dostępne autostopem miejsca. Początkowym celem było Siem Reap. Dojechałem, zaliczając wielki, wahadłowy poślizg

11.11.2017 19:00
Kambodża - Phnom Penh

Od razu po zakupie khmerskiej karty SIM, skontaktowałem się z Maggie, której wcześniej wysłałem prośbę o udzielenie kanapy. Mój pobyt w stolicy, wypadał akurat w weekend więc miałem dobre szanse na towarzystwo, które pomogłoby mi opanować wstępny szok kulturowy. Maggie poprosiła byśmy spotkali się po jej pracy. Przez chwilę zastanawiałem się jak wypełnić sobie niecałą godzinę. Zdecydowałem się usiąść przy "filiżance" soku kokosowego z orzecha, który był większy od mojej głowy. Szczerze mówiąc, nie chciałbym żeby podczas relaksującego spaceru po parku coś takiego na mnie spadło. Gdyby palmy kokosowe rosły w Hong Kongu, jestem pewien, że zostałbym wbity w beton.

08.11.2017 10:45    4
Wietnam/Kambodża - na ostatnią chwilę

Będąc jeszcze w prowincji Dak Lak, postanowiłem wrócić do pracy, w której, ze względu na zachłanność urzędów skarbowych, stały adres zameldowania jest jedynie przeszkodą. Chyba zbyt długo siedziałem w tej części Azji, w której społeczeństwo zorientowane jest na zarobek. Na półwyspie indochińskim, osoby nietrudniące się żadną pracą cieszą się o wiele mniejszym szacunkiem niż zbieracze puszek i złomu. Z jednej strony, jest to dobre podejście bo minimalizuje ilość tych, którzy ze względu na brak wakatów w "ich zawodzie" siedzą na państwowym garnuszku zbijając bąki przed telewizorem przy puszce mocnego fulla; z drugiej, pojęcie długiej podróży, po prostu w tej części świata nie istnieje. Jak podróż to albo odwiedziny, albo wakacje, a najlepiej jeśli celem jest biznes.

04.11.2017 18:46
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama