Mimo, że pojawił się tu nowoczesny "Orlik", który sukcesywnie jest dewastowany przez urządzających tu treningi piłkarzy, to prawdziwym problemem jest tu wyposażenie klas, chłód, brak docieplenia ścian oraz zdewastowane ciągi komunikacyjne, zagrażające zdrowiu i życiu dzieci. Problemem jest też brak pomocy i materiałów edukacyjnych, na które szkoła otrzymała w tym roku od Powiatu tylko 1000 złotych. Sytuacją zaniepokojeni są rodzice dzieci uczęszczających do SOSW.
Przedstawiciel Rady Rodziców odwiedzili wczoraj Starostwo Powiatowe, by w czasie obrad Komisji Edukacji Kultury i Sportu Rady Powiatu Tomaszowskiego, podzielić się swoimi wątpliwościami z radnymi. Wcześniej wystąpili w ramach ustawy o dostępie do informacji publicznej do Wydziału Edukacji o przedstawienie im rocznych planów finansowych szkoły.
- Jesteśmy zaniepokojeni stanem szkoły oraz problemami, które są nierozwiązywane od dłuższego czasu - mówiła pani Daria Dębiec. - Cieszymy się, że na poprzedniej sesji rada uwzględniła w wieloletniej prognozie finansowej inwestycję w termomodernizację budynku.
Plany inwestycyjne potwierdził naczelnik Jarosław Wojtkiewicz, zaznaczył jednak, że są one uzlażnione od pozyskania środków zewnętrznych z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Łódzkiego.
- Tworzona jest pełna dokumentacja w celu aplikowania o środki zewnętrzne. Musieliśmy zrobić projekt elewacyjny, energetyczny oraz odwonienia. Zostanie też wymieniona cała instalacja cieplna bez węzła cieplnego - wyjaśniał Wojtkiewicz.
Rodzice przypomnieli niskie temperatury w pomieszczniach szkoły w czasie ubiegłorocznej zimy. Członek Zarządu Powiatu, Leszek Ogórek zapewniał, że spowodowane były one awarią sterowników, która została usunięta i w tym roku nie powinno być już zimnych "niespodzianek" w chłodne dni.
Dużym zagrożeniem są schody prowadzące do szkoły od strony ulicy Majowej. Zlokalizowane są one na stromej skarpie i wymagają pilnej naprawy. Urzędnicy Starostwa zapewnili, że ich przebudowa ujęta została w projekcie obejmujących termomodernizację.
Matki, które odwiedziłyy radnych były do spotkania doskonale przygotowane. nie tylko przyniosły ze sobą zdjęcia ale także akty prawne dotyczące finansowania kształcenia dzieci niepełnosprawnych, na które w dyskusji się często powoływały.
- To jest skandaliczne, by nasze dzieci musiały codziennie przemieszczać się przez takie schody - mówiły. Leszek Ogórek przyznał, że stan obiektu jest wynikiem wieloletnich zaniedbań i dodał, że obecne władze powiatu podjęły działania mające na celu poprawę sytuacji. - Robimy wszystko by poprawić nie tylko wygląd tej szkoły ale również warunki nauki - wyjaśniał i przypomniał, że naprawiono i docieplono już dach.
Niestety inwestycja nie jest wcale pewna. Czy zostanie ona zrealizowana okaże się dopiero po rozstrzygnięciu konkursu na dotację, jaki Urząd Marszałkowski ma ogłosić pod koniec tego miesiąca.
- Czy ktoś z Państwa był w naszej szkole i widział jak wyglądają klasy - pytały przedstawicielki Rady Rodziców, pokazując kolejne fotografie. - Dlatego chcemy, by w budżecie szkoły na przyszły rok zabezpieczono środki na przeprowadzenie remontów klas.
Urzędnicy Starostwa przedstawili radnym plan niezbędnych remontów, jakie należy zdaniem dyrekcji przeprowadzić w szkole. Ich wartość to prawie pół miliona złotych.
- Mamy problem z pomocami dydaktycznymi. Nasze dzieci rozwijają się głównie za sadzie układania puzzli, układanek, koralików i tysiąca innych potrzebnych rzeczy. Oddział, do którego poszedł mój syn jest nowym oddziałem. Wystąpiliśmy do pani dyrektor o sfinansowanie zakupu pomocy dydaktycznych. Otrzymaliśmy zgodę na zakup pomocy za kwote 800 złotych. Usprawiedliwieniem ma być fakt, że w planie finansowym na ten rok przewidziano jedynie kwotę 1500 złotych na zakup pomocy dydaktycznych. Jest to kwota skandaliczna - mówi Daria Dębiec
Nie tylko kwota wydaje się być nieporozumieniem. Dodatkowy oddział został powołany do życia pod koniec sierpnia. Szkoła do jego utworzenia okazała się kompletnie nie przygotowana. Klasa wymagała remontu, zakupu sprzętów, urządzeń oraz mebli.
Rodzice niepełnosprawnych dzieciaków są zdeterminowani. Do codziennej walki o swoje dzieci są przyzwyczajeni. Walczą więc też o godne warunki dla maluchów w szkole.
- Ktoś musi walczyć o nasze dzieci, bo one same tego za siebie nie zrobią - mówią.
Na posiedzenie komisji zaproszono również naczelnika wydziału oświaty oraz członka zarządu odpowiedzialnego za edukację.
Napisz komentarz
Komentarze