JOW-y się nie sprawdziły
Tomaszów Mazowiecki jest najlepszym przykładem na to, że jednomandatowe okręgi wyborcze to doskonały pomysł w teorii, który nie sprawdził się w praktyce. Dlaczego? I tutaj nie łatwo o prostą odpowiedź. Ujmując to najkrócej: w naszym mieście powstała dzięki JOW-om partyjna monokultura samorządowa. Komitet mający ok. 30 procent społecznego poparcia zagarnął w wyborach 90 procent mandatów. W ten sposób aż 60 procent mieszkańców pozbawiona została swoich reprezentantów, którzy reprezentują podobny do nich sposób postrzegania miasta i spraw lokalnych.
Okazało się, że wielu mieszkańców nadal w pierwszej kolejności dokonuje wyboru poprzez schemat myślenia obrazkowego. W pierwszej kolejności głosują na szyldy, w drugiej zastanawiają się kogo z listy kandydatów wybrać. Niestety w przypadku JOW-ów wyboru nie było. Tak więc sympatycy PiS głosowali często na kompletnie sobie nieznanych ludzi, nie mających żadnego doświadczenia nie tylko samorządowego, ale też żadnych osiągnięć na polu działalności społecznej.
Schemat ten dotyczył nie tylko wyboru radnych, ale także kandydata na prezydenta. Świadczy o tym fakt, że do drugiej tury wyborów prezydenckich, zamiast Rafała Zagozdona, urzędującego prezydenta miasta, ze sporymi zasługami dla Tomaszowa /niezależnie od indywidualnej i subiektywnej oceny, niezaprzeczalnym jest, że miasto sporo w okresie jego - przynajmniej drugiej - kadencji inwestowało/ weszła Agnieszka Łuczak nie legitymująca się żadnymi większymi osiągnięciami osobistymi, społecznymi, zawodowo - biznesowymi, czy zaangażowaniem na rzecz lokalnej społeczności.
Jednomyślność Rady Miejskiej, brak sporów podkreślał także w czasie Sesji sam prezydent Marcin Witko (atakując przy okazji opozycję), stwierdzając, że stara się wspólnie z radnymi, aby partyjniactwo nie wchodziło na salę obrad Rady Miejskiej. I rzeczywiście tak się dzieje (mam nadzieję, że sarkazm jest lekko wyczuwalny). Przez trzy lata trudno było zauważyć jakąkolwiek dyskusję na tematy ważne dla miasta. Czwórka radnych pochodzących z innych komitetów (z rzadkimi wyjątkami) nie zaznaczała w sposób znaczący swojego odrębnego od większości rządzącej punktu widzenia.
Czy to dobrze? Chyba nie. Nawet jeśli uznamy, że prezentowanie odrębnego punktu widzenia jest przejawem jakiejś politycznej walki, to jednak istnieje możliwość ścierania się poglądów. Czy to PiS, czy PO, czy inne frakcje lokalne nigdy od tego nie stroniły. W tej kadencji jest gorzej. Co ciekawe, to taki stan rzeczy, moim zdaniem jest niekorzystny też dla samego prezydenta, który mimo, że nie musi borykać się z opozycją, to jednak pozbawiony jest szerszej perspektywy patrzenia na sprawy miejskie.
Mały czy duży?
Nowe okręgi zostały mocno skrytykowane przez lokalne środowiska, związane głównie z partiami politycznymi, ale i organizacjami społecznymi. Przygotowano nawet specjalne oświadczenie, które możecie przeczytać pod niżej zamieszczonym linkiem. Zdaniem osób, które się pod nim podpisały, podział ma zapewnić większą liczbę głosów dla kandydatów PiS i stanowi przejaw przedwyborczych kombinacji.
czyt.
Jak to wygląda dokładnie? Należałoby zapoznać się bliżej z metodą przeliczania głosów na mandaty tzw. metodą d'Hondta. Odpowiednie kalkulatory dostępne są w internecie. Każdy więc może sam pokusić się o analizy, uwzględniające aktualne trendy poparcia wyborczego. Osobiście w tej chwili chcę tego uniknąć, bo chodzi o przedstawienie różnic w liczeniu głosów w oparciu o rzeczywiste liczby w ujęciu historycznym.
Załóżmy, że w wyborach samorządowych weźmie udział 8 komitetów wyborczych. Przeliczymy liczby radnych, jakie poszczególne komitety uzyskają po przeliczeniu w/w metodą, w zależności od liczby mandatów dostępnych w poszczególnych okręgach. Ich liczba będzie różna przy różnej liczbie okręgów. W Tomaszowie Mazowieckim do Rady Miejskiej wybieranych jest 23 radnych. Przy podziale na 4 okręgi wyborcze uzyskuje się 2 okręgi 5-mandatowe, jeden okręg 6 mandatowy i jeden 7 - mandatowy. W opcji numer 2, te same mandaty zostają rozdzielone na 3 okręgi. Tym samym mamy obszary wyborcze z siedmioma i ośmioma mandatami
Dla porównania i analizy użyjemy danych z ostatnich wyborów przed wprowadzeniem JOW, a więc z roku 2010. W wyborach do Rady Miejskiej wzięli udział kandydaci aż ośmiu komitetów. Trzy z nich to komitety typowo partyjne. Jeden firmowany był przez aktualnego prezydenta miasta, Rafała Zagozdona (chociaż w jego skład wchodził także PSL). Poniższa tabela pokazuje rozkład oraz liczbę oddanych głosów. Widać wyraźnie, że dominują w wyborach szyldy partyjne. Potwierdza to przedstawioną na początku tezę o "obrazkowej" formule dokonywania wyborów.
Tylko czterem spośród wskaznych wyżej komitetów udało się wprowadzić swoich radnych. Tylko jeden z komitetów to komitet nie identyfikowany bezośrednio z partią polityczną. W kolejnej tabeli możemy prześledzić jak wyglądał podział mandatów. Najwięcej z nich otrzymało Prawo i Sprawiedliwość. Co się jednak stanie, kiedy rozszerzymy granice okręgów i to w sposób maksymalny? Czy małe lokalne grupy mają jakieś szanse?Załóżmy, że całe miasto to jeden okręg wyborczy. Co wyliczy nam kalkulator? Pokazuje nam to kolejna tabelka. Kolejność komitetów tożsama z tą powyżej.
Mamy tu małą "niespodziankę". Traktując miasto jak jeden obszar wyborczy, pozbawiamy mandatów dwa komitety, reprezentujące ogólnopolskie partie polityczne. Traci Platforma Obywatelska oraz Prawo i Sprawiedliwość. Zyskują za to trzy małe komitety bezpartyjne i obywatelskie. W ten sposób 15 procent mieszkańców, głosujących w wyborach zyskuje swoją reprezentację. Wydaje się, że jest bardziej sprawiedliwie. Mali otrzymują w ten sposób swoją szansę.
Teraz zróbmy mały eksperyment. Dla jego przeprowadzenia weźmiemy dane z najliczniejszego okręgu w wyborach 2010 roku. Porównamy liczbę mandatów, jaką poszczególne komitety uzyskały 8 lat temu, z tymi dla których okręgi zostaną powiększone. Dla uproszczenia wykorzystajmy tę samą liczbę głosów. Ich odsetek pozostanie niezmieniony.
lista komitetów
wyniki wyborów rzeczywiste
Wyniki przy zwiększonej liczbie mandatów /powiększony okręg wyborczy/.
Wyniki dosyć zaskakujące, bo tego rodzaju zmiana nie przyniosła żadnych zmian jakościowych. Nie dała wcale szans małym ugrupowaniom /komitetom/. Zamiast tego metodat d'Hondta zapremiowała na rzecz największego komitetu. Prawo i Sprawiedliwość otrzymuje mandat więcej. Brawo! Tylko, czy na pewno o to chodziło?
Czy cokolwiek zmieni się, kiedy różnica mandatów do uzyskania będzie większa niż jeden? Możemy to sprawdzić. Policzmy jeszcz raz to samo dla mniejszego okręgu. Zamienimy pięciu radnych na siedmiu przy zwiększonym terytorialnie obrzarze. Odesetek uzyskanych głosów pozostawimy ten sam.
wyniki wyborów rzeczywiste
Wyniki przy zwiększonej liczbie mandatów /powiększony okręg wyborczy/.
Także i w tym przypadku zyskują jedynie dwa największe (partyjne) komitety. Mali gracze na lokalnej scenie politycznej tracą.
Kto się w tym połapie
Nowe okręgi wyborcze wprowadzą gigantyczne zamieszanie. Na załączonym obrazku trzema kolorami zaznaczone zostały ich zasięgi. Robią wrażenie mocno chaotycznych. Przenika się tu Ludwików z osiedlem Hubala a ulica Hallera ze Strzelecką. Każde z tych miejsc potrzebuje własnych reprezentantów. Tymczasem duże osiedla mieszkaniowe mogą połknąć kandydatów z mniejszych osiedli. Wiele oczywiście zależy od ułożenia kolejności na listach, jednak o tym najczęściej już nie decydują wyborcy.
Ludzi z tych miejsc dzieli nie tylko odległość ale przede wszystkim zgłaszane potrzeby. Czego innego potrzeba w ludwikowskich uliczkach, a czegoś innego wymagać będą mieszkańcy okolic ulicy Wandy Panfil. Jakie wspólne sprawy mają mieszkańcy Strzeleckiej z mieszkańcami ulicy Hallera? Przykładem mogą być chociażby inwestycje drogowe z tej kadencji. Jak dokonać wyboru między przebudową ulicy Mostowej a budową ronda na skrzyżowaniu Mazowiecka - Strzelecka. Czy ktoś przypadkiem nie będzie reprezentował jednych kosztem drugich?
Jeszcze jedna niewiadoma
Na domiar złego nie wiadomo dzisiaj czy proponowane okręgi wyborcze do Rady Miejskiej pokrywać się będą z tymi do Rady Powiatu. Wszystko wskazuje na to, że tak być nie musi i być może nie będzie. Jak w takim razie wytłumaczyć wyborcom, że radnego do miasta wybierają w okręgu 1 a do powiatu na przykład w 3.
Podsumowując
Przed wprowadzeniem JOW-ów obowiązywał w Tomaszowie podział na 4 okręgi wyborcze. Zarówno te do miasta, jak te do samorządu powiatowego, pokrywały się ze sobą. Podział, zanim zaczęto przy nim "kombinować" i podpasowywac do tej czy innej osoby, przebiegał w sposób dosyć naturalny. Miasto na cztery części dzieliły ulice: Warszawska - Św. Antoniego oraz Prezydenta Ignacego Mościckiego - Aleja Marszałka Józefa Piłsudskiego. Trudno pojąć do czego potrzebne są obecnie przeforsowane zmiany. W deklaracjach twórców podziału miały one służyć (i dawać szansę) mniejszym komitetom. Kiedy się użyje matematyki prawda wychodzi na jaw. Zamiast wspierać małych premiowani sa giganci.
Napisz komentarz
Komentarze