Na początek nieco historii
Budynek położony w centrum miasta, w atrakcyjnie położonym zakątku Placu Kościuszki, zbudowano w latach 1829-1936. Obiekt w stylu klasycystycznym. Mieściły się w nim tzw. jatki mięsne, czyli kramy, w których prowadzono sprzedaż mięsa. Funkcję handlową pełnił do lat 70-tych ubiegłego wieku.
Wtedy zmieniono przeznaczenie tego miejsca i nadano mu charakter kulturalny, tworząc w nim Galerię pod Arkadami. Jej nazwa nie była przypadkowa, ponieważ bryła budynku różniła się od obecnej podcieniami, które zniknęły po przebudowie w latach 90-tych, kiedy to najemcami została rodzina Sobańskich.
Zmieniono wtedy nazwę na Galerię Arkady i pojawił się w mieście nowy lokal gastronomiczny z zewnętrznym ogródkiem, w którym organizowano szereg imprez i koncertów. Najaktywniej funkcjonował on w miesiącach letnich, w zimowych jego aktywność nieco zazwyczaj przygasała.
Pożar w Arkadach
W lutym 2012,w dniu Św Walentego, we wczesnych godzinach porannych, w budynku pojawił się ogień. Spłonęła duża część dachu a woda użyta przez strażaków przyczyniła się do kolejnych zniszczeń. Pojawiły się problemy z ubezpieczeniem, bo długo nie można było ustalić, kto właściwie powinien budynek ubezpieczyć od ognia.
Długo trwały też przygotowania do remontu, wymiany dachu i instalacji. Przedstawiciele instytucji kultury organizowali nawet miłe i z cała pewnością podyktowane potrzebą serca ale całkowicie pozbawione sensu zbiórki pieniędzy, które miały zostać przeznaczone na pokrycie chociaż części kosztów remontu.
A może by tak kupić, a może by tak sprzedać
Najemcy nieruchomości wystąpili w sierpniu do miasta o jego sprzedaż w trybie bezprzetargowym. Trudno się dziwić, bo budynek, który jest wpisany do rejestru zabytków o powierzchni ponad 200 m zyskał na atrakcyjności. Nie tylko przeszedł generalny remont po pożarze, ale ma szansę stać się jednym z najciekawszych na zrewitalizowanym Placu Kościuszki.
Miasto wniosek rozpatrzyło pozytywnie. Wystąpiono do wojewódzkiego konserwatora zabytków w Piotrkowie, który zgodnie z art. 13 ustawy o gospodarce nieruchomościami musi na zbycie obiektu zabytkowego wyrazić zgodę. Zgoda taka została uzyskana. Pozostało przygotować projekt uchwały i skierować go do przegłosowania radnym.
Zgodnie z projektem najemca miałby skorzystać z prawa pierwokupu zdefiniowanego w w/w ustawie. Taką możliwość daje art. 34. Ponadto cena oszacowana przez rzeczoznawcę w przypadku zabytków automatycznie zostaje obniżona o 50%
W końcu uchwała trafiła na sesję i ku zaskoczeniu niektórych radnych wywoła ożywioną dyskusję i sporo emocji. Rada podzieliła się na zwolenników i przeciwników sprzedaży. Przy czym dyskusja toczyła się chyba w niewłaściwym kierunku. Nie wiedzieć czemu dyskutowano nie o sprzedaży nieruchomości ale o sprzedaży obiektu, w którym prowadzona jest działalność kulturalna. Co akurat niewiele ma chyba do rzeczy, bo właściciel nieruchomości może z nią robić co mu się tylko spodoba (i o ile zgodę na to w przypadku zabytku wyda właściwy konserwator).
Problemem nie jest tutaj forma prowadzonej na nieruchomości działalności gospodarczej ale sam zaproponowany tryb sprzedaży. To, jaki charakter będzie ona miała zadecyduje rynek i rentowność. Wyrażenie zgody na sprzedaż przez prawo pierwokupu tworzy niebezpieczny precedens, który może skutkować kolejnymi podobnymi wnioskami, składanymi przez innych najemców. Co gorsza, mogą być oni w ten sposób zainteresowani celowym pogarszaniem stanu technicznego dzierżawionej nieruchomości.
Sprzedaż wszelkich składników majątku wspólnego, co do zasady powinna odbywać się na zasadach przetargu nieograniczonego, do którego dostęp mają wszystkie osoby zainteresowane.
Ustawodawca rzeczywiście dał możliwość tego rodzaju sprzedaży ale miał przede wszystkim na myśli poprzednich właścicieli nieruchomości oraz najemców lokali mieszkalnych. Wszystkie inne przypadki mają charakter wyjątkowy i powinny być stosowane jedynie w szczególnych przypadkach, gdzie złamanie reguły jest uzasadnione. Podstawą jest jednak przetarg nieograniczony, mający na celu uzyskanie w wyniku licytacji jak najwyższej ceny.
Trudno uznać argumentację radnych, jak Kowalewski, Zdonek, czy Wilk, broniących projektu uchwały.
Nie przekonują też argumenty o tym, ze najemca przejmując własność obiektu będzie mógł w nim prowadzić remonty m.in. zabezpieczyć ściany przed wilgocią. Z obowiązku utrzymania budynku w należytym stanie nie powinien mieć problemu właściciel, czyli miasto. Tym bardziej, że minimalny czynsz za lokal użytkowy w centrum Tomaszowa to 50 złotych za metr kwadratowy. W przypadku Arkad powinno to więc być ponad 10 tysięcy złotych miesięcznie (120 tysięcy rocznie). Zabezpieczenie ścian, to tylko mały ułamek tej kwoty.
Radny Marek Kubiak, przypomina też, że miasto (poza odszkodowaniem) dołożyła do ostatniego remontu ponad 50 tysięcy złotych oraz podkreśla, że należy prowadzić spójną politykę zbywania nieruchomości. Podobnego zdania byli też inni radni, w tym Tomasz Trzonek i Krzysztof Barański.
Napisz komentarz
Komentarze