Z kolei Forum Obywatelskiego Rozwoju przyjrzało się niedawno wydatkom przeliczając je na pojedynczego obywatela naszego kraju. Okazało się, że największym obciążeniem dla budżetu (a więc dla nas wszystkich) są wydatki na emerytury, renty i świadczenia dla uprzywilejowanych służb, mających uprawnienia do wcześniejszego zakończenia kariery zawodowej.
Na siódmym miejscu są wydatki przeznaczane na administrację. Kosztuje ona statystycznego Polaka blisko tysiąc złotych rocznie. Kwota obejmuje zarówno instytucje centralne, jak i samorządowe jak i takie jednostki jak: ZUS, KRUS, czy NFZ.
Koszty administracji samorządowej to około 433 złotych na osobę, a więc zarówno tę czynną zawodowo, jak i emeryta czy dzieci w wieku szkolnym lub przedszkolnym.
Na jakim poziomie te wydatki kształtują się w Tomaszowie? Na początek przyjrzyjmy się samorządowi miejskiemu, przyjmując dane z ubiegłego roku oraz liczbę mieszkańców na poziomie 65 tysięcy.
Dwa najpoważniejsze wydatki wypływające z budżetu miasta to oświata i pomoc społeczna. Na tę pierwszą otrzymujemy subwencję z budżetu państwa, jest ona jednak nie wystarczająca do realnych potrzeb. Na każdego z mieszkańców miasta na zadania związane z oświatą i wychowaniem wydajemy około 1000 złotych. Łatwo obliczyć, że kwota ogółem to 65 milionów. Jest to 37% wszystkich dostępnych środków.
Druga grupa wydatków, to koszty pomocy społecznej. Obrazują one skalę ubóstwa tomaszowian. W ubiegłym roku zadania z tego zakresu pochłonęły prawie 42 miliony złotych. Ile to jest w przeliczeniu na mieszkańca? Z obliczeń wynika, że 646 złotych. Całość stanowi 23,57% ogółu wydatków.
Jak widać po podliczeniu tylko tych dwóch „kosztów”, mamy już rozdysponowane ponad 60% całego budżetu miasta.
Administracja publiczna to koszt rzędu 13,5 miliona. Po raz kolejny przeliczmy go na statystycznego tomaszowianina. Okazuje się, że machinę biurokratyczną średnio licząc każdy z nas musi zapłacić 208 złotych. Kolejne 8% całości wydatków. Jakby nie patrzeć po zsumowaniu dotychczasowych kosztów pozostaje nam na inne wydatki 56 milionów.
Warto zauważyć, że przedstawione wydatki odbiegają od średniej krajowej ze względu na to, że nie uwzględniono w nich kosztów administracji powiatowej o raz jednostek podległych obu samorządom.
Nie pozostaje nam nic innego jak dopłacić do Miejskiego Zakładu komunikacji. Transport zbiorowy, czy inaczej komunikacja miejska to 5 milionów złotych. Oznacza to, że 77 złotych z tej kwoty przypada na jednego tomaszowianina. W ten sposób zostaje nam 51 milionów. Czy przeznaczymy je na inwestycje?
Oczywiście nie! Sumujmy więc, 2 miliony na bezpieczeństwo publiczne (realizowane głównie za pomocą Straży Miejskiej) + obsługa długu publicznego 3 miliony złotych (odsetki od wcześniej zaciągniętych kredytów) + 2,6 miliona edukacyjna opieka wychowawcza = blisko 8 milionów złotych.
Licząc dalej: mamy 4,5 miliona na kulturę i 6,7 miliona na kulturę fizyczną, w tej oso taniej kwocie ok. 1,7 miliona to wynagrodzenia pracowników OSiR.
Szczegółowa analiza jest zbyt nudna? Też nam się tak wydaje. Sprawdźmy więc od razu ile wydajemy na inwestycje a ile zaciągamy kredytów.
Wydatki inwestycyjne Tomaszowa Mazowieckiego w ubiegłym roku osiągnęły poziom 25 milionów złotych. Największym kosztem (14 milionów) były drogi. Wynika z tego, że na każdego z nas przypada 384 złotych inwestycji. W odniesieniu do całego budżetu stanowi to około 14 procent.
Kredyty i pożyczki zaciągnięte w ubiegłym roku to prawie 20 milionów złotych, czyli o 3 miliony mniej niż to wstępnie planowano. Zadłużenie miasta na koniec 2013 roku wyniosło dokładnie 77.692.560,60 zł. Ile więc do spłaty ma każdy z nas? Z obliczeń wychodzi, że 1195 złotych. Zadłużenie warto odnieść bezpośrednio do dochodów własnych, które kształtują się na poziomie 139 milionów złotych. Stanowi ono 56 procent tej kwoty.
W środę sprawozdanie z wykonania ubiegłorocznego budżetu przedstawi radnym prezydent miasta. Radni przegłosują też absolutorium za jego wykonanie.
Napisz komentarz
Komentarze