Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 22 lutego 2025 22:41
Reklama
Reklama

Oficjalne oświadczenie właściciela MMA Live

We wrześniu 2012 roku w Tomaszowie odbyła się gala MMA. Impreza sama w sobie wypaliła. Niewypałem okazało się natomiast zniknięcie jej organizatora, który zaginął nie spłacając związanych z jej organizacją zobowiązań. Dawid Patek, bo o nim mowa, zabiera po raz piewrszy głos w sprawie zarzutów, jakie są mu stawiane przewz zawodników, kolegów i partnerów biznesowych. Poniżej treść jego oficjalnego oświadczenia po półtorarocznej nieobecności.

 

 

Na samym początku chcę wszystkich przeprosić za to, jak zakończyła się organizacja gali "MMA Live 1: Beginning". Potrzebowałem dużo czasu, żeby zebrać siły i odpowiedzieć na wszystkie zarzuty. Myślę, że to najwyższa pora, żeby przedstawić swoje stanowisko w tej sprawie. Na pewno nikt nie pozostaje bez winy, zwłaszcza ja…  Jednak oskarżenia rzucane w moją stronę sporo mijają się z prawdą.

 

Na początek sprostuję pewną informację: nie poprosiłem Marcina Abratkiewicza o pomoc w organizacji gali, a zaproponowałem mu współpracę ze względu na to, iż to on pokazał mi świat MMA - czułem się zobowiązany, żeby wspólnie z nim stworzyć tą imprezę. Po wspólnych ustaleniach dołączył do nas Ireneusz Pecyna, który pomagał m.in. w pozyskiwaniu sponsorów.

 

Jedynym założycielem i właścicielem organizacji MMA Live byłem i jestem ja. Oskarżenie mnie o "PO DRODZE ORGANIZACJI OSZUKIWAŁ W FINANSACH" jest niedorzeczne, gdyż wszelkie sprawy urzędowe, podpisywanie umów, rozmowy, rozliczenia i inne sprawy mogłem załatwiać tylko i wyłącznie ja. Dodatkowo wszystkie wydatki i rachunki wspólnie z Ireneuszem dokumentowaliśmy i omawialiśmy.

 

Marcin Abratkiewicz zajmował się głównie kompletowaniem karty walk, doborem sędziów oraz wypożyczeniem klatki z klubu Olsztyńskiego. Nie mogę zaprzeczyć, że bez ich pomocy gala wyglądałaby tak, jak wyglądała do momentu jej zakończenia - rozliczeń.

 

Organizacja gali to bardzo czasochłonne zajęcie, zwłaszcza ostatnie przygotowania. Cała masa spraw na głowie i łatwo o przeoczenia, które niestety się pojawiły. Dzień po imprezie pojawiły się pierwsze sygnały - z Marcinem Abratkiewiczem nie było kontaktu, nie odbierał telefonu, ani ode mnie, ani od ludzi uczestniczących w imprezie, co z pewnością mogą potwierdzić. Pierwszy problem finansowy powstał ze względu na to, że nie wszystkie pieniądze za bilety wróciły do nas na czas - sprzedaż prowadziło kilka punktów i firm wśród swoich pracowników. Rozliczyliśmy wszystkie dostępne środki, które posiadaliśmy i 2.000 złotych z prywatnej kieszeni Ireneusza Pecyny, o czym wspomniał w rozmowie z gazetą TIT w lutym 2013 roku.

 

Miał to być jego wkład do momentu zwrotu należności za bilety od firm. Sprzedaż biletów bezpośrednio prowadził również Marcin Abratkiewicz wśród swoich znajomych i tzw. pocztą pantoflową. Jak wspomniałem kilka zdań wcześniej, po imprezie Marcin stał się nieosiągalny. Nikt nie mógł się z nim skontaktować przez ponad tydzień (trenerzy powinni przyznać mi rację). Ja odbierałem telefony i starałem się uspokoić sytuację, będąc już lekko speszonym.

 

Po spotkaniu z Ireneuszem Pecyną dowiedziałem się, że Marcin nie rozliczył się ze sprzedanych przez siebie biletów.

 

W tym momencie postanowiłem skontaktować się z dwoma sponsorami, którzy mieli dostarczyć resztę pieniędzy zgodnie z umowami. Okazało się, że pieniądze od obu firm (nazw firm nie udostępnię w tym momencie, ze względu na dbanie o ich prywatność) już wzięła inna osoba, a ich właściciele oczekiwali na faktury ode mnie. Były to kwoty opiewające razem na 5.000 złotych - co łącznie dawało kwotę rzędu 9.000 - 13.000 złotych, czyli równą, a nawet przekraczającą pozostałe zobowiązania wobec zawodników, sędziów i cutmana.

 

Sprawę nieuregulowanej faktury z Hotelem będę zmuszony wyjaśnić z jedną z firm sponsorujących imprezę (nazwy firmy nie udostępnię, ze względu na dbanie o jej prywatność i dobre imię - sprawę tej faktury uznaję za nieporozumienie, które wyjaśni się w kolejnych zdaniach tego oświadczenia), gdyż to ona miała pokryć jej koszty. Faktura została wystawiona na moją firmę z tego względu, iż odpowiedzialna do odbioru faktury osoba z firmy sponsorującej galę przebywała za granicą, a nie chciałem narażać na stres zarządu hotelu. Liczę, że dotrzymają umowy i faktura zostanie opłacona, a sprawa wyjaśniona.

 

 Owszem, po pokryciu rachunku w hotelu, rozliczeniu się przez Marcina Abratkiewicza i pieniądzach od firm za sprzedaż biletów - gala zostałaby rozliczona niemal w całości, a ewentualny dług byłby na tyle niski, że nie nastąpiłoby to, co działo się później.

 

Liczne telefony od zawodników, sędziów, nierozliczonych firm, brak kontaktu z Marcinem i niejasności związane z jego rozliczeniem bardzo mocno wpływały na moją psychikę. To było duże wydarzenie, duża odpowiedzialność, a mimo tego, że podołałem stworzyć takie wydarzenie, słabłem przez to wszystko w chwili, kiedy należało je zamknąć.

 

Moje osobiste finanse nie pozwalały mi na pokrycie należności, byłem bezradny. Gdy doszedł przelew od firmy FM Logistic za sprzedane przez nich bilety (i tutaj przyznaję), wziąłem te pieniądze i nie przeznaczyłem ich na rozliczenie gali - była to kwota 2.750 złotych. Jednak ani złotówka nie trafiła do mojej kieszeni.

 

Pod koniec organizacji gali, kiedy moje prywatne środki się skończyły, a ze względu na całą masę zajęć i spraw związanych z organizacją nie mogłem podjąć dodatkowego zatrudnienia, zmuszony byłem pożyczać od znajomych niewielkie kwoty, obiecując, że zwrócę je zaraz po gali - obietnicy dotrzymałem wobec tylu osób, ilu dałem radę - musiałem.

 

Zbyt krótki okres działalności nie pozwolił mi na uzyskanie kredytu na spłacenie należności. Udałem się do firm oferujących pożyczki pozabankowe i tam gdzie dałem radę, brałem pieniądze i udało mi się pokryć zadłużenie wobec jednego z zawodników GB.

 

Coraz częstsze telefony, coraz mniej przyjemne rozmowy i brak sensownych wyjaśnień w celu nie pogrążania osoby, która mi pomagała licząc na to, że wyjaśni się ta sytuacja z posiadanymi przez niego pieniędzmi coraz bardziej mnie pogrążały.

 

Wreszcie spanikowałem i uległem. Nie widziałem innego wyjścia, spakowałem torbę, pożyczyłem od rodziny 200 złotych na podróż i wyjechałem nie pozostawiając za sobą śladu. Niedorzeczne są plotki o moim pobycie za granicą, gdyż od tamtej pory nawet na chwilę nie opuściłem Polski.

 

Nie utrzymywałem i nie utrzymuję z nikim kontaktu, aż do tej pory - dlaczego? Gdybym został, żyłbym w ogromnym stresie dodatkowo kłócąc się z ludźmi, którzy byli wobec mnie nie fair lub wierzyliby drugiej stronie - Marcinowi, który jako trener miał dobrą opinię w dużym gronie i moje wyjaśnienia byłyby traktowane jako kłamstwa i oskarżenia.

 

Mój błąd - nie miałem żadnych umów z Marcinem i Ireneuszem - ufałem im. Co do drugiego nie mogę powiedzieć bym się zawiódł do czasu, gdy byłem obecny. Prosiłem go o pomoc w wyjaśnieniu niejasności i robił co mógł dopóki nie zniknąłem, później nie znam za dobrze jego kroków. Zniknąłem i zostawiłem wolną wolę. Wszyscy mogli na spokojnie przyglądać się dalszym wydarzeniom.

 

 Oskarżenia rzucane w moją stronę przez Marcina Abratkiewicza były bezpodstawnym atakiem na mnie, umożliwiającym mu odsunięcie winy od siebie. Cytuję fragment z artykułu, który pokazał się w tygodniku tomaszowskim: "W rodzinnym mieście zostałem oszukany. Właściwie tylko Ireneusz Pecyna próbował mi pomóc w tej trudnej sytuacji. Trochę jest mi przykro, ale się nie poddaję. Będę starał się rozwijać swoje umiejętności w nowym klubie. Tę zmianę traktuję jako awans sportowy - wyjaśnia Mateusz" - wygląda na to, że nawet wobec swojego zawodnika nie chciał być fair. Nie wiem jak wygląda sytuacja w tej chwili, ponieważ nie mam z niemal nikim kontaktu, ale wtedy należności nie malały i wątpię, żeby coś się do tej pory zmieniło. Jestem winny niedopatrzeniom i temu, że pozwoliłem by tak to się zakończyło, ale z tego miejsca oświadczam, że nie zniknąłem z pieniędzmi.

 

Dlaczego tak długo? Wyjazd bez pieniędzy w nieznane.. Tułaczka po różnych miastach Polski i prace w miejscach zapewniających mi spokój psychiczny uniemożliwiały mi pokrycie należności. Odcięcie się i zmiana trybu życia jeszcze bardziej mnie dobiła i potrzebowałem wiele czasu, żeby stanąć na nogi, chociaż nie mogę powiedzieć, że tak się stało. Po prostu czas przedstawić swoje stanowisko - podobno nigdy nie jest za późno.

 

Z tego miejsca oświadczam również, że jako właściciel MMA Live czuję się zobowiązany do spłaty zadłużeń. W najbliższym czasie moja sytuacja finansowa rokuje na wiele stabilniejszą, gdyż starałem się budować coś, co pozwoli mi uzyskać środki na spłaty. Jeśli jednak nie pozwoli mi to na szybką regulację, rozpocznę ratalne spłacanie zadłużeń zaczynając od zawodników, przez sędziów, cutmana i kończąc na niezapłaconych fakturach.

 

Niedługo po tym, jak moje oświadczenie zobaczy światło dzienne rozpocznę nawiązywanie kontaktu z każdym, wobec kogo powstało zadłużenie. Jeśli ktoś chce odezwać się sam, proszę pisać na [email protected] - od tej chwili będę do dyspozycji pod tym adresem mailowym.

 

Wiele stresu kosztowało mnie to co się stało, napisanie tego oświadczenie i wszystko znowu się zmieni po tym, jak to oświadczenie zobaczy światło dzienne, dlatego proszę o wyrozumiałość, która być może mi się nie należy - chcę powoli wkroczyć w tą sprawę, bo czas ją zakończyć. Wiedza, że teraz to wszystko wróci z dużą siłą jest nieco przerażająca, ale trzeba płacić za swoje błędy.

 

Jeszcze raz przepraszam ludzi, których zawiodłem, zawodników, sędziów, cutmana, znajomych i przyjaciół, mimo że co do niektórych mam żal - wiedzieli co się działo i mimo tego nie byli fair. Zwrócę się teraz bezpośrednio: Mateusz, w moich oczach Ciebie zawiodłem najbardziej - chciałem pomóc Ci w karierze, masz talent, ambicje i jesteś niesamowicie pracowitym i prawdziwym człowiekiem. Nie tak to miało wyglądać.

 

Przepraszam i obiecuję naprawienie błędów

Dawid Patek 

 

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Opinie

Ekspert: media społecznościowe to szerokie audytorium, ale o sile przekazu decyduje algorytm

Media społecznościowe należą do prywatnych firm, które mogą wpływać na siłę przekazu, nad czym użytkownicy nie mają kontroli. Używanie ich przez polityków jako głównego kanału komunikacji z obywatelami może podważać zaufanie do mediów tradycyjnych – uważa politolog i medioznawca dr Wojciech Maguś z UMCS.Data dodania artykułu: 22.02.2025 10:22
Ekspert: media społecznościowe to szerokie audytorium, ale o sile przekazu decyduje algorytm

Grypa szaleje, a Polacy nie słuchają zaleceń. Eksperci alarmują. W lutym odnotowano już 295 tys. zakażeń

Podczas przeziębienia lub grypy 40,1% Polaków mierzy temperaturę ciała dopiero po wystąpieniu objawów gorączkowych. 27,9% chorych robi to raz na dobę, a 21,3% – kilkakrotnie w ciągu 24 godzin. Do tego 77,5% rodaków nie notuje uzyskanych pomiarów. Zaledwie 7,4% badanych zapisuje je i 2,6% robi to dość sporadycznie. Eksperci komentujący wyniki raportu alarmują, że Polacy najwyraźniej nie słuchają zaleceń lekarzy. Z kolei GIS informuje, że tylko w styczniu br. zachorowało na grypę ponad 300 tys. osób, a w lutym odnotowano już 295 tys. zakażeń. Od początku stycznia hospitalizowano z rozpoznaniem grypy i jej powikłań ok. 23 tys. pacjentów. Natomiast od września ub.r. zmarło z tego powodu ok. tysiąca osób. Jednak Polacy jakby nie do końca zdają sobie sprawę z powagi sytuacji.Data dodania artykułu: 21.02.2025 17:33
Grypa szaleje, a Polacy nie słuchają zaleceń. Eksperci alarmują. W lutym odnotowano już 295 tys. zakażeń

MRPiPS: jest projekt przebudowy modelu orzekania o niepełnosprawności

Komitet Monitorujący FERS zatwierdził projekt przebudowy modelu orzekania o niepełnosprawności oraz uporządkowania systemu świadczeń - poinformowało w piątek ministerstwo rodziny. Resort dodał, że nowy system uwzględnia postulaty osób z niepełnosprawnościami, w tym orzekanie przez specjalistów z danych dziedzin.Data dodania artykułu: 21.02.2025 17:21
MRPiPS: jest projekt przebudowy modelu orzekania o niepełnosprawności
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem

Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem

Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
Reklama
Czy tak powinno wyglądać Liceum

Czy tak powinno wyglądać Liceum

Od kilkunastu lat na oświatowej mapie powiatu tomaszowskiego funkcjonuje zespół szkół "katolickich". Jego integralną częścią jest też liceum. Szkoły prowadzi Katolickie Stowarzyszenie Oświatowe im. Św. Ojca Pio. Liceum nadano imię Niepokalanego Serca Najświętszej Marii Panny Królowej Polski. Zasłynęło jakiś czas temu, że żaden uczeń w nim nie zdał egzaminu maturalnego. Biorąc pod uwagę liczbę uczniów, może nie jest to nawet jakoś specjalnie problematyczne. Problemów należy szukać gdzieś indziej. Przyjrzeliśmy się dokumentom, które dotyczą funkcjonowania liceum w okresie minionych kilku lat. Wniosek nasuwa się jeden. To Liceum po prostu należy zlikwidować.
Kucharski szacuje: 2, 4 a może 10 milionów. To już prawdziwy kabaret.

Kucharski szacuje: 2, 4 a może 10 milionów. To już prawdziwy kabaret.

Internetowe szaleństwo trwa. Nagonka na prezydenta miasta i jego rodzinę, którą zainspirował (jak sam się przyznał na swoim profilu internetowym) radny Kazimierz Mordaka, rozkwita w najlepsze. Tomaszowski przedsiębiorca na swoim facebooku nie czuje zażenowania, za to przyciąga niemal wszystkich tomaszowskich hejterów. Każdego, kto ma inną opinię Pan Kazimierz Mordaka blokuje. Intencje są dosyć oczywiste. Piotr Kucharski jest w swoim żywiole. W każdym kolejnym wpisie "dokręca śrubę". W ciągu dwóch dni z domu letniskowego zrobił willę z podziemnym garażem. Jej wartość w szybkim czasie urosła już do 4 milionów złotych. Aż strach pomyśleć, co będzie dalej. Radny przysłał do nas też wniosek o sprostowanie naszego artykułu na temat wyjazdu do Wisły ludzi, których prześmiewczo określiliśmy mianem "Mordaka Patrol". Popatrzcie zresztą sami, czego domaga się Kucharski. Chciałbym też, jako redaktor naczelny portalu podkreślić, że nie mamy problemu z publikacją sprostowań. Ne mogą one jednak być oparte na czyimś widzimisię ale na udokumentowanych faktach.
Reklama
Reklama
Reklama

Napisz do nas

Zachęcamy do kontaktu z nami za pomocą formularza. Możecie dołączyć zdjęcia i inne załączniki. Podajcie swojego maila ułatwi to nam kontakt z Wami
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama