Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 22 listopada 2024 08:13
Reklama
Reklama

Herosi Rock’n’Rolla VIII – Marek Tarnowski

Postać, o której dzsiaj chcę opowiedzieć czytelnikom portalu NaszTomaszów.pl w moim 79 felietonie, nigdy nie gościła w Galerii ARKADY w „Herosach Rock’n’Rolla”, baa!!! Nie pochodziła i nie przebywała w naszym mieście, choć odwiedziła Tomaszów dwukrotnie; raz (1959r) z pierwszym, rock’n’rollowym zespołem „Rhythm and Blues” a drugi raz z zespołem „Czerwono-Czarni” (1960r). Oba te zespoły założone były przez ojca chrzestnego polskiego rock’n’rolla, pana Franciszka Walickiego. Osoba ta, zapomniana przez wielu przyjaciół, kolegów, muzyków z zespołu, media, rodzinę – to Marek Tarnowski.

Zbliża się szósta rocznica jak opuścił nas odchodząc na zawsze (zmarł 15 stycznia). Pomyślałem, że warto by przypomnieć wszystkim fanom jednego z największych prekursorów rock’n’rolla w Polsce, idola dla mojego pokolenia, który był (na przełomie lat 50/60-tych) na ustach wszystkich miłośników muzyki i mediów.

 

Marek Tarnowski, (wł. Wojciech Zieliński) urodził się 22 kwietnia 1942 roku, zmarł nagle na serce w gdyńskim szpitalu 15 stycznia 2008 - polski wokalista rock’n’rollowy, jazzowy. Pochodził z Gdyni. Jeden z pierwszych wokalistów polskiego rock’n’rolla. Występował w zespołach muzycznych: Rhythm and Blues, Czerwono-Czarni, również z Big Bandem Jerzego Matuszkiewicza, z grupą Zbigniewa Namysłowskiego czy Włodzimierza Nahornego.

 

Tak się złożyło w moim życiu, że dwukrotnie miałem okazje znaleźć się w naszym mieście na jego koncercie. Pierwszy raz jako 15-letni chłopak w byłym kinie Mazowsze (dziś SCh TOMY) podczas występu z zespołem Rhythm and Blues i innymi solistami: Bogusławem Wyrobkiem, Michajem Burano, Andrzejem Jordanem. Nie zapomnę wielokrotnie bisowanego, już mi znanego utworu z repertuaru Tommy Steela, „Elevator Rock”. Drugi raz, zaprawiony rock’n’rollem na koncercie rok później, iedy odwiedził nas z zespołem Czerwono-Czarni z udziałem drugiego, wspaniałego piosenkarza, Janusza Godlewskiego, w Sali kinowej ZDK Włókniarz. Na scenie kina przy ul. Mościckiego 6, Marek przepięknie zaśpiewał zapamiętany przeze mnie utwór „Butterfingers”, również z repertuaru, pierwszego brytyjskiego idola młodzieży.

 

O tych wydarzeniach dokładnie opowiedziałem w napisanym przeze mnie Tomaszowskim Tryptyku. Właśnie dwaj soliści, Marek i Janusz, przez firmę nagraniową PRONIT wydali, najlepszą, pierwszą płytę rock’n’rollową w Polsce, z niezapomnianymi interpretacjami do dziś, światowych hitów jak, When The Saint’s Go Marching In, Elevator Rock (Marek Tarnowski) oraz Sweet Little Sixteen, Apron Strings (Janusz Godlewski). Dzięki tym utworom zaśpiewanym na tej czwórce, osobiście uważam tą płytę za najlepszą jaka została nagrana i wydana w okresie przenikania tego stylu za żelazną kurtynę.

 

Entuzjazm, fruwające marynary, śpiew, taniec, tysiące klaszczących fanów do rytmu swoim wtórującym idolom. To był istny szał. Sale koncertowe pulsowały kołysząc się w dynamicznym rytmie muzyki … W 1959 roku rock’n’roll stał się w naszym kraju faktem. Wtedy to przy Jazz Clubie w Gdańsku Franciszek Walicki organizuje zespół „Rhythm and Blues”, który w marcu zaczyna występy w gdańskim klubie „Rudy Kot”, by w czerwcu tegoż roku zwyciężyć w Warszawskim Konkursie Zespołów Jazzowych i Rozrywkowych. Liderem grupy zostaje Bogusław Wyrobek. Obok niego śpiewają Andrzej Jordan, Michaj Burano i szczególnie interpretujący rock’n’rollowy styl, Marek Tarnowski, jak pisała prasa. Eksplodująca popularność nowego stylu okazuje się na tyle „politycznie niepoprawna”, iż ówczesna władza po półrocznym istnieniu zespołu, nakazuje zawiesić jego działalność … Już na wiosnę 1960 roku na bazie muzyków z „Rhythm and Bluesa” powstaje zespół „Czerwono Czarni”. Marek Tarnowski i Michaj Burano zostają pierwszymi solistami zespołu. W niedługim czasie dołączają do nich, Janusz Godlewski i Wojtek Gąssowski. Były lider Bogusław Wyrobek
w tym czasie nagrywa już z Zespołem Jazzowym Zygmunta Wicharego, w którym specjalnie dla Bogusława utworzono sekcję rock’n’rollową
…”. Jest to fragment wpisu Artura Wieickiego na anglojęzycznej płycie wydanej w Warszawie, przez Polskie Nagrania MUZA pt „Był Rock and Roll”.

 

Płyta, której jestem posiadaczem (Był Rock and Roll), jest szczególnie dla mnie unikatowym rodzynkiem w domowym archiwum. Znajdują się na niej wszystkie utwory w języku angielskim. Jest to okres, w którym polscy poeci, tekściarze w obawie przed władzą ludową i konsekwencjami z tym związanymi, nie pisali polskich tekstów, dla polskich wykonawców rock’n’rolla.

 

 

Nasi piosenkarze zmuszeni byli, by utrzymać się na koncertowym topie, śpiewać w kosmopolitycznym języku (karkołomnym wyczynem było w tamtych latach nagrać płytę). Są na niej wszystkie, światowe przeboje (27) wyśpiewane po angielsku przez Bogusława Wyrobka, Wojtka Gąssowskiego, Tony Keczera, Wojtka Kordę, Czesława Niemena, Michaja Burano, Marka Szczepkowskiego, Bernarda Dornowskiego ale również znalazły się na niej utwory z pierwszej, rock’n’rollowej czwórki Janusza Godlewskiego (Sweet Little Sixteen, Apron Strings) i Marka Tarnowskiego (When The Saint’s Go Marching In, Elevator Rock).

 

 

Różnie bywało wówczas u naszych wokalistów z jakością angielszczyzny. Można było mieć pretensje do niekiedy zbyt hałaśliwie akompaniujących im zespołów, ale najważniejsze było to, że rock’n’roll zagościł na dobre w naszym kraju. Niosła go fala radości, spontaniczności i entuzjazmu młodego pokolenia. Powracamy do niej po latach z wielkim sentymentem.

 

Marek Tarnowski był idolem mojej młodości, zarazem wielką, nie tylko artystyczną, zagadką. Stylowo śpiewał rock’n’rolle, ale był także wyśmienitym wokalistą jazzowym. Będąc w liceum razem z kolegą z klasy, Jerzym Kosselą, utworzył duet wokalno-gitarowy. Kiedy Franciszek Walicki założył pierwszy, polski zespół rockandrollowy pod mylącą partyjny establishment nazwą, Rhythm and Blues, Marek znalazł się wśród jego solistów. Śpiewał piosenki z repertuaru Tommy Steela, Cliffa Richarda, Eddie Cochrana czy Louisa Armstronga. Dobrze sobie radził z muzyką country, rhythm&blues. Kiedy Franciszek Walicki powołał do życia Czerwono-Czarnych, o Marku nie zapomniał: był, jak sam stwierdził pan Franciszek „zaczepną bronią zespołu”, ramię w ramię z Michajem Burano i Andrzejem Jordanem. Opiniotwórczy dziennikarze, niechętni Rhythm’n’Bluesowi, zaakceptowali Tarnowskiego.

 

 „Tarnowski – inteligentne i bardzo kulturalne chłopaczysko o posturze młodego grizzli. Burano – cudo z bożej łaski, chudzielec z ogromnymi dłońmi o przeraźliwie długich palcach. Sam wygląd podkreśla ich odrębność, w przeciwieństwie do prezencji niektórych oficjalnych reprezentantów naszej piosenki, którzy na estradzie przypominają bardziej żigolaków niż piosenkarzy o własnym stylu i repertuarze” – tak pisał o młodych gwiazdorach redaktor Stefan Bratkowski na łamach tygodnika „Dookoła Świata”. Taką opinię sam sobie udowodnił - że jest stylowym piosenkarzem - już na pierwszym (słynna czwórka) krążku Czerwono Czarnych z 1961 roku. Nie został jednak długo w tym zespole, kwitując po latach jakże charakterystycznym dla siebie zdaniem: „Nie lubię się pchać w tłumie... Tam piosenkarzy było więcej niż muzyków. Więc odszedłem”. Dokąd? Do jazzu.

 

Miał za sobą udział w głośnym Jazz Campingu Kalatówki 1959, uczestnictwo i nagrody w konkursie oraz festiwalu wokalistów jazzowych (w 1959 i 1960). Z Big Bandem Jerzego Matuszkiewicza wystąpił na Jazz Jamboree ’60 w Warszawie. W ankiecie miesięcznika „Jazz” w kategorii „wokalista” gładko zwyciężał przez kolejne cztery lata.

 

Do Czerwono-Czarnych wrócił tylko na rok, żeby szybko uciec do New Orleans Stompers. Liczył na dłuższe trasy koncertowe, zagraniczne wyjazdy, nagranie płyty, ale... „Pomyliłem się. To chyba nie była muzyka moich marzeń”. Nie zdziwił nikogo powrót Tarnowskiego na estradę rozrywkową, zdumiało za to, jedyne w 1964 nagranie radiowe. Chodzi o jego duet – „Szukaj mnie, wołaj mnie” - z Urszulą Dudziak i wyróżnienie w Radiowej Piosence Miesiąca. Nagrana wtedy mała płyta (m.in. z twistowym przebojem „Tramwaj 24”), nawet dziś Marek Tarnowski nie powstydziłby się. Ale kto mu wtedy towarzyszył w nagraniu? No właśnie, sam Urbaniak i Namysłowski, Gulgowski i Bartkowski!!! Kto jednak spodziewał się kontynuacji przez Marka tej specjalizacji piosenkarskiej, ten się zawiódł: po występach z zespołem Jerzego Kruzy, po incydentalnej współpracy z Tajfunami (płytowe nagrania „Mister Armstrong” i „Nieśmiały pan”), po para bluesowych nagraniach z Trio Stanisława Cieślaka (w 1967 „My One and Only Love” i „Prisoner Blues”), niespokojny duch znowu gdzieś się zaszył, ukrył, schował Go na długi czas.

 

Marka odnalazł Janusz Popławski, kiedy w kwietniu 1972 przygotowywany był estradowy (10 lat) jubileusz Niebiesko-Czarnych. Serię koncertów po Polsce zapowiadali Andrzej Olechowski i Dariusz Michalski. Na tych koncertach Krzysztof Klenczon żegnał się z Polską (rozstawał się również z artystycznego opiekuństwa swoich Trzech Koron). Zespół Niebiesko-Czarni nabierał wiatr w żagle (ich celem było wystawienie rock-opery „Naga”), więc w tym towarzystwie Marek Tarnowski, zaproszony dla uwiarygodnienia rockandrollowej historii Trójmiasta, czuł się co najmniej obco: „Wzięli mnie na zapchajdziurę, przecież ta publiczność w ogóle mnie nie zna!”. Siły na śpiewanie miał już niewiele. Na jednym z koncertów przypomniał trzy piosenki, na innym tylko dwie. Po kilku koncertowych dniach odmówił wyjścia na estradę. Nagle bez zapowiedzi wyjechał – w środku trasy.

 

 

Pod koniec lat 70-tych zatrudnił Go Włodzimierz Nahorny, kilka lat później śpiewał razem w zespole Rama 111, widziano go też z grupą Sami Swoi. Był niczym jak filmowy „Znikający Punkt”, pojawiał się nagle, niespodziewanie też znikał. Nie potrafił zagrzać miejsca na dłużej, nieufny wobec przyjaciół, niedowierzający nawet sobie. Taki „jamesdeanowski” buntownik bez powodu. Nie był zmarnowanym talentem, na pewno nie. Był o wielkich umiejętnościach i możliwościach artystą, których nie wykorzystał do końca a wręcz ich w sobie nie odkrył czy też nie chciał ich dostrzec.

 

 

 

Wiesław Wilczkowiak, mój przyjaciel z Gdyni, wice prezes Stowarzyszenia Muzycznego CHRISTOPHER im. Krzysztofa Klenczona był bliskim kolegą Marka Tarnowskiego w Jego ostatnich dniach życia. To Wiesław przy każdym naszym spotkaniu ze szczegółami wspomina, opowiada mi o Marku Tarnowskim, o jego życiowych problemach, samotności, o czym może świadczyć skierowany na moją pocztę mailową list od niego:

 

..„Do udziału w koncertach w swojej ostatniej trasie koncertowej po Polsce, Krzysztof Klenczon zaprosił zespół Niebiesko-Czarnych, również  swojego przyjaciela i - jak twierdził – polskiego idola rock’n’rolla, Marka Tarnowskiego. Dodrukowano, specjalnie dla Niego plakat koncertowy: –„Pierwszy Polski Wokalista Rock & Rolla - Marek Tarnowski”, w imprezie: „Nie przejdziemy do historii……..”. Były to pożegnalne koncerty, podczas których Krzysztof chciał pożegnać się z wierną mu, polską publicznością. Zrozumiałe było to, że chciał pokazać się razem z zespołem, w którym zaczynała się jego artystyczna kariera, ale także chciał przedstawić i pożegnać największego idola młodzieży lat 60’ – Marka Tarnowskiego, który przez trzy kolejne lata wymieniany był w prasie ogólnopolskiej jako najlepszy polski wokalista rock’n’rollowy. Pomimo wyrażenia zgody w uczestnictwie w trasie koncertowej, Marek czuł się jednak zmęczony.

 

Po kilku dniach, w środku trasy postanowił zakończyć  swój udział w koncertach i wyjechać. Zniknął jak przysłowiowa kamfora, ślad po nim zaginął. Po wielu latach spotkałem Go w Gdyni. Nie śpiewał już długi czas, żył w samotności o niskim statusie ekonomicznym, unikał ludzi. Był biednym, opuszczonym człowiekiem. Nikt nie podał mu ręki, nie pomógł mu kiedy tej pomocy naprawdę potrzebował.

 

Kilka lat temu (1986 roku) zaprosił Marka, do udziału w swoim koncercie dinozaurów polskiego Rocka „Old Rock Meeting” w Sopocie, pan  Franciszek Walicki. Marek nie wystąpił, odmówił. Podczas koncertu jako gość honorowy, siedział przy służbowym stoliku obok Franciszka Walickiego.

 

Z Markiem spotykałem się kilkanaście razy. Wspomagałem go finansowo i namawiałem do powrotu na scenę. Z Jurkiem Skrzypczykiem postanowiliśmy zaprosić go do studia zespołu Czerwone Gitary na gdańskiej Olszynce. Wszystko było już ustalone i Marek przystał na to. Niestety, w dniu kiedy mieliśmy pojawić się w studio Marek zadzwonił do mnie i powiedział:  „Wiesiek, przepraszam ale nie jestem w stanie. Zdaję sobie sprawę z tego, że następnej szansy już nie otrzymam ale wiem również, że to nie ma sensu. Mój czas się skończył.”

 

Pewnego dnia na spotkanie ze mną, Marek przyniósł to, co jeszcze udało się zachować w Jego zbiorach. Wycinki z gazet, plakaty, pamiątki i…kilkanaście czarno – białych fotografii z okresu jego świetności, estradowych sukcesów. Przekazał mi swoje skarby i prosił, bym o nim nigdy nie zapomniał. Odczułem to, jako testament artysty. Zaniepokoiłem się a jednocześnie, czułem się ogromnie wyróżnionym za wybór mojej osoby. Dlaczego właśnie ja? Czy Marek nie miał przyjaciół? Nie miał!! Przynajmniej w chwili, w której najbardziej potrzebował ich pomocy.

 

 

Po kilku tygodniach od ostatniego spotkania z Tarnowskim, byłem w mieszkaniu Franciszka Walickiego. „Wiesz, - mówi Franek, kiedy tylko usiadłem w jego pokoju - dzwoniła do mnie dzisiaj siostra Marka Tarnowskiego. Wczoraj był Jego  pogrzeb”. Zamurowało mnie. Przypomniałem sobie ostatnie nasze spotkanie. W prasie nie ukazała się żadna informacja czy nekrolog. Nikt nie powiadomił jego dawnych kolegów z zespołów. Odnalazłem grób Marka na cmentarzu komunalnym w Pierwoszynie. Na skromnej mogile leżały dwa wieńce, kilka wypalonych zniczy. Zapaliłem i ja. Często odwiedzam Jego grób i ze smutkiem stwierdzam, że jestem jedyną osobą (poza siostrą Marka), która o nim pamięta. Czy tylko tyle pozostaje po artyście – zapomniana mogiła??.....”.

 

W podziękowaniu Wiesławowi za ten list o Marku Tarnowskim, jedyną formą wdzięczności jaką mogę wyrazić przyjacielowi z Gdyni, to zamieszczenie niniejszego felietonu na portalu „nasz tomaszow”. Co z wielką radością czynię. Cel jest prosty, przypomnieć jego osobę mojemu pokoleniu a młodych zapoznać i powiedzieć im, że … ktoś taki był.

 

15 stycznia Z A P A L M Y  w oknie znicz za pamięć – o Marku Tarnowskim.

 

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

fan tomaszowskich muzyków 16.01.2014 18:53
Oj,panie Antoni!!!Nie czytasz komentarzy.Oj,nie czytasz.Tym razem Bobby Darin,Marek Tarnowski.Ma pan wiedzę,nie da się ukryć,ale nie interesuje pana to,że nikt tego nie czyta?Brak komentrzy powinien być dla pana sygnałem pt.Antoni musisz coś zmienić. Ja będę zaglądać i pisać,pisać, pisać.Panie Antoni więcej patriotyzmu lokalnego.

Antek Malewski 13.01.2014 16:49
Opis niektórych FOTO: 1. FOTO nr.2 - z zespołem "Czerwono-Czarni od lewej - Janusz Godlewski, Marek Tarnowski, Michaj Burano. 2. FOTO nr.4 - Marek z zespołem "RAMA - 111". 3. FOTO nr.5 - okolicznościowy plakat podczas pożegnalnego tourne zespołu "Niebiesko-Czarni" i Krzysztofa Klenczona na X-lecie ich istnienia oraz pożegnanie Klenczona z ojczyzną (przed wylotem do USA).

Opinie
Sejm odrzucił wniosek PiS o wotum nieufności wobec ministry zdrowia Izabeli Leszczyny Sejm odrzucił w czwartek wniosek o wyrażenie wotum nieufności wobec ministry zdrowia. Posłowie PiS zarzucili jej działania wbrew interesom pacjentów. Premier Donald Tusk zapowiedział, że po odrzuceniu wniosku Izabela Leszczyna "będzie nadal wyciągała z bagna system ochrony zdrowia" po rządach PiS.Data dodania artykułu: 21.11.2024 19:58Sejm odrzucił wniosek PiS o wotum nieufności wobec ministry zdrowia Izabeli Leszczyny Były nauczyciel odpowie m.in. za prezentowanie pornografii młodzieży Przed sądem rejonowym w Oświęcimiu 4 grudnia ma ruszyć proces byłego nauczyciela jednej z tamtejszych szkół, który odpowie m.in. za prezentowanie pornografii nastolatkom i naruszenie ich nietykalności cielesnej – dowiedziała się PAP w krakowskiej prokuraturze okręgowej.Data dodania artykułu: 20.11.2024 18:37Były nauczyciel odpowie m.in. za prezentowanie pornografii młodzieży Polacy coraz częściej chcą się rozwodzić. Potwierdzają to eksperci. Widać to też po danych z sądów W trzech kwartałach tego roku do sądów okręgowych w całej Polsce wpłynęło blisko 62 tys. pozwów rozwodowych. To o 1,5% więcej niż w analogicznym okresie 2023 roku, kiedy było ich prawie 61 tys. Najwięcej pozwów złożono do sądów w dużych miastach. W całej Warszawie odnotowano ich łącznie 5,8 tys. Z kolei w Poznaniu było 3,9 tys. takich przypadków, a w Gdańsku zaobserwowano ich 3,4 tys. Eksperci nie są zaskoczeni tymi danymi. Jednocześnie wskazują, że spada liczba zawieranych małżeństw. Można zatem postawić tezę, że w strukturze społecznej zachodzą istotne zmiany.Data dodania artykułu: 20.11.2024 18:30Polacy coraz częściej chcą się rozwodzić. Potwierdzają to eksperci. Widać to też po danych z sądów
OSHEE nawiązuje współpracę z Fundacją SEXEDPL OSHEE, lider na rynku napojów funkcjonalnych, od lat angażuje się w działania, które mają poprawić dobrostan psychiczny, szczególnie dzieci i młodzieży. Teraz marka ogłasza rozpoczęcie współpracy z Fundacją SEXEDPL, największą organizacją zajmującą się edukacją seksualną w Polsce. W ramach partnerstwa będą wspólnie działać na rzecz rozwoju i promocji Antyprzemocowej Linii Pomocy 720 720 020 – anonimowej linii pomocy i platformy stworzonej z myślą o osobach doświadczających przemocy lub nią zagrożonych.Data dodania artykułu: 20.11.2024 11:32OSHEE nawiązuje współpracę z Fundacją SEXEDPL Korzyści dla chorych leczonych nieinwazyjną wentylacją mechaniczną w warunkach domowych dzięki zastosowaniu telemonitoringu - pierwsze polskie badanie Telemonitoring chorych leczonych nieinwazyjną wentylacją mechaniczną w warunkach domowych (NIV) może poprawić jakość leczenia, szczególnie w kluczowym, tj. początkowym okresie stosowania terapii. Może również przyczynić się do bardziej optymalnego wykorzystania zasobów kadry medycznej, dzięki zastąpieniu części wizyt domowych zdalnym monitorowaniem stanu pacjenta. Telemonitoring umożliwia także wprowadzenie mierników jakości prowadzonej terapii w postaci monitorowania podstawowego parametru jakości wentylacji, jakim jest compliance pacjenta, czyli przestrzeganie zaleceń odnośnie czasu stosowania terapii. Wskazują na to wnioski z badania przeprowadzonego na 152 chorych zrealizowanego przez polskich badaczy.Data dodania artykułu: 20.11.2024 10:55Korzyści dla chorych leczonych nieinwazyjną wentylacją mechaniczną w warunkach domowych dzięki zastosowaniu telemonitoringu - pierwsze polskie badanie Domański o wolnej Wigilii: złe rozwiązanie; dla gospodarki to koszt ok. 4 mld zł Będę przedstawiał argumenty, że pomysł wolnej Wigilii jest złym rozwiązaniem; dla polskiej gospodarki byłby to koszt 4 mld zł, a dla budżetu państwa 2,3 mld zł - ocenił w środę minister finansów Andrzej Domański. Jest to krok niepotrzebny - dodał.Data dodania artykułu: 20.11.2024 10:37Liczba komentarzy artykułu: 1Domański o wolnej Wigilii: złe rozwiązanie; dla gospodarki to koszt ok. 4 mld zł
Reklama
ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.
"A może byście tak najmilsi wpadli na JAZZ do Tomaszowa"? "A może byście tak najmilsi wpadli na JAZZ do Tomaszowa"? Zapraszamy na pierwszy koncert z cyklu JESIEŃ NAD VOLBÓRKĄ, który odbędzie się w piątek 22.11.2024 roku o godz. 19:00 w Galerii Sztuki Arkady w Tomaszów Mazowiecki.Horntet to kwintet jazzowy, demokratyczny kolektyw złożony z pięciu wyróżniających się i jednych z najbardziej obiecujących polskich muzyków jazzowych młodego pokolenia.Nominowani do nagrody Fryderyk 2024, zwycięzcy niemal wszystkich konkursów jazzowych w Polsce (m.in. Jazz nad Odrą 2023), zdobywcy 2 miejsca na prestiżowym European YoungArtists’ Jazz Award w Burghausen 2024, wielokrotnie doceniani przez krytyków i dziennikarzy muzycznych w kraju i zagranicą. Począwszy od roku 2019 i założenia zespołu z inicjatywy pianisty Bartłomieja Leśniaka, muzycy stale pracowali nad swoim własnym,wspólnym, rozpoznawalnym stylem opartym o autorskie kompozycje, będące mieszanką mainstreamu, muzyki free, ale też współczesnej muzyki klasycznej z zachowaniem słowiańskiego mianownika, będącego kontynuacją stylu określanego jako Polish Jazz. W 2023 zespół pewny kierunku, który obrał, wydał swój debiutancki album pt. „Horntet”.Skład zespołu:● Szymon Ziółkowski - saksofon altowy i sopranowy● Robert Wypasek - saksofon tenorowy i sopranowy● Bartłomiej Leśniak - fortepian● Mikołaj Sikora - kontrabas● Piotr Przewoźniak - perkusjaBilety:przedsprzedaż 45 plnw dniu koncertu 60 plnKarnet na trzy koncerty w ramach "Jesień nad Volbórką" - 100 pln.Informacje: 690 904 690Zapraszamy 1 Data rozpoczęcia wydarzenia: 22.11.2024
Andrea Bocelli 30: The Celebration Andrea Bocelli 30: The Celebration Andrea Bocelli 30: The Celebration23 i 24 listopada w kinach HeliosPrzed nami weekend dla melomanów, którzy mogą wybrać się do Heliosa na porywające koncerty uwielbianego tenora. Widowisko „Andrea Bocelli 30: The Celebration”, które zawita na wielkich ekranach 23 i 24 listopada, podsumowuje trzydzieści lat artysty na scenie i jest okazją do przypomnienia największych przebojów w jego wykonaniu.Andrea Bocelli to bez wątpienia najsłynniejszy tenor świata. Jest ikoną popkultury w zakresie śpiewu operowego. Z brawurą łączy muzykę klasyczną z rozrywkową. Jego nagrania sprzedają się w milionach egzemplarzy. Teraz ten charyzmatyczny śpiewak obchodzi jubileusz 30-lecia swojej pracy artystycznej. Z tej okazji przygotował wielki koncert, którego nagranie można obejrzeć jedynie w kinach.Podczas tego przygotowanego z rozmachem show usłyszymy oczywiście słynną arię „Nessun dorma” z opery „Turandot” Pucciniego, niekwestionowany przebój „Con te partirò” i wiele innych chwytających za serce utworów.Wersję kinową koncertu wyreżyserował Sam Wrench („Taylor Swift: The Eras Tour”, ”Billie Eilish: Live at The O2”), laureat nagrody Emmy i nominowany do nagrody Grammy.Helios zaprasza melomanów na ten wyjątkowy seans! Bilety dostępne są na stronie www.helios.pl, a także w kasach kin i aplikacji mobilnej. W ramach oferty „Wcześniej kupujesz, więcej zyskujesz” dokonując zakupu z wyprzedzeniem, można wybrać najlepsze miejsca, a także - zaoszczędzić.Helios S.A. to największa sieć kin w Polsce pod względem liczby obiektów. Dysponuje 54 kinami mającymi łącznie 304 ekrany i ponad 55 tysięcy Data rozpoczęcia wydarzenia: 23.11.2024
Repertuar kina Helios Repertuar kina Helios Tegoroczna jesień nie przestaje zaskakiwać różnorodnymi nowościami. Od najbliższego piątku w repertuarze kin Helios zagoszczą aż trzy premiery: „Simona Kossak”, „Vaiana 2” i „Heretic”. Ponadto widzowie mogą zapoznać się z licznymi filmowymi przebojami oraz projektami specjalnymi, takimi jak Kultura Dostępna czy Maraton Władcy Pierścieni.Polską nowością na najbliższy tydzień jest dramat „Simona Kossak”, przybliżający prawdziwą historię potomkini artystycznej rodziny Kossaków. Młoda kobieta porzuca dotychczasowe życie i towarzyskie salony, aby objąć posadę naukowczyni w Białowieży. W środku puszczy, pomimo trudnych warunków – bez prądu i bieżącej wody – rozpoczyna życie na własnych warunkach. Tam poznaje fotografa Lecha Wilczka, z którym łączy ją niezwykła relacja. Jednakże wyobrażenia Simony o pracy przyrodnika ulegają bolesnej weryfikacji. Musi stanąć w obronie nie tylko swoich ideałów, ale również świata roślin i zwierząt… W rolach głównych występują: Sandra Drzymalska, Jakub Gierszał i Agata Kulesza.W repertuarze znajdzie się także nowa animacja wprost ze studia Disney – to „Vaiana 2”, czyli kontynuacja ciepło przyjętej historii nawiązującej do kultury wysp Polinezji. Trzy lata po wydarzeniach z pierwszej części, Vaiana otrzymuje nieoczekiwane wezwanie od swoich przodków. Dziewczyna musi wypłynąć na dalekie i dawno zapomniane wody Oceanii. Vaiana zbiera więc grupę śmiałków gotowych na przygodę życia, wśród których znajduje się jej przyjaciel Maui. Ich zadaniem będzie przełamanie niebezpiecznej klątwy, a nie będzie to proste, gdyż będą musieli stawić czoła starym i nowym wrogom.Jesienna aura sprzyja oglądaniu horrorów, a już w najbliższym tygodniu pojawi się kolejna nowość z tego gatunku. „Heretic” opowiada o dwóch młodych kobietach, które od drzwi do drzwi starają się głosić słowo Boże. W jednym z domów otwiera im czarujący pan Reed – szybko okazuje się jednak, że mężczyzna posiada diaboliczną drugą twarz. Niespodziewanie wszystkie wyjścia zostają zamknięte, a podejrzany gospodarz co chwila pojawia się, aby zadać im kolejną zagadkę testującą ich wiarę. Rozpoczyna się śmiertelnie niebezpieczna gra, w której stawką jest przetrwanie…Ponadto w repertuarze Heliosa znajdą się hitowe nowości ostatnich tygodni, takie jak „Gladiator 2” w reżyserii Ridleya Scotta. Lucjusz jako dziecko był świadkiem śmierci Maximusa z rąk swojego wuja Commodusa. Teraz decyduje się walczyć w Koloseum jako gladiator, aby przeciwstawić się dwóm cesarzom, rządzącym Rzymem żelazną pięścią. Z wściekłością w sercu i z nadzieją na lepszą przyszłość Cesarstwa Lucjusz musi spojrzeć w przeszłość, aby znaleźć siłę i honor, by zwrócić chwałę Rzymu jego ludowi.Fani kina familijnego mogą wybrać się do kin na pozytywną produkcję „Paddington w Peru”. Tytułowy bohater wraz z rodziną Brownów postanawia wyruszyć w daleką podróż do Ameryki Południowej, a dokładniej do Peru, aby odwiedzić swoją ukochaną ciocię Lucy. W tym celu wszyscy udają się do umieszczonego nieopodal lasu deszczowego Domu dla Emerytowanych Niedźwiedzi. To jednak dopiero początek niezwykle ekscytującej przygody, w trakcie której odkryją wiele tajemnic.Kinomani, którzy pragną poczuć ducha zbliżających się Świąt, mogą zapoznać się z najnowszą częścią kultowej serii. Film „Listy do M. Pożegnania i powroty” ukazuje losy różnorodnych bohaterów, które krzyżują się w Wigilię. Do sagi po dłuższej przerwie powraca postać Mikołaja. Mężczyzna odwiedza dawnych i nowych przyjaciół, podczas gdy jego synek Ignaś rusza w pościg za utraconym prezentem i duchem Świąt… Ponadto w obsadzie znalazła się plejada polskich gwiazd!Kina Helios słyną z organizacji popularnych Nocnych Maratonów Filmowych, najbliższa edycja cyklu będzie w pełni poświęcona produkcjom stworzonym na podstawie dzieł J.R.R. Tolkiena. W piątek, 22 listopada odbędzie się Maraton Władcy Pierścieni, podczas którego widzowie będą mogli obejrzeć wszystkie części przebojowej trylogii w wersji reżyserskiej. Z kolei melomani mogą wybrać się do Heliosa na porywające koncerty uwielbianego tenora. Widowisko „Andrea Bocelli 30: The Celebration”, które zawita na wielkich ekranach 23 i 24 listopada, podsumowuje trzydzieści lat artysty na scenie i jest okazją do przypomnienia największych przebojów w jego wykonaniu. W poniedziałek, 25 listopada w wybranych lokalizacjach odbędą się seanse z cyklu Kino Konesera. Widzowie będą mogli zobaczyć słynny koreański thriller „Oldboy” w odnowionej jakości obrazu. Główny bohater, Dae-su, mści się po latach za zabójstwo swojej żony… Natomiast w czwartkowe popołudnie, 28 listopada w kinach zagości cykl Kultura Dostępna i polska komedia romantyczna „Miłość jak miód”. Majka i Agata zamieniają się miejscami, dzięki czemu odnajdują wielkie uczucie.Bilety na listopadowe seanse dostępne są w kasach kin Helios, w aplikacji mobilnej oraz na stronie www.helios.pl. Dokonując zakupu wcześniej, można wybrać najlepsze miejsca, a  także zaoszczędzić w ramach oferty „Wcześniej kupujesz, więcej zyskujesz”. Data rozpoczęcia wydarzenia: 22.11.2024
Reklamamuzyczny spektakl Metamorfozy
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
Reklama
Reklama
Wasze komentarze
Autor komentarza: AjdejanoTreść komentarza: Do WuPe: mistrzu. Po pierwsze - Właściciel tej nieruchomości wcale nie musi się przed nikim tłumaczyć, ani też niczego wyjaśniać. Nie ukradł tej nieruchomości, ani jej nie wyłudził. Kupił legalnie za swoją kasiorkę i może robić z tą nieruchomością to co Jemu się będzie podobało. Po drugie - czy w umowie kupna/sprzedaży miał postawione jakiekolwiek warunki konserwatora zabytków?! Wątpię. Po trzecie - gdzie do tej pory był ten obsmarkany urzędniczyna, czyli konserwator zabytków - co ?! Z niego taki konserwator zabytków, jak ja jestem chińskim mandarynem. Tak więc, te materiały w tym portalu, to nie jest spłycanie roli konserwatora zabytków, ale rzetelne odniesienie się do zerowej działalności tego urzędniczyny.Źródło komentarza: Po ćwierć wieku pojawił się on... konserwator. Pałac Piescha budzi emocjeAutor komentarza: mieszkaniecTreść komentarza: Brawo Dwunastka !!!!Źródło komentarza: TVN w tomaszowskiej DwunastceAutor komentarza: WuPeTreść komentarza: Panie Mariuszu liczę na wywiad z obecnym właścicielem, bo teksty o pałacu z Pańskiej strony zaczynają być tendencyjne... Może powstaja za czyjeś pieniądze? ;-) Wydaje mi się, że takie spłycanie instytucji konserwatora jest mało poważne i nie wymaga komentarza. Jakoś te zabytki w Polsce w ostatnich latach dźwigają się z ruiny. Zmuszanie właściciela do naprawienia szkód to nie działanie życzeniowe, a prawne z prokuratorem na karku. To trzeba podkreślić, tymczasem Pan nie zauważa tego kompletnie - celowo?Miasto wydaje lekką ręką grubą kasę na realizację prywatnych, mokrych fantazji radnych jak np. wspieranie widzewskiej patologii z kasy BO... Więc kasa jest. Liczę na wywiad z troglodyteee... yyy... włascicielem. Niech wyjaśni swoje działanie i plany.Źródło komentarza: Po ćwierć wieku pojawił się on... konserwator. Pałac Piescha budzi emocjeAutor komentarza: TMTreść komentarza: Ty taki znawca wszystkiego powinieneś wiedzieć że układ był prosty Witczak zostanie posłem a Witko prezydentem czy to ci się podoba czy nie.W innym przypadku niestety ale Witko skonfliktowany z Wegrzynowskim nie zostałby prezydentem.Źródło komentarza: Fakty nie kłamią? Według TIT, tym gorzej dla faktów?Autor komentarza: UjazdTreść komentarza: Niektórych urzędników, kolesiów zatrudnionych aby siali propagandę czeka kasa w Biedronce!oj nie mogę się tego doczekać jak ci fachowcy bez parasola ochronnego będą funkcjonować:)zegar tyka tyk tyk;)Źródło komentarza: A w Ujeździe wojna trwa nieprzerwanieAutor komentarza: NDWTreść komentarza: W Ujeździe trwa wojna od 2010 roku, kiedy to obecny Pan Burmistrz został radnym, obecnie Pan Burmistrz jest beneficjentem działań rozpoczętych przez Panów Wójtow Korzeniowskiego i Goździka za kadencji, których do Gminy Ujazd zawitały takie firmy jak Kreisel, Eurobox, Euroglas i jeszcze kilka mniejszych. Czas pokaże w jakim stanie Pan Pawlak zostawi Gminę Ujazd, a ten moment zbliża się bardzo szybko.Źródło komentarza: A w Ujeździe wojna trwa nieprzerwanie
Reklama
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama