Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 23 lutego 2025 06:43
Reklama
Reklama

Subiektywna historia rock'n'rolla Antoniego Malewskiego cz. 46 - Marek „Zarzyk” Zarzycki II

Kontynuacja cyklu Antoniego Malewskiego, kronikarza tomaszowskiej sceny rock'n'rollowej. Raz jeszcze o Marku Zarzyckim.

 

Kiedy Marek Zarzycki, późnym wieczorem, w niedzielę 31 sierpnia 2009 roku, tuż po dwóch zakończonych mini recitalach (w kinie Włókniarz i w Galerii ARKADY), opuszczał nasze miasto, w mojej głowie tworzyła się myśl, - Jak doprowadzić do ponownego spotkania z Zarzykiem a przede wszystkim, jak zdobyć pieniądze na ponowny koncert, by zadośćuczynić mu za ostatni weekend sierpnia, w którym za dobrze wykonaną robotę nie otrzymał przysłowiowego, złamanego grosza. Nurtująca mnie koncepcja powtórzenia koncertu szybko zaczęła się krystalizować. W pierwszym tygodniu września do księgarni Basi Goździk przyszła faktura rozliczeniowa z drukarni (księgarnia była wydawcą pierwszej książki „Moje miasto w rock’n’rollowym widzie”). Po uregulowaniu należności dla drukarni MOMAG za wydruk całego nakładu, Basia przekazała mi radosną informację, - Antek chciałam ci powiedzieć, że po opłaceniu książkowego zlecenia, naddało się trochę pieniędzy, możemy zrealizować twoją koncepcje i zaprosić Zarzyka na ponowne spotkanie, koncert do ARKAD.

 

Wszyscy sponsorzy, partycypujący w wydaniu mojej książki, nieoczekiwanie przyczynili się, do zrealizowania honorowego spotkania z Markiem Zarzykiem Zarzyckim. Czując finansowe bezpieczeństwo, skontaktowałem się z nim i ustaliliśmy datę koncertu na dzień 24 października 2009 roku.

 

Zarzyk mając trochę czasu i znając realia lokalu, występując już w Galerii ARKADY, potraktował swój koncert bardzo profesjonalnie. Do muzycznej współpracy zaprosił kolegę z dawnych lat, saksofonistę Zygmunta Smogorzewskiego. Przygotowali oni fantastyczny, w świetnej interpretacji i wykonaniu program, z największymi przebojami z lat 50/60-tych minionego wieku. Zakochani tomaszowianie w rock’n’rollowo, rhythm and bluesowym, muzycznym stylu, bez przerwy namawiali mnie do powtórzenia Herosów Rock’n’Rolla, na żywo. Tak też się stało w naszym mieście, jeszcze czterokrotnie mieszkańcy Tomaszowa, mieli okazję spotkać się z Zarzyckim. Chciałem na łamach Nasz Tomaszow opowiedzieć, choćby w telegraficznym skrócie, o tych mini spotkaniach.

 

Październikowe spotkanie na żywo w Galerii ARKADY, wypełniło lokal publicznością jak nigdy dotąd w moim cyklu. Na godzinę przed koncertem nie było gdzie przysłowiowego palca wsadzić. Jako ciekawostkę powiem, że nigdy w moich spotkaniach, ani te z nigdy w historii miasta nie doszło do satelitarnej transmisji na żywo, jakiejkolwiek imprezy a tak stało się ze spotkaniem duetu Zarzyk & Zygmunt. Ich bezpośredni występ oglądali Wojtek Szymon w Nowym Jorku, Jurek Gołowkin w Malmoe czy Edek Wójciak w Toronto (wcześniej za pomocą e-maila poinformowałem ich o zamierzonym przedsięwzięciu). Tak mogło się stać, dzięki Piotrkowi Łukomskiemu, który na portalu tomaszow.pl (był wówczas pracownikiem tego portalu) zainstalował dwie kamery, jedną do zapisu całego koncertu (z tego materiału powstała płyta DVD) a drugą do transmisji satelitarnej. Dzięki temu przyczynił się do oglądania na żywo przez naszych przyjaciół mieszkających za granicą, za oceanem Atlantyckim, koncertu ze swego, rodzinnego miasta.

 

Dla potwierdzenia egzotycznego wydarzenia nastąpił taki fakt. W trakcie spotkania, odezwał się telefon z Nowego Jorku. Wojtek Szymon potwierdził dotarcie obrazu na ekran telewizora w  jego domu na Long Island, po czym pozdrowił wszystkich obecnych na spotkaniu dziękując Markowi Zarzykowi za ponowne przybycie do Tomaszowa i udział w niesamowitym, kosmicznym koncercie. To naprawdę były niezapomniane, niewyobrażalne przeżycie.

 

Oprócz stałych bywalców Herosów, do Galerii przybył Czarek Francke z małżonką Henryką z Gdańska oraz po raz pierwszy na moje spotkanie dotarł z Wesołej k/Warszawy przyjaciel, były tomaszowianin, Maciek Barański. W przerwie koncertu odbył się mały happening. Otóż lokalny malarz amator, Marian Matuszewski (w sierpniu w naszym Muzeum zorganizował autorską wystawę pt Twarze i Pejzaże), wręczył mnie i Mirkowi Orłowskiemu (wystawowe eksponaty) obrazy z naszymi wizerunkami. Natomiast Maciek Barański sprawił kolejną niespodziankę, wręczył mi odlew z domieszką brązu, 60 centymetrową figurę Krzysztofa Klenczona z gitarą w ręku, z dedykacją; Statuetka Krzysztofa Klenczona prezent dla kolegi Tolka Malewskiego w podziękowaniu za napisanie i wydanie książki „Moje miasto w rock’n’rollowym widzie”. Książka ta przypomina mi młodzieńcze lata przeżyte z muzyką rock’n’rolla wśród przyjaciół w Tomaszowie Mazowieckim. Maciek Barański 24 października 2009 roku. Statuetka ta została wykonana (w liczbie 10 sztuk) na okoliczność nadania ulicy imieniem Krzysztofa Klenczona w warszawskiej dzielnicy, Żolibórz. Z tym większą radością postawiłem w swoim pokoju na zaszczytnym, przeznaczonym do tego typu wyróżnień (moje biurko z komputerem i sprzętem do odtwarzania muzyki), miejscu.

 

Sam koncert duetu, Marek & Zygmunt był czymś cudownym, niepowtarzalnym, przypominający muzyką, najpiękniejsze lata 60-te w tomaszowskiej, kultowej kawiarni Literacka. Lokalu pierwszych fajfów, oddolnie  organizowanych przez opętaną rock’n’rollem młodzież naszego miasta, o czym na kanwie moich, książkowych publikacji opisał sam Marek Gaszyński, w podsumowującym pisarskie dzieło swojego życia, książce wydanej w grudniu minionego roku, Moja historia Rock and Rolla w Polsce, w rozdziale Sopocki Non Stop.  

 

Wśród wielu, nieśmiertelnych przebojów z tamtego okresu znalazły się takie hity jak Sweet Sixteen (Chucka Berryego), Let The Four Winds Blow (Fatsa Domino), Wasted Days and Wasted Nights (Freddy Fendera), medley That’s All Right Mama/ Mistery Train (Elvisa Presleya) czy na saksofon, solo w wykonaniu Zygmunta Smogorzewskiego, kompozycję Herbiego Hanckocka, Watermelon Man, w którym to utworze Smogorzewski wykazał swój najwyższej klasy, profesjonalny kunszt gry na tym instrumencie.

 

Było również tanecznie gdzie przy Walk On Life (Dire Strites), Mirek Orłowski z Ewą Komar dali upust, muzycznego poskromienia swoich ciał, swoich nóg w tanecznym szaleństwie. Miałem również i ja swoje pięć minut, to znaczy, Marek Zarzyk po przeczytaniu rozdziału (Oszołomstwo czy miłość) z książki, Moje miasto w rock’n’rollowym widzie, dygresyjnie zadedykował mi Margie z repertuaru mojego, ukochanego Fatsa Domino.

 

 

W lutym 2011 roku Ania Przybyłkowicz z Wydziału Polityki Społecznej UM zwróciła się do mnie z prośbą, - Panie Antoni, najbliższe tradycyjne, wrześniowe spotkanie organizacji pozarządowych pod hasłem „Lokalni niebanalni”, chcemy urządzić w klimacie westernu, ze wszystkimi gadżetami, strojami, dekoracjami pochodzącymi z amerykańskiego country. Czy mógłby pan znaleźć muzyka, piosenkarza, który dałby blisko godzinny program wypełniony piosenkami, muzyką country z filmowych westernów? Oczywiście, że natychmiast skojarzył się w mojej głowie, nikt inny, jak sprawdzony na naszym, muzycznym rynku Marek Zarzycki. Ponieważ na realizację zaproponowanego, countrowego przedsięwzięcia miałem blisko pół roku, odpowiedziałem Ani, bezwzględnie, TAK! Marek Zarzycki natychmiast podjął działanie, miał na przygotowanie do swojego, countrowego występu ponad pół roku. Z wielka radością przyjął zlecenie płynące wprost z Wydziału Polityki Społecznej Urzędu Miasta.

 

Była piękna, wrześniowa, słoneczna pogoda, przypominająca klasyczną polską, złotą jesień. Było bardzo ciepło. Na przystani OSiR-u blisko 40 organizacji pozarządowych rozbiło swoje namiotowe wiaty, pod którymi przedstawiciele (w większości ubrani w westernowe stroje) tych organizacji, zaopatrzeni w wydawnictwa, gadżety mówiące o ich działalności, udzielali przybyłym na niedzielny piknik, profesjonalnych informacji.

 

Na plac przystani OSiR-u przybyły tłumy tomaszowian reprezentujące wszystkie pokolenia, dzieci, wnuczków, rodziców, dziadków a nawet znam  taki przypadek, przybyli pradziadkowie. Na scenie z metalowej konstrukcji, z zadaszeniem, dał swój występ składający się z trzech części, cowboy, Marek Zarzyk Zarzycki.

 

Rozpoczął muzyką i znanymi piosenkami z klasycznych westernów takich filmów jak, Rio Bravo, Biały kanion, Złoto Alaski, Siedmiu wspaniałych czy klasyk światowego westernu, W samo południe. Nastrój na przystani, sądząc po ubiorach przybyłych na piknik, jak również rozchodząca się ze sceny kowbojska muzyka, przypominała świat westernu. Kilka znanych, filmowych utworów w wykonaniu Marka Zarzyka Zarzyckiego, jak Hello Mary Lou, Cindy Cindy (Ricky Nelsona), My Rifle My Pony and Me (Dean’a Martina), North To Alaska (Johnny Hortona), High Noon (Frankie Laine’a) utrzymywały nastrój amerykańskiego, dzikiego zachodu.

 

Jednak kiedy Marek zaśpiewał niesamowicie piękny, rytmiczny utwór z repertuaru Billa Raya Cyrusa, Achy Breaky Heart, wszystko, jak to się mówi, padło na kolana. Wszyscy znajdujący się na pikniku, jak jeden mąż, na murawie przed sceną, w tanecznych kręgach (z udziałem prezydentów miasta, Rafała Zagozdona i Waldemara Wendrowskiego, pani Naczelnik Wandy Rybak ze swoimi pracownicami Wydziału Polityki Społecznej), w kilkudziesięcioosobowych tasiemcach przemieszczali się po całym terenie przystani w rytmie countrowo, rhythm and bluesowej piosenki. Cztery a może pięć razy Marek bisował ten utwór. Dzięki pomysłowi organizatorek, dziewczyn z WPS, dzięki profesjonalizmowi Zarzyckiego, dzięki przepięknej pogodzie i przybyłym tłumom tomaszowian, uważam ten piknik Lokalni niebanalni za jedno
z piękniejszych, udanych wydarzeń w historii naszego miasta.

 

 

Kiedy w 2011 roku organizowałem Spotkanie po latach, po blisko 50-letnim i więcej, nie widzeniu się, dla przyjaciół z mojego pokolenia, biorących udział w krzewieniu i rozpowszechnianiu rock’n’rolla w naszym mieście. Marek choć za skromne pieniądze, który nigdy nie odmówił swego udziału, bez zmrużenia oka przyjął moje zaproszenie.

 

Na pierwsze, egzotyczne spotkanie po latach przybyli ludzie mieszkający w Stanach, Kanadzie, Szwecji, również inni porozrzucani po całym kraju. Do spotkania doszło w ostatnią sobotę karnawału, 5 marca 2011 roku, w byłym ZDK Włókniarz. Zarzyk na scenie kina (wstęp wolny dla wszystkich mieszkańców miasta) dał cudowny mini koncert w klasycznym rock’n’rollu, tym samym przybyłym na spotkanie, przyczynił się do utrzymanie nastrojów jakie panowały na przełomie lat 50/60-tych w naszej, kultowej Literackiej. Bo druga zamknięta, wspomnieniowo kulinarna część spotkania, odbyła się właśnie, w dziś nieistniejącej kawiarni Literacka. Było to retrospektywne, utrzymane w muzycznych tradycjach z tamtych lat, spotkanie tomaszowskich prekursorów rock’n’rolla.

 

Ponownie na przełomie września/października 2011 roku doszło do Spotkania po latach BIS tym razem trzydniowe, z dwoma noclegami (były ośrodek wypoczynkowy ZWCh WISTOM) w Społeczności Chrześcijańskiej PROEM w Zakościelu. Również część muzyczną powierzyłem Markowi Zarzyckiemu. Do Zakościela przybył ze swoim, stałym partnerem, saksofonistą Zygmuntem Smogorzewskim.

 

W drugim dniu pobytu, w sobotę, po kolacji odbył się klasyczny fajf (dancing), taki jaki miał miejsce w latach 60-tych minionego wieku, w naszej Literackiej, Jagódce czy w Młodzieżowym Klubie ZMS przy Barlickiego 9. Tym razem nie przy mechanicznej muzyce z magnetofonu, adapteru a na żywo z zespołem, który zupełnie niczym odtwarzanie z płyt, grał rock’n’rollową muzykę oraz śpiewające covery z repertuaru wykonawców z lat wczesnego rock’n’rolla.

 

Stało się tak, że nikomu z tomaszowian wcześniej nieznany Marek Zarzyk Zarzycki, nie tylko przybliżył muzykę z najpiękniejszego okresu lat 50/60-tych, przybliżył rock’n’rollowy, zespół młodzieżowy, Kawalerowie ale stał się nie tylko Wojtka Szymona czy moim, ale przyjacielem wszystkich mieszkańców Tomaszowa. Myślę, jeżeli NACZELNY pozwoli, że jeszcze nie raz spotkamy się z nim na muzycznym, sprawdzonym szlaku, starego, dobrego rock’n’rolla.

 

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Tom-Wars 1965 20.05.2013 16:17
Dziękuję, Panie Antoni za tak miła odpowiedź. Rzeczywiście, byłoby fajnie zobaczyć "Kawalerów" raz jeszcze na oryginalnych fotosach z tamtych lat, a może nawet uslyszeć ich muzykę. Pozdrowienia równiez dla Zarzyckiego.

Antek Malewski 20.05.2013 07:27
Do Tom - Wars 1965. Faktycznie, ma Pan rację, KAWALEROWIE to była fantastyczna grupa, jak na tamte czasy ... ale niezbyt lubiana czy niezauważalna przez "muzycznych decydentów". To "oni" właśnie decydowali o radiowych nagraniach, płytach i karierze każdego zespołu, wykonawcy, muzyku. Zespół grał w klasycznym, rhythm and bluesowym stylu, między innymi teksty pisał Marek Zarzycki np. do "Palcie tylko Sporty". Utrzymuję z Markiem telefoniczny czy mailowy kontakt, spytam go o to, o co Pan mnie pyta. Pozdrawiam.

Antek Malewski 20.05.2013 03:59
Opisuję zamieszczone FOTO w tym rozdziale: 1. FOTO-1. Mirek Orłowski i Ewa Komar w rock'n'rollowym szaleństwie w Galerii ARKADY podczas koncertu duetu Marek&Zygmunt. 2. FOTO-2/5. Duet Marek&Zygmunt na scenie Galerii ARKADY. 3. FOTO-3. Nasz malarz-amator Marian Matuszewski wręcza mnie i Mirkowi obrazy z naszymi wizerunkami. 4. FOTO-4. Maciek Barański wręcza mi statuetkę Krzysztofa Klenczona.

Tom-Wars 1965 20.05.2013 03:32
Na tamte czasy (1965 plus może dwa lata) "Kawalerowie" byli rzeczywiście super-grupą, reprezentującą "The Warsaw Sound". Byłem tam, gdy grali w klubie ZSP Uniwersytetu Warszawskiego (na strychu). Robili wrażenie, zwłaszcza "Piosenką dla Małgorzaty". Śmierdzialo bardzo papierosami, piwem z warszawskiego browaru, ale muzyka, ludzie i twarze przeszły do historii. Wielka szkoda, że zostali unicestwieni, jak dinos. Na "UTube" mają tylko dwa-trzy kawałki. A może coś dałoby się odzyskać? Skoro Pan Tolek męczy/zanudza już od dawna postacią Marka Zarzyka, niech go poprosi o jakiś oryginalny wkład, z okresu 1965 + : może muzyka "Kawalerów", jakieś fotografie, kto komponował, kto pisał teksty, do jakich utworów. Czy są jakieś zdjęcia z wieczorów w klubie ZSP UW?

Opinie

Ekspert: media społecznościowe to szerokie audytorium, ale o sile przekazu decyduje algorytm

Media społecznościowe należą do prywatnych firm, które mogą wpływać na siłę przekazu, nad czym użytkownicy nie mają kontroli. Używanie ich przez polityków jako głównego kanału komunikacji z obywatelami może podważać zaufanie do mediów tradycyjnych – uważa politolog i medioznawca dr Wojciech Maguś z UMCS.Data dodania artykułu: 22.02.2025 10:22
Ekspert: media społecznościowe to szerokie audytorium, ale o sile przekazu decyduje algorytm

Grypa szaleje, a Polacy nie słuchają zaleceń. Eksperci alarmują. W lutym odnotowano już 295 tys. zakażeń

Podczas przeziębienia lub grypy 40,1% Polaków mierzy temperaturę ciała dopiero po wystąpieniu objawów gorączkowych. 27,9% chorych robi to raz na dobę, a 21,3% – kilkakrotnie w ciągu 24 godzin. Do tego 77,5% rodaków nie notuje uzyskanych pomiarów. Zaledwie 7,4% badanych zapisuje je i 2,6% robi to dość sporadycznie. Eksperci komentujący wyniki raportu alarmują, że Polacy najwyraźniej nie słuchają zaleceń lekarzy. Z kolei GIS informuje, że tylko w styczniu br. zachorowało na grypę ponad 300 tys. osób, a w lutym odnotowano już 295 tys. zakażeń. Od początku stycznia hospitalizowano z rozpoznaniem grypy i jej powikłań ok. 23 tys. pacjentów. Natomiast od września ub.r. zmarło z tego powodu ok. tysiąca osób. Jednak Polacy jakby nie do końca zdają sobie sprawę z powagi sytuacji.Data dodania artykułu: 21.02.2025 17:33
Grypa szaleje, a Polacy nie słuchają zaleceń. Eksperci alarmują. W lutym odnotowano już 295 tys. zakażeń

MRPiPS: jest projekt przebudowy modelu orzekania o niepełnosprawności

Komitet Monitorujący FERS zatwierdził projekt przebudowy modelu orzekania o niepełnosprawności oraz uporządkowania systemu świadczeń - poinformowało w piątek ministerstwo rodziny. Resort dodał, że nowy system uwzględnia postulaty osób z niepełnosprawnościami, w tym orzekanie przez specjalistów z danych dziedzin.Data dodania artykułu: 21.02.2025 17:21
MRPiPS: jest projekt przebudowy modelu orzekania o niepełnosprawności
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem

Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem

Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
Reklama
Czy tak powinno wyglądać Liceum

Czy tak powinno wyglądać Liceum

Od kilkunastu lat na oświatowej mapie powiatu tomaszowskiego funkcjonuje zespół szkół "katolickich". Jego integralną częścią jest też liceum. Szkoły prowadzi Katolickie Stowarzyszenie Oświatowe im. Św. Ojca Pio. Liceum nadano imię Niepokalanego Serca Najświętszej Marii Panny Królowej Polski. Zasłynęło jakiś czas temu, że żaden uczeń w nim nie zdał egzaminu maturalnego. Biorąc pod uwagę liczbę uczniów, może nie jest to nawet jakoś specjalnie problematyczne. Problemów należy szukać gdzieś indziej. Przyjrzeliśmy się dokumentom, które dotyczą funkcjonowania liceum w okresie minionych kilku lat. Wniosek nasuwa się jeden. To Liceum po prostu należy zlikwidować.
Kucharski szacuje: 2, 4 a może 10 milionów. To już prawdziwy kabaret.

Kucharski szacuje: 2, 4 a może 10 milionów. To już prawdziwy kabaret.

Internetowe szaleństwo trwa. Nagonka na prezydenta miasta i jego rodzinę, którą zainspirował (jak sam się przyznał na swoim profilu internetowym) radny Kazimierz Mordaka, rozkwita w najlepsze. Tomaszowski przedsiębiorca na swoim facebooku nie czuje zażenowania, za to przyciąga niemal wszystkich tomaszowskich hejterów. Każdego, kto ma inną opinię Pan Kazimierz Mordaka blokuje. Intencje są dosyć oczywiste. Piotr Kucharski jest w swoim żywiole. W każdym kolejnym wpisie "dokręca śrubę". W ciągu dwóch dni z domu letniskowego zrobił willę z podziemnym garażem. Jej wartość w szybkim czasie urosła już do 4 milionów złotych. Aż strach pomyśleć, co będzie dalej. Radny przysłał do nas też wniosek o sprostowanie naszego artykułu na temat wyjazdu do Wisły ludzi, których prześmiewczo określiliśmy mianem "Mordaka Patrol". Popatrzcie zresztą sami, czego domaga się Kucharski. Chciałbym też, jako redaktor naczelny portalu podkreślić, że nie mamy problemu z publikacją sprostowań. Ne mogą one jednak być oparte na czyimś widzimisię ale na udokumentowanych faktach.
Reklama
Reklama
Reklama

Napisz do nas

Zachęcamy do kontaktu z nami za pomocą formularza. Możecie dołączyć zdjęcia i inne załączniki. Podajcie swojego maila ułatwi to nam kontakt z Wami
Reklama
Reklama
Reklamawłączenie społeczne
Reklama
Reklama