Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 5 kwietnia 2025 11:12
Reklama

Subiektywna historia rock'n'rolla Antoniego Malewskiego cz. 30 - Zdzisław „Piwek” Piwowarski

W niedzielny wieczór (12 listopada) znajomy przesłał mi nekrolog informujący o śmierci Zdzisława Piwowarskiego. Byłem bardzo zaskoczony tą smutną informacja. Jest mi o tyle przykro, że pogrzeb był w czwartek (9.11). Odnalazłem mój felieton poświęcony tej niezwykle ciekawej i barwnej osobie pt "Zdzisław "Piwek" Piwowarski" o nr. 30 "Subiektywnej Historii R&R w Tomaszowie Maz", który przed laty był czytelniczym hitem portalu "nasztomaszow". Tym artykułem chciałem wszystkim tomaszowianom a szczególnie rodzinie, koleżankom i kolegom, nie tylko mojego pokolenia, uczestnikom cudownych dancingów w "Jagódce" przypommnieć chwile, kiedy do tańca przygrywał JEGO zespół DIX-61.

Żyje w naszym mieście człowiek, wszechstronnie utalentowany, który pomimo wieku sędziwego (82 lata) do dzisiaj jest aktywny i twórczy. W swoim długim życiu zajmował się malarstwem (jest wspaniałym kopistą największych klasyków w tej dziedzinie), muzyką (grał na gitarze, trąbce, banjo, gitarze hawajskiej), również komponował. Wykonywał przystawki elektryczne do gitary, urządzenia (pedał) do gitarowych efektów dźwięków, wykonał kilka wzmacniaczy elektrycznych ale najbardziej zasłynął w mieście z produkcji gitar elektrycznych, jak oblicza w pamięci, zrobił ich 10 a może 11. Wszystkie wymienione przedmioty wytwarzał amatorsko, chałupniczo, dla potrzeb własnych i na zamówienia swoich muzycznych przyjaciół, znajomych. Ten „człowiek-omnibus” nazywa się Zdzisław „Piwek” Piwowarski.

Reklama

 

Zdzisław Piwowarski urodził się na długo przed Elvisem Presleyem, w tym samym roku, 1932, co gitarzysta i piosenkarz Carl Perkins, w Tomaszowie Mazowieckim. Jego edukacja szkolna zakłócona była przez wybuch II Wojny Światowej i hitlerowską okupację. Po wojnie ukończył szkołę podstawową i wyjechał do „wyzwolonego” Szczecina. Zamieszkał w szkolnej bursie, naukę podjął w Technikum Sztuk Plastycznych. Po 5-letniej nauce pomyślnie zdał maturę.

 

W trakcie szkolnej edukacji Zdzisław większość czasu wolnego spędzał w internatowej świetlicy. W bursie koledzy nadali mu pseudonim Piwek, który do dziś wśród jego przyjaciół,  najbliższych i znajomych, funkcjonuje. Na wyposażeniu świetlicy były instrumenty muzyczne (pianino, gitara, trąbka, skrzypce, banjo) na których to w czasie wolnym od nauki każdy uczeń posiadający muzyczny talent mógł wykazać się swoimi umiejętnościami. W jednym pokoju ze Zdziśkiem mieszkał starszy kolega z Łodzi, który zasiadając do pianina grał na nim jak prawdziwy wirtuoz. Upajał się najnowszym stylem w muzyce jaki przenikał z zachodu za żelazną kurtynę, to boogie woogie.

 

To on namówił Zdziśka, by z magazynu internatowego pobrał gitarę, pokazał mu na gryfie chwyty i akordy po to tylko by mu akompaniował. Kolega z bursy okazał się najwspanialszym instruktorem a Zdzisiek odkrył w sobie muzyczny talent. Zaraził się grą na gitarze do tego stopnia, że po każdym zakończeniu lekcji, świetlica stała się jego prawdziwym, drugim domem. Tu doskonalił grę nie tylko w strunowym podkładzie rytmicznym dla swojego kolegi grającego na pianinie ale również wykonywał dużo sekwencji solowych. Po ukończeniu szkoły średniej, powołany został do odbycia zasadniczej służby wojskowej (służył tak jak ja w jednostce czołgów średnich). W wojsku w wolnych chwilach nadal doskonalił grę na gitarze. Kiedy w 1955 roku wyszedł do cywila Zdzisiek, grając na gitarze, załapał się do zespołu pana Edmunda Wydrzyńskiego.

 

Zespół pana Wydrzyńskiego obsługiwał wszystkie taneczne zabawy, świetlicowe akademie, festynowe imprezy (nie istniały jeszcze w mieście restauracje z dancingami). W skład zespołu weszli tacy muzycy, starsi od Zdziśka jak; kierownik zespołu grający na akordeonie – Edmund Wydrzyński, saksofon alt – Henryk Fiszer, saksofon tenor – Jan Włodarczyk, kontrabas – Zygmunt Kamiński, perkusja – Czesław Jakóbczyk oraz gitara – Zdzisław Piwek Piwowarski a śpiewała w zespole piękna i przystojna pani Barbara Kubacka.

 

W późniejszym czasie do grupy pana Edmunda dołączył śpiewający barman, pan Jan Janowski. Zespół pana Edmunda grał w stylu państwowej orkiestry Zygmunta Wicharego. Najczęściej zabawy taneczne miały miejsce w świetlicy OZR przy ulicy Warszawskiej 10 (przyszła restauracja Jagódka, dzisiejszy bank BPH), będąca w jurysdykcji tomaszowskich zakładów włókienniczych, w budynku ZDK Włókniarz na I piętrze (dziś Miejska Biblioteka Publiczna) przy Mościckiego 6. W okresie letnim na zabawach ludowych, festynach w Hrabskim Ogrodzie (dziś park Solidarność) czy w Ogrodzie Botanicznym przy ZDK Włókniarz. Kiedy w 1959 roku powstała kawiarnia Literacka, w tym samym składzie Zdzisław Piwek z zespołem, grał na pierwszych dancingach w tym lokalu.

 

Pod koniec lat 50-tych ubiegłego wieku Zdzisław zafascynował się Armstrongiem, jego grą na trąbce. Poznał pana Hornicha, człowieka, który na tym instrumencie grał w orkiestrze dętej istniejącej przy ZPW Mazovia. W tamtych latach dętę orkiestry obsługiwały akademie miejskie, okolicznościowe przemarsze, pierwszomajowe pochody czy pogrzeby (przemarsz konduktów żałobnych ulicami miasta) zmarłych, zasłużonych ludzi dla miasta, dla zakładu. To pan Hornich był pierwszym instruktorem, który zaraził Piwka grą na trąbce, udzielając mu pierwszych lekcji gry na tym instrumencie. Pierwszą, własną trąbkę Zdzisiek zakupił w 1959 roku w łódzkim komisie. Granie na trąbce miało w późniejszym czasie ogromne znaczenie.

 

W 1960 roku Zdzisław muzycznie usamodzielnia się i zakłada swój pierwszy zespół (jeszcze bez nazwy), który po odejściu grupy muzycznej pana Zygmunta Dursta, miał od jesieni tegoż roku, na stałe obsługiwać wszystkie dancingi w kombinacie gastronomicznym, Jagódka.

 

W pierwszym składzie zespołu, Piwowarski zatrudnił chyba najlepszych muzyków w historii istnienia tej grupy; pianino – Andrzej Pachniewicz, perkusja – Romek Grabczyk, kontrabas – Julo Zgutczyński, saksofon, klarnet – Jurek Tomasik Tomaszewski, puzon – Wiesiek Grzyb Banasik oraz gitara, trąbka – kierownik zespołu Zdzisiek Piwek Piwowarski. Solistami zespołu zostali; Wiesława Labrync, Leszek Borek, Włodek Gołębiowski. Zespół po pierwszych dancingach mając w swoim repertuarze fokstroty, tanga, boogie woogie, swingi, rock’n’roll również bardzo popularny w Polsce, na świecie, nowoorleański dixland oraz covery polskiego zespołu pod kierownictwem Zygmunta Wicharego,  przyjął nazwę, DIX-61. Przez lata trwania, zespół - ze względu na naukę, studia, służbę wojskową, zmianę miejsca zamieszkania – ciągle zmieniał się personalnie, grających na instrumentach jak również wokalistów.

 

 

 

 

Repertuar zespołu DIX-61, był najszlachetniejszym jaki kiedykolwiek istniejący w naszym mieście zespół, wykonywał. Opierali się na dixlandowej grze brytyjskiego zespołu Acker Bilka, Harlem Ramblers. W ich grze zawarte były wszystkie taneczne style jakie obowiązywały na świecie; od swingu, fokstrota, polki, walca, tanga, rock’n’rolla, czaczy, rumby, twista do be bopu. Wielkimi autorytetami zespołu, którzy swoim profesjonalizmem nadawali właściwy image grupie, byli dwaj muzycy Jurek Tomasik (saksofon, klarnet) i Zdzisiek Piwek (gitara, trąbka). Zdziśka Piwka wykonanie Tiger Rock, Caravana z repertuaru Duke Ellingtona oraz Jurka Tomasika Summer Set, Creole Jazz z repertuaru Acker Bilka, na zawsze pozostaną synonimem, niezapomnianych dancingów w kombinacie gastronomicznym, Jagódka.

 

Rozwój myśli technologicznej, również w branży muzycznej, spowodował, że Zdzisław niczym telewizyjny pomysłowy Dobromir, zmuszony był, by być na topie, ulepszać swój muzyczny sprzęt. Na półkach w polskich sklepach muzycznych panowała kompletna pustka, a w tej branży, całkowita pustynia. Do swojej gitary, by była bardziej słyszalna, skonstruował własnym sumptem tak zwaną przystawkę (montowało się ją pod struny w gryfie  gitary) oraz wzmacniacz dźwięku, co nadawało gitarze wyższy i głośniejszy poziom brzmienia. O jego nowatorskiej gitarze w gremiach gitarzystów, nie tylko mieszkających w naszym mieście, było głośno. Piwek na ten wyrób miał sporo zamówień, dzięki czemu po wykonaniu i sprzedaży tych urządzeń, uzbierał większą gotówkę. Wykorzystał ją na zakup kompletnej dokumentacji konstrukcyjno technologicznej do wykonania elektrycznej gitary. Wystrugał z odpowiedniego drewna tak zwaną deskę gitary, gryf i zmontował dla swoich potrzeb pierwszą, gitarę elektryczną. Ponieważ Zdzisław w tym czasie pracował jako elektryk w PSS Społem (tak jak większość muzyków z zespołu grających w Jagódce) a lokal należał do tej instytucji, mówiąc kolokwialnie, miał styczność z prądem i elektroniką. Zdobyta w pracy wiedza była niezbędną by wytwarzać przedmioty, wyroby działające na tak zwany prąd. Miał wiele zamówień na ten instrument, wiem, że Marek Głowacki, Mietek Dąbrowski czy Michał Holc grali na gitarach elektrycznych produkcji, Made in Piwek.

 

Za czasów świetności zespołu i przypływie gotówki Zdzisław zakupił w Centrali Muzycznej w Łodzi gitarę hawajską. Był to pierwszy instrument tej klasy w Tomaszowie. Opanował bardzo szybko grę odbiegającą od standardu trzymania gitary na wysokości klatki piersiowej, grał na instrumencie hawajskim w cyrkulacji poziomej. Rezonansem w mieście rozeszła się informacja o nowym zakupie Piwowarskiego. Natychmiast zwiększyła się frekwencja na dancingach w Jagódce, nie z racji ludzkiej potrzeby, a raczej  ze zwykłej ciekawości - Jak brzmią dźwięki tej gitary? A przyznać muszę, że takie utwory jak Paloma czy Blue Hawaii w wykonaniu pana Zdziśka, brzmiały bardzo egzotycznie i sentymentalnie. Zespół miał na swym stanie również instrument o nazwie banjo, na którym grał Zdzisław urozmaicając niektóre, klasyczne utwory jazzowe, dixlandowe.

 

W drugiej połowie lat 70-tych Zdzisław odszedł od czynnego muzykowania, przekazując pałeczkę, innym młodszym kolegom a sam z wielką pasją zajął się iluzjonistyką. Do dziś jest członkiem Klubu Iluzjonistów w Łodzi i Klubu Iluzjonistów w Czechach. Wychował kilku młodych ludzi wprowadzając ich w prestidigitatorski świat magii. Osobiście poznałem i dwukrotnie zatrudniłem w swoich Herosach w Galerii ARKADY, jego dwóch wychowanków  o artystycznych pseudonimach, Stafini (Stanisław Fijałkowski) i Denaro (Jan Matusiak – zmarł przed trzema tygodniami zaskakując swoją śmiercią Piwka). Zdzisław dziś nie prezentuje się publicznie ale jako złota rączka pana Adama Słodowego wykonuje przeróżne rekwizyty, precyzyjne akcesoria, elementy niezbędne dla magicznych przedmiotów biorących udział  w pokazach jego wychowanków. Jako opiekun i trener grupy magików, jeździł ze swoimi wychowankami za granicę, szczególnie do Czech, bo tu trzy razy do roku odbywały się wielkie turnieje, konkursy czy pokazy europejskich iluzjonistów. Nie tylko w malarstwie, muzyce ale również w tej branży Piwek odnosi sukcesy.

 

Na początku marca odwiedziłem Zdzisława w jego domu, w bloku przy ulicy Czołgistów. Od 10 lat kiedy owdowiał po śmierci żony, mieszka sam, dzieci przebywają za granicą. Pierwsze co uderza pokonującego próg pokoju stołowego, to trzy o dużych rozmiarach, skopiowane obrazy. Dwa Wojciecha Kossaka i jeden jego syna Juliusza.

 

Oczywiście, jak przystało na specjalność malarską tych artystów, w tle głównym widnieją przepiękne konie. Kopie jako żywo nie odbiegają od oryginałów. Jest również na ścianie jeden niedokończony obraz, kiedy bacznie mu się przyglądałem Piwek rzekł do mnie, - Antek mam teraz inne zajęcia, czekam na swoją wenę twórczą by go dokończyć. Po czym wprowadził mnie do małego pokoju, a tu prawdziwy, mały, wielce profesjonalny warsztat tokarsko, ślusarski. Pierwsze co uderza to prawdziwy arsenał, dwie stołowe tokarki kłowe (jedna z nich to mini tokareczka), mała frezarka, dwie wiertarki stołowe, kilka wiertarek ręcznych, stołowa i ręczna szlifierka, mała prasa śrubowa, na półkach wiszących na ścianie pokoju mnóstwo skrawających narzędzi, od noży tokarskich, frezów, wierteł do skrobaków. Na ślusarskim falbanku dwa imadła.  Prawdziwe laboratorium. – Antek to w tym pomieszczeniu – skierował do mnie te słowa – powstały wszystkie przeze mnie wykonane prototypy moich wyrobów, od elektrycznych wzmacniaczy, gitarowych przystawek, gitar elektrycznych do przeróżnych precyzyjnych elementów, magicznych akcesoriów niezbędnych w sztuce iluzji. Pomimo wieku robię to do dziś, mam na to zamówienia. Ta praca pomaga mi zwyciężać samotność i uważam, że utrzymuje mnie przy życiu.

 

Umówiliśmy się ze Zdzisławem w jego mieszkaniu w całkowicie innych sprawach, ale kiedy wyszedłem z bloku przy Czołgistów, w oczekiwaniu na autobus, przez moją głowę przeleciał skondensowany świat lat 50/60-tych – a w nim cały rock’n’roll, fajfy w Literackiej, dancingi w Jagódce, wspaniali chłopcy i przepiękne dziewczyny, zespół DIX-61 a w szczególności jego twórca, Zdzisław Piwek Piwowarski. - Muszę ocalić od zapomnienia osobę, która całą swoją życiową działalność poświęciła temu miastu,  jego mieszkańcom swój czas by mogli radośnie i godnie przeżyć cudowne chwile w swojej młodości – tak pomyślałem co czynię w tej części mojej Subiektywnej Historii Rock’n’Rolla w Tomaszowie.


Subiektywna historia rock'n'rolla Antoniego Malewskiego cz. 30 - Zdzisław „Piwek” Piwowarski

Subiektywna historia rock'n'rolla Antoniego Malewskiego cz. 30 - Zdzisław „Piwek” Piwowarski

Subiektywna historia rock'n'rolla Antoniego Malewskiego cz. 30 - Zdzisław „Piwek” Piwowarski

Subiektywna historia rock'n'rolla Antoniego Malewskiego cz. 30 - Zdzisław „Piwek” Piwowarski


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

BOGDAN BĘDERZ 14.11.2017 09:26
WSPANIAŁY CZŁOWIEK. WIELKA SZKODA.

Reklama
WiG 28.03.2013 20:07
Pozdrowionka dla Sz. P. Zdzisława Piwowarskiego :-) znam osobiście - to zaszczyt - podziwiam - to fakt !! Waldemar Gałek Tolek - jak zwykle kawał dobrego tekstu!

Bogdan Będerz 27.03.2013 10:30
ANTEK - Dzisiaj jest mały jubileusz 30-te wydanie Subiektywnej Historii ROK' N, ROLLA. Z wielką przyjemnością czytam wszystkie te felietony i cieszę się, że nie są to przedruki z Twoich książek. Za każdym razem przypominam sobie TAMTE CZASY. Były wspaniałe i wiem, że nigdy nie wrócą. W rozmowach z przyjaciółmi z tamtego okresu na tematy Twoich Felietonów wiem, że wszyscy czytają je z wielką przyjemnością i zaciekawieniem. Tak Trzymaj - Bogdan Będerz.

Antek Malewski 26.03.2013 17:26
Pozwolę sobie czytającemu ten rozdział przybliżyć postacie z zespołu DIX-61 FOTO "1" - od lewej Julo Zgutczyński, Jurek "Tomasik" Tomaszewski, Wacek Dryżek, Wiesia Labrync, Leszek Borek, Wiesiek "Grzyb" Banasik oraz kierownik zespołu - Zdzisław "Piwek" Piwowarski. FOTO "2" - zespół DIX-61w studio TVP "2" od lewej - Zdzisław "Piwek" Piwowarski (gitara), Marek Głowacki (gitara), Julo Zgutczyński (kontrabas), Wacek Dryżek (perkusja), Michał Franczak (saksofon).

Opinie

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
zachmurzenie duże

Temperatura: 7°C Miasto: Tomaszów Mazowiecki

Ciśnienie: 1012 hPa
Wiatr: 25 km/h

Reklama
Reklama

Wasze komentarze

Autor komentarza: CzłowiekTreść komentarza: Mnie nic nie boli a nadużywane przez Ciebue epitety typu " ćwoku" to POZIOM ZIOBRY czyli WIELKIE ZERO..... Zachowujesz się dokładnie tak samo jak "pan katecheta" którego tak bardzo nie lubisz. Prezentujecie obaj ten sam ZEROWY poziom intelektu i kultury. I co ? Boli ?Źródło komentarza: Macierewicz i inni w Spale. Mimo postu, karnawał trwaAutor komentarza: TomaszowianinTreść komentarza: A kiedy zostanie oddany Park Solidarności?! To jakiś cyrk, żeby na tyle czasu zamknąć dostęp! Miał być oddany w październiku ubiegłego roku, a mamy już kwiecień! Zero informacji dla mieszkańców! Postępowanie poniżej krytyki.Źródło komentarza: M. Witko - o inwestycjach i trasie S12Autor komentarza: Jan MościckiTreść komentarza: Załóż Pan okulary bo ja GO widzę na zdęciu. A z tym sługusem to radziłbym panu ważyć słowa nie trudno dopiąć komuś łatkę , ciekawe co pan byś robił będąc na jego miejscu.Źródło komentarza: Podpisanie listu intencyjnego o wzajemnej współpracy pomiędzy ZSP nr 1 im. T. Kościuszki w Tomaszowie Mazowieckim, a firmą LS TechnicsAutor komentarza: Jan MościckiTreść komentarza: Panie prezydencie takie rozwiązanie S12 jest idealne tylko dla Białej Góry (kopalni). Sprzedaliśmy polskie złoto i teraz im jeszcze będziemy drogi budować. Niech piasek wywożą wagonami. Nie wspomnę o Hucie wybudowana w Niewiadowie po drugiej stronie Pilicy. Czas pomyśleć o naszym SPOŁECZEŃSTWIEŹródło komentarza: M. Witko - o inwestycjach i trasie S12Autor komentarza: EchTreść komentarza: Litości. Nawet jednostka wojskowa nie jest w granicach miasta - a każdy tak myśli. Przestańcie straszyć ludzi że ktoś zniszczy nz czy groty - mówcie że wam o domy chodzi - a nie manipulujecieŹródło komentarza: M. Witko - o inwestycjach i trasie S12Autor komentarza: tomaszowianinTreść komentarza: Czy władze miasta mają zamiar zrobić porządek z plagą szczurów na pl. Kościuszki? To jest dramat. Godzina 20 a po chodniku biegają gryzonie. Młodzież ucieka z przystanku, gdyż bezpośrednim otoczeniu są szczury.Źródło komentarza: M. Witko - o inwestycjach i trasie S12
Reklama
Skarpety zdrowotne, z przędzy bambusowej

Skarpety zdrowotne, z przędzy bambusowej

Skarpetki bambusowe, antybakteryjne.Naturalne skarpety z bambusa, antyzapachowe.Skład:wiskoza bambusowa 72%, poliamid 25%, elastan 3%, apretura Sanitized®Wielkości:35-38, 39-42, 43-46, 47-50 (tylko w kolorze czarnym)        (według ZN-JJW-P-005)Konstrukcja:Skarpetki DEOMED® Bamboo to naturalne i komfortowe skarpetki antybakteryjne, antygrzybicze oraz skarpetki antyzapachowe, które posiadają również szereg prozdrowotnych właściwości.Do produkcji tych skarpetek została zastosowana delikatna, ale bardzo wytrzymała przędza z naturalnej wiskozy bambusowej. Wspomaga ona skuteczną wentylację stóp, pozwalając na pochłanianie nadmiaru wilgoci i dzięki temu są one tak komfortowe w używaniu przez cały dzień.Materiał ten został wzbogacony o apreturę Sanitized® o właściwościach antybakteryjnych i antygrzybicznych. Ze względu na zastosowanie tego dodatku to także wyjątkowo komfortowe skarpety antyzapachowe – zapobiegają pojawianiu się nieprzyjemnego zapachu. Dodatkowo, bardzo dobrze sprawdzają się jako skarpety antybakteryjne i antygrzybicze, a także wspomagają leczenie infekcji stóp.Dodatek poliamidu i elastanu powoduje, że te skarpetki są elastyczne i dobrze dopasowują się do stóp, a także nie uciskają ich.Skarpety z bambusa DEOMED® Bamboo posiadają specjalną konstrukcję, która zapewnia bardzo dobre dopasowanie do kształtu stopy i nogi, a przy tym są to skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dzięki temu skarpetki bambusowe Bamboo nie zaburzają naturalnego przepływu krwi w tętnicach i żyłach kończyn dolnych i polecane są dla osób z cukrzycą, obrzękami, niewydolnością żylną nóg.Skarpetki DEOMED® Bamboo dostępne są w wielu kolorach i rozmiarach do wyboru.Skarpetki bambusowe Bamboo marki DEOMED® to sprawdzony wybór dla wielu osób, którym zależy na zdrowiu i maksymalnym komforcie przez cały dzień.SKARPETKI ZAREJESTROWANE JAKO WYRÓB MEDYCZNYTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
Reklama

Napisz do nas

Zachęcamy do kontaktu z nami za pomocą formularza. Możecie dołączyć zdjęcia i inne załączniki. Podajcie swojego maila ułatwi to nam kontakt z Wami
Reklama
Reklama
Reklama