[reklama2]
Królestwo Polskie (tzw. „Kongresówka”; jeden z wyników ustaleń kongresu wiedeńskiego z 1815 roku) w końcu listopada 1830 zawrzało. W walkę, oprócz mieszkańców miasta (prawa miejskie Tomaszów uzyskał kilka miesięcy przed powstaniem) zaangażowała się rodzina Ostrowskich. Uczestnikiem tamtych wydarzeń był nie tylko wspomniany już we wstępie Antoni Ostrowski ale i członkowie jego najbliższej rodziny. Aktywnym udziałem w annałach historii zapisali się jego synowie: Tomasz Antoni, Krystyn Piotr i Stanisław Władysław, zięć (Piotr Michałowski) oraz młodszy brat, Władysław Tomasz.
W chwili wybuchu powstania Antoni przebywał w Lipsku. Gdy doszły do niego wiadomości na temat walk, podjął decyzję o powrocie. Pomimo przeszkód czynionych przez Prusaków, zjawił się w Warszawie w dniu 24 grudnia 1830 roku. 13 stycznia 1831 roku dyktator powstania, gen. Józef Chłopicki powierzył mu stanowisko dowódcy Warszawskiej Gwardii Narodowej oraz nadał mu stopień generała. Formacja, na czele której stanął właściciel Dóbr Ujezdzkich i Tomaszowa, choć w swej organizacji wzorowana na wojsku, pełniła funkcje policyjne, czyli pilnowała porządku. Antoni Ostrowski stal na jej czele do 23 sierpnia 1831 roku.
W roku 1819 Antoni staje się senatorem-kasztelanem. Wtrącenie to jest o tyle istotne, iż jako senator aktywnie uczestniczył w obradach Sejmu. Na jego forum przeciwstawiał się wszelkim próbom kapitulacji oraz gorąco orędował za detronizacją cara Mikołaja I z tronu polskiego. Dał temu wyraz podczas głosowania sejmowego z 25 stycznia 1831 roku w tejże sprawie, gdzie poparł wniosek detronizacyjny. Senatorem-wojewodą stał się 28 maja 1831 roku.
W końcu września 1831 roku, widząc iż powstanie upada, wraz z synami i zięciem wyjechał z Królestwa i poprzez Niemcy dotarł w marcu 1832 do Paryża. Jednak swoją stałą siedzibą emigracyjną Antoni uczynił posiadłość Les Maderes (niedaleko Tours, północno-zachodnia Francja). Był jednym z nielicznych senatorów, którzy opuścili ojczyznę, jednak jak się okazało, jego decyzja okazała się słuszna.
30 grudnia 1831 roku ogłoszono, iż decyzją cara konfiskuje się cały należący do hr. Ostrowskiego majątek (łącznie z Tomaszowem). Ponadto znalazł się on wśród 264 osób, które władza rosyjska uznała za szczególnie aktywne w postaniu. Wynikiem tego stała się decyzja o skazaniu go zaocznie na karę śmierci przez powieszenie przez specjalny Sąd Kryminalny w Warszawie (o czym wspominałem w swoim poprzednim tekście).
A jak samo miasto angażowało się w powstanie? Pierwszy burmistrz miasta Antoni Wroński wraz z miejscowymi władzami włączyli się w akcję pomocową. Produkcja rzemieślnicza przestawiona została całkowicie na potrzeby armii polskiej. Wzrosła również produkcja surówki żelaza potrzebnej dla przemysłu zbrojeniowego.
Należy tu również wspomnieć postać pierwszego proboszcza parafii rzymskokatolickiej w naszym mieście, pijara, ks. Wojciecha Klonowskiego. Prócz zarządzania parafią zajmował się również nauczaniem dzieci Antoniego Ostrowskiego. Ksiądz Wojciech w czasie powstania przedstawiany był przez gazety warszawskie jako wzór do naśladowania dla ogółu duchowieństwa polskiego. Po upadku zrywu również próbował udać się na emigrację, jednak zatrzymany został na granicy pruskiej.
Także i zwykli mieszkańcy miasta podjęli trud walki za ojczyznę. W ramach poboru (zarządzonego przez władze Królestwa) jak i ochotniczo do armii trafiło 225 jego mieszkańców, natomiast w formacjach pomocniczych znalazło się 270 osób z Tomaszowa. W sumie daje to prawie 500 osób zaangażowanych czynnie w walkę, czyli co dziesiąty mieszkaniec znalazł się pod bronią i walczył za Polskę.
Ponadto tomaszowianie pracowali przy pracach zbrojeniowych w miejscowych zakładach metalurgicznych, w stołecznych zakładach zbrojeniowych czy też przy umacnianiu twierdzy w Modlinie.
Tak w skrócie przedstawia się wysiłek i udział Antoniego hr. Ostrowskiego i mieszkańców Tomaszowa w powstaniu listopadowym. W części drugiej zaprezentuję losy w czasie Nocy Listopadowej brata hrabiego Ostrowskiego, jego dzieci oraz zięcia.
Rodzina Ostrowskich jak widać angażowała się nie tylko lokalnie, w ramach swoich dóbr, ale i w skali makro, czyli całego kraju. Warto o tym pamiętać przechadzając się obok ich rodzinnego gniazda (budynku dzisiejszego Muzeum) czy też po ulicach, których nazwy przypominają nam o nich.
Napisz komentarz
Komentarze