Problematycznymi okazały się procedury praktykowane w tomaszowskiej Straży Miejskiej związane z wystawianiem mandatów za parkowanie w miejscach niedozwolonych. Osoby, które karano, odpowiadały za całkiem inne wykrocznie. Było nim najczęściej: odmowa wskazania kierującego pojazdem winnego niewłaściwego zachowania na drodze.
Prokuratorzy uznali, że takie metody postępowania są niezgodne z prawem, dlatego przygotowali akt oskarżenia, który trafił do rozpatrzenia przez Sąd. Nieprawomocny wyrok pierwszej instancji zapadł w połowie stycznia. Był on dosyć dotkliwy, ponieważ wszyscy funkcjonariusze będą musieli zapłacić grzywny a jeden z nich z nich dodatkowo został skazany na sześć miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu. Ponadto wszyscy oskarżeni stracili pracę (wcześniej byli zawieszeni i otrzymywali 50% wynagrodzenia), kiedy odmówili przeniesienia na inne stanowisko, związane z obsługą monitoringu miejskiego.
Strażnicy zapowiedzieli złożenie apelacji oraz skierowali pozwy do Sądu Pracy, w związku z ich zdaniem bezprawnym zwolnieniem.
Sprawa miała swój początek kilka lat temu. Pierwszy wyrok skazujący zapadł w marcu 2011 roku (czyt. Strażnik Miejski nie nadążał). Po tym przypadku niedługo trzeba było czekać na postawienie kolejnych osób w stan oskarżenia (czyt. Kolejne zarzuty dla strażników miejskich). Tym razem były to już cztery osoby, w tym dwoje reprezentujących Straż Miejską w sądach w charakterze oskarżyciela publicznego.
Sprawa jest niejednoznaczna i budzi liczne wątpliwości oraz sporo emocji. Władze miasta nie chcą jej komentować mimo, że wcześniej prezydent Rafał Zagozdon, zapowiadał nawet możliwość rozwiązania struktur Straży. Nic takiego się nie stało, strażników nie podporządkowano też tak jak planowano Wydziałowi Inżyniera Miasta.
Problem jednak pozostaje i jest nie do końca jednoznaczny. Mandaty wystawiane za wykroczenia komunikacyjne, to tylko nieznaczna część wszystkich nakładanych na mieszkańców miasta (i nie tylko) kar.
- Wśród problemów zgłaszanych do Straży Miejskiej w 2012r. najczęściej pojawiały się zgłoszenia dotyczące: zaśmiecania miejsc dostępnych dla publiczności i zagrożeń sanitarno-porządkowych (41%), zakłócania spokoju, porządku publicznego i zagrożenia ze strony chuliganów (35%), parkowania pojazdów (12%), spożywania alkoholu w miejscach zabronionych (7%), inne (5%) - informuje Jakub Pietkiewicz, pełnomocnik prezydenta Tomaszowa Mazowieckiego. - W ciągu minionego roku wszyscy tomaszowscy strażnicy wystawili 567 mandatów oraz udzielili ponad 2000 pouczeń. Do kasy miasta wpłynęło z tego tytułu ponad 60 tysięcy złotych.
O ile w kwestiach porządkowych nie ma większego problemu z samodzielnym ustaleniem sprawcy, to już wykroczenia komunikacyjne sprawiają trochę kłopotów. Pierwszym i najważniejszym jest ustalenie właściciela pojazdu. Patrolujący miasto strażnik zostawia za wycieraczką samochodu wezwanie do osobistego stawienia się kierowcy. Wiele z tych wezwań okazuje się nieskutecznych. Najzwyczajniej w świecie trafiają do kosza i rozpoczyna się żmudna procedura ustalania właściciela po numerach rejestracyjnych.
By takie dane uzyskać, Straż Miejska musi (w odróżnieniu od Policji, która ma bezpośredni dostęp do systemu) wystąpić z wnioskiem o udostępnienie danych osobowych. Ich uzyskanie trwa najczęściej kilka miesięcy. Kiedy już przychodzi odpowiedź z Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców, okazuje się, że już dawno minął 30 dniowy termin, w ciągu którego istniała możliwość wystawienia mandatu. Wykroczenie (o ile nie minęło 12 miesięcy) trafia do rozstrzygnięcia sądowego.
To znaczy powinno trafić, bo zdarzało się, że karanie przybierało w Tomaszowie nieco innych charakter i to z kilku powodów. Przede wszystkim po kilku miesiącach wielu właścicieli nie było w stanie określić, kto dokładnie danego dnia i o konkretnej godzinie poruszał się należącym do nich pojazdem. Zdarza się tak, kiedy jest kilku użytkowników samochodu. Czasem kierowcą jest żona, czasem mąż a często porusza się nim np. dorosłe dziecko właściciela. W takim przypadku wystawiano mandat nie za faktycznie popełnione wykroczenie ale za nie wskazanie osoby kierowcy. Taki sam mandat wystawiano też osobom, które chciały uniknąć wizyty w Sądzie i godziły się dobrowolnie na jego przyjęcie.
W całej sprawie dziwi jednak coś innego. Działania (w sumie piątki) strażników wskazują na to, że nikt nie pełni nad nimi nadzoru oraz, że zostali najwidoczniej w niewłaściwy sposób przeszkoleni. Za to odpowiedzialność ponoszą już bezpośrednio ich przełożeni. Czy zostali w jakikolwiek sposób ukarani dyscyplinarnie? Zadaliśmy to pytanie pełnomocnikowi Prezydenta, ale wyjaśnił nam, że tego rodzaju informacje nie stanowią informacji publicznej.
W roku 2012 Straż Miejska w Tomaszowie zatrudniała 28 osób na 31 posiadanych etatach. Zatrudnienie na poszczególnych stanowiskach pracy: komendant, zastępca Komendanta, główna księgowa, 24 strażników oraz jeden pracownik administracyjny.
Spośród w/w 24 osób aż dwanaście obsługuje system miejskiego monitoringu, osiem wykonuje zadania sekcji patrolowo - interwencyjnej, a cztery to dwa patrole rowerowe.
Napisz komentarz
Komentarze