Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 22 lutego 2025 23:15
Reklama
Reklama

Doping i pieniądze….czyli ile tak naprawdę jest sportu w sporcie

Justyna Kowalczyk udanie broni tytułu w tegorocznym TOUR DE SKI. Jednak duży wpływ na jej wyniki ma nieobecność, jednej najlepszych biegaczek na świecie w sezonie 2011/2012 - Marit Bjoergen.

 

Norweżka, która szumnie zapowiadała swój pierwszy triumf w tej prestiżowej imprezie, tuż przed rozpoczęciem zmagań w tourze wycofała się z rywalizacji. Oficjalny powód – nierówna praca jej mięśnia sercowego. Dla całego światka narciarskiego, było to dość spore zaskoczenie. Słysząc, co rusz nowe wiadomości na temat kontuzji biegaczki, do głowy przyszła mi jedna myśl: Florence Griffit Joyner, Marco Pantani, oraz pływacy z NRD.

 

Zacznijmy od początku. Rok 2002 - Marit Bjoergen zdobywa swój pierwszy medal na dużej imprezie, a dokładnie na Igrzyskach Olimpijskich w amerykańskim Salt Lake City. Sezon 2004/2005, oraz 2005/2006 to prawdziwe złote eldorado Norweżki. Trzy złote medale na mistrzostwach świata w Oberstdorfie w roku 2005, dwie Kryształowe Kule za Puchar Świata.

 

Po fantastycznych sezonach przyszła zadyszka, wtedy „królową” Marit zastąpiła, mało znana, Polka. która zdominowała cały cykl zawodów w biegach narciarskich – Justyna Kowalczyk. Kolejne sukcesy narciarki z Kasiny Wielkiej skutecznie pogrążały słabą w tamtym czasie Bjoergen.

 

W 2009 Norweżka zmieniła metody treningowe, kładąc szczególną uwagę na równowagę, koordynację, wytrzymałość i technikę. Zawodniczka Otrzymała także pozwolenie na stosowanie leku przeciwko astmie – Symbicort, znajdującym się na liście środków dopingujących Światowej Agencji Antydopingowej. Co ciekawe dawki oczywiście są ograniczone i przyjmowanie ich jest określone ścisłymi zasadami i wymaganiami, które zawodniczka musi spełnić. Bjoergen w przeciwieństwie do rywalek tę dawkę może mieć większą. Norweżka po ciężkim treningu i lekach na astmę nie tylko wyzdrowiała, ale na sportowych trasach zaczęła dominować.

 

Jednak w sukcesach Bjoergen od początku coś śmierdziało i pytania nasuwały się same?

- jakim cudem w ciągu kilku miesięcy Norweżka ze zgrabnej, kobiecej narciarki przeobraziła się w prawdziwe "kulturystyczne monstrum"?

- drugi aspekt to zmęczenie. Kiedy rywalki padały po 30 km, jedna po drugiej, Bjoergen po prostu stała i była gotowa do przebiegnięcia kolejnych 30km.

 

Szczyt jej formy przyszedł na Igrzyska Olimpijskie 2010, które odbyły się w kanadyjskim Vancouver, gdzie narciarka zdobyła 3 krążki z najcenniejszego kruszcu, jedno srebro, jeden brąz. Temat rzekomego dopingu  Bjoergen, oraz rzekomych przekrętów FIS, na Igrzyskach zaczęła poruszać Justyna  Kowalczyk. Niestety Polacy to naród tchórzliwy, więc w naszym kraju nasza zawodniczka za dużego wsparcia nie miała, a sama tej walki wygrać niestety nie mogła.

 

Najwięcej do powiedzenia w tym temacie miał kolejny „astmatyk w sporcie wyczynowym”, wielki Multi Medalista – Robert Korzeniowski, który na łamach największych gazet i TV prowadził konwersację w stylu:

 

Czy astma w pana przypadku dawała jakieś korzyści?

- Jakie korzyści?! Jak przyjeżdżałem do Spały na zgrupowanie, to się dusiłem z powodu lasu. Leki mnie usypiały, ale też w trudnych chwilach doprowadzały do normalnego stanu. To była stała konfrontacja z warunkami, jakie zastawałem w miejscu startu, a to w Europie, a to w Ameryce, w Australii. To było przekleństwo. Kilka razy leki uratowały mnie, bo czułem, że się uduszę. Nie musze mówić, że dla sportowca, dla którego układ oddechowy i krążenia jest motorem, to wszystko jest jak wyrok. Najlepiej czułem się wysoko, w Font Romeu w Pirenejach.

 

Ten duszący się Korzeniowski podczas Igrzysk w Sydney zdobył dwa medal w chodzie sportowym na 20 km i bagatela 50 km!

 

Niestety oliwy do ognia dodała koleżanka z kadry Kowalczyk, Kornelia Marek, u której na Igrzyskach wykryto Erytropoetynę (EPO). Kiedy Kowalczyk już, jako gwiazda światowego sportu głośno mówiła o dopingu, jej koleżanka zwyczajnie „ćpała”.  W tym momencie kolejne pytanie nasuwa się samo:

- czemu to zrobiła?

bądź:

- czy i ile Kornelia (bądź jej trener) dostała pieniędzy od jakiegoś człowieka związanego z ekipa norweską, który chciał zwyczajnie uciszyć Justynę?

 

Bjoergen jednak dalej robiła swoje i wygrywała. W sezonie 2011/2012 po raz trzeci zdobyła Puchar Świata. Dziś można postawić znak zapytania: jakim kosztem? Przekonamy się niebawem. Przekonamy się także o tym czy Norwedzy rozpoczęli kolejną grę, aby wytłumaczyć nieobecność swojej podopiecznej czy Marit ma naprawdę poważne problemy z sercem?

 

Na początku wspomniałem o lekkoatletce Florence Grifith Joyner. Wybitna amerykańska sportsmenka do dziś jest rekordzistką świata na 100m, który ustanowiła na Igrzyskach w Seulu w roku 1988. Joyner jest także złotą medalistką na 200 z tych samych zawodów. Czasy, jakie osiągała na tych dystansach przeszły najśmielsze oczekiwania ekspertów. Niestety Joyner zmarła 21 sierpnia 1998 roku w wieku 38 lat. Przyczyn do tej pory nie ustalono, chociaż padły oskarżenia o doping.

 

Kolejnym sportowcem, który nie mógł sobie poradzić z dopingiem jest doskonały włoski kolarz Marco Pantani. Zwycięzca Giro de Italia i Tour de France z 1998 roku. 365 dni później zawodnik przestał istnieć w zawodowym kolarstwie. Kolarz psychicznie nie wytrzymał presji związanej z podejrzeniem  zaczął zażywać kokainę, który w 2004 oficjalnie była przyczyną jego śmierci. Nieoficjalnie mówi się o niewydolności mięśnia sercowego, oraz obrzęku mózgu.

 

Jednak najlepszym przykładem propagandy sportowej jest „FABYRKA MISTRZÓW” z byłej NRD.

 

Uzdolnione i niczego nieświadome dzieci zostały wówczas objęte „specjalnym programem treningowym”, który polegał na morderczo ciężkim treningu, wspomaganym sterydami anabolicznymi, oraz innymi, nieznanymi do dziś „specjałami”.

 

Moja żona jest wielką miłośniczką kolarstwa i onkologii. Jej idolem jest Lance Armstrong. Zawodnik, który wrócił do zawodowego peletonu po wygranej walce z rakiem jądra i wygrywał Tour De France, jak chciał i z kim chciał. Jednak ja w „bajki” nie wierzę. Rywale Armstronga m.in. Jan Urlich, Ivan Basso i wielu innych było zamieszanych w afery dopingowe, a jednak Lance wygrywał z bardzo duża przewagą na mecie.

 

Moje zdanie było takie: dopóki federacja i sponsorzy na nim zarabiają, to zwyczajnie będą kryć kolarza. Lance skończył karierę, kurek się zakręcił i skończyła się bajka. Happy endu jednak nie było.

 

W 2012 roku dla dobra sportu i młodych ludzi, wielki mit Armstronga padł. Koledzy z grupy US Postal zaczęli klepać jęzorem, a ten wielki sportowiec tłumaczył się, iż nie ma siły już udowadniać swojej niewinności. Co innego mógł zrobić? Nic - pogrążyłby się jeszcze bardziej.

 

Wracając do Marit Bjoergen to powiem szczerze: szkoda mi jej. Zawodniczka zarobiła mnóstwo pieniędzy, stała się bardzo sławną osobą, jednak doskonale zdaje sobie sprawę, że wdepnęła w takie za przeproszeniem „gówno”, które być może nigdy nie przestanie śmierdzieć i z którego wycofać się nie może.

 

Organizacją FIS rządzą Norwegowie i Skandynawowie. Dopóki Bjoergen będzie przynosić zyski, dopóty będzie miała wsparcie władz, sponsorów i koncernów farmaceutycznych. Kiedy kurek się zakręci czeka ją taka sama przyszłość jak naszego „wielkiego bohatera” światowych szos.

 

Co raz częściej mówi się o dopingu genetycznym. Nie wykryto go jeszcze u żadnego sportowca. Jednak jestem przekonany, że za niespełna 10 – 20 lat podczas Igrzyska oglądać będziemy genetycznie wyhodowane cyborgi – maszyny do wygrywania, których zadaniem będzie zarobić jak najwięcej.

 

Sport się skomercjalizował, przyszły ogromne pieniądze, co już stało się bardzo niebezpiecznym czynnikiem.

Młodzi ludzi chcą zarabiać i wielka kasa kusi ich do podejmowania, co raz to bardziej obłędnych decyzji.  Całą sytuację oczywiście wykorzystują wielkie koncerny, dla których bardziej liczy się zysk, a nie człowiek.

 

Hipotetyczna przyszłość Norweżki wg. mojej oceny jest taka: rok – dwa i koniec kariery, albo padnie jak mucha w dość młodym wieku, którego szacować nie mam zamiaru – taka jest dzisiaj cena „Drogi na sam szczyt”.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

maniek 03.01.2013 10:28
Nie wiem jak wyglądają inne biegaczki, nie widziałem więc nie mam porównania z Marit, co do tego, że o sukcesie decydują geny to w większości dyscyplin sportowych jest prawdą, na przykład kulturystyka - jeśli nie będziesz miał odpowiedniej naturalnej budowy ciała i dobrych uwarunkowań genetycznych to nigdy kulturystą nie zostaniesz chociaż byś zjadł tony koksu, miał mega wiedzę na temat odżywiania i spędzał cale dnie na siłowni. Najważniejsze: W każdej konkurencji znajdzie się dwóch, trzech sportowców o podobnych zdolnościach, z bogatych krajów, którzy do tego żeby przeżyć i w tym sporcie istnieć muszą zażywać środki niedozwolone, mimo, że zażywają je już prawie wszyscy zawodowi sportowcy z czołówki światowej to tylko nieliczni się liczą dzięki odpowiednim genom, sztabem ludzi i tak dalej bo koks to biorą już wszyscy z czołówki jeśli ktoś się jeszcze łudzi, że tak nie jest to jest w błędzie i nie miał nigdy do czynienia ze sportem zawodowym - to są bajki dobre dla kanapowych fanów sportu, jest cała masa koksu którego okres półtrwania w organizmie wynosi kilka, kilkanaście godzin, czy kilkanaście dni a we krwi do wykrycia są tylko przez dwa trzy tygodnie nie wspominając już, że masa z tych środków jest w ogóle nie możliwa do wykrycia jak na przykład insulina i wiele innych. Nie wspomnę już o tym, że sporty siłowe, kulturystyka, ciężary, trójbój siłowy i tak dalej nie istnieją bez sterydów, tam się tylko liczy to kto się bardziej nasteryduje i nie da się złapać

03.01.2013 00:48
Artykuł nie jest o medykamentach oraz opisie firm farmaceutycznych, które produkują sterydy, bo i tak niewiele osób to zrozumie :-) chodzi o to do czego posunie się sportowiec pod naciskiem sponsorów. Kulturystyczne monstrum to porównanie budowy Bjoergen do budowy innych biegaczek :-) - zresztą jest w cudzysłowu Nie zgadzam się z tezą że o sukcesie decydują TYLKO geny, talent i sztab ludzi itp. Niestety sport wyczynowy idzie w złym kierunku. NAJWAŻNIEJSZE: W każdej konkurencji znajdzie się dwóch, trzech sportowców o podobnych zdolnościach, zazwyczaj są to ludzie z bogato rozwiniętego sportowo kraju, gdzie tak jak mówisz decyduje: sztab ludzi, wiedza itp. ale ten słabszy sportowiec wiedząc że jest blisko tego który jest najlepszy pod naciskiem sponsorów podejmuje negatywne kroki w kierunku sukcesu. Liczy się kasa i prestiż, bo tylko taki liczy się w oczach sponsorów i tych którzy łożą kasę. W przypadku Bjoergen jej sukcesy są teoretycznie potrzebne, bo utrzymuje to cała dyscyplinę, którą sponsorują kasiasci Skandynawowie.

03.01.2013 00:43
A jak te rozważania przeniesiemy na grunt lokalny?

maniek 02.01.2013 23:46
autor tego artykułu ma niewielką wiedzę dotyczącą dopingu, właściwie taką jaką może mieć opierając się na dostępie do internetu więc nie mam o to pretensji, jeśli chodzi o koncerny farmaceutyczne i cały przemysł farmaceutyczny to nie mają oni zbyt wielu korzyści z dopingu ponieważ od bardzo wielu lat większość rynku "sterydowego" przejęły firmy undergroundowe takie jak malay tiger, eurochem labs, axio labs, razak i wiele wiele innych - firmy te znane są z produkcji sterydów na całym świecie a robią to w większości nielegalnie, legalnie w swoich krajach bo mieszczą się w Tajlandii, Chinach czy największy razak w Iranie. Następna sprawa to taka, że sportowcy wymienieni w artykule uprawiają sporty wymagające nie siły statycznej a kondycji fizycznej, wytrzymałości i wielu, bardzo wręcz wielu kolarzy zawodowych, maratończyków itd żyje niewspółmiernie krótko w porównaniu do zawodników z innych dziedzin sportowych nie obciążających tak serca. Co do wywiadu z Korzeniowskim to chyba nie trzeba być specjalnie inteligentnym żeby wiedzieć o tym, że leki na astmę z grupy sympatykomimetyków znacznie zwiększają wydolność organizm i opowiadania, że astma przeszkadza a nie pomaga w takich sportach można włożyć między bajki bo jak by tak było to nikt by tego nie stosował. Co do samej jeszcze Marit to nie jest ona jak to jest napisane w artykule kulturystycznym monstrum jest to stwierdzenie daleko przesadzone i wyolbrzymione, nie ma ona nic wspólnego ani z kulturystyką ani z monstrum i z całą pewnością nie da się tego stwierdzić na podstawie dostępnych w internecie zdjęć - chyba, że autor widział osobiście co innego to przepraszam. Kulturystyczne monstrum by w tym sporcie nie miało najmniejszych szans a to z tego powodu, że większe wręcz jak to ujął autor monstrualne mięśnie potrzebują do pracy krwi którą pompuje serce im większe mięśnie tym więcej krwi trzeba przepompować i tym niższa wydolność - logiczne, dlatego też Pudzian w każdej walce jest w stanie stać na nogach tylko 3 min a później puchnie i nawet po walce nie jest w stanie się jeszcze wypowiedzieć z powodu zadyszki. Taką sylwetkę jak Bjoergen można spokojnie wypracować w ciągu kilku miesięcy bez użycia jakichkolwiek wspomagaczy i jestem w stanie to udowodnić jak by ktoś chciał, a o wiele większe mięśnie kobiece można zobaczyć chociażby w tomaszowskiej siłowni na literkę A. Reasumując nie ma zawodowego sportu bez wspomagania i na pewno nie będzie, co nie znaczy, że sportowcy idą na łatwiznę bo to również jest krzywdzące uogólnienie, będą liczyli się tylko Ci co mają do tego talent, sa genetycznie przystosowani do danego sportu, mają największą wiedzę i sztab ludzi od odżywiania, odnowy biologicznej, lekarzy od spraw dopingu itd, itp - sport to już nie tylko sam trening to cały sztab ludzi i wystarczy, że ktoś ze sztabu zawiedzie i cała reszta pada. Na sam koniec - jednym z największych sterydziarzy na świecie jest sam Arnold Schwarzenegger który niebawem będzie miał 70 lat i mało znam takich dziarskich i zdrowych dziadków - oczywiście mówię to na podstawie jego wyglądu i zachowania bo z jego lekarzem nie rozmawiałem ale mimo wszystko zyczył bym sobie takie zdrowia w tym wieku. Pozdrawiam.

02.01.2013 23:15
Ja Bartek myślę, że Norwegowie po raz kolejny kiwają wszystkich. Marit nie bierze udziału w Tour de Ski, bo szykuje się na Mistrzostwa Świata w Val di Fiemme. TdS, to mordercza impreza, więc nasza astmatyczka oszczędza siły.

Opinie

Ekspert: media społecznościowe to szerokie audytorium, ale o sile przekazu decyduje algorytm

Media społecznościowe należą do prywatnych firm, które mogą wpływać na siłę przekazu, nad czym użytkownicy nie mają kontroli. Używanie ich przez polityków jako głównego kanału komunikacji z obywatelami może podważać zaufanie do mediów tradycyjnych – uważa politolog i medioznawca dr Wojciech Maguś z UMCS.Data dodania artykułu: 22.02.2025 10:22
Ekspert: media społecznościowe to szerokie audytorium, ale o sile przekazu decyduje algorytm

Grypa szaleje, a Polacy nie słuchają zaleceń. Eksperci alarmują. W lutym odnotowano już 295 tys. zakażeń

Podczas przeziębienia lub grypy 40,1% Polaków mierzy temperaturę ciała dopiero po wystąpieniu objawów gorączkowych. 27,9% chorych robi to raz na dobę, a 21,3% – kilkakrotnie w ciągu 24 godzin. Do tego 77,5% rodaków nie notuje uzyskanych pomiarów. Zaledwie 7,4% badanych zapisuje je i 2,6% robi to dość sporadycznie. Eksperci komentujący wyniki raportu alarmują, że Polacy najwyraźniej nie słuchają zaleceń lekarzy. Z kolei GIS informuje, że tylko w styczniu br. zachorowało na grypę ponad 300 tys. osób, a w lutym odnotowano już 295 tys. zakażeń. Od początku stycznia hospitalizowano z rozpoznaniem grypy i jej powikłań ok. 23 tys. pacjentów. Natomiast od września ub.r. zmarło z tego powodu ok. tysiąca osób. Jednak Polacy jakby nie do końca zdają sobie sprawę z powagi sytuacji.Data dodania artykułu: 21.02.2025 17:33
Grypa szaleje, a Polacy nie słuchają zaleceń. Eksperci alarmują. W lutym odnotowano już 295 tys. zakażeń

MRPiPS: jest projekt przebudowy modelu orzekania o niepełnosprawności

Komitet Monitorujący FERS zatwierdził projekt przebudowy modelu orzekania o niepełnosprawności oraz uporządkowania systemu świadczeń - poinformowało w piątek ministerstwo rodziny. Resort dodał, że nowy system uwzględnia postulaty osób z niepełnosprawnościami, w tym orzekanie przez specjalistów z danych dziedzin.Data dodania artykułu: 21.02.2025 17:21
MRPiPS: jest projekt przebudowy modelu orzekania o niepełnosprawności
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem

Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem

Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
Reklama
Czy tak powinno wyglądać Liceum

Czy tak powinno wyglądać Liceum

Od kilkunastu lat na oświatowej mapie powiatu tomaszowskiego funkcjonuje zespół szkół "katolickich". Jego integralną częścią jest też liceum. Szkoły prowadzi Katolickie Stowarzyszenie Oświatowe im. Św. Ojca Pio. Liceum nadano imię Niepokalanego Serca Najświętszej Marii Panny Królowej Polski. Zasłynęło jakiś czas temu, że żaden uczeń w nim nie zdał egzaminu maturalnego. Biorąc pod uwagę liczbę uczniów, może nie jest to nawet jakoś specjalnie problematyczne. Problemów należy szukać gdzieś indziej. Przyjrzeliśmy się dokumentom, które dotyczą funkcjonowania liceum w okresie minionych kilku lat. Wniosek nasuwa się jeden. To Liceum po prostu należy zlikwidować.
Kucharski szacuje: 2, 4 a może 10 milionów. To już prawdziwy kabaret.

Kucharski szacuje: 2, 4 a może 10 milionów. To już prawdziwy kabaret.

Internetowe szaleństwo trwa. Nagonka na prezydenta miasta i jego rodzinę, którą zainspirował (jak sam się przyznał na swoim profilu internetowym) radny Kazimierz Mordaka, rozkwita w najlepsze. Tomaszowski przedsiębiorca na swoim facebooku nie czuje zażenowania, za to przyciąga niemal wszystkich tomaszowskich hejterów. Każdego, kto ma inną opinię Pan Kazimierz Mordaka blokuje. Intencje są dosyć oczywiste. Piotr Kucharski jest w swoim żywiole. W każdym kolejnym wpisie "dokręca śrubę". W ciągu dwóch dni z domu letniskowego zrobił willę z podziemnym garażem. Jej wartość w szybkim czasie urosła już do 4 milionów złotych. Aż strach pomyśleć, co będzie dalej. Radny przysłał do nas też wniosek o sprostowanie naszego artykułu na temat wyjazdu do Wisły ludzi, których prześmiewczo określiliśmy mianem "Mordaka Patrol". Popatrzcie zresztą sami, czego domaga się Kucharski. Chciałbym też, jako redaktor naczelny portalu podkreślić, że nie mamy problemu z publikacją sprostowań. Ne mogą one jednak być oparte na czyimś widzimisię ale na udokumentowanych faktach.
Reklama
Reklama
Reklama

Napisz do nas

Zachęcamy do kontaktu z nami za pomocą formularza. Możecie dołączyć zdjęcia i inne załączniki. Podajcie swojego maila ułatwi to nam kontakt z Wami
Reklamawłączenie społeczne
Reklama
Reklamawłączenie społeczne
Reklama
Reklama