Sobotni pojedynek w Zduńskiej Woli tomaszowianie rozpoczęli skoncentrowani, za czym poszła także skuteczność. Bardzo dobrze spisywali się nasi środkowi, wspierani przez Krzyśka Kurzdyma. Dwie punktowe zagrywki oraz kilka skutecznych ataków wystarczyło do objęcia prowadzenia przez 7:4. Po chwili jednak, gospodarze odrobili straty, za sprawą asa serwisowego i zaskakującego przebicia piłki przez ich rozgrywającego. Tomaszowianie odpowiedzieli skutecznym atakiem Kurzdyma z lewego skrzydła. Następne dwa punkty dorzuciliśmy po bliźniaczym zagraniu: zagrywka Wojtka Dębca sprawia kłopoty przyjmującym MKS-u i wraca na naszą stronę, zaś Michał Woźniak kieruje piłkę bezpośrednio w pole rywala. Trener gospodarzy prosi o czas, gdy na tablicy jest wynik 8:12. Lechia jednak nie odpuszcza i podwyższa prowadzenie do stanu 9:14
W tym momencie, fortuna okazuje się "kapryśną panią". Nasi siatkarze popełniają fatalną serię własnych błędów, która niweczy dotychczasowe starania. Zagrywka w siatkę, atak w aut, dotknięcie siatki… Przy wyniku 16:16 odżywa zespół gospodarzy. Teraz wychodzi im niemal każde zagranie. W końcówce nie jesteśmy w stanie zablokować ani też obronić choćby jednego ataku skrzydłowego Zduńskiej Woli z nr 11. Trener Migała przy stanie 21:18 dla miejscowych prosi jeszcze o czas, ale ostatecznie przegrywamy tę partię 25:20.
Do drugiego seta obie drużyny wychodzą z nastawieniem z jakim skończyły seta pierwszego. Po serii błędów naszej drużyny przegrywamy już 5:1. Kolejny punkt przyznany gospodarzom za atak po naszym bloku (jak zadecydował sędzia), wywołuje oburzenia po naszej stronie siatki. Chwilę później długa wymiana kończy się ponownie punktem dla miejscowych, choć drugi sędzia wskazywał na udział czwartego zawodnika MKS-u w ataku. Trener Migała ma pretensje do głównego arbitra, że nie uznaje sugestii swego pomocnika. W efekcie „za niesportowe zachowanie” nasz szkoleniowiec zostaje ukarany żółtą kartką, co oznacza kolejny punkt dla Zduńskiej Woli. Przy stanie 9:2 prosimy o czas.
Młody zespół w tym momencie całkowicie się pogubił, a frustracja i zdenerwowanie dodatkowo spętały ręce i nogi. Tomasz Migała dokonuje zmian: za Krawczyka wchodzi Turowski, a na rozegraniu zmieniają się Dębiec z Puścianem. Drugi czas dla Lechii został wykorzystany przy wyniku 16:4.
W najgorszym dla nas momencie Zduńska Wola prowadziła już 20:8. Rozluźnienie w szeregach przeciwnika i kilka udanych akcji po naszej stronie w samej końcówce seta spowodowało, że ostatecznym wynikiem w tej partii nie musieliśmy się aż tak wstydzić. Przegraliśmy ją 25:18.
Trzecia odsłona oznaczała dla nas być, albo nie być w tym meczu. Walka od początku seta zapowiadała grę punkt za punkt. Jednakże przy stanie 5:4 dla Lechii, nasi gracze popełnili trzy nieudane ataki pod rząd. Poirytowany trener Migała wziął czas. Na niewiele się to jednak zdało, bowiem po powrocie na plac gry, ponownie trzy kolejne akcje skończyły się punktami dla gospodarzy. Przy stanie 10:5 dla Zduńskiej Woli w miejsce Kurzdyma pojawia się na boisku Krawczyk.
Zaczynamy grać uważniej i mozolnie odrabiamy stratę. Tym razem to miejscowi psują akcję za akcją. Gdy tomaszowianie obejmują prowadzenie 14:13, o czas prosi trener MKS-u. Po chwili ma miejsce kolejna sporna decyzja – sędzia uznaje, że daleki atak w aut środkowego Zduńskiej Woli, zahacza o nasz blok. Tomaszowianie protestują. Sędzia sugeruje, by się uspokoić, bo zaraz pokaże kolejną żółtą kartkę. W następnej akcji odpowiadamy autowym atakiem Owczarka ze środka. Migała prosi o przerwę, by uspokoić zespół.
Na całe szczęście wracamy do gry skoncentrowani i udaje nam się nawiązać walkę punkt za punkt. W końcówce minimalną przewagę osiągają co prawda zduńskowolanie (22:21), jednak dwa nieskuteczne nasze ataki, z szóstej strefy i z lewego skrzydła dają piłkę meczową rywalom. Zduńska Wola wykorzystuje swą szansę za drugim razem, dzięki czemu pokonuje Lechię w trzecim secie 25:22 i 3:0 w całym meczu.
Sobotni mecz w Zduńskiej Woli zbiegł się z urodzinami trenera Tomasza Migały. Niestety, szkoleniowiec nie miał powodów do świętowania:
"Pamiętając nasz pierwszy mecz tego sezonu ze Zduńską Wolą, choć wygrany, zdawaliśmy sobie sprawę, że zespół MKS-u nie bez kozery zajmuje w lidze 4. miejsce. Wiedzieliśmy, że czeka nas tutaj ciężka przeprawa. Jako zespół zagraliśmy za mało odważnie i mało zdecydowanie. W przeciwieństwie do nas, gospodarze byli pewni siebie i prezentowali bardzo dobrą siatkówkę. Choć sędzia spotkania, mylił się jedynie na korzyść Zduńskiej Woli, to jako drużyna powinniśmy umieć sobie z tym radzić i nie pozwalać, by pojedyncze decyzje wpływały na nas tak destrukcyjnie".
MKS Zduńska Wola – Lechia Tomaszów 3:0 (20, 18, 22)
Lechia grała w składzie:
Dębiec, Kurzdym, Woźniak, Gałka, Krawczyk, Owczarek, Mirowski, Włoch, Podwysocki, Porczyk, Puścian.
Trenerem zespołu jest Tomasz Miagała, a kierownikiem Jan Lisicki.
W najbliższy weekend, 22. grudnia, Lechia uda się do Dobronia, gdzie w spotkaniu na szczycie zmierzy się ze zdecydowanie najsilniejszą drużyną ligi.
Napisz komentarz
Komentarze