Modernizacja Oczyszczalni Ścieków ma historię tak długą, jak długo pozostaje ona własnością tomaszowskiego samorządu. O inwestycji mówiło się już wtedy, gdy była ona przejmowana od syndyka. Jednym z powodów było nie spełnianie norm ochrony środowiska. Powstał więc pomysł na budowę nowoczesnego zakładu, który byłby częścią tzw. Programu Pilica, mającego skanalizować gminy położone dookoła Zalewu Sulewskiego i stworzenie opaski wokół zbiornika, która odprowadzałaby ścieki komunalne do Tomaszowa. Dzięki temu miała poprawić się jakość wody. Pomysł zakończył się jak kompromitacją a ogólnopolskie media rozpisywały się o tym, że nasze miasto straciło 80 milionów złotych. W międzyczasie naliczono nam wielomilionowe kary za niespełnianie norm a jedyną osobą, która odniosła korzyści był szemrany inwestor zastępczy, który pobierał pieniądze dosłownie za nic.
Kolejne kilka lat w oczyszczalnia radziła sobie ze ściekami własnymi siłami. Działania były na tyle skuteczne, że ścieki zaczęły spełniać normy ochrony środowiska. Naliczone kary zostały umorzone a dzisiaj wiceprezes ZGWiK, Waldemar Dębowski oprowadza dziennikarzy i radnych po obiekcie przy ulicy Henrykowskiej z dumą pokazując Królewskie karpie i amury pływające w kanałach z oczyszczoną wodą.
Jeszcze w czasach, kiedy prezydentem był Mirosław Kukliński rozpoczęto przygotowania do dużej przebudowy Oczyszczalni. Od samego początku oczywistym było, że nie da jej się przeprowadzić bez środków zewnętrznych. Rozpoczęło się żmudne przygotowanie wniosku, który ostatecznie trafił do Ministerstwa Środowiska w ramach naboru dotyczącego Programu „Infrastruktura i Środowisko”. Wniosek oceniono pozytywnie ale trafił na listę projektów rezerwowych.
Pierwsza dobra wiadomość przyszłą w lipcu 2010 roku. Okazało się, że inwestycja zaproponowana przez Tomaszów, a która poza modernizacją oczyszczalni obejmowała również skanalizowanie dużej części aglomeracji tomaszowskiej (warte łącznie ponad 230 milionów) jest już na pierwszym miejscu listy rezerwowej. Od tej chwili nikt nie miał już wątpliwości, że zostanie ona zrealizowana. Wątpliwości budziły jedynie terminy. W lutym 2011 roku podpisano umowę z Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska o udzielenie pożyczki w wysokości 100 milionów złotych.
Przebudowa oczyszczalni ścieków to ostatni już etap inwestycji, realizowanej w systemie „projektuj i buduj”, co oznacza, że wykonawca wyłoniony w przetargu będzie musiał przygotować zarówno projekt techniczny, jak i go ostatecznie zrealizować. Jest to duże wyzwanie, zważywszy na czas, jaki spółka ma na wykonie i rozliczenie projektu. Musi to nastąpić do końca 2015 roku
Waldemar Dębowski jest dobrej myśli. - Zauważyliśmy duże zainteresowanie ze strony wykonawców - mówi. - W ciągu kilku dni odnotowaliśmy kilkaset odsłon ogłoszenia i kilkadziesiąt pobrań specyfikacji, która jest dokumentem dosyć skomplikowanym. Dlatego daliśmy dużo czasu potencjalnym oferentom, na złożenie ofert. Ma ono nastąpić do 15 stycznia. W międzyczasie odbędzie się też spotkanie z podmiotami zainteresowanymi, na którym odpowiemy na wszystkie pytania. To też pewne nowość w procedurach przetargowych ale prawnie dopuszczalna.
Wiceprezes podkreśla rozmiar inwestycji oraz fakt, że będzie ona wykonywana na „żywym organizmie”. Ścieki będą odbierane i oczyszczane w sposób nieprzerwany a równolegle będą realizowane prace modernizacyjne.
Ich zakres jest niemały. Poza całkowicie nową oczyszczalnią powstać ma także suszarnia odpadów, o których zagospodarowanie już zatroszczyła się spółka dochodząc do porozumienia z cementowniami. Dębowski ubolewa natomiast, że na Henrykowskiej nie powstanie ich spalarnia.
- Wysuszone osady są materiałem wysokoenergetycznym o kaloryczności porównywalnej z węglem kamiennym - mówi. - Ich spalanie mogłoby stanowić tanie źródło energii cieplnej a nowoczesne instalacje nie mają żadnego wpływu na środowisko naturalne.
Napisz komentarz
Komentarze