Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 22 stycznia 2025 09:16
Reklama
Reklama

Ukraiński wybór: między Wschodem a Zachodem

Niedzielne wybory parlamentarne i kolejne prezydenckie na Ukrainie wpłyną na to, jaką drogę Ukraina ostatecznie wybierze. Chyba nie przesadzę mówiąc, że to jest to moment kluczowy dla wyboru europejskiego Ukrainy. Jeżeli przywódcy opozycji nie porozumieją się nauczeni doświadczeniem, że jeden z poprzednich przywódców opozycji pomarańczowych został najpierw otruty, a potem zmarginalizowany, a drugi siedzi w więzieniu, i nie zrozumieją, że jest to historyczny moment na zgodę w łonie opozycji demokratycznej, to nie zapobiegną najgorszemu - większości konstytucyjnej Partii Regionów w Wierchownej Radzie. Taka większość utrwaliłaby na lata pozycję aktualnego prezydenta i oligarchiczny ustrój Ukrainy. Kurs europejski aktualnych władz jest niewiarygodny z perspektywy Unii i traktowany w kategoriach werbalnych obietnic. Chciałbym, żeby te wybory dały drugą, po pierwszej zaprzepaszczonej, szansę Ukrainie. Jeśli jednak poziom degradacji demokracji ukraińskiej przekroczy pewną granicę, to Ukraina zaryzykuje utratę ostatnich swoich przyjaciół i rzeczników w Unii Europejskiej.

 

Ukraina, jako największy kraj Partnerstwa Wschodniego, nie bierze pod uwagę, że jej październikowy i późniejszy wybór, będzie rzutował na geopolitykę całego regionu od Morza Bałtyckiego po Morze Czarne. Przyszłość regionu i odpowiedzialność za jego stabilność – w kategoriach cywilizacyjnych i geostrategicznych oraz długofalowego wyboru europejskiej drogi - w znacznej mierze zależy właśnie od tych wyborów. W Ukrainie żywe są pokusy gry na dwa fronty. Rozważana jest, wręcz praktykowana, opcja dwuwektorowa, balansowania między Wschodem i Zachodem, między UniąEuroazjatycką i Unią Europejską. Ta pokrętna taktyka i brak jednolitej strategii, to cechy charakterystyczne działań władz. Oparte są one na czterech zasadach gry, do cna zrozumianych i przenikniętych przez unijne elity. Pierwsza zasada – przyrzec Europie i Rosji wszystko, co chcą. Druga – domagać się w zamian koncesji, dostępu do rynku, pomocy finansowej, korzystniejszych cengazu. Zasada trzecia – zainkasować koncesje i zwlekać z wypełnianiem zobowiązań. Zasada czwarta – jeśli Rosja bądź Unia są niezadowolone, szantażować jedną bądź drugą stronę tym, że się wzmocni relacje z tą drugą. To jest kanon dwuwektorowej polityki Ukrainy, panny na wydaniu zwodzącej konkurentów. Do pewnego czasu to działało. Ale już nie działa i nie będzie działało. Ukraina w oczach Brukseli straciła wiarygodność z powodu tego meandrycznego kursu, który prowadzi. Oczywiście nie pozostaje to bez znaczenia dla unijnej polityki wobec Ukrainy, gdzie mnożą się znaki zapytania, tak różne od euforii pomarańczowej jesieni 2004.

 

Nastroje po stronie Unii Europejskiej to zła wiadomość dla Ukrainy. Nastąpiło przejście od pierwszej fazy podziwu, poprzez fazę zmęczenia Ukrainą, do stanu dzisiejszego, który nazwałbym irytacją. Unia Europejska jest zirytowana Ukrainą i jest to bardzo niebezpieczne zarówno dla regionu i przyszłości Partnerstwa Wschodniego, jak i dla polskich sympatii ukraińskich. Ta europejska irytacja prowadzi do coraz twardszego stanowiska Unii Europejskiej wobec jej wschodniego sąsiada. Łudzi się elita rządząca dzisiaj na Ukrainie, że nastąpią koncesje w sprawach politycznych. Nie będzie ich z przyczyn pryncypialnych - standardów demokracji, praw człowieka i wybiórczej sprawiedliwości, której symbolem jest Julia Tymoszenko. Także dlatego, że Ukraina zaczyna oskarżać Unię Europejską i odpowiadać na krytykę w sposób, do którego Bruksela nie jest przyzwyczajona.

 

Zawieszona, czy wręcz cofająca się, transformacja polityczna i gospodarcza na Ukrainie, oznacza także zawieszenie parafowanego już układu stowarzyszeniowego. Biorąc pod uwagę to, w jakim złym stanie jest Unia Europejska, trapiona kryzysem, mająca problemy z rozszerzeniem na Bałkanach, dużo czasu upłynie, zanim da ona Ukrainie kolejną szansę. Będąc na Majdanie w 2004 roku, czterokrotnie prowadząc delegacje Parlamentu Europejskiego, pytany, „Kiedy ziści się sen o członkostwie Ukrainy w Unii Europejskiej?” Mówiłem „szansa jest w 2021”. Dzisiaj nie jest już perspektywa realna. A zatem przed Ukrainą, w bardziej lub mniej optymistycznym wariancie, rysuje się strategia długiego marszu. Co to oznacza dla demokratycznej opozycji, co to oznacza dla Unii i nas w Unii, przyjaciół Ukrainy? Prawdopodobnie coś, co my Polacy długo praktykowaliśmy, a jest nazywane w Unii „metodą Jean Monnet”, metodą małych kroków. Stopniowych działań możliwych do podjęcia, czyli: współpracy transgranicznej, przenoszenia doświadczeń,wspierania społeczeństwa obywatelskiego, współpracy na poziomie małych i średnich przedsiębiorstw. Chodzi o sumę małych zastrzyków europeizacyjnych, na razie bez wielkiego kadru perspektywy członkostwa. Tego w obecnej sytuacji może zabraknąć, przy wszystkich naszych wysiłkach i ukraińskich zaprzepaszczonych szansach.

 

W długiej perspektywie czasowej jest szansa i nadzieja. W krótszej sytuacja nie wygląda obiecująco. W międzyczasie musimy my w Unii, którzy jeszcze wierzą w Ukrainę, robić wszystko w kierunku jej europeizacji. Musimy namówić Ukraińców do tego, żeby rozumowali raczej w kategoriach kosztu utraconych możliwości, a nie nakładów i poświęceń. Między innymi, a to zależy od wyborów, tym kosztem jest utrata perspektywy jaką daje parafowana już umowa stowarzyszeniowa. Są dwie czerwone linie, które jeśli zostaną przekroczone, to nawet z tej strategii długiego marszu, i towarzyszącej jej strategii małych kroków, nic nie będzie. Pierwsza czerwona linia to wejście przez Ukrainę do unii celnej z Rosją, Białorusią i Kazachstanem. To krok, w sensie struktur gospodarczych, nieodwracalny. I druga czerwona linia to jest stan demokracji i praw człowieka, bo bez zadowalającego poziomu tych standardów, nie możemy marzyć o pozyskaniu większości dla Ukrainy w UE. Błędna jest wiara tych elit ukraińskich, które myślą, ze można mieć ścisłe i korzystne związki gospodarcze z UE, bez jednoczesnej naprawy stanu praw człowieka, rządów prawa, standardów demokratycznych i wolności mediów. Ukraina zdecydowanie przecenia to, że Unii Europejskiej bardzo zależy w sensie gospodarczym na Ukrainie. Jest to fałszywa diagnoza. Koszty przyjęcia Ukrainy byłyby wielkie, w obszarze funduszy strukturalnych i polityki rolnej, możliwe do zaakceptowania, ale nie bez pełnowymiarowej demokracji.

 

Starania Polski na rzecz Ukrainy są niezmiennie wielkie. Staramy się, by Ukrainie zaoferowano maksimum tego, co dzisiaj, przy tym stanie politycznym i gospodarczym Ukrainy oraz przy tym stanie umysłów w Unii Europejskiej, można zaoferować. Chcemy zakotwiczyć Ukrainę w europejskim porządku politycznym, prawnym, ekonomicznym i społecznym tak bardzo, jak ona sama nam na to pozwoli. Ale do tego Ukraina musi chcieć sama porzucić pokusy gracza, zarzucić meandryczną taktykę i ostatecznie zadecydować, jakiej przyszłości chce dla siebie. Jeśli byłby to wybór europejski, gotowi jesteśmy Ukrainie na tej drodze towarzyszyć, ale tylko wtedy. Nikogo nie można uszczęśliwiać na siłę, jest to nieskuteczne, a koszty przeogromne.

 

Jacek Saryusz-Wolski


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Pan Janek 27.10.2012 15:35
Dwa cytaty z powyższej unijnej "agitki" typowego euroentuzjasty za niezłą kasiorkę w europarlamencie: "Rozważana jest, wręcz praktykowana, opcja dwuwektorowa, balansowania między Wschodem i Zachodem, między UniąEuroazjatycką i Unią Europejską. Ta pokrętna taktyka i brak jednolitej strategii, to cechy charakterystyczne działań władz. " i drugi: "Unia Europejska jest zirytowana Ukrainą i jest to bardzo niebezpieczne zarówno dla regionu i przyszłości Partnerstwa Wschodniego, jak i dla polskich sympatii ukraińskich. Ta europejska irytacja prowadzi do coraz twardszego stanowiska Unii Europejskiej wobec jej wschodniego sąsiada. Łudzi się elita rządząca dzisiaj na Ukrainie, że nastąpią koncesje w sprawach politycznych." Ad cytat nr 1: i dlatego ta Ukraina mi sie podoba. Pytam: a co nagannego w tym, że Ukraina chce dla własnych-narodowych korzyści "wydoić" i wschód i zachód ? Oczywiście - dla kolesia europosła z Łodzi lepiej byłoby, aby oni - tak jak kiedyś my - najpierw płacili przez długie lata od zgłoszenia akcesu do momentu wstąpienia do unii wielką kasę w postaci składki akcesyjnej a potem, również tak jak my, właziła w d... pejsolom z Brukseli i cieszyła się z rzekomej wielkiej unijnej łaski w postaci ochłapów-unijnych dotacji. Ad. cytat nr 2: irytacja unii ? No, proszę, proszę - jaka ta unia groźna ! Irytuje się! Starch się bać ! Nie rozśmieszajcie mnie ! Wystarczy, że Merkel albo Putin trochę mocniej stukną obcasem - i tym różnym różowym unijnym komisarzom (nieodparcie nasuwa sie analogia do komisarzy ludowych w rewolucji 1917 r.) typu Szultz, Lewandowski irytacja szybko przejdzie . Tak więc, kłania sie takie krótkie powiedzonko: niech się państwo ( polskie) odpier....od Państwa (np. Kowalskich), co w przełożeniu na temat powyższej "unijnej agitki" będzie brzmiało : niech się państwo ( unijne) odpier....od państwa (ukraińskiego). Bo może Ukraina nigdy nie zechce, aby unia dyktowała jej, jak ma np. być krzywizna banana lub grubość i długość ogórka.

Opinie
Igor MatuszewskiIgor Matuszewski Chce skutecznie kontrolować, czy jedynie więcej zarabiać? Radny Piotr Kucharski może to robić i nie trzeba do tego pełnić żadnej funkcji. Można być zwyczajnym radnym, ale może to też robić każdy obywatel. Takie prawo daje ustawa o dostępie do informacji publicznej. Więc pisanie o jakiejś próbie blokowania czegoś jest dość śmieszne i przypomina próbę udowodnienia, że ziemia jednak jest płaska. Jak widać za 350 złotych miesięcznie można wywołać burzę w szklance wody. Jednymi z najbardziej istotnych uprawnień, jakie posiadają radni samorządowi są możliwości sprawowania kontroli nad działalnością miasta lub powiatu. Można je realizować za pomocą organu ustawowego, jakim jest komisja rewizyjna w danym samorządzie, ale także indywidualnie. Co ciekawe zmiany w ustawodawstwie wprowadzone przez PiS dają większe uprawnienia kontrolne radnym indywidualnie, niże wtedy, kiedy działają oni w formie komisji. Każdy radny ma prawo wstępu niemalże wszędzie oraz żądania wszelkich dokumentów związanych z realizacją zadań nałożonych ustawami. Co ważne (bo część urzędników próbuje to robić) jedyne ograniczenia muszą wynikać bezpośrednio z ustawy. W tomaszowskiej Radzie Miejskiej funkcję przewodniczącego Komisji Rewizyjnej pełni Piotr Kucharski. Okazuje się jednak, że inni członkowie tego gremium mają go dosyć i zamierzają odwołać. Czy chodzi o to, że jak sam twierdzi, jest niewygodny dla Prezydenta? Czy tylko o 350 złotych diety więcej. Radny już w poprzedniej kadencji dał się poznać, jako główny samorządowy śledczy. Badał nawet kaloryczność węgla w spółce ZGC. Usilnie poszukiwał nieprawidłowości w TTBS, a następnie próbował załatwiać mieszkania dla własnych kłopotliwych lokatorów. Analiza aktywności radnego z ubiegłej kadencji pokazuje dużą liczbę interpelacji i małą liczbę konkretnych i merytorycznych wniosków.
Co grozi za brak ubezpieczenia ciągnika rolniczego? Ciągnik rolniczy to jeden z najczęściej wykorzystywanych pojazdów w rolnictwie. Posiadanie maszyny wiąże się nie tylko z odpowiedzialnością za jej stan techniczny, ale również z koniecznością wykupienia odpowiedniego ubezpieczenia. Jak się okazuje, zgodnie z prawem polisa jest obowiązkowa, a jej celem jest ochrona właściciela pojazdu oraz innych uczestników ruchu drogowego. Co grozi za brak ubezpieczenia? Przeczytaj nasz artykuł, aby uniknąć nieprzyjemnych konsekwencji prawnych i finansowych.Data dodania artykułu: 21.01.2025 15:12 Astronom: najbliższe tygodnie to dobry czas na obserwacje jasnych planet W najbliższych tygodniach, przy dobrej pogodzie, na nocnym niebie można obserwować: Marsa, Jowisza, Wenus i Saturna, zaś Urana i Neptuna - z pomocą np. lunety. Pod koniec lutego dołączy do nich Merkury. Dla amatorów obserwacji to dobry moment na spojrzenie w niebo - powiedział PAP astronom Jerzy Rafalski.Data dodania artykułu: 21.01.2025 11:02 Film dokumentalny o Liroyu trafi na ekrany kin 21 marca Mówi się o nim, że „jedną płytą wyciągnął polski hip-hop z podziemia”. Później związał się z polityką. Kim jest Piotr Marzec, którego wszyscy kojarzą z jego sceniczną personą, Liroyem? Na to pytanie w swoim najnowszym filmie „Don’t f**k with Liroy” odpowiada reżyserka, Małgorzata Kowalczyk, która wcześniej zrealizowała filmu „Fenomen” o Jurku Owsiaku. Obraz zadebiutuje na ekranach polskich kin 21 marca.Data dodania artykułu: 21.01.2025 10:48
Reklama
ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.
Walentynkowe Ale Kino Tuż przed walentynkami Miejskie Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim zaprasza do sali kinowej Kitka w MCK Tkacz na czarną komedię "Tylko kochankowie przeżyją". Będzie romantycznie, ale i trochę strasznie, bo tytułowi kochankowie, to... para wampirów. Projekcja odbędzie się 12 lutego o godz. 18. Bohaterowie „Tylko kochankowie przeżyją” to wampiry zmęczone setkami lat życia i zdegustowane tym, jak rozwinął się świat. Nie są jednak typowymi przedstawicielami swojego wymierającego gatunku: wprawdzie żywią się krwią i preferują mrok nocy, ale najważniejsza jest dla nich sztuka, literatura, muzyka – i trwająca od wieków miłość. To wyrafinowani smakosze życia, wytworni dandysi zatopieni w XXI wieku, wciąż pamiętający jednak intensywność romantyzmu.Adam (Hiddleston) jest unikającym rozgłosu i słonecznego światła undergroundowym muzykiem, skrzyżowaniem Syda Barreta i Davida Bowiego z Hamletem. Mieszka w odludnej części Detroit, kolekcjonuje gitary, słucha winyli i tworzy elektroniczną muzykę końca świata. Melancholijną samotność rozjaśnia długo oczekiwany przyjazd jego ukochanej, Ewy (Swinton). Razem jeżdżą nocami po wyludnionym Detroit w hipnotycznym rytmie muzyki, celebrując każdą spędzaną razem chwilę. Jednak spokojne życie zakochanej pary zostanie wystawione na próbę, kiedy niezapowiedzianie dołączy do nich nieobliczalna i wygłodniała siostra Ewy – Ava (Wasikowska).Film Jima Jarmuscha to pytanie o nieśmiertelność, o siłę uczucia i moc obietnic w obliczu nieskończenie płynącego czasu. Piękne, wysmakowane zdjęcia nocnych miast w połączeniu z atmosferą melancholii, mroczną muzyką Black Rebel Motorcycle Club, ale i charakterystycznym dla Jarmuscha wyrafinowanym, subtelnym humorem, dają w efekcie stylową, dekadencką perełkę. (Opis filmu za Gutek Film.)Bilety w cenie 10 zł jak zawsze można kupić w sekretariacie Miejskiego Centrum Kultury przy pl. Kościuszki 18 lub online przez serwis Biletyna.pl (https://biletyna.pl/film/Sala-Kinowa-KiTKA-Cykl-ALE-KINO-Tylko-kochankowie-przezyja/Tomaszow-Mazowiecki). Zapraszamy. Data rozpoczęcia wydarzenia: 12.02.2025
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
Reklama
Kto zostanie nowym dyrektorem lub dyrektorką w TCZ? Borowski definitywnie odchodzi Kolejna osoba odchodzi ze szpitala. Już czwarta. Tym razem jest to Konrad Borowski, dyrektor ds. pielęgniarstwa w Tomaszowskim Centrum Zdrowia. Złożył już wypowiedzenie i obecnie przebywa na urlopie. Jak sam twierdzi na chwilę obecną nie widzi możliwości współpracy zarówno z Prezesem szpitala, jak i Starostą Mariuszem Węgrzynowskim. Pojawia się więc wakat na kolejne stanowisko. Kto je zajmie. Od dłuższego czasu mówi się o tym, że Starosta na tę funkcję chce powołać bliską mu politycznie Ewę Kaczmarek zastępca Pielęgniarki Koordynującej Oddz. Chorób Wewnętrznych. Na liście nazwisk pojawia się też córka radnego Szczepana Goski, która zdaniem pracowników TCZ ma zostać umieszczona w roli odchodzącego Borowskiego lub osoby koordynującej tomaszowskie ratownictwo medyczne. Zapewne wkrótce dowiemy się czy pogłoski ze szpitalnych korytarzy się potwierdzą. W ten sposób pełnię odpowiedzialności nad szpitalem przejmuje "ośrodek decyzyjny" w postaci Mariusza Węgrzynowskiego oraz Adrian Witczak, którego w spółce reprezentuje prokurent Glimasiński. Otwarte zostaje pytanie: kto następny: dyrektor - główna księgowa Alina Jodłowska? Z całą pewnością zostaną dyrektorzy, którzy sami nie wiedzą co w spółce robią. Węgrzynowski pozbył się Prezesa, bo szukał ośrodka decyzyjnego Wczorajsza sesja Rady Powiatu Tomaszowskiego zawierała co prawda tylko jeden punkt merytoryczny, ale dyskusja (jeśli można ją tak nazwać) trwa ponad 3 godziny. Jak opisać, to co się działo, by oddzielić własne opinie od prezentacji zdarzeń? Jest to w moim przypadku niezwykle trudne ponieważ sam byłem aktywnym ich uczestnikiem. Dlatego czytelnicy będą mieli możliwość przeczytania dwóch tekstów. Jeden z subiektywną oceną, w formie felietonu, mojego autorstwa. Drugi współpracującej z portalem dziennikarki. Gotowi?
Córki partyjnych kolegów zawsze znajdą pracę w Starostwie Od kilku lat głośno krytykowana jest polityka kadrowa Starosty Mariusza Węgrzynowskiego. Mówi się nawet, że przerost zatrudnienia sięga ok 100 osób przy równoczesnym niedoborze profesjonalnej kadry urzędniczej wyspecjalizowanej w zakresie budownictwa, geodezji, gospodarowania nieruchomościami itd. Piotr Kagankiewicz szacuje, że nadmierne wydatki sięgają nawet czterech milionów złotych. Kolejne umowy miały być podpisywane z początkiem tego roku, a więc kolejne setki tysięcy złotych. Zatrudnienie znajdują członkowie rodzin polityków PiS. Dla przykładu do Wydziału Promocji trafiła córka wójta gminy Będków, Dariusza Misztala, podobnie jak Mariusz Węgrzynowski działacza PiS oraz bliskiej osoby Antoniego Macierewicza. Wójt w ubiegłej kadencji zatrudniał z kolei radnych przyjaznych Staroście. Informacja o tym, co robi konkretnie dany pracownik, okazała się być najbardziej strzeżoną przez wójta tajemnicą. Promocja pęka w szwach. Pracuje w niej kilka osób więcej niż 10 lat temu. Czy jakieś efekty działania można uznać za spektakularne? Chyba tak. Należą do nich niespotykane nigdzie indziej zakupy dewocjonaliów Umorzenie w sprawie Misiewicza bez poważnych zastrzeżeń. W tle prezydent Tomaszowa i jego małżonka Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie w 2016 roku wszczęła śledztwo w sprawie Bartłomieja Misiewicza, byłego rzecznika Ministerstwa Obrony Narodowej i szefa gabinetu politycznego szefa MON Antoniego Macierewicza. Sprawa dotyczyła tego, że 30 sierpnia tamtego roku w bełchatowskim starostwie podopieczny Antoniego Macierewicza miał obiecywać dobrze płatną pracę powiatowym radnym Platformy Obywatelskiej, w zamian za ich poparcie w głosowaniu nad powołaniem wicestarosty bełchatowskiego.
Za to, że nie mamy nowego bloku operacyjnego odpowiada Starosta Węgrzynowski Radni Komitetu Wyborczego Marcina Witko w Powiecie Tomaszowskim oraz Polskiego Stronnictwa Ludowego złożyli wniosek o zwołanie sesji w trybie tzw. nadzwyczajnym. Tematem przewodnim była sytuacja w szpitalu po zmianie Prezesa spółki. Radni chcieli też przepytać Marka Utrackiego i poznać zakres jego kompetencji. W czasie 3 godzin obrad pojawiło się tak wiele wątków, że dla przejrzystości należy relację podzielić na kilka części. To, co najbardziej powinno interesować tomaszowian, to oczywiście poprawa jakości usług, której nie da się przeprowadzić bez ważnych inwestycji. Są one istotne z punktu widzenia rozwoju i coraz większego zapotrzebowania w związku ze starzejącym się społeczeństwa miasta, powiatu. Dyrektor Monika Białas skupiła się na dwóch złożonych wnioskach oraz trzecim, który jest gotowy do złożenia. Skaczcie do góry jak... polityczne kangury Wszystko wskazuje na to, że Adrianowi Witczakowi uda się w krótkim czasie odzyskać dwóch radnych w Radzie Miejskiej. Nie jest tu mowa oczywiście o paniach, które złożyły rezygnację z członkostwa w klubie i partii, nie godząc się z zachowaniami posła Platformy Obywatelskiej. Do radnych KO dołączą najprawdopodobniej dwaj radni Kucharscy, którzy już obecnie uczestniczą w partyjnych zebraniach Platformy. Obaj Panowie dostali się do Rady z listy Polski 2050 Szymona Hołowni, wcześniej mandaty uzyskali kandydując z list PO. Teraz wykonają kolejny kangurzy skok. Co na to Polska 2050? Członkowie partii od swoich radnych się odcinają. Nawet świąteczne życzenia w Tomaszowskim Informatorze Tygodniowym składali osobno. Twierdzą, że panowie w partii nie są i od ich działań się dystansują
Reklama
Reklama
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama