Pierwsza część meczu w wykonaniu obu drużyn wypadła dość przeciętnie. Dużo walki w środku pola, nie przełożyło się na sytuacje bramkowe. Pierwszą dobrą akcję w wykonaniu naszego zespołu obejrzeliśmy dopiero w 22 minucie, kiedy to Morgaś popisał się ładną indywidualną akcją lewą stroną, po czym zdołał dośrodkować piłkę w „szesnastkę”. Niestety znajdujący się w dobrej pozycji Potakowski fatalnie uderzył.
Dwanaście minut później najlepszej okazji do strzelenia gola w tej części gry nie wykorzystał Kubiak, który po dobrym, otwierającym drogę do bramki rywala, podaniu Piechny, znalazł się w sytuacji „sam na sam”. Napastnikowi Lechii zabrakło „centymetrów” do uszczęśliwienia licznie zgromadzonej publiczności i na tablicy wyników wciąż widniał bezbramkowy remis.
Pierwsza połowa, więc remisowa. Lechiści radzili sobie całkiem nieźle w defensywie, jednak pomysłu na dobrą ofensywę zabrakło.
Druga odsłona tego pojedynku to już przewaga faworyta tego meczu. Pierwsze ostrzeżenie piłkarze Lechii zainkasowali w 49 minucie, kiedy to uderzona z rzutu wolnego futbolówka z impetem przeleciała obok słupka Holewińskiego – na nasze szczęście od jego zewnętrznej strony.
Trzy minuty później doskonałą interwencją popisał się Holewiński, który wybronił nam sytuację „1 na 1”.
Niestety w 53 minucie nie pomogło nam już szczęście, ani doskonałe umiejętności naszego bramkarza. Dośrodkowanie z rzut rożnego, małe nieporozumienie w defensywie i Woźniczak strzela pięknego gola głową.
Lechiści na murawie nie istnieją. Ich mało rozgarnięta gra, co raz bardziej frustruje kibiców. Na domiar złego w 62 minucie Milczarek popełnia fatalny błąd w przyjęciu. Piłkę przejmuje Ceglarz i nie dając nic do powiedzenia Holewińskemu, pewnie strzela drugiego gola w meczu podwyższając prowadzenie.
Tuż po stracie bramki Majic przeprowadza zmianę. Kubiaka zastępuje Rakowski. Dziesięć minut później na boisku za Morgasia pojawia się Loncar. Natomiast w 79 minucie kibice żegnają Piechnę, a witają Zaora – ostatnią nadzieję Majica na zmianę wyniku.
Lechiści w końcówce jak by się obudzili. Swoją szanse mieli Cyran i Kowalski, który pojawił się na ostatnie dwie minuty. Bramka graczy z Aleksandrowa wczorajszego dnia była jednak „zaczarowana”. Ten pierwszy minimalnie przestrzelił głową, po dośrodkowaniu Loncara z rzutu rożnego, natomiast Kowalski po raz kolejny w sezonie trafia tylko w słupek.
Niestety trzecia porażka Lechii w sezonie staje się faktem. Nasi piłkarze przegrali kolejne spotkanie z drużyną, która plasuje się w czołówce ligowej. Cztery spotkania i tylko jeden punkt za mecz z Ursusem to mało, tym bardziej, iż dwie gry rozegraliśmy na własnym stadionie.
Kibice „nagrodzili” piłkarzy za ich „wkład” w niedzielny mecz gwizdami i trafnymi epitetami, bo prawdę mówiąc mają prawo czuć się oszukani. Bilet może drogi nie jest, ale niestety za swój wkład finansowy oczekują profesjonalizmu, a na boisku go, co raz mniej.
Jednak nie martwi wynik, a styl. Trener Majic kompletnie się pogubił z ustawieniem. Bez ładu, składu, piłkarze sobie, a trener sobie - tak można podsumować w dniu dzisiejszym poziom sportowy, jaki prezentuje zespół z Nowowiejskiej.
Ciekawy jestem, co powie trener dla tomaszowskiej telewizji współpracującej z klubem. Pytań jest co najmniej kilka, a wymówek co raz mniej.
Dlaczego Grzegorz Piechna mając na karku 36 lat nie ma pomocy z przodu i musi harować za dwóch? Przypomnę, iż napastnik swój wiek już ma a poza tym najprawdopodobniej nigdy w życiu nie grał w takim ustawieniu. W WOYu „Kiełbasie” partnerował Mirecki, w Opocznie Stańdo, w Kielcach Andradinę.
Dlaczego w meczu z słabszymi rywalami, bądź z ligową czołówką u siebie gramy jednym napastnikiem?
Co miała dać zmiana gracza w 88 minucie, kiedy to wiadomo już było, iż meczu tego nawet nie zremisujemy?
Co się dzieje z Zaorem, Kowalskim i Loncarem, iż nie grają od pierwszej minuty?
Tak naprawdę darząc szczerą sympatią trenera Majica i nie będąc zwolennikiem zmian szkoleniowca, to trzeba sobie stwierdzić, iż czas trenera z dalekiej Czarnogóry powoli dobiega końca (o ile już nie dobiegł). Z taką grą to my nawet w okręgówce niewiele byśmy zdziałali. Czas chyba zastanowić się także nad przyszłym sezonie i postarać się o to aby w Klasie „A” wystawić zespół rezerw Lechii, gdzie ogrania nabiorą zmiennicy i juniorzy, ale to już polityka przyszłości.
W najbliższa niedziele do Tomaszowa przyjeżdża WKS Wieluń. Początek meczu o godzinie 11.
Napisz komentarz
Komentarze