Tomaszowskie drużyny dzielą dwie klasy rozgrywkowe, obie w zeszłym sezonie świętowały sukcesy. Lechia po 21 latach awansowała do trzeciej ligi, Kawaleria po raz pierwszy w krótkiej historii istnienia gra w lidze okręgowej. Faworyt, więc mógł być tylko jeden.
Majic od pierwszej minuty postawił na graczy, którzy spotkania ligowe zazwyczaj rozpoczynają na ławce rezerwowych. Na boisku nie było widać dużej różnicy klas. Już w drugiej minucie spotkania oddalony od bramki około dwudziestu metrów, były Lechista Wojciech Bogusz popisał się fantastycznym strzałem z rzutu wolnego. Stojący między słupkami rezerwowy bramkarz Chachuła był bez szans i ku zdziwionej, licznie zgromadzonej publiczności to Kawaleria, jako pierwsza w tym meczu objęła prowadzenie.
Gości próbowali wyrównać stan rywalizacji, jednak ambitnie grający wojskowi nie pozwolili na zbyt wiele. W 15 minucie rozdrażniony poczynaniami kolegów Kowalski próbuje silnego strzału z dystansu, lecz na swoje nieszczęście piłka trafia w słupek. Przytomność w szesnastce zachował jednak Zaor, który silnym strzałem pod poprzeczkę nie dał szans Adamczykowi i doprowadził do wyrównania.
Mimo przewagi w polu Lechistów, po raz kolejny w tym sezonie daje znać o sobie słaba ofensywa. Kawalerzyści także nie zachwycali ostatnio, ale na tle silniejszego rywala wypadli tym razem nieźle.
W 41 minucie mamy pierwszą zmianę w zespole zielono – czerwonych. Boisko opuszcza kontuzjowany Mateusz Milczarek (efekt przewinienia rywala kilka minut wcześniej), zastępuje go jego imiennik Mateusz Matysiak. Na boisku niewiele się dzieje, więc do przerwy mamy niespodziewany remis.
Tuż po przerwie trener Majic decyduje się na kolejną zmianę. Z kibicami żegna się Igor Świątkiewiecz, a zastępuje go Przemysław Morgaś. Był to prawdziwy „strzał w dziesiątkę”.
Sześć minut później Po ładnej dobrej sytuacji i pięknym podaniu Zaor młodzieżowiec Lechii znalazł się w dogodnej sytuacji do strzelenia gola i jej nie zmarnował. Przemek ładnym technicznym strzałem sprawił, iż Adamczyk po raz drugi w tym meczy wyciągał piłkę z bramki.
Lechiści nie poszli jednak za ciosem, na co po raz kolejny zareagował Majic. W 58 minucie mamy trzecią zmianę. Za słabo grającego Kowalskiego wchodzi Szymczak. Na boisku wciąż niewiele się dzieje.
70 minuta to ostatnia zmiana w zespole Lechii. Lekko kulejącego Zaora zastępuje Kubiak. Wyróżniający się w tym meczu Morgaś po raz kolejny dał znać o sobie w 76 minucie, kiedy to popisał się pięknym rajdem lewą stroną, zakończonym idealnym dośrodkowaniem na głowę Kacpra Rakowskiego. Ten nie mając wyboru strzelił trzeciego gola dla wyżej rozstawionej drużyny „gości”.
Zmartwieni utratą gola wojskowi zaczynają popełniać katastrofalne błędy. W 78 minucie doskonałej okazji do strzelenia gola nie wykorzystał Rasović, który będąc w sytuacji „sam na sam” z Adamczykiem strzelił wprost w bramkarza. Nie był to udany występ zawodnika z dalekiej Czarnogóry, który co rusz tracił piłkę, bądź próbował uderzać z dziwnych pozycji.
Wydawało się, iż Lechiści mają mecz pod kontrolą i raczej nic ciekawego wydarzyć się nie może. W 88 minucie fatalne nieporozumienie Polita z Dolotem wykorzystał Wojciech Bogusz, który silnym strzałem po raz drugi w tym pojedynku wpisał na listę strzelców.
Mamy bramkę kontaktową, sędzia dolicza cztery minuty, a Lechiści wryci w murawę dosłownie stanęli. W 92 minucie Chachuła fatalnie wybił wrzuconą w pole karne piłkę, ta wpadła pod nogi Jaśkowskiego, który ma pustą bramkę przed sobą, ale w tylko sobie wiadomy sposób fatalnie pudłuje!
Minutę później gracze Kawalerii stają przed kolejną szansą, ale tym razem Chachuła nie ma problemów z interwencją, ponieważ strzał jest zbyt lekki i czytelny. Co za emocje, co za mecz. Wspaniałe derby, oraz wspaniała postawa zawodników występujących w roli gospodarzy.
Lechiści po raz kolejny słabo, ale są pozytywy. Tomaszowianie mają dobrych, rodowitych piłkarzy! Nie łapiący się nawet w rezerwach, były piłkarz Lechii Wojciech Bogusz zagrał znakomicie, pokazując, że silna strona tego gracza to nie tylko stałe fragmenty gry, ale także inteligencja.
W pierwszym meczu pucharowym świetnie zagrał Łukasz Rak, który wkręcał niby tych lepszych Lechistów w murawę, jak dobrze naoliwiona wkrętarka.
Wnioski wyciągnijcie sobie sami. No cóż, piąty sort z ligi Albańskiej nic nie udowodnił. Na wyróżnienie zasługuje jedynie Velimir Loncar, który mądrze próbował rozgrywać piłkę, popisując się nienagannym techniką.
No cóż wstydu na szczęście nie było, ale jęk kibiców z doliczonego już czasu gry, kiedy to zawodnik Kawalerii nie doprowadził do remisu….oznaczał jedno…fani Lechistów postawą swoich pupili po raz kolejny zachwyceni nie byli.
Kowalski od początku sezonu bardzo słabo. Dolot obniżka. Szymczak kompletnie nieudany sezon. Zaor i Kubiak po kontuzjach. Matysiakowi sił starcza na 45 minut, chociaż zaangażowania zarzucić mu nie można. Defensywa kompletnie w rozsypce. Formę trzymają Tonowicz, Król, Cyran i Holewiński.
Dobrze spisują się także młodzi, którzy starają jak mogą, jednak żadnej z nich nie jest na tyle doświadczonym graczem, aby móc poprowadzić zespół do zwycięstwa, a ich forma to także duże wahadło. Powoli runda zbliża się ku końcowi, więc zimą trzeba będzie sobie zrobić prawdziwy rachunek sumienia, inaczej o drugiej lidze w przyszłych latach nie ma co marzyć.
Już w niedziele o godzinie 11 na Nowowiejską przyjeżdża trzeci w tabeli Sokół Aleksandrów. Łatwo nie będzie, bo postawa klubu z Aleksandrowa to spora niespodzianka.
Kawaleria – Lechia 2:3
02” Bogusz 1:0
15” Zaor 1:1
52” Morgaś 1:2
76” Rakowski 1:3
88” Bogusz 2:3
Skład Lechii: Chachuła, Milczarek (41” Matysiak), Turek, Polit – Rasovic, Kowalski (58” Szymczak), Loncar, Świątkiewicz (46” Morgaś), Zaor (78” Kubiak), Rakowski
Skład Kawalerii: Adamczyk - Bożyk, Krawczyk, Owsianka, Lewandowski - Nowak - Jaśkowski, Bogusz, Jaszczyk, Duła - Stańczyk
Napisz komentarz
Komentarze