Przed tym pojedynkiem trener Majić zdecydował się na eksperymentalną jedenastkę. W bramce obejrzeliśmy Michała Chachułę. W defensywie zagrali: Dolot, Turek, Milczarek i Polit. Jako boiskową „szóstkę” na boisku zobaczyliśmy Velimira Loncara. Formacja pomocy złożona była z: Kamila Szymczaka, Mariusza Kowalskiego, Igora Świątkiewicza, oraz Milosa Rasovica. Na szpicy wystąpił Kacper Rakowski.
W zespole gości na ławce trenerskiej zasiadł szkoleniowiec, który wraz z trenerem Pawłowskim doprowadził Lechistów do IV ligi. Robert Chmielewski, bo o nim mowa na murawę desygnował kilku rodowitych tomaszowian. W klubie z Poświętnego od pierwszej minuty obejrzeć mogliśmy m.in. Łukasza Raka, Marcina Luska, Krzysztofa Chrzanowskiego i Tomka Barańskiego.
Mecz rozpoczął się od sporej przewagi Lechii. Już w 2 minucie spotkania dobrą zespołową akcję i błąd defensywy przyjezdnych wykończył Igor Świątkiewicz. Młodzieżowiec Lechii ładnym technicznym strzałem z 12 metra nie dał szans zaskoczonemu Lenarcikowi. Cztery minuty później szansę na podwyższenie wyniku miał Rakowski, ale Lenarcik tym razem nie dał się zaskoczyć.
W 10 minucie szczęścia próbuje Kowalski, ale jego strzał ląduje w rękawicach bramkarza. Kolejny kwadrans to słaba gra zespołu Lechii. Nasi zawodnicy poruszają się ospale, jednak wyższe umiejętności piłkarskie pozwalają kontrolować wynik tego meczu.
W 23 minucie Lenarcika próbował zaskoczyć Szymczak, ale Kamil uderzył zbyt lekko.
Drużyna gości gra, co raz odważniej, szukając swojej szansy w kontrataku i stałych fragmentach gry. W 24 minucie spotkania, były Lechista, Krzysztof Chrzanowski podszedł do rzutu wolnego. Piłka ustawiona na ok. 20 metrze nie sprawiła jednak problemów Michałowi Chachule.
Minutę później kolejnej szansy nie wykorzystał Rasovic do spółki z Rakowskim. Szymczak ładnym prostopadłym podaniem uruchomił obu piłkarzy, jednak Kacper z Milosem nie potrafili się porozumieć, który z nich ma oddać strzał i w dobrej sytuacji górą okazał się wychodzący na 15 metr bramkarz przyjezdnych.
I to by było na tyle dobrego. Lechiści przez kolejny okres gry kompletnie olali sobie niżej rozstawionego rywala i przy okazji kibiców. Za swoją niegodną postawę szybko zostali skarceni. W 39 minucie arbiter główny tego meczu podyktował rzut karny za faul na Łukaszu Raku.
Do „jedenastki” podszedł sam poszkodowany, który nie dając szans Chachule, pewnym strzałem z „wapna” doprowadził do wyrównania.
Niespełna pięć minut później od utraty drugiego gola ratuje nas Chachuła, który intuicyjną interwencją zażegnał niebezpieczeństwo w postaci zamieszania w polu bramkowym Lechistów.
Do przerwy mamy, więc niespodziewany remis 1:1. Trener Majic szybko decyduje się na zmianę. Na boisko wpuszcza „bohatera” z Zelowa – Daniela Potakowskiego, oraz Klaudiusza Króla. Murawę opuszczają Świątkiewicz i Rasović.
Niewiele to wnosi do gry. Tomaszowscy piłkarze na tle słabszego i ambitnie grającego rywala prezentują się fatalnie. Majic tracąc już swoją cierpliwość do gry desygnuje w miejsce Loncara – Michała Tonowicza, a w miejsce Rakowskiego – Grzegorza Piechnę. Limit zmian wykorzystany, ale postawa sportowa „naszych” wciąż bez zmian. Brak dokładności, brak jakiegokolwiek pomysłu na rozegranie skutecznej akcji, aż razi w oczy.
W doliczonym czasie gry piłkę meczową ma Szymczak, ale to nie był dzień Kamila. Znajdującego się na wolnej pozycji do strzału, kapitana Lechii przepiękną bramkarską paradą „pokonał” Lenarcik.
Piłkarze, kibice, trenerzy mogą szykować się do dogrywki. Chmielewskiemu nie pozostawało nic innego jak stawiać na defensywę i liczyć na kontratak, bądź akcje sytuacyjne. Majic natomiast postawił na konsekwentną ofensywę.
Drużyna gości broniła się dzielnie do setnej minuty, kiedy to w polu karnym znajdujący się w dobrej sytuacji strzeleckiej Król został popchnięty. Arbiter bez zastanowienia dyktuje drugi rzut karny w meczu, jednak tym razem dla Lechii. Wykonawcą będzie Piechna, który tuż przy linii autowej zabrał piłkę i ustawia ją na jedenastym metrze. Krótki rozbieg „Kiełbasy”, Lenarcik „tańczy” niczym Jerzy Dudek w Stambule na Atiatiurk, ale na doświadczonym Piechnie nie robi to wrażenia.Bramkarz rzuca się w lewo, Piechna strzela w prawo i tym samym wyprowadza zespół Lechii na prowadzenie.
Podłamana i zmęczona drużyna goście niewiele jest już w stanie działać, a Lechistom w końcu zaczęło coś wychodzić. W 111 minucie Piechna „zatańczył” z rywalami w polu karnym i lekkim strzałem podwyższył wynik.
Pięć minut później fantastycznym, technicznym uderzeniem popisał się Król, przelobował Lenarcika i ustalił wynik tego niemrawego, ale okraszonego w niespodziewane emocje meczu.
Co tu dużo pisać. Lechiści zagrali tragicznie. Mimo wyniku 4: 1, kibice mogli się czuć zawiedzeni. Nie będę tutaj nikogo tłumaczył, ale wierzyć trzeba, iż pojedynek ten był jedynie wypadkiem przy pracy.
Przyjezdni, a wśród nich ex-gracze Lechii pokazali się z dobrej strony. Bardzo dobry mecz zagrał Łukasz Rak, który często „wkręcał” naszych jak chciał i gdzie chciał. W pojedynkę jednak niewiele zdziałał. Dobrze dysponowany był także Lusek. Kilka ciekawych rajdów pokazał Chrzanowski, a dobrym przygotowaniem drużyny wykazał się do spółki z Kardynią – Chmielewski.
No cóż tomaszowianom grającym w innych drużynach pozostaje życzyć jak największej liczby sukcesów. Lechistom większego zaangażowania.
Kolejne emocje, już w sobotę. W Tomaszowie o godzinie 17 rozpocznie się mecz pomiędzy dwoma beniaminkami. Rywalem Lechii będzie dziesiąty w tabeli GKP Targówek.
Napisz komentarz
Komentarze