Program Rewitalizacji to temat, który dominował w czasie minionej kadencji samorządowej. Mówili o nim wszyscy od prawa do lewa a także Ci, stojący całkowicie pośrodku. Jedni delikatnie krytykowali inni zadawali pytania, pozostając w pozycji wyczekującej. A wszystko zaczęło się od tego, że ku zaskoczeniu wszystkich już kilka miesięcy po zaprzysiężeniu nowych władz miasta w 2006 roku dotarła do nas sensacyjna wiadomość, że Tomaszów uzyska 100 milionów złotych dofinansowania ze środków unijnych. Nic dziwnego, że polityków ogarnął hurra optymizm, który próbowaliśmy studzić nieco na naszym portalu, przestrzegając, że mamy jedynie do czynienia z wirtualnymi pieniędzmi, które stoją pod tym większym znakiem zapytania, że program, który ma uzyskać dofinansowanie po prostu nie istnieje.
- Oczywiście, że program nie istniał - mówi ówczesny wiceprezydent Grzegorz Haraśny. - Pojawiła się jednak niespodziewanie możliwość uzyskania dużej dotacji, ponieważ uwolniły się środki w ramach przeszacowania funduszy przez Ministerstwo Rozwoju Regionalnego. Osobiście przekonywałem władze wojewódzkie, że rewitalizacja Tomaszowa musi być uznana za projekt kluczowy dla rozwoju całego województwa łódzkiego. Udało się. Warto przy tej okazji przypomnieć, że rozmiar przedsięwzięcia był zupełnie wyjątkowy od samego początku. Wystarczy popatrzeć w jakiej wartości były podobne programy w innych miastach. Wszystkie nie przekraczały 30 milionów złotych. To nie był przecież jeden projekt ale szereg inwestycji komponujących się w jedną całość nad którymi pracowała grupa osób przez ponad trzy lata. Dzisiaj niewiele z tego zostało
Wniosek o dotację złożono w najgorętszym czasie kampanii wyborczej 2010 roku. W prasie pojawiły się fotografie z dziesiątkami segregatorów zawierających dokumenty, projekty, uzgodnienia i analizy. Już wtedy słychać było ciche głosy, że z wnioskiem nie jest wszystko do końca w porządku. Miejscy urzędnicy jeździli, wyjaśniali, próbowali przekonywać urzędników wojewódzkich. Wszystko bezskutecznie. Wniosek został odrzucony ze względów formalnych. Przyszło rozczarowanie i niestety kompromitacja.
- Najgorszym jest to, że Program znajdował się na liście projektów indykatywnych a więc kluczowych - wyjaśnia Haraśny. - Nie musiał więc konkurować z innymi projektami. To, co należało zrobić, to poprawnie przygotować wniosek i zawieźć go do Urzędu Marszałkowskiego i czekać na akceptację.
Już 15 grudnia 2010 r. Zarządzeniem Prezydenta Miasta została powołana komisja ds. przejęcia dokumentacji Biura Pełnomocnika ds. Rewitalizacji Miasta, która została przekazana powołanej na to stanowisko Grażynie Rusin, dotąd inspektorowi w Wydziale Inwestycji. Rezygnację ze stanowiska Grzegorz Sławiński złożył kilka miesięcy wcześniej.
Sprawa odrzuconego z przyczyn formalnych wniosku budziła sporo emocji. Radni, w tym Tomasz Trzonek, Jacek Kowalewski, domagali się wskazania osób winnych kompromitującej sytuacji oraz wyciągnięcia w stosunku do nich konsekwencji służbowych.
- Powołano zespół kontrolny w celu ustalenia stopnia wywiązania się pracowników z obowiązków powierzonych w zakresie sporządzenia dokumentacji, w szczególności studium wykonalności i wniosku wraz z załącznikami w ramach projektu „Rewitalizacja Centrum Miasta” - informuje pełnomocnik prezydenta miasta ds. komunikacji społecznej, Jakub Pietkiewicz. - Jednak z chwilą powołania zespołu kontrolnego zapadła decyzja o ponownym ubieganiu się o dofinansowanie zaplanowanej inwestycji. Zmiany personalne w Biurze Pełnomocnika ds. Rewitalizacji Miasta i cały wysiłek zespołu pracowników Urzędu przygotowującego nowy wniosek (w tym również poszczególnych członków zespołu kontrolnego) zostały skierowane na poprawienie dotychczas wytworzonej dokumentacji jak i na udoskonalenie samych procedur przygotowania kompletnego wniosku. Prace zespołu kontrolnego zostały tym samym zawieszone do czasu złożenia nowego wniosku aplikacyjnego.
Podobnych wyjaśnień udzielono kilka miesięcy temu radnym dopytującym o wyniki kontroli. Ponadto usłyszeli oni enigmatyczne odpowiedzi sugerujące, że osoby odpowiedzialne już w Urzędzie Miasta nie pracują.
W międzyczasie Urząd Marszałkowski w Łodzi ogłosił 18 kwietnia 2011 r. konkurs na dofinansowanie projektów w ramach Osi Priorytetowej VI Odnowa obszarów miejskich Działanie VI.1 Rewitalizacja obszarów problemowych RPO Województwa Łódzkiego na lata 2007 – 2013. Termin ich złożenia upływał 03 czerwca 2011 r.
Prace w Urzędzie Miasta związane z przygotowaniem wniosku trwały do końca maja 2011 r. i związane były m. in. ze zmianą koncepcji projektu rewitalizacyjnego. Ostatecznie do konkursu zostały złożone cztery odrębne wnioski a sama rewitalizacja została podzielona na sześć zadań. Tym razem udało się wszystkie z nich przeprowadzić przez ocenę formalną.
- W drugiej połowie roku 2011 nastąpiło rozstrzygnięcie konkursu i podjęte zostały zmiany organizacyjne w Urzędzie Miasta, podporządkowane sprawnej realizacji zadań inwestycyjnych w ramach projektów rewitalizacyjnych objętych dofinansowaniem - wyjaśnia Pietkiewicz. - W czerwcu 2011 r. przewodniczący zespołu kontrolnego zgłosił Prezydentowi Miasta wniosek o zawieszenie prac zespołu.
Według wyjaśnień pełnomocnika, nie ingerowanie zespołu kontrolnego i nie zakłócanie pracy osób zaangażowanych w projekt rewitalizacyjny było z perspektywy czasu postępowaniem prawidłowym a w wyniku przeprowadzonych zmian organizacyjnych i personalnych w Urzędzie Miasta skład powołanego zespołu kontrolnego uległ dezaktualizacji. Dalsze ewentualne prace zespołu wymagałyby zmiany jego składu.
Zdaniem władz miasta na moment złożenia wniosków do konkursu w czerwcu 2011 r. żadnej z osób pracujących w Urzędzie Miasta nad ich opracowaniem nie można było przypisać ponad wszelką wątpliwość odpowiedzialności za uchybienia powstałe przy sporządzaniu poprzedniego wniosku w 2010 roku.
Trudno się z taką opinią jednak zgodzić, ponieważ zaprezentowana przez nas w artykule „Wniosek formalnie niepoprawny” decyzja Urzędu Marszałkowskiego zawiera konkretne zarzuty w stosunku do złożonego wniosku. Nie trudno chyba jest znaleźć osobę, która np. wyliczyła w wadliwy sposób podatek VAT, błędnie wykazała koszty po stronie kwalifikowanej, czy wypełniała wniosek wpisując do niego w różnych miejscach niespójne dane. Nie wydaje się do tego konieczne powoływanie biegłych sądowych i tworzenie sejmowych komisji śledczych. Na weryfikację wystarczyłby jeden, góra dwa dni.
Podkreśla się dodatkowo, że ingerencja zespołu kontrolnego w trwający cały czas proces ubiegania się o dofinansowanie rewitalizacji miasta i jej przeprowadzenie, wiązałaby się z niepotrzebnym absorbowaniem osób zaangażowanych w realizację projektu. Jednocześnie w czerwcu 2011 r. część osób związanych z procedowaniem poprzedniego wniosku nie była już zatrudniona w Urzędzie Miasta.
Co ciekawe, to zespół powołany do kontroli nie dokumentował żadnych wykonywanych przez siebie czynności kontrolnych oraz nie wypracował ostatecznie wspólnego stanowiska w formie protokołu z kontroli.
Fakt ten sam w sobie stanowi kuriozum. Chyba nigdzie indziej nie miała miejsca sytuacja, by zespół powołany do kontroli nie był w stanie przygotować jakiegokolwiek protokołu z jej przeprowadzenia. Czy ktoś wyobraża sobie na przykład kontrolę NIK, po której nie pozostaje żaden ślad w dokumentach? Ja sobie nie wyobrażam.
- A ja wręcz przeciwnie - mówi Grzegorz Haraśny. - Ponieważ odpowiedzialność moim zdaniem ponosi tu tylko jedna osoba a jest nią prezydent Rafał Zagozdon. Jest to odpowiedzialność nie tylko za błędy formalne we wniosku ale też za długoletni brak zainteresowania, za niechęć do ludzi którzy próbowali cokolwiek w tej materii robić, za niereagowanie na zgłaszane potrzeby i prośby, za brak wiary, że to warto robić. Sytuacja zmieniła się w 2010 roku kiedy zorientowano się, że Rewitalizacja może być istotna w kampanii wyborczej. To prezydent zdecydował, mimo negatywnych opinii pełnomocnika ds. Rewitalizacji, aby jednak nieprzygotowany do końca wniosek złożyć, mimo że była możliwość aby termin jego złożenia przesunąć. Także formalnie Pełnomocnik d/s Rewitalizacji, Biuro d/s Rewitalizacji, Wydział Strategii były organizacyjnie w pionie Prezydenta a pod wnioskiem jest jego podpis. Trudno więc, by zespół kontrolny, jako osobę odpowiedzialną wskazał własnego szefa.
Napisz komentarz
Komentarze