Co takiego denerwuje naszych samorządowców? Otóż najbardziej denerwujące mają być działania ograniczające możliwości finansowe samorządów. - Wysiłek finansowy prowadzący do zlikwidowania nadmiernego deficytu sektora finansów publicznych (…) odbywa się kosztem podsektora samorządowego - czytamy w treści dokumentu przyjętego przez radnych. Być może i można by przyznać słuszność tego typu rozumowaniu, bo nie od dzisiaj wiadomo, że Rząd nakłada na lokalne władze coraz to nowsze zadania nie rekompensując w dostateczny sposób kosztów z nimi związanych, gdyby nie to, że dwie strony uchwalonej rezolucji to najzwyklejszy w świecie bełkot. Dziwić się należy rajcom, którzy podnieśli swoje ręce w geście jej poparcia.
Na początek warto odnieść się do chociażby kilku zawartych w niej treści (często zaprzeczających sobie nawzajem). Zaczynając od podatków, radni uważają, że wpływ na złą kondycję finansową samorządów ma m.in. obniżenie kilka lat temu stawek podatku dochodowego od osób fizycznych, co ciekawe z drugiej strony jako jedną z przyczyn wskazują wzrost stawek podatków od towarów i usług. Czyż nie jest to najzwyklejszy i dosyć populistyczny groch z kapustą?
Badający zagadnienia wpływu czynników fiskalnych na rozwój gospodarczy krajów ekonomiści wyróżniają dwie tzw. mentalności podatników. Mówi się o nich: mentalność północna i południowa. Różnice te wynikają z cech charakteru ludności zamieszkującej poszczególne państwa. Otóż okazuje się, że statystyczny południowiec zdecydowanie mniej jest skłonny do płacenia podatków niż obywatel północy Europy. Co za tym idzie w przypadku wysokich stawek dochodowych danin, jego aktywność skupia się na wypracowywaniu metod unikania ich płacenia. W efekcie wpływy budżetowe maleją wraz ze wzrostem progów podatkowych. Efekt widać gdy porównuje się konkretne przychody państwa. Okazuje się, że najczęściej w krajach, gdzie obciążenia dochodowe są większe, wpływy z podatków bezpośrednich są niższe niż te, które mają charakter pośredni (VAT). Dlaczego? Bo zbyt wysoki podatek dochodowy wpływa demotywująco ale równocześnie wykorzystywane są wszelkie metody na unikanie jego płacenia (np. rejestracja firm w tzw. rajach podatkowych).
Z rezolucji nie do końca wynika, czy radni są za podwyższeniem, czy może za obniżeniem podatków, czy może za zastosowaniem innych mechanizmów, które mogłyby wpływy podatkowe zwiększyć, lub chociażby ograniczyć ich wypływ poza granice.
„Rezolucjoniści” podnoszą, że od wielu lat „trwa proces obarczania samorządów lokalnych nowymi zadaniami lub zwiększania zakresu już wykonywanych zadań bez zapewnienia odpowiednich środków na ich realizację”. Oczywiście można powiedzieć, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Już w czasie wprowadzania reformy samorządowej autorstwa profesora Kuleszy było wiadomo, że będzie następowało stopniowe przejmowanie kolejnych zadań będących w gestii administracji rządowej. Dlatego między innymi skomunalizowano należący do Skarbu Państwa majątek, wyposażając w jego składniki władze lokalne. Na przestrzeni blisko 20 lat jedni nauczyli się z niego w sposób optymalny i generujący konkretne dochody korzystać a inni jedynie majątku się wyzbywali. W międzyczasie wzrósł też udział JST w podatku dochodowym od osób fizycznych i prawnych.
Niestety radni starają się nie dostrzegać kosztów, jakie na przestrzeni lat generuje administracja, w tym lawinowego wzrostu wynagrodzeń o czym niejednokrotnie pisaliśmy na łamach naszego serwisu (Kto i ile zarabia w Tomaszowie Mazowieckim cz. 1 - Zostań dyrektorem Kto i ile zarabia w Tomaszowie Mazowieckim cz. 1 - Zostań dyrektorem a także "Głodowe" pensje samorządowców) oraz całkowitego upadku gospodarczego miasta, do którego przyczyniły się kolejne ekipy nim rządzące.
Zabawne jest to, że Ci sami radni radośnie wyrażają zgodę na sprzedaż ostatnich terenów inwestycyjnych w Specjalnej Strefie Ekonomicznej z przeznaczeniem pod budowę magazynów logistycznych, co uznać należy za najgłupszą decyzję 2012 roku. Ciekawe co teraz będziemy proponować potencjalnym inwestorom? Chodzi zresztą o całą politykę gospodarczą miasta, w którym by zrobić na złość Kuklińskiemu doprowadzono do unieważnienia planu zagospodarowania przestrzennego. Zrobiono na złość mieszkańcom miasta, bo wyrzucono pieniądze w błoto a dokumentu jak nie było tak nie ma.
Cieszy, że radni dostrzegli problem wzrostu wynagrodzeń nauczycieli. Tyle tylko, że ich uwagi skierowane powinny być nie do Rządu ale do Związku Nauczycielstwa Polskiego, który broni Karty Nauczyciela, niczym bataliony Szarych Szeregów powstańczych barykad. Kolejne ekipy rządzące nie mogą sobie poradzić z reformą dokumentu, który wpływa demotywująco, niszczy polską oświatę a z nauczycieli czyni wyrobników 20 godzinnego pensum. Szkoły prywatne, których Karta nie dotyczy do swojej działalności jakoś nie dopłacają.
Podobnie rzecz ma się w temacie Opieki Społecznej. Lokalny wzrost gospodarczy czyniłby ją potrzebną w ograniczonym zakresie.
Niestety prawdziwe kłopoty dopiero nas czekają. Należy przewidywać, że kryzys gospodarczy zacznie się nasilać w stosunku wprost proporcjonalnym do ubywających unijnych funduszy pomocowych, które co by o nich nie mówić pobudzały koniunkturę nie tylko na rynku usług budowlanych.
Napisz komentarz
Komentarze