U nas też wcale wesoło nie jest. Tylko, że tu, udający lewicowość działacze jednej partii usiłują wykolegować pozujących na lewicę partyjniaków z konkurencyjnej sitwy. Prześcigają się przy tym w obietnicach, licząc na to, że durny lud je kupi a lekarstwo na robotniczą niedolę mają wszyscy takie samo (podobnie Hollande). Ma nim być opodatkowanie najbogatszych.
Jednym słowem dorobiliśmy się współczesnego gatunku Janosików. Z tą różnicą, że podhalańskie zbóje rabowali bogatych i dawali biednym a dzisiejsi rabusie z ulicy Wiejskiej chcą zabierać uczciwym i dawać… sobie.
Bida do mojej taksówki codziennie przez przyciemnione szyby i dziurkę od klucza zagląda, to też moja pierwsza reakcja, kiedy usłyszałem, że panowie Miller i Palikot chcą podnieść podatki najlepiej zarabiającym, była taka, że pomyślałem sobie, że właściwie to dobrze im tak. Zarobili, mają, to niech oddają, bo czemu oni mają mieć a ja nie. Najlepiej zabrać im nie 50% dochodów a 99%. Zareagowałem niestety tak, jak tego się po mnie oraz większości ubożejącego społeczeństwa spodziewano.
Negatywne emocje stygną u mnie szybko. W tym konkretnym przypadku, mogę śmiało powiedzieć, że nawet bardzo szybko (dwa głębsze oddechy i już). Przypomniałem sobie, że przecież ja też podatki płacę i regularnie co miesiąc zanoszę pieniążki fiskusowi. Zrozumiałem, że może przecież zdarzyć się sytuacja taka, że za kilka lat komuś przyjdzie do głowy podnieść je nie tylko najbogatszym ale także i mnie. Najłatwiej przecież dołożyć kolejne obciążenia uczciwym frajerom.
Cwaniaki jak nie płacili, tak płacić nie będą, a swoimi pieniędzmi zasilą budżety rajów podatkowych, tak jak to robi populista Palikot i polskie Urzędy Skarbowe mogą im wszystkim… wysłać kartki z życzeniami na święta (oczywiście na koszt polskiego podatnika).
Okazuje się, że setki, jeśli nie tysiące, drenujących polski rynek firm nie płaci w Polsce podatków wcale. Z drugiej strony trudno się dziwić, mają taką możliwość, to kombinują. Ktoś im to przecież umożliwił, podpisując umowy międzynarodowe i tworząc prawo.
Koledzy na postoju się oczywiście ze mną nie zgadzają - Wiesz ile zarabiają dyrektorzy banków i innych firm? - mówią, używając argumentów zasłyszanych w telewizji. - To wszystko naszym kosztem…
Przyznam, że dziwna to argumentacja, bo moim kosztem to raczej na pewno nie. Kredytów nie posiadam, a samochód mam w leasingu 0%, za przelewy mój bank nie pobiera prowizji ani opłat za prowadzenie konta. Lokat nie posiadam, bo mnie na nie stać. Więc czemu niby moim kosztem? Może jest w tym jakaś głębsza myśl ale szkoda czasu, by się nad nią dłużej zastanawiać.
Faktem natomiast jest, że ci dyrektorowie, prezesi i menadżerowie wykazują w zeznaniach podatkowych całość swoich dochodów w odróżnieniu od wielu innych grupo zawodowych, których rzeczywiste dochody często im dorównują albo przewyższają. W tej sprawie lewicowi populiści (i nie tylko oni) ma się rozumieć milczą. Dlatego mamy (także w Tomaszowie) np. dentystów, których roczny dochód sięga 10.000 złotych a domy mają wartość 100 letniej ich pracy.
Podwyższanie podatków to oczywista bzdura obliczona jedynie na wywołanie emocji osoby, która słucha tych absurdalnych pomysłów. Nawet dzieci wiedzą, że jak ktoś im coś próbuje zabrać, to naturalnym odruchem jest obrona przed złodziejem. Oczywistym jest, że jak ktoś będzie miał możliwość uniknięcia płacenia podatków, to ich będzie unikał. Sensownym byłoby doprowadzenie do sytuacji, w której stanie się to po prostu nieopłacalne. Taki cel miał między innymi wprowadzony podatek liniowy.
Napisz komentarz
Komentarze