O sprawie zrobiło się głośno kiedy pod koniec ubiegłego roku do mediów dotarła wiadomość, że Prezydent Miasta wystąpił do prokuratury o zbadanie legalności wydanej przez kierowany przez niego Urząd. To władze miasta zaskarżyły też własną decyzję do SKO. Takie zachowanie wywołało niemałe zdziwienie i stanowi chyba jeden z nielicznych w Polsce przypadków, kiedy organ wydający decyzję sam występuje o jej unieważnienie. Zaskoczenie jest jeszcze większe ponieważ w ubiegłym tygodniu okazało się, że mimo, iż od początku sugerowano, że w sprawie terenów dawnego Herbapolu mamy do czynienia z jedną decyzją, wydaną pod koniec 2010 roku, to decyzje były jednak dwie i to ta druga właśnie (25 października 2011) została unieważniona przez SKO. Skąd i dlaczego ktoś czegoś nie dopowiedział? Być może to tylko przypadek…
Pierwsza decyzja o warunkach zabudowy dla zarejestrowanego na Cyprze inwestora wydano 24 listopada 2010 roku. Dotyczyła ona lokalizacji kilku budynków o charakterze handlowo - usługowym, zjazdów z ulicy Polnej, Św. Antoniego, wszelkich przyłączy w tym wody, energii elektrycznej, kanalizacji sanitarnej i deszczowej oraz zmiany przeznaczenia budynku poprzemysłowego na funkcje j.w. lub mieszkalne (dawne więzienie - wpisane do gminnej ewidencji zabytków). W czasie wydawania tej decyzji (przynajmniej formalnie) wiceprezydentem miasta, w którego pionie było biuro architekta miasta był Grzegorz Haraśny.
- Przyznam, że samej decyzji nie znam, ponieważ w czasie kiedy była ona wydawana byłem na urlopie, który wziąłem w związku z moim udziałem w wyborach samorządowych - mówi. - Jednak sprawę kompleksu handlowego przy ulicy Polnej znam dosyć dokładnie. Od początku uważałem, że lokalizacja w tym miejscu dużego obiektu jest niewłaściwa ze względu na komunikację zarówno od strony ulicy Polnej, która jest raczej wąską ulicą, która powinna pełnić funkcję komunikacji lokalnej ukierunkowanej na mieszkańców pobliskich osiedli mieszkaniowych. Trudno sobie wyobrazić wzmożone dostawy towaru stosunkowo wąską i złej jakości technicznej ulicą, na której już dzisiaj brakuje miejsc parkingowych a zaparkowane samochody skutecznie utrudniają ruch. Podobne problemy dostrzegaliśmy w przypadku ulicy Św. Antoniego. Sąsiednia zabudowa i sama strefa bezpośredniego centrum aż prosi się tutaj o zabudowę typowo śródmiejską a wzdłuż ulicy Polnej pierzejową.
Mimo tych zastrzeżeń decyzja została wydana w kształcie, w jakim wnioskował inwestor. Było to możliwe, ponieważ brak planu zagospodarowania przestrzennego miasta daje możliwość kształtowania przestrzeni publicznej w ramach decyzji administracyjnych w ramach obowiązujących przepisów prawnych. Planu nie udało się uchwalić do dzisiaj.
Legalność wydania tej decyzji zbadała prokuratura i Samorządowe Kolegium Odwoławcze. Nie dopatrzono się ani znamion czynu zabronionego ani też naruszenia prawa administracyjnego. Kiedy pojawiła się informacja z Prokuratury, że przestępstwa jednak nie było władze miasta nabrały wody w usta. Nikt nie chciał komentować sprawy, tłumacząc, że wciąż zajmuje się nią SKO. Ostatecznie odetchnięto z ulgą, bo Kolegium w przypadku drugiej decyzji uznało, że wątpliwości władz Tomaszowa Mazowieckiego w stosunku do wydanej przez siebie decyzji są uzasadnione.
Po wydaniu pierwszej decyzji w roku 2010, jak łatwo się domyśleć ruszył proces przygotowania projektu technicznego. Tuż przed złożeniem dokumentacji w celu uzyskania decyzji o pozwoleniu na budowę inwestor wystąpił do władz miasta o zmianę decyzji. Okazało się bowiem, że istniejący budynek poprzemysłowy ma zostać nadbudowany a projektowane wcześniej budynki handlowe, z których każdy miał mieć do 2000 metrów kwadratowych powierzchni użytkowej mają zostać połączone łącznikami komunikacyjnymi. Wnioskowana decyzja została wydana.
Zdaniem Samorządowego Kolegium Odwoławczego naruszała ona prawo na co najmniej kilku płaszczyznach. Przede wszystkim o wznowieniu postępowania nie zostały powiadomione i na bieżąco informowane wszystkie jego strony (mające faktyczny interes prawny). Ponadto projektowane przez inwestora łączniki tworzyły ze wszystkich obiektów całość użytkową, której część handlowo usługowa przekraczała 2000 metrów kwadratowych, co jest niezgodne z ustawą o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Obiekt tego rodzaju może powstać tylko wtedy, kiedy przewiduje to miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego (którego w u nas nie ma) a postępowanie administracyjne prowadzone na wniosek inwestora należało, jak wskazuje SKO zawiesić do czasu jego uchwalenia.
Władze miasta nie komentują decyzji Kolegium, cypryjski inwestor natomiast zamierza ją zaskarżyć do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Jaki będzie te efekt? Na odpowiedź na to pytanie przyjdzie nam poczekać na szczęście dużo krócej niż na plan zagospodarowania przestrzennego miasta. Niestety, brak tego najważniejszego w mieście dokumentu planistycznego, stanowiącego zarazem akt prawa miejscowego powoduje dużą uznaniowość w wydaniu decyzji o warunkach zabudowy. Nie ma nic wspólnego z prowadzeniem i kształtowaniem pewnej polityki przestrzennej i ładu przestrzennego. Brak planu to równocześnie odebranie jednej z najważniejszych kompetencji, jakie posiada Rada Miejska i przekazanie jej w ręce urzędników. To również pole do nadciągnięć, niedociągnięć i nadużywania uprawnień, co może skutkować po raz kolejny złą sławą dla miasta. Ponadto trudno się też nie zgodzić z Grzegorzem Haraśnym, że lokalizacja centrum handlowego w środku miasta, w którym nie istnieje pojęcie dwupasmowych ulic, to nie najlepszy pomysł.
Napisz komentarz
Komentarze