Już w drugiej minucie nasi „kopacze” stworzyli pierwsze zagrożenie pod bramką rywala. Jednak Standzie nie udało się wykorzystać zamieszania w polu karnym przeciwników i na pierwszego gola przyszło nam jeszcze poczekać.
Dziesięć minut później Kowalski znakomicie uderza z „szesnastki”, jednak Kruż jest bezbłędny.
Nie minęło kolejnych sześćdziesiąt sekund, a Stańdo przejmuje piłkę w środku pola, po czym zostaje nieprzepisowo zatrzymany. Arbiter stosuje jednak przywilej korzyści, ponieważ futbolówka trafia do Kubiaka. Napastnik Lechii popisał się pięknym rajdem lewą stroną w pole karne, oraz doskonałym podaniem do Szymczaka, któremu nie pozostało nic innego jak tylko skierować piłkę do bramki. Ku uciesze kibiców mamy 1:0 dla zielono-czerwonych.
Lechiści grają dobrze, nie pozwalając rywalom na zbyt wiele. W 19 minucie swojego szczęścia próbuje aktywny Kowalski, jednak jego uderzenie trafia w nogi zawodnika gości.
Następne 20 minut upłynęło pod znakiem ostrej gry przyjezdnych, którzy nie oszczędzali nóg naszych piłkarzy. Gospodarze próbowali podwyższyć wynik, jednak ich ofensywa na niewiele się zdała.
Dopiero w 41 minucie mieliśmy akcję wartą odnotowania. Blisko pokonania Króża był Król - goalkeeper gości ponownie górą.Dwie minuty później szczęścia próbował Pogorzała, ale jego strzał był mocno niecelny. Co się odwlecz to nie uciecze.
W doliczonym czasie gry udało nam się wywalczyć rzut rożny. Etatowy wykonawca stałych fragmentów gry – Kamil Szymczak perfekcyjnie posyła piłkę w pole karne. Będący ostatnio w bardzo dobrej formie Dolot zdołał uwolnić się spod opieki łódzkich obrońców i strzałem głową pokonać bezradnego bramkarza SMSu Łódź.
Na przerwę schodzimy z dwubramkową zaliczką. Pierwsza połowa dość nudna pod względem liczby przeprowadzonych przez obie drużyny akcji. Cieszyła duża przewagą w polu naszych piłkarzy, chociaż czystych okazji nie stworzyliśmy sobie zbyt wiele.
Drugą część gry rozpoczynamy od zmiany. Poturbowanego Króla zastępuje Lewandowski, który w 60 minucie mógł wpisać się na listę strzelców, ale nie zdołał wykorzystać błędu defensywy gości.
Drugą szansę Lewandowski miał minutę później. Lechiści wywalczyli rzut z autu mniej więcej na wysokości pola karnego. Dolot w swoim stylu daleko w pole karne, Cyran zdołał przedłużyć piłkę głową do Lewandowskiego, który bez problemu umieszcza ją w siatce. 3:0 dla Lechii. Nareszcie oglądamy to na co tak długo czekaliśmy, czyli walczący i grający ładny futbol zespół.
Załamani rywale niewiele mają do powiedzenia. Holewiński w tym meczu był bez pracy. Dobry pressing Lechistów sprawia, że rywale mają co raz więcej problemów z rozegraniem piłki.
66 minuta to dobre przejęcie piłki w środku pola przez naszych piłkarzy. Jednak otwierające drogę w kierunku bramki podanie Szymczaka do Stańdo zakończyło się błędem tego drugiego. Dawid za mocno wypuścił sobie piłkę, a szkoda, bo czwarty gol raczej pewny.
Kolejny kwadrans gry można nazwać: „popis Kowala”.Środkowy pomocnik Lechii grał znakomicie, jednak nie miał szczęścia. Jego strzał numer jeden okazał się mocny, lecz niecelny. Uderzenie numer to „cięcie” brzozy znajdującej się za bramką rywala, a chwilę później „siłę rażenia” naszego piłkarza odczuł łódzki defensor. Szkoda, bo przy wszystkich sytuacjach Mariusz miał wolną drogę do bramki – próbować jednak trzeba. Dzisiaj nie wpadło, „jutro” będzie więcej szczęścia.
W międzyczasie mamy dwie zmiany. Na boisku pojawia się junior Pawłowski, który zastępuje Stańdo. Murawę także opuszcza Cyran, a w jego miejsce oglądamy Michała Tonowicza.
W 76 minucie drużyna gości stworzyła sobie pierwszą okazję na honorowego gola. Pogorzała przegrywa pojedynek biegowy na prawej stronie boiska, błąd popełniają nasi obrońcy. Na szczęście w bramce mamy Holewinskiego, który mimo pozostawania w tym spotkaniu „na bezrobociu” zachował czujność i znakomicie obronił strzał Sajdaka z bliskiej odległości.
W 79 minucie Kowalski staje przed kolejną szansą na bramkę, ale tym razem Mariuszowi „przeszkadza” Króż, który pewnie łapie piłkę.
Pięć minut później piękną indywidualną akcją popisuje się Kubiak, jednak jego strzał pozostawiał wiele do życzenia.
85 minuta i mamy ostatnią zmianę. Przeciętnie grającego Pogorzałę zastępuje Petricevic. Lechia ma miażdżącą przewagę w polu i co chwilę stwarza sobie sytuacje bramkowe.
Kolejną zaprzepaścił Kubiak, który otrzymał świetne podanie z środka pola od Szymczaka. Kazan podobnie jak Stańdo kilka minut wcześniej – za mocno wypuścił sobie piłkę będąc „sam na sam” z Króżem.
Mija minuta i mamy rzut karny. Piękna zespołowa akcja „trójki” – Kowalski, Szymczak, Petricevic zakończyła się faulem zawodnika SMS w polu karnym na graczu z Czarnogóry. Sędzia nie ma wątpliwości i dyktuje jedenastkę. Przed szansą staje Szymczak. Kamil strzela technicznie, piłka mija bramkarza i trafia…w słupek. No cóż – pech.
Doliczony czas gry to błąd Dolota i minimalne niecelny strzał z 10 metra Bogołębskiego. Arbiter dolicza dwie minuty i kończy ten jednostronny pojedynek.
Było to jedno z najlepszych spotkań naszego zespołu w tym sezonie. O ile do pierwszej połowy można mieć, jakieś minimalne zastrzeżenia (chodzi o rozgrywanie piłki), o tyle druga wyglądała znakomicie. Zabrakło jedynie skuteczności. Gracze SMS Łódź mogą wracać szczęśliwi, ponieważ ten wynik nie odzwierciedlał przewagi Lechii w polu i pod bramką.
Powoli wracamy na właściwe tory. Przed nami spotkanie wyjazdowe z Pajęcznem i rewanż za zeszłoroczną porażkę 1:2, o której przesądził kontrowersyjny rzut karny.
Kolejno czeka nas mecz o prestiż, mecz z podtekstami, mecz, na który czekaliśmy cały sezon – do Tomaszowa 2 maja przyjeżdża WOY Bukowiec z najlepszym duetem ligi – Piechna, Mirecki.
W zeszłym roku WOY zabrał nam awans. W tym sezonie mamy ten przywilej, iż porażka niczego nie przekreśla, jednak dla nas kibiców ten pojedynek ma szczególne znaczenie. Dla piłkarzy trzy punkty z tą drużyną będą oznaczały najprawdopodobniej mistrzostwo.
Przy okazji przypominamy o głosowaniu na małych piłkarzy Lechii, podopiecznych Kamila Szymczaka i Bartka Jeske. Szczegóły znajdziecie a artykule Dla klubu z tradycjami: wpieramy dzieci Lechii
Napisz komentarz
Komentarze